Powszechne uznanie tego faktu zepchnęło reformę służby zdrowia na centralną scenę batalii o to, kto zostanie kandydatem Partii Demokratycznej na prezydenta. Hillary Clinton oskarża plan Baracka Obamy o „pominięcie” 15 milionów ludzi z „powszechnego ubezpieczenia”, a Obama zarzuca mu, że nakładając obowiązek posiadania ubezpieczenia przez wszystkich, plan Clinton karze tych, których na to nie stać.
Odłóżmy na bok gniewną retorykę: „Wstydź się, Barack Obama!” Clinton udzieliła ostrej reprymendy po tym, jak Obama rzekomo błędnie przedstawił jej plan w literaturze kampanii – obaj kandydaci Demokratów są dalecy od zaproponowania zmian niezbędnych do zapewnienia ludziom potrzebnej opieki zdrowotnej.
W rzeczywistości plany obu Demokratów mogą w istotny sposób pogorszyć sytuację osób desperacko pragnących uzyskać wysokiej jakości ubezpieczenie zdrowotne, które nie mają innego wyjścia, jak tylko prywatna branża ubezpieczeniowa nastawiona na większe zyski.
|
Jednak w międzyczasie debata między Obamą a Clintonem stworzyła okazję dla przeciwników normalnego funkcjonowania opieki zdrowotnej do przedstawienia swoich racji – na rzecz prawdziwie uniwersalnego planu opieki zdrowotnej z jednym płatnikiem.
- - - - - - - - - - - - - - - -
W planach OBAMA I Clintona rzeczywiście znajdują się pewne od dawna potrzebne i mile widziane propozycje, w tym zakazy nakładane przez firmy ubezpieczeniowe na wymówkę „istniejącymi warunkami”, aby uniemożliwić ludziom uzyskanie ubezpieczenia, oraz wymogi nakładające na firmy ubezpieczeniowe takie same składki niezależnie od klienta wiek lub stan zdrowia.
Poza tym Obama i Clinton nie zgadzają się co do tego, kto i w jaki sposób będzie ubezpieczony.
Clinton obiecuje mandat federalny, który wymagałby od wszystkich posiadania ubezpieczenia, ale nie jest jasne, jak ten mandat miałby działać. Clinton twierdzi, że dostępna byłaby jakaś pomoc, prawdopodobnie ulga podatkowa, dla osób, które zarabiają zbyt dużo, aby ubiegać się o Medicaid, ale nie stać ich na wysokie koszty ubezpieczenia. Poza tym jej propozycja była niejasna w szczegółach.
Choć temu zaprzecza, plan Clinton przypomina ustawę o opiece zdrowotnej z 2006 roku przyjętą w Massachusetts, która wymaga od wszystkich mieszkańców stanu posiadania ubezpieczenia.
Zgodnie z prawem osoby, których zarobki przekraczają trzykrotną granicę ubóstwa – 30,630 41,880 dolarów dla osób fizycznych i 1,464 9,600 dolarów dla par – otrzymują dotację na zakup ubezpieczenia. Co więcej, płacą pełną cenę ubezpieczenia, która może wynosić od 55 dolarów rocznie dla młodych dorosłych do XNUMX dolarów rocznie dla osób powyżej XNUMX roku życia.
Nic dziwnego, że pomimo groźby kar finansowych, które w 2,000 roku wzrosną do 2008 dolarów, tylko 7 procent z 244,000 1 nieubezpieczonych osób w Massachusetts wykupiło ubezpieczenie do 2007 grudnia XNUMX roku.
W odpowiedzi kampania Obamy argumentuje, że powszechny mandat Clintona będzie karą dla klasy średniej. Jego plan ogranicza obowiązkowe ubezpieczenie do ubezpieczenia samych dzieci.
„Jedyna różnica między planem senator Clinton a moim polega na tym, że według niej problemem osób pozbawionych opieki zdrowotnej jest to, że nikt ich nie zmusza do korzystania z opieki zdrowotnej” – powiedział Obama podczas debaty Demokratów w Las Vegas w zeszłym roku. „Widzę ludzi, którzy chcieliby mieć opiekę zdrowotną, ale ich na to nie stać”.
Gdyby jednak Obama chciał, aby każdy miał dostęp do niedrogiej opieki zdrowotnej, poparłby ogólnokrajowy plan opieki zdrowotnej obejmujący jednego płatnika, który obejmowałby wszystkich. Pięć lat temu oświadczył, że popiera taki plan.
