Hiszpańskiemu rządowi Mariano Rajoya zajęło niecałe 100 dni przejście od aroganckiego nowicjusza w Europie, ze swoją wychwalaną „ogólną większością”, do znalezienia się w epicentrum europejskiego kryzysu. Wczoraj doznała ostatniego i najpoważniejszego ciosu w swój wizerunek „stabilności”, gdy grubo ponad 10 milionów pracowników przyłączyło się do masowego strajku generalnego przeciwko jej polityce. Rządowa spirala kryzysu nakręca się tak, że słychać było, jak demonstranci, którzy wczoraj zalali ulice, skandowali „Mariano, w tym tempie nie dożyjesz lata!”.
Skala i siła strajku pod każdym względem przewyższały strajk z września 2010 roku. Dane Unii wskazują, że udział ten wynosi średnio 77% pracowników najemnych lub 85% po odliczeniu „obowiązkowych” usług minimalnych. Od północy strategiczne sektory hiszpańskiej gospodarki zostały sparaliżowane. Dane unijne wskazują, że w najważniejszych sektorach przemysłu, transportu i rolnictwa wskaźnik uczestnictwa wyniósł odpowiednio 97%, 95% i 95% (z wyłączeniem uzgodnionych „minimalnych usług” – wyjaśniono poniżej), co wskazuje na skalę mobilizacji. Pomimo prób rządu i mediów kapitalistycznych przedstawiania mobilizacji jako słabych, rzeczywiste liczby rejestrowane przez władze często obnażały prawdę. Na przykład dane zarejestrowane przez Hiszpańską Sieć Elektryczną wskazują, że zużycie energii w dniu 29 marca było równe zużyciu energii w dniu święta państwowego, co wskazuje na zaciemnienie filarów gospodarki kapitalistycznej w wyniku tej wspaniałej akcji robotniczej.
We wszystkich regionach państwa hiszpańskiego doszło do powszechnych przestojów. Jednak strajk był szczególnie silny w północnych, bardziej uprzemysłowionych regionach. W Kraju Basków podczas strajku nacjonalistyczne związki zawodowe, w których skupia się większość działaczy, strajkowały tego samego dnia, co główne hiszpańskie związki zawodowe, CCOO i UGT, w przeciwieństwie do września 2010 r., kiedy związki baskijskie odmówiły przyłączenia się do hiszpańskiej organizacji na wezwanie związkowców (co też miało miejsce przy różnych okazjach, np. w czerwcu 2011 r.). Ta nowa jedność w walce znalazła odzwierciedlenie w 95% solidnym uderzeniu. Mówi się, że 90% podjęło działania w Nawarrze i kluczowym regionie przemysłowym/portowym Galicji, a odpowiednio 89% i 82% w Asturii i Katalonii, drugim mieście, Barcelonie, o gospodarce większej niż Portugalia. W wielu sektorach frekwencja wzrosła dramatycznie w porównaniu ze strajkiem z 2010 roku. Na przykład w Andaluzji strajk był dwukrotnie silniejszy wśród pracowników sektora publicznego, co zmuszona była przyznać nawet prasa prawicowa.
Marsze na niespotykaną skalę w miarę jak determinacja do walki twardnieje
Masowy charakter strajku wyraził się nie tylko w spustoszeniu zakładów pracy w całym kraju, ale także w zdumiewającym okupowaniu ulic przez setki tysięcy robotników, studentów i bezrobotnych. Demonstracje te były pełne życia i służyły budowaniu zaufania uczestników, różniąc się uderzająco od spokoju, a nawet „bierności”, które według niektórych cechowały mobilizacje związkowe. W niektórych miastach poranne demonstracje zgromadziły bezprecedensową frekwencję – 100,000 400,000 osób w Sewilli spośród 900,000 800,000, które wypełniły aleje Andaluzji. Następnie, gdy zbliżał się wieczór, w całym kraju rejestrowano zapierającą dech w piersiach frekwencję. Związki twierdzą, że w Madrycie wzięło udział 4 100,000 osób, w Barcelonie 4 XNUMX i ćwierć miliona w Walencji. Dane związku CCOO wskazują, że łączna liczba demonstrantów w całym stanie wynosi bezprecedensową liczbę XNUMX milionów, do czego należy dodać XNUMX XNUMX, którzy maszerowali w XNUMX stolicach Kraju Basków w ramach oddzielnych marszów związku baskijskiego ELA/LAB.
Liczby te, w porównaniu z danymi z dnia 29 września 2010 r., kiedy związki zawodowe zgłosiły udział w marszach 1.5 miliona, dają obraz tego, jak zmieniła się sytuacja i, co ważne, światopogląd mas społecznych. W 2010 r., gdy narastał gniew wobec polityki oszczędnościowej i ataków rzekomo „uciekających przed kryzysem” ze strony ówczesnego „socjalistycznego” rządu PSOE, wśród wielu pracowników istniała jednak pewna nadzieja, że sytuacja będzie tymczasowa i że „małe ofiary ”, ustąpiłoby wówczas miejsca wzrostowi gospodarczemu i „powrotowi do normalności”. Rozwój i pogłębienie kryzysu zniweczyły takie nadzieje szerokich warstw społeczeństwa. Tak naprawdę, od czasu przybycia PP do rządu, jako „bezpiecznej pary rąk” mającej ustabilizować sytuację i zdobyć przychylność rynków, hiszpańska gospodarka jest jeszcze bliżej przepaści. Hiszpańskie obligacje dłużne i premie za ryzyko są utrzymywane niemal pod kontrolą całkowicie dzięki nadzwyczajnej interwencji Europejskiego Banku Centralnego, a europejscy urzędnicy otwarcie doradzali hiszpańskiemu rządowi skorzystanie z europejskich mechanizmów ratunkowych. Zmiany te ugruntowały zrozumienie, że w związku z tym sytuacja będzie się tylko pogarszać i że konieczna jest walka.
W ciągu 18 miesięcy pomiędzy „29S” a „29M” pojawiły się także inne kluczowe zmiany, a przede wszystkim pojawienie się ruchu oburzonych, który wstrząsnął społeczeństwem. Oburzeni ponownie wprowadzili do porządku obrad pomysł bojowego i masowego odwetu po demobilizacji, która nastąpiła po 29S, wraz z podpisaniem przez przywódców związkowych serii ataków wyprzedażowych, w tym podniesienia wieku emerytalnego. Wpływ tego ruchu znalazł także odzwierciedlenie w masowych frekwencjach młodych ludzi na demonstracjach strajku generalnego. Wielu młodych oburzonych, czasami skupionych w „blokach krytycznych”, mimo to skorzystało z okazji, aby zjednoczyć się w walce ze zorganizowaną klasą robotniczą, jedyną siłą mogącą wytyczyć nową ścieżkę polityczną. Duże warstwy młodych i oburzonych działaczy (15 mln) doszły do wniosku, że pomimo zbrodni swoich przywódców, ruch robotniczy i związki zawodowe są kluczową bronią w walce z oszczędnościami i kapitalizmem.
Ustawy represyjne i antyzwiązkowe
Strajk charakteryzował się także wzrostem represji ze strony państwa – w ciągu dnia zgłoszono 176 aresztowań i 116 obrażeń (w tym co najmniej jeden młody człowiek przebywa obecnie na oddziale intensywnej terapii). W Sewilli policja na koniach zaatakowała pikietującą „toskańską” pikietę na dworcu autobusowym, przedstawiając szokujące sceny przypominające epokę Franco, a w Kraju Basków w stronę pikietujących wystrzelono „nieśmiercionośne” kule. W Barcelonie doszło do kilku brutalnych scen, które obejmowały użycie gazu łzawiącego i wielokrotne oskarżenia policji. Incydenty te, choć ograniczone do małych i odizolowanych grup protestujących (z wyraźną rolą prowokatorów), nie zaskoczyły, że trafiły na pierwsze strony gazet.
Oprócz otwartych represji państwo i kapitaliści wykorzystali stare, antyzwiązkowe ustawodawstwo dotyczące „minimalnych usług”, próbując przełamać tył strajku w wielu sektorach. W ramach tej ustawy, która ma na celu narzucenie świadczenia minimalnych usług, pracodawcy i władze lokalne często żądają, aby strajkujący pracownicy utrzymali ponad 50% usług, niemal całkowicie negując skutki strajku! Jako oznaka zarówno radykalizacji ruchu związkowego, jak i zwiększonej arogancji rządu PP, strajk ten spowodował brak uzgodnienia minimalnych usług w 8 z 17 autonomicznych regionów Hiszpanii. Zorganizowane łamanie tego i innych praw antyzwiązkowych z wszelkimi niezbędnymi usługami minimalnymi, o których decydują pracownicy i związki zawodowe w sposób demokratyczny, a nie narzucony przez szefów lub państwo kapitalistyczne.
Kontynuacja i intensyfikacja – podaj datę 48-godzinnego strajku!
Powodzenie strajku było wynikiem walki szeregowych związkowców i walczącej młodzieży, której wrzawa o strajk generalny popchnęła przywódców do działania. Jednak, jak konsekwentnie wyjaśnia Socialismo Revolucionario, jeden dzień akcji strajkowej nie wystarczy. Jeszcze przed objęciem urzędu Rajoy mówił, że planowana przez niego reforma rynku pracy „będzie go kosztować strajk generalny”. Choć był to potężny cios dla jego rządu i władzy, strajk generalny został w pewnym sensie już uwzględniony w jego planach oszczędnościowych. Pytanie brzmi teraz, w jaki sposób można dalej wywierać presję, aby eskalować akcję i zbudować walkę o trwałym i zdecydowanym charakterze, która mogłaby postawić pod znakiem zapytania siłę rządu do przeforsowania swojej brutalności.
Liderzy UGT i CCOO po strajku ogłosili, że dają szefom i rządowi czas do 1 maja na rozpoczęcie negocjacji w sprawie reformy prawa pracy, gdyż pod groźbą „zaostrzenia walki”. Realizacja takiego planu odsuwa perspektywę kolejnego strajku generalnego tak naprawdę na lato, kiedy to reforma prawa pracy stanie się prawem. Stwarza to natychmiastową konieczność trwałej kampanii nacisku, zorganizowanej oddolnie i przy możliwym dodatkowym impulsie ze strony tych zorganizowanych w „alternatywnych”, bardziej walecznych federacjach związkowych, takich jak federacje Kraju Basków, których wezwanie do strajku w dniu 29 marca było wprowadź decyzję CCOO i UGT o wyborze tej samej daty. Socialismo Revolucionario (CWI w Hiszpanii) interweniowało podczas pikiet i demonstracji w całym państwie hiszpańskim, kierując się hasłem „podaj datę nowego 48-godzinnego strajku”. Uważamy, że to hasło, które zostało niezwykle dobrze przyjęte i rozpowszechnione, oddaje konieczność zarówno kontynuowania, jak i eskalacji walki oraz stanowi skromny, ale ważny wkład w debaty, które toczą się i będą toczyć się w ruchu. Należy także podkreślić potrzebę, aby walka robotników i młodzieży w krajach „peryferyjnych” lub „PIIGS” pod butem Trojki osiągnęła skoordynowany wyraz w postaci zjednoczonego strajku.
Jak pokazały doświadczenia Grecji i Portugalii, rozwój walki o pokonanie polityki oszczędnościowej może przeżywać wzloty i upadki, jeśli nie zostanie przyjęta pewna, trwała strategia walki i pozytywna alternatywa polityczna. Ostatecznie taką drogę można obrać jedynie w oparciu o ruch masowy, uzbrojony w demokratycznie walczące związki zawodowe i demokratycznie odpowiedzialne kierownictwo, chcące walczyć aż do zwycięstwa, ale także uzbrojony w alternatywną politykę polityczną. To właśnie w walce o taką alternatywę, obejmującą niespłatę długu „publicznego” i walkę z wyniszczającą masą pracy i bezrobotnych, pojawiła się konieczność „strajku bezterminowego”, podnoszona przez sekcje ruch robotniczy i lewica w Hiszpanii wokół tego strajku wyłania się w Hiszpanii. Do takiej walki należy się przygotować i postawić pytanie, kto rządzi społeczeństwem. CWI w Hiszpanii żąda 48-godzinnego strajku generalnego jako kolejnego etapu walki o eskalację ruchu przeciwko rządowi. Do kwestii bezterminowego strajku generalnego należy się gruntownie przygotować. Taki rozwój sytuacji natychmiast stawia kwestię kontroli i zarządzania społeczeństwem, a ostatecznie kwestię przejęcia władzy politycznej i gospodarczej przez klasę robotniczą, ustanawiając demokratyczny rząd robotniczy, który będzie wdrażał politykę socjalistyczną na korzyść 99%. To z kolei stwarza pilną potrzebę budowy masowej, zjednoczonej lewicowej siły politycznej, opartej na narastających walkach większości, z zadaniem wysunięcia i popularyzacji takiej alternatywy w skali krajowej i międzynarodowej, z perspektywą walki o alternatywną socjalistyczną konfederację wolnych i demokratycznych krajów, która zastąpiłaby kapitalistyczną UE.
Kluczową potencjalną rolę w tym procesie ma do odegrania partia Zjednoczonej Lewicy IU, która zaledwie kilka dni przed strajkiem osiągnęła znaczący przełom w wyborach regionalnych w Andaluzji i Asturii, odnosząc duże zyski pozbawiając PP szeroko oczekiwanych zwycięstw. Potencjał ten może jednak szybko zostać zmarnowany, jeśli jego kierownictwo zdecyduje się na ponowne przyjęcie strategii rządów koalicyjnych z PSOE i paktu polityki oszczędnościowej. W okresie walk klasowych takich jak ten walcząca lewica demokratyczna, posiadająca realne podstawy w walce i jasną politykę antykapitalistyczną, opowiadająca się za alternatywą w postaci publicznej demokratycznej własności banków i kluczowych sektorów gospodarki znajdujących się pod demokratyczną kontrolą, jak podstawę do rozpoczęcia inwestowania bogactwa i zasobów w walce z nędzą kryzysu, mógłby poczynić ogromne postępy i rzucić wyzwanie hegemonii partii kapitalistycznych. Ci z IU i wokół niej, a także reszta zorganizowanej lewicy, którzy walczą o taki wynik, niewątpliwie wzmocnią się dzięki tym wynikom i strajkowi generalnemu.
Perspektywa na kolejne tygodnie jest bardzo otwarta. Zastosowanie nacisków oddolnych i/lub zapowiedź nowych strajków spoza większościowych związków zawodowych mogłoby spowodować szybką zmianę dyskursu kierownictwa i powołanie nowych działań. W każdym razie rząd jasno wyraził swój zamiar nieustąpienia. A mając stale u boku europejskich i światowych kapitalistów-sępów, będzie jej to coraz trudniejsze. To, wraz z ogłoszonym dzisiaj brutalnym budżetem, który obejmuje 27 miliardów środków oszczędnościowych, wskazuje, że przywódcy związkowi nie będą w stanie zdecydowanie ani trwale odłożyć eskalacji walki klasowej.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna