„Amerykanie, podobnie jak ludzie na całym świecie, wierzą w wiele rzeczy, które w oczywisty sposób są nieprawdziwe. Ich najbardziej destrukcyjną nieprawdą jest to, że każdemu Amerykaninowi bardzo łatwo jest zarobić pieniądze. Nie przyznają się do tego, jak w rzeczywistości trudno jest zdobyć pieniądze i dlatego ci, którzy nie mają pieniędzy, obwiniają i obwiniają siebie. To wewnętrzne poczucie winy było skarbem dla bogatych i wpływowych, którzy od, powiedzmy, czasów napoleońskich musieli robić mniej dla swoich biednych, publicznie i prywatnie, niż jakakolwiek inna klasa rządząca”.
– Kurt Vonnegut Jr., Rzeźnia numer pięć
„Sprzeciwiam się porządkowi społecznemu, w którym jeden człowiek, który nie robi absolutnie nic pożytecznego, może zgromadzić fortunę wartą setki milionów dolarów, podczas gdy miliony mężczyzn i kobiet, którzy pracują przez całe życie, ledwo za nędzną egzystencję.”
– Eugeniusz Debs
„Geniusz naszej klasy rządzącej polega na tym, że powstrzymuje większość ludzi od kwestionowania nierówności systemu, w którym większość ludzi mozolnie płaci wysokie podatki, za które nie otrzymuje nic w zamian”.
– Gore’a Vidala
Mniej więcej rok temu specjalny sprawozdawca Organizacji Narodów Zjednoczonych, Philip Alston, opublikował raport na temat tragicznego stanu republiki amerykańskiej. Okazało się, że ponad 40 milionów Amerykanów żyje w biedzie. Wśród ustaleń:
+ Według większości wskaźników Stany Zjednoczone są jednym z najbogatszych krajów na świecie. Wydaje więcej na obronę narodową niż Chiny, Arabia Saudyjska, Rosja, Wielka Brytania, Indie, Francja i Japonia razem wzięte.
+ Wydatki na opiekę zdrowotną w USA na mieszkańca są dwukrotnie wyższe od średniej OECD (Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju) i znacznie wyższe niż we wszystkich pozostałych krajach. Jednak na osobę przypada o wiele mniej lekarzy i łóżek szpitalnych niż średnia OECD.
+ Wskaźniki umieralności noworodków w USA w 2013 r. były najwyższe w krajach rozwiniętych.
+ Amerykanie mogą spodziewać się krótszego życia i większej liczby chorób w porównaniu z ludźmi żyjącymi w jakiejkolwiek innej bogatej demokracji, a „różnica zdrowotna” między Stanami Zjednoczonymi a ich rówieśnikami stale rośnie.
+ Poziom nierówności w USA jest znacznie wyższy niż w większości krajów europejskich
+ Zaniedbane choroby tropikalne, w tym Zika, są coraz powszechniejsze w USA. Szacuje się, że 12 milionów Amerykanów żyje z zaniedbaną infekcją pasożytniczą. Raport z 2017 r. dokumentuje występowanie tęgoryjca w hrabstwie Lowndes w stanie Alabama.
+ Stany Zjednoczone mają najwyższy wskaźnik otyłości w krajach rozwiniętych.
+ Pod względem dostępu do wody i urządzeń sanitarnych USA zajmują 36. miejsce na świecie.
+ Ameryka ma najwyższy wskaźnik więźniów na świecie, wyprzedzając Turkmenistan, Salwador, Kubę, Tajlandię i Federację Rosyjską. Jego wskaźnik jest prawie pięciokrotnie wyższy od średniej OECD.
+ Wskaźnik ubóstwa wśród młodych ludzi w Stanach Zjednoczonych jest najwyższy w całej OECD – jedna czwarta młodych ludzi żyje w ubóstwie w porównaniu z mniej niż 14% w całym OECD.
+ Centrum ds. Nierówności i Ubóstwa Stanforda tworzy ranking najbogatszych krajów pod względem rynków pracy, ubóstwa, sieci bezpieczeństwa, nierówności majątkowych i mobilności ekonomicznej. Stany Zjednoczone zajmują ostatnie miejsce w pierwszej dziesiątce najbogatszych krajów i 10. wśród 18 krajów.
+ W OECD Stany Zjednoczone zajmują 35. miejsce na 37 pod względem ubóstwa i nierówności.
+ Według Światowej Bazy Danych Nierówności Dochodów Stany Zjednoczone mają najwyższy wskaźnik Giniego (mierzący nierówności) ze wszystkich krajów zachodnich
+ Centrum ds. Ubóstwa i Nierówności Stanforda opisuje Stany Zjednoczone jako „wyraźną i stałą jednostkę odstającą w lidze ubóstwa dzieci”. Wskaźniki ubóstwa dzieci w USA są najwyższe spośród sześciu najbogatszych krajów – Kanady, Wielkiej Brytanii, Irlandii, Szwecji i Norwegii.
+ Około 55.7% amerykańskiej populacji w wieku uprawniającym do głosowania oddało głos w wyborach prezydenckich w 2016 roku. W OECD Stany Zjednoczone zajęły 28. miejsce pod względem frekwencji wyborczej, w porównaniu ze średnią OECD wynoszącą 75%. Zarejestrowani wyborcy stanowią znacznie mniejszą część potencjalnych wyborców w USA niż w jakimkolwiek innym kraju OECD. W 64 r. zarejestrowano jedynie około 70% populacji Stanów Zjednoczonych w wieku uprawniającym do głosowania (i 2016% obywateli w wieku uprawniającym do głosowania) w porównaniu z 91% w Kanadzie (2015 r.) i Wielkiej Brytanii (2016 r.) oraz 96% w Szwecji (2014 r.). i prawie 99% w Japonii (2014).
To zdumiewające liczby; ale raport poruszył mnie głęboko. Przez większość życia mieszkałem w całych Stanach Zjednoczonych, ale to moja krzyżowa podróż przez kontynent dwa lata temu otworzyła mi oczy na skalę nędzy, w którą tak wielu desperacko wpadło.
Kilka razy przejechałem z siostrą północ, południe i środek Stanów Zjednoczonych, ponieważ musieliśmy opiekować się moją mamą, która mieszkała na Florydzie. W końcu zdecydowaliśmy się przenieść ją z powrotem do Kanady po śmierci mojego ojca, ponieważ wiedzieliśmy, że w Stanach nie otrzyma potrzebnej opieki. Podczas tych wielu długich dni na autostradzie międzystanowej widziałem, w co zmieniła się Ameryka.
Zaraza zaniedbań korporacyjnych i kryzysu gospodarczego zapierała dech w piersiach. Główne ulice kolejnych miast były pozabijane deskami, a otwartych było jedynie kilka sklepów dolarowych, chwilówek, sprzedawców alkoholu i kościołów przy sklepach. Okropnie duże znaki franczyzowe przecinały niebo ze znajomą impertynencją. Duże sklepy i restauracje typu fast food skupiały się wokół przewidywalnych skrzyżowań wzdłuż autostrad, według banalnego, szablonowego wzoru. Stało się dla mnie jasne, że te banalne wyspy oferowały jedyne zatrudnienie ludziom mieszkającym w tych regionach. A policja nieustannie patrolowała każdą ulicę, przez co życie przypominało obóz jeniecki.
Oto twarde prawdy o Ameryce, a naród tonąc w złudzeniach, bezmyślnym nacjonalizmie i warstwach wyniosłej brawury, gdzie korporacje, które wysysają setki miliardów dolarów z kasy publicznej w drodze uchylania się od płacenia podatków i dotacji, rzadko są pociągane do odpowiedzialności. Przemysł zatruwa wodę, patroszy starożytne góry i bezkarnie niszczy społeczności miejskie i wiejskie. To jest „niezastąpiony naród” gdzie więcej obywateli tego kraju jest przetrzymywanych w więzieniach niż gdziekolwiek indziej na świecie i zwykle za przestępstwa nie związane z przemocą. Gdzie policja morduje nieuzbrojonych ludzi na klatkach schodowych, w hotelowych korytarzach albo podczas rutynowych zatrzymań w ruchu drogowym i prawie zawsze uchodzi jej to na sucho. Gdzie przemoc domowa często przekłada się na masowe strzelaniny, które stały się niemal codziennością. Gdzie średnia długość życia gwałtownie spada, czego nie obserwuje się od I wojny światowej. Gdzie inwestycje w broń wojskową, która terroryzuje biednych w innych krajach, są wykładnicze, ale inwestycje w pomoc dla weteranów są zerowe.
A jednak pomimo tego krajobrazu nędzy, w którym eksploduje nierówność, a infrastruktura zawodzi w zawrotnym tempie, supremacyjna koncepcja „Amerykańska wyjątkowość”udało mu się oszukać miliony, aby uwierzyły, że żyją w najwspanialszym państwie na świecie. Media społecznościowe stały się dziwnym miejscem, w którym można zobaczyć tę mitologię w żywych kolorach. Jeden z komentarzy pod postem na Facebooku na temat kryzysu uchodźczego podkreślił tę rozbieżność:
„Ci ludzie muszą posprzątać swoje własne, żałosne kraje. Ludzie na całym świecie chcą dostać się do Ameryki tylko ze względu na darmowe rzeczy. To najwspanialszy naród na świecie!”
To zdanie powtarzało wiele innych, które czytałem, i które wykazywały niezwykły brak ciekawości i umyślną niewiedzę na temat ogromnej roli swojego narodu w tworzeniu żałosnych warunków, od których ci ludzie uciekali. To, że CIA wspierała i pomagała prawicowym zamachom stanu w tych krajach (i dziesiątkach innych), po prostu nie było w ich orbicie. W innym komentarzu powtórzono dehumanizację osób ubiegających się o azyl przez Donalda Trumpa „najeźdźcy”. Nieważne, że to Stany Zjednoczone w swojej dość krótkiej historii najechały dziesiątki narodów, w tym kilka w Ameryce Środkowej i Południowej. I odniesienie do "darmowe rzeczy" jest również szokujące, biorąc pod uwagę, że w większości miejsc drastycznie ograniczono usługi socjalne.
Ale to właśnie ten komentarz, który niedawno przeczytałem na prawicowym portalu społecznościowym, wydał mi się najbardziej zdumiewający, ponieważ odnosił się do jednego z najbliższych sąsiadów:
„Kanada w porównaniu do Stanów Zjednoczonych jest krajem trzeciego świata. Drogi pełne dziur, slumsów, fatalnej opieki zdrowotnej i krótkiej żywotności. Powinni pozwolić Trumpowi pracować nad ocaleniem ich smutnego narodu”.
Przyznam, że musiałem się zatrzymać i przeczytać ten tekst dwa razy. Oczywiście Kanada ma wiele problemów, piaski bitumiczne, handel bronią i fatalne traktowanie społeczności Pierwszych Narodów, ale jedyną rzeczą, która rzucała się w oczy, była ignorancja na temat tzw. „medycyna socjalna”. Jest to powracający temat i jest tragicznym skutkiem dziesięcioleci indoktrynacji prowadzonej przez klasę kapitalistyczną tego kraju. Obie partie rządzące od dawna są w łóżku z branżą ubezpieczeniową i Wielką Farmacją, co udaremnia wszelkie wysiłki na rzecz powszechnej opieki zdrowotnej z jednym płatnikiem. Rezultatem była absurdalnie wysoka śmiertelność noworodków w porównaniu z innymi krajami rozwiniętymi, gwałtownie rosnący poziom bankructw i przejęć nieruchomości z powodu wydatków na leczenie oraz powrót chorób związanych z ubóstwem.
To, że niektórzy nadal uważają Trumpa za wybawiciela, może być śmieszne, ale istnieje głębsza rana, która została zignorowana przez większość liberałów establishmentu, zbyt zapatrzonych w swoje przywileje, by to zauważyć. Magiczne myślenie jest jak narkotyk. Z łatwością może stać się balsamem dla tych, którzy codziennie zmagają się z litanią nieszczęść, upokorzeń i prób. Jako medyczny pracownik socjalny próbowałem pomóc dziesiątkom rodzin i osób w radzeniu sobie z tymi trudami. Moje bitwy toczyły się z firmami ubezpieczeniowymi, które odmawiały ubezpieczenia, a nie z lekarzami.
Ale osobiście wiem, jak to jest nie mieć żadnego ubezpieczenia i bać się, że zachoruje lub odniesie kontuzję, nie mając pieniędzy na opłacenie wygórowanych rachunków, a potem otrzymać zasiłek $11,000rachunek za kilkudniowy pobyt w szpitalu. Sama doświadczyłam piętna związanego z przyjmowaniem pomocy hrabstwa, która nie pokrywała nawet ułamka kosztów, i byciem z tego powodu traktowanym jak parias społeczny. Wiem też, jak to jest patrzeć na bliskich, którzy nie mają pieniędzy i choć są śmiertelnie chorzy, próbują opuścić szpital, bo ponieśli $80,000w rachunkach za leczenie, których wiedzieli, że nigdy nie będą w stanie zapłacić. Zmienia każdy aspekt życia danej osoby i pozostawia ją w stanie wiecznego niepokoju, z którego jedyną ucieczką często jest uzależnienie, magiczne myślenie lub kombinacja obu.
Natomiast zabrałem krewną do szpitala w Kanadzie z powodu silnego bólu brzucha i spotkałem się z natychmiastową opieką. Została przewieziona na pilną operację, ani razu nie martwiąc się o koszty. Nie oznacza to, że kanadyjski system opieki zdrowotnej nie ma swoich problemów. To robi. I możemy je omówić w innym momencie. Nie ma jednak porównania z krajem, w którym zwykli obywatele odkładają niezbędne leczenie lub lekarstwa w obawie przed zawrotnym rachunkiem lub w którym GoFundMe szybko stał się przejdź doźródło pomocy w pokryciu wygórowanych kosztów leczenia.
Bieda jest narzuconym uciskiem, produktem ubocznym szalejącej chciwości i bękartem zawsze dekadenckiej klasy kapitalistycznej. Narzucanie tego odbywa się poprzez brak bezpieczeństwa żywnościowego, mieszkaniowego i zdrowotnego. Jednak biednych Amerykanów dręczą zarówno męki zmartwień finansowych, jak i szkodliwe poczucie winy wynikające z poczucia, że są ułomnymi istotami ludzkimi z powodu swojej trudnej sytuacji. „Efekt Oprah” przekonał wielu, że niepowodzenie w tym z natury niesprawiedliwym systemie jest osobistą wadą. Wszystko kręci się wokół jaźni i jej zwodniczo okrutnej mantry pozytywnego myślenia. Widać to wyraźnie w mediach i rozrywce. Każdy, kto jest bogaty, jest stawiany w niemal ubóstwionym świetle, podczas gdy biedni stają się puentami, demonizowani, przeciwstawiani sobie nawzajem lub całkowicie ignorowani. Ale obie rządzące partie polityczne również wyznają te wartości. Przywódczyni Demokratów Nancy Pelosi notabene karci młodego wyborcę za to, że ośmielił się kwestionować ten z natury niesprawiedliwy porządek gospodarczy, stwierdzając z dumą: „Jesteśmy kapitalistami”. Jakby składał religijne wyznanie wiary.
To rozwiązanie, o którym napomknął nieżyjący już Kurt Vonnegut Jr., było dobrodziejstwem dla klas rządzących, które rok po roku usuwają resztki oblężonej siatki bezpieczeństwa socjalnego, ułatwiając im jednocześnie gromadzenie jeszcze większego bogactwa. Poprzez ciągłe odwoływanie się do aktualnego porządku udało im się odeprzeć analizę i krytykę obowiązującego porządku "osobista odpowiedzialność"jako źródło problemu, co doprowadziło do tego, co Sheldon Wolin nazwał „odwróconym totalitaryzmem”. Rodzaj częściowo narzuconego sobie ucisku korporacyjnego umysłu, gdzie obywatele przekształcają się w „konsumenci”. Obywatelstwo i polityka zostają zredukowane do spektaklu. Każdy przywódca polityczny jest milionerem lub miliarderem. W cyklu medialnym dominują skandale celebrytów. Bogaci są nieskończenie chwaleni za swoje "Osiągnięcia"podczas gdy sinfrastruktura społeczna i prace na rzecz dobra publicznego są zaniedbywane lub niszczone. Ekosystemy są ogołocone i degradowane dla zysku korporacji. Każda osoba staje się wyspą dla siebie bez wolnej woli. A wszystko to jest normalizowane przez środki masowego przekazu.
Historia jest pełna przykładów tego, jak te ramy często prowadzą do faszyzmu. Zaniedbanie edukacji obywatelskiej i sprawiedliwości ekonomicznej stwarza warunki umożliwiające jej wzrost. Nie należy zatem uważać Trumpa za anomalię. Jest logicznym rezultatem dziesięcioleci neoliberalnej kapitalistycznej korupcji w obu rządzących partiach politycznych. I pociąga za dźwignie, o których wie, że będą działać w tej machinie: natywizm, ksenofobia, mizoginia, myślenie spiskowe, rasizm, autorytaryzm, demonizacja prasy, szukanie kozłów ofiarnych, nacjonalizm, zamieszanie.
Odwracanie uwagi społeczeństwa (i prasy) od realnych zagrożeń dla ich istnienia i codziennej degradacji gospodarczej stało się racją bytu Trumpa. Oczywiście bagatelizuje ostatnie doniesienia o tragicznych zmianach klimatycznych pomimo spalonej ziemi w Kalifornii lub zrównanych z ziemią miast na żeńskim wybrzeżu Florydy, ponieważ musi skupić się na inny, cudzoziemiec, migrant. Może ich odczłowieczyć, deportować lub łatwo eksterminować, jeśli jest to politycznie konieczne. Innymi słowy, zajmij się "problem." Zmiana klimatu? Nie tak bardzo.
Na szczęście nastąpił sprzeciw, ale podstawową narrację należy nadal kwestionować. Stany Zjednoczone są podręcznikowym przykładem neoliberalnego, korporacyjnego kapitalizmu pogrążonego w amoku. Większość podatków idzie na rozdęte wojsko, które morduje biednych w innych krajach i chroni interesy bogatych. Jednak jeśli chodzi o tę raczej odrażającą rzeczywistość, w kulturze panuje głęboko zakorzeniony analfabetyzm. Wojsko jest nadal uwielbiane w większości grup społecznych, od sportu, przez edukację, po religię. Krytyka jej wielkości lub otrzymywanych przez nią pieniędzy (716 miliardów dolarów) jest uważana za herezję w obu rządzących partiach politycznych. Może to wyjaśniać bezkarność coraz bardziej zmilitaryzowanych sił policyjnych, gdy rozprawią się z sprzeciwem lub terroryzują społeczności kolorowe. Niewiele jest w ogóle głównego nurtu dyskursu publicznego, który poruszałby ten temat.
Aby nastąpiła jakakolwiek znacząca zmiana, należy przeprogramować amerykański umysł z tej narracji. Umysł pełen błędów i złudzeń co do swojej wielkości. Postawa ignorująca rzeczywistość w jej tragicznym stanie i zamiast tego przyjmująca narodowe mity i fantazje. Dopóki kwestia klasowa będzie ignorowana lub omawiana w kategoriach przesłaniających jej rolę w sprawczości politycznej, zdesperowani ludzie będą szukać autorytarnych odpowiedzi i despotów, którzy łagodzą ich podstawowe lęki i uprzedzenia. W miarę pogarszania się ekologii i standardów życia przepaść między skrajnie bogatymi a resztą będzie coraz większa. Zaniedbania w dobie kryzysu biosferycznego staną się jeszcze bardziej znormalizowane. Prawa i wolności obywatelskie będą w dalszym ciągu osłabiane i niszczone. Dopóki kapitalizm pozostanie święty i uważany za nienaganny, zejście w stronę pełnego faszyzmu ostatecznie zamieni się w swobodny upadek.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna
1 Komentarz
Oczywiście pan Orphan ma całkowitą rację. On wcale nie przesadza. Niesamowitą rzeczą jest to, jak duma narodowa i potężna machina indoktrynacyjna w instytucjach, szkołach, mediach, książkach, podręcznikach itp. rozwinęły tę masową psychozę.
Chociaż w przypadku wielu osób w USA jest to nie do pomyślenia, niestety część mechanizmu polega na tym, że jednostki czują, że choroby, bezrobocie itp., których doświadczają, są przede wszystkim osobistą porażką i powoduje wiele samopotępiania. Tak, każdy z nas musi wziąć odpowiedzialność za swoje życie i decyzje, ale jest wiele rzeczy, nad którymi nie mamy kontroli, a ryzyko, że jednostka zmaga się samotnie lub nawet w rodzinie, jest ogromne.
Najlepszym przykładem jest obecna hagiografia byłego prezydenta Busha, pod wieloma względami traktowanego jako bóstwo olimpijskie. Jego rzeczywiste osiągnięcia są zupełnie inne i nawet CNN wychwala go w niewiarygodny sposób. Mów o fałszywych wiadomościach.