W 2003 roku Obama powiedział publiczności na konferencji AFL-CIO: „Tak się składa, że jestem zwolennikiem programu opieki zdrowotnej dla jednego płatnika. Nie widzę powodu, dla którego Stany Zjednoczone Ameryki, najbogatszy kraj w historii świata, , wydając 14 procent swojego produktu narodowego brutto na opiekę zdrowotną, nie może zapewnić wszystkim podstawowego ubezpieczenia zdrowotnego…
„[E] wszyscy wchodzą, nikt nie wychodzi – plan opieki zdrowotnej z jednym płatnikiem, plan powszechnej opieki zdrowotnej. Właśnie to chciałbym zobaczyć. Ale jak wszyscy wiecie, możemy nie osiągnąć tego od razu. Ponieważ po pierwsze musimy odzyskać Biały Dom, musimy odzyskać Senat i musimy odzyskać Izbę”.
Teraz jednak Obama twierdzi, że wspierałby jednoosobowego płatnika tylko wtedy, gdyby „zaczynał od zera” – i jak powiedział New Yorker w maju 2007 r.: „Być może będziemy potrzebować systemu, który nie będzie tak destrukcyjny, aby ludzie mieli wrażenie, że nagle to, co znali przez większość życia, zostaje odrzucone na dalszy plan”.
Obama mówi, jakby był gotowy na istotne zmiany, ale prawda jest taka, że je wstrzymuje.
„Obama odwołuje się do dwóch artykułów współzałożycieli PNHP, dr Davida Himmelsteina i dr Steffie Woolhandler: ich przełomowego artykułu na temat rachunków medycznych jako czynnika przyczyniającego się do bankructwa (Sprawy Zdrowia, 2005) i ich przełomowe badanie dotyczące 31% kosztów administracyjnych w amerykańskim systemie opieki zdrowotnej (New England Journal of Medicine, 2003),” – napisała w maju ubiegłego roku dyrektor wykonawcza „Lekarze Narodowego Programu Zdrowia” (PNHP), dr Ida Hellander.
„Niestety nie wykazuje on żadnego zrozumienia konsekwencji żadnego z nich.
„Na przykład w dalszym ciągu korzysta z prywatnego ubezpieczenia zdrowotnego (75 procent osób, które zbankrutowały z powodu rachunków medycznych, miało ubezpieczenie) i upiera się (podobnie jak Hillary Clinton), że komputery mogą zmniejszyć obciążenia administracyjne w systemie opieki zdrowotnej (może to zrobić tylko jeden płatnik, jak wykazano w ich badaniach).”
W obliczu związkowców Obama powiedział jedną rzecz, opowiadając się za jednopłatną opieką zdrowotną. Teraz, będąc na szlaku kampanii prezydenckiej, twierdzi, że zrobiłby kolejną.
Bez presji zmuszającej go do wyboru systemu pojedynczego płatnika Obama z pewnością wybierze rozwiązanie, które w oczach establishmentu Partii Demokratycznej jest rozsądniejsze i „nie tak destrukcyjne”.
- - - - - - - - - - - - - - - -
TĘ DYNAMIKĘ powinni znać zwolennicy Hillary Clinton. Podczas swojej kampanii regularnie przywołuje historię swojej walki o reformę służby zdrowia za rządów jej męża, Billa Clintona.
Hillary Clinton twierdzi, że odebrała wówczas cenną lekcję dla Waszyngtonu, jak złagodzić swoje żądania reform. Jednak działacze służby zdrowia, którzy się z nią spotkali, wyciągnęli inną lekcję – starą przynętę i zmianę.
Na początku 1993 r. Hillary Clinton spotkała się z działaczami na rzecz praw opieki zdrowotnej, takimi jak Quentin Young i David Himmelstein z PNHP. Powiedziano im wprost, że plan z jednym płatnikiem nie wymaga modlitwy w Białym Domu Clintona. Ostateczna propozycja Białego Domu obwieściła bezzębny „powszechny” zasięg, ale nawet to było zbyt wiele, aby przejść obok branży opieki zdrowotnej i jej rzeczników w Kongresie.
Ostatecznie marna „Ustawa o bezpieczeństwie zdrowotnym”, skupiająca się głównie na prywatnych organizacjach zajmujących się opieką zdrowotną (HMO), uschła i umarła, zanim w ogóle trafiła pod głosowanie w Kongresie. Zatem nawet w kontekście powszechnych oczekiwań społecznych, że Clintonowie zapewnią opiekę zdrowotną każdemu pracującemu i biednemu Amerykaninowi, administracja zamiast tego zajmowała się wynikami finansowymi branży opieki zdrowotnej.
Z tego powodu lepszym sposobem sprawdzenia, jak bardzo kandydaci są zaangażowani w daleko idące zmiany w opiece zdrowotnej, byłoby podążanie śladem autorów kampanii.
Według Center for Responsive Politics (CRP) Clinton jak dotąd znajduje się na szczycie listy kandydatów na prezydenta, którzy otrzymają darowizny od branży opieki zdrowotnej o wartości 3.9 mln dolarów. Ale Obama nie pozostaje daleko w tyle z 3.2 milionami dolarów. John McCain zarobił 1.2 miliona dolarów, ale byli kandydaci Partii Republikańskiej, Mitt Romney i Rudolph Giuliani, przyciągnęli prawie dwa razy więcej niż McCain.
Jeszcze bardziej wymowny jest fakt, że w tym roku pieniądze z kampanii z sektora zdrowia trafią do Demokratów przed Republikanami – datki na rzecz Demokratów przewyższają Republikanów o około 4 miliony dolarów. Kontrastuje to z poprzednimi latami wyborczymi, kiedy Republikanie zdecydowanie pokonali Demokratów.
Wśród 10 największych darczyńców z sektora zdrowia znajduje się firma Pfizer Pharmaceuticals, która zaciekle lobbowała przeciwko korzyściom z leków na receptę w ramach Medicare i sprzeciwiała się próbom wprowadzenia na rynek większej liczby leków generycznych. Jak dotąd w tym cyklu wyborczym firma Pfizer dzieliła swoje pieniądze po równo pomiędzy Demokratów i Republikanów, co stanowi duże odejście od typowej, mocnej skłonności do Republikanów.
Dane dotyczące gigantów farmaceutycznych Eli Lilly i GlaxoSmithKline są podobne. Tymczasem w zespole kampanii Obamy znajduje się Moses Mercado, lobbysta z Ogilvy Government Relations, którego lista klientów obejmuje firmę Pfizer i United Health Group, zarządzaną firmę z branży opieki zdrowotnej.
- - - - - - - - - - - - - - - -
TYMCZASEM ZWYCZAJNI ludzie w dalszym ciągu cierpią z powodu nastawionego na zysk systemu opieki zdrowotnej. Około 47 milionów ludzi – mniej więcej co szósty Amerykanin – nie posiada ubezpieczenia zdrowotnego. Według U.S. Census Bureau w samym roku 2.2 do grona osób nieubezpieczonych dołączyło 2006 miliona osób.
W zeszłym roku film Michaela Moore’a Sicko potwierdziło to, czego tak wiele osób doświadcza z pierwszej ręki – że nawet jeśli masz ubezpieczenie, nie oznacza to, że masz gwarancję opieki zdrowotnej.
Rzeczywistość „planu ubezpieczenia zdrowotnego” w USA jest taka, że nie jest to nic z tych rzeczy – nie jest zdrowe, nikt nie ma zapewnionej opieki i wydaje się, że nie ma takiego planu.
Na dłuższą metę plany Clintona i Obamy dotyczące opieki zdrowotnej mają ze sobą więcej wspólnego, niż kandydaci chcieliby, żebyśmy myśleli. W obu przypadkach pominięto nielegalnych imigrantów, niezależnie od tego, czy są to dzieci, czy dorośli. Żadne z nich nie wymaga od firm ubezpieczeniowych pokrywania kosztów aborcji ani szeregu innych problemów związanych ze zdrowiem reprodukcyjnym kobiet.
Obydwa plany opierają się głównie na tym, że pracodawcy zapewniają swoim pracownikom ubezpieczenie, które tak naprawdę oferuje zbyt niewielu, a kiedy to robią, pracownicy zwykle muszą płacić znaczną kwotę, a ubezpieczenie jest dalekie od pełnego.
Chociaż ich plany mogą zapewniać pewne ubezpieczenie dla osób, które nie są objęte ubezpieczeniem w pracy, będzie ono oparte na prywatnej branży ubezpieczeniowej nastawionej na zysk. Szefowie tych gigantycznych firm nadal będą decydować i bez wątpienia miliony ludzi nie będzie stać na opiekę medyczną, w związku z czym pozostaną bez niej.
Zamiast stanowić stopniowy krok w kierunku zapewnienia każdemu niedrogiej opieki zdrowotnej, plany te idą w przeciwnym kierunku.
„Plany czołowych Demokratów w zakresie opieki zdrowotnej, jeśli zostaną wprowadzone w życie, będą receptą na porażkę, dając prywatnej branży ubezpieczeniowej kolejną bonanzę: szansę na carte blanche sprzedawania zdrowym osobom większej liczby polis o ograniczonych świadczeniach i zapobieganie strukturalnym naprawom opieki zdrowotnej” – mówi dr , napisał John Geyman Tikkun magazyn.
„Spowodowałyby dalsze podniesienie kosztów, zwiększenie biurokracji, wzbogacenie interesariuszy rynku kosztem pacjentów, rodzin i podatników oraz utrwalenie rynków traktujących opiekę zdrowotną jako kolejny towar, który można kupić i sprzedać. Wall Street prosperowałaby, podczas gdy Main Street cierpi”.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna