Niedawno przeczytałem bardzo interesujący artykuł Paula Kivela zatytułowany „Służba społeczna czy zmiana społeczna?”i Przygląda się w nim roli usług społecznych i zmian społecznych w Ameryce, argumentując, że w większości przypadków nie są one tym samym i w rzeczywistości instytucje usług socjalnych są zwykle odporne na zmiany społeczne. Omawia, w jaki sposób można kooptować pracę, zwłaszcza poprzez organizacje non-profit, a następnie podaje sugestie, jak walczyć z kooptacją i zachować odpowiedzialność przed wyborcami, którym próbujesz pomóc. Cała jego analiza koncentruje się najpierw na strukturze ekonomiczno-politycznej Stanów Zjednoczonych. To właśnie w tym miejscu – w sposobie, w jaki definiuje i dzieli strukturę klas ekonomicznych Stanów Zjednoczonych – zasadniczo nie zgadzam się z jego prezentacją i, jak sądzę, wpływa to na jego analizę, czyniąc ją nie tak skuteczną, jak mogłaby być, a także jako wprowadzające w błąd. Nie mam jednak zamiaru rozbierać całego jego eseju na podstawie mojej analizy struktury gospodarczej, w której żyjemy; zamiast tego zamierzam ogólnie omówić, dlaczego należy stosować inną analizę klas - w szczególności uznając istnienie a klasa koordynatorów —jest ważny w kontekście walki o zmianę społeczną – będącego tematem przewodnim jego pracy. Co więcej, nie wyróżniłem go szczególnie, ani tego eseju. Jest to po prostu reprezentant większego problemu analizy klasowej wśród organizatorów sprawiedliwości społecznej. W przeważającej części jego esej jest nadal wielkim wkładem pod wieloma względami.
Kivel przedstawia strukturę gospodarczą Stanów Zjednoczonych jako piramidę, „w której 1% populacji kontroluje około 47% bogactwa finansowego netto kraju, a kolejne 19% populacji kontroluje kolejne 44%”, pozostawiając „80% bogactwa populacja walcząca o zdobycie zaledwie 9% pozostałego bogactwa finansowego”. Według Kiwela dwie najwyższe klasy to klasy posiadające – 1% to klasa rządząca, a 19% to klasa menedżerska. Najniższym 80% nigdy nie podaje się nazwy, ale określa się ją jako „reszta z nas”. Grupa ta „tworzy bogactwo społeczne, z którego korzystają ci na górze”.Składa się z tych, którzy „pracują w fabrykach, na polach, w klasach, w domach, zakładach produkcyjnych, szpitalach, restauracjach, małych firmach, za telefonami, za biurkami, za kierownicą i za ladą, robiąc rzeczy, które utrzymują nasze społeczeństwo funkcjonuje i jest produktywne.”
W ramach tej piramidy ekonomicznej identyfikuje także inny obszar – strefę buforową – który składa się z niektórych osób z klasy menedżerskiej, ale większość pochodzi z wyższych warstw 80%. Ta grupa ludzi ma zawody, które mają opiekować się ludźmi na dole piramidy. Kierują działalność socjalną na zwykłą pracę służebną, unikając prowadzenia jej w sposób, który sprzyjałby i zachęcał do zmian społecznych, a jednocześnie podtrzymują poczucie nadziei, że każdy może „udać się”, jeśli wystarczająco się postara. Zasadniczo, według jego analizy, te miejsca pracy żywią się i utrwalają instytucjonalne rozwiązania ucisku, które wpływają na elektoraty, którym rzekomo pomagają. Zamiast na przykład wzmacniać pozycję maltretowanych kobiet, aby faktycznie zmieniły swoje opresyjne relacje w konkretny i instytucjonalny sposób (przykład, do którego przytacza), organizacje non-profit i agencje rządowe skupiające się na tej kwestii będą odgrywać reakcyjną rolę, ograniczając się jedynie do zapewniania stanowisk pracy -opieka nad incydentami. Czyniąc tak, pracownicy zajmujący te stanowiska pracy socjalnej nie tworzą ram niezbędnych do znalezienia rozwiązań i w wielu przypadkach mogą stać się częścią problemu, mając żywotny interes w cyklu przemocy. Jeśli nie będzie molestowania, nie będzie już dla nich pracy.
Następnie Kivel przedstawia pewne zalecenia dotyczące zwalczania tej dynamiki, koncentrując się na różnicy pomiędzy pracą służebną a działalnością, która w rzeczywistości może sprzyjać samoorganizacji, która może rzucić wyzwanie strukturom władzy i prowadzić do zmiany społecznej.W tym aspekcie można wiele zyskać na podstawie jego spostrzeżeń na temat tego, jakiego rodzaju działania są potrzebne do zmiany społecznej. Jednakże, jak stwierdziłem wcześniej, sposób, w jaki wyznacza on te klasy i grupy ekonomiczne, jest błędny, co ma głęboki wpływ na zrozumienie natury i interesów tych grup, a tym samym dróg do zbiorowego wyzwolenia.
Podstawowym problemem jest implikowana definicja tego, co stanowi klasę ekonomiczną. Podziały w jego piramidzie ekonomicznej są rysowane na podstawie poziomu kontrolowanego bogactwa finansowego. Dokonuje on rozróżnienia między rodzajem pracy wykonywanej przez osoby kontrolujące bogactwo. Wydaje się, że klasę rządzącą 1% można uznać za tych, których bogactwo pochodzi jedynie z posiadania aktywów, podczas gdy kolejne 19% zajmuje stanowiska kierownicze wysokiego szczebla; a 80% składa się z pracowników niekierowniczych iwłaściciele małych firm.Jednakże klasa menedżerska jest zgrupowana w klasie rządzącej w ramach tzw posiadanie zajęć. Co więcej, mówi się, że ekonomiczna rola klasy menedżerskiej i strefy buforowej polega na zarządzaniu podmiotami znajdującymi się poniżej niej i służy jedynie interesom klasy rządzącej – 1%. Używanie kontroli nad bogactwem finansowym jako głównego wskaźnika rozgraniczenia klas i w rezultacie zdegradowanie tego, co nazywa klasą menedżerską i strefą buforową do zarządzania wyłącznie w celu rządów kapitalistycznych, jest wadą jego analizy klasowej; ma to wiele konsekwencji dla jego ogólnej analizy: 1) W ramach tych ram nie rozumie się (lub przynajmniej nie przekazuje się), dlaczego i w jaki sposób 20% najlepszych, a także sekcje strefy buforowej w 80%, są w stanie zdobyć swoje bogactwo ; 2) nie identyfikuje właściwie czynników uzasadniających nazwanie grupy klasą, co prowadzi do ignorowania istnienia klasy koordynatora, umieszczania niektórych osób w niewłaściwej klasie oraz ignorowania natury „elementu środkowego”; 3) czyniąc to, nie widzi możliwości, aby inna klasa poza obecną „klasą rządzącą” stała się klasą rządzącą pod jej nieobecność – która nadal stanowiłaby niewielką część populacji – co doprowadziłoby do nowego ekonomicznego sposobu produkcja niekapitalistyczna. Kiedy przejdę do punktu 3, stanie się jaśniejsze, w jaki sposób moja analiza klas alternatywnych wpłynie na jego analizę usług społecznych w porównaniu ze zmianą społeczną; pamiętaj jednak, że moim celem nie jest szczegółowe analizowanie tematu usług społecznych w porównaniu ze zmianami społecznymi. Chodzi o przyjrzenie się większemu problemowi nieprawidłowej analizy klasowej i temu, jak wpływa ona na naszą ścieżkę do zmian społecznych i osiągnięcia wyzwolonego i uczestniczącego społeczeństwa.
OK, więc czym jest klasa? Klasa to grupa ludzi, która ma wspólne interesy, okoliczności i uprawnienia ze względu na swoją stałą pozycję w funkcjonowaniu gospodarki – co powoduje, że kształtuje ona własną psychologię, kulturę i świadomość, dając jej zdolność do działać niezależnie od innych klas. Co więcej, mają zdolność do ostatecznego kształtowania stosunków gospodarczych na swoją korzyść i stania się klasą rządzącą (zauważ, że nie ma tu nic o tym, ile ktoś zarabia, chociaż jest to funkcja czyjejś klasy). Zatem w oparciu o tę definicję, jakie są klasy w Stanach Zjednoczonych (i każdym innym rozwiniętym kraju