Google (znowu) jest w wiadomościach z powodu przerażających praktyk inwigilacyjnych. Jak podaje AP, Google śledzi Twoje fizyczne miejsce pobytu nawet wtedy, gdy każesz im wyłączyć Historię lokalizacji. Teraz Bloomberg donosi, że kupił dane o transakcjach Mastercard, aby powiązać reklamy online z zakupami w sklepach. To ciekawe historie, ale prawdziwa historia, o której nie będziemy dyskutować, to fizyczne systemy reklamowe online zaprojektowane przez Google i Apple.
W ciągu ostatnich kilku lat nastąpił cicha rewolucja w marketingu detalicznym, umożliwiając reklamodawcom śledzenie konsumentów w przestrzeni fizycznej. Sprzedawcy detaliczni zdali sobie sprawę, że wbrew powszechnym błędnym przekonaniom większość zakupów detalicznych nadal dokonywana jest na miejscu sklepy stacjonarne– nie internetowy świat Amazona i Walmartu. Możliwość śledzenia każdego z nas w świecie fizycznym oferuje niewykorzystany rynek reklamy zaawansowanych technologii. Google poprzednio nazwał to Sieć fizyczna, nowa granica Internetu rzeczy, która łączy światy online i offline w jeden.
Aby ułatwić śledzenie online i offline, Google i Apple opracowały protokoły komunikacji z urządzeniami mobilnymi, takimi jak smartfony. Pomysł polega na tym, aby świat fizyczny, niczym plakat na budynku, był czymś, na co można „klikać” (tzn. wchodzić z nim w interakcję) bez instalowania specjalnej aplikacji. Dominującą bronią jest sygnalizator Bluetooth – głupie jednostki wielkości kitu, które emitują sygnały Bluetooth w celu śledzenia Twojej dokładnej lokalizacji i wysyłania wiadomości na Twój telefon. Sygnały nawigacyjne Bluetooth są obecnie rozproszone po sklepach, lotniskach, arenach sportowych, centrach handlowych i innych lokalizacjach. Prace nad technologią trwają kilka lat.
W 2013 roku Apple wypuściło swój iBeacon, co spotkało się z dużym zainteresowaniem w branży reklamowej. Target, Rite Aid, Walmart i American Eagle znalazły się wśród pierwszych użytkowników. Nie dać się prześcignąć, oznajmił Google UriBeacon w 2014 roku, który przekształcił się w Eddystone'a protokół.
Równolegle Google rozwinięty jego Pobliskie interfejsy API do włączenia w telefonie. Oprogramowanie Google skanuje obszar wokół Twojego urządzenia w poszukiwaniu sygnałów nawigacyjnych Bluetooth (w tym iBeaconów), które mogą Cię następnie śledzić i przesyłać wiadomości do Twojego telefonu. Na przykład, jeśli przejdziesz obok sygnału nawigacyjnego Bluetooth, może on przesłać adres URL witryny do Twojego telefonu, który będzie wyświetlany w powiadomieniach w pobliżu.
Sygnały nawigacyjne Bluetooth działają jako „light house”do nadawania sygnałów do urządzeń mobilnych, takich jak smartfony i tablety. W przeciwieństwie do GPS, który może błędnie odczytać Twoją lokalizację nawet o kilka metrów, Bluetooth może określić Twoją lokalizację z dużą precyzją. Jeśli idziesz korytarzem, a w pobliżu znajduje się latarnia, właściciel latarni (sprzedawca detaliczny, reklamodawca lub sprzedawca produktów) może określić, że znajdujesz się w tym konkretnym przejściu lub dziale. Sygnały ostrzegawcze mogą sięgać do 70 metrów.
Co więcej, poszczególne aplikacje często są pakowane w „zestawy SDK do śledzenia”, które zbierają różne formy danych i aktywności smartfonów. Zespół badaczy stwierdził, że to już koniec 7 w 10 aplikacje zawierają ukryte moduły śledzące (zwykle do zarabiać na nadzorze). Niektóre z tych trackerów monitorują Twoją fizyczną lokalizację za pomocą GPS, Bluetooth, Wi-Fi lub dźwięku bliskiego ultradźwiękowemu.
Śledzenie lokalizacji fizycznej jest bardzo pożądane przez analityków Big Data, którzy chętnie wykorzystują nadchodzące społeczeństwo nadzoru IoT. Celem marketerów jest zapewnienie Ci „interaktywnych” doświadczeń zakupowych, śledząc Cię w „ścieżce marketingowej”. Jeśli na przykład obejrzysz w domu reklamę KFC, skąd mogą wiedzieć, że poszedłeś do sklepu, aby kupić najnowszą kanapkę z kurczakiem? Jeśli jesteś w sklepie, dlaczego nie poprowadzić zakupów za pomocą aplikacji, jednocześnie „szturchając” Cię ukierunkowanymi reklamami?
„Marketing zbliżeniowy”, jak jest nazywany w branży, ma na celu przekształcenie zakupów fizycznych w doświadczenie całkowitego nadzoru, przybliżając nas o krok do Raport mniejszości świat. Czy stanie się to nową normalnością?
Według raportów branżowych branża śledzenia zbliżeniowego rozwija się w stałym tempie. Firma Unacast zajmująca się lokalizacją zbliżeniową twierdzi, że 75% z dwudziestu największych sprzedawców detalicznych w USA wdrożyło sygnalizatory. W 2015 r. Katalog zbliżeniowy Unacast obejmował prawie 900,000 2017 czujników zbliżeniowych na całym świecie. Do XNUMX roku zarejestrowali się 18.7milion– dwudziestokrotny wzrost w ciągu zaledwie dwóch lat. Rynek latarni morskich jest spodziewany przekroczyć 25 miliardów dolarów do roku 2024.
Wszystko to jest możliwe dzięki dwóm głównym „innowatorom” przestrzeni mobilnej – Apple i Google – a także uzupełniającemu się ekosystemowi firm zajmujących się śledzeniem, ukrytych przed wzrokiem publicznym. Duzi gracze z branży, tacy jak Salesforce zaproponować integrację z beaconami, podczas gdy mniejsze firmy, takie jak Estimote, Swirl i Mobiquity, dostarczają własne rozwiązania. Giganci branży lubią Microsoft, Adobe, Facebook również zagłębiają się w technologię.
Niektóre zastosowania są niepokojące, ale nie zaskakujące. Sprzedawcy monitorują Twój „czas przebywania” – czas przebywania w jednym miejscu w sklepie. Firmy takie jak Safegraph mogą oferować „analizę ruchu pieszego”, aby pomóc branży finansowej i franczyzom stacjonarnym w wyborze nowych lokalizacji sklepów. Inni korzystają geofencing szturchać stado: kiedy wejdziesz do strefy geoogrodzonej, np Starbucks, mogą przesyłać reklamy lub kupony na Twój telefon. Alternatywnie, gdy wejdziesz do Starbucks, rywal podobny Dunkin Donuts może wysłać Ci wiadomość, abyś zamiast tego przyszedł.
Big Data gromadzone przez firmy działające w pobliżu są łączone w większe zbiory danych i analizowane przez korporacje takie jak Salesforce, których „inteligentne centrum marketingowe” wykorzystuje zaawansowane statystyki i sztuczną inteligencję, aby „łączyć” tożsamości użytkowników na różnych urządzeniach (laptopie, smartfonie, tablecie), segmentować każdego z nas na kategorie (takie jak płeć, wiek i lokalizacja) i kierować nas w spersonalizowanych kampaniach reklamowych.
Większość ludzi nie ma pojęcia, że Google i Apple umożliwiają im interakcję z tym korporacyjnym zaświatem. Cała gospodarka jest możliwa dzięki fikcji prawnej „świadomej zgody”. Odpowiedź Google na tę falę krytyki brzmi w rzeczywistości: „konsumenci mogą zrezygnować”. Jednak tak naprawdę nikt nie decyduje się na to.
Są tu głębsze lekcje. Za kulisami strategia kapitalizmu inwigilacyjnego polega na dalszym budowaniu ogromnego ekosystemu wspieranego przez bogatych inwestorów i graczy z różnych branż – fabryki chipów, farmy serwerów w chmurze, specjalistyczny sprzęt i wiele tysięcy firm świadczących usługi danych. Razem wzięte są zbyt duże, aby upaść. Zapewnienie prawdziwej, prostej prywatności oznacza teraz spalenie branży nadzoru Big Data.
Wszelkie pojawiające się kontrowersje zostaną wciągnięte w niekończące się spory sądowe dotyczące drobnych poprawek, które powodują nieco wyższy stopień przejrzystości lub nieco większe ograniczenia w sposobie wykorzystania naszych danych. Europa daje dobry przykład: teraz, gdy RODO zostało uchwalone, wszyscy tak mają nadal pod obserwacją.
Apple twierdzi, że jest lepszy od Google – twierdzi, że jest „firmą produkującą sprzęt”, a nie eksploratorami danych. Jednak iBeacons dostarczają tylko jednego przykładu wiele w przeciwieństwie. Prawdziwym źródłem problemu jest państwo-korporacja kontrolę nad ekosystemem cyfrowym– systemy oprogramowania i infrastruktura cyfrowa.
Czy możemy zatrzymać powstające Internet Stingów, a wraz z nim kapitalizm inwigilacji? Aby zapewnić prawdziwą prywatność, konieczne będzie działanie bardziej zaangażowane niż walka o neutralność sieci. Musimy uważnie przyjrzeć się podmiotom związanym z branżą reklamową – i ich wizji przyszłości – aby zorientować się, z czym mamy do czynienia.
Michał Kwet jest gościem projektu społeczeństwa informacyjnego w Yale Law School. Jego podcast Tech Empire jest dostępny w iTunes i dalej SoundCloud. Obecnie pisze książkę „Tech Empire: Digital Colonialism in the Global South”.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna
1 Komentarz
Wszystko to i jeszcze gorsze spotka ludzi, którzy piszą frazy typu „głupie jednostki wielkości szpachli”. Stracili poczucie świata fizycznego, nawet gdy wpadli do sklepu z oknami i szpachlówką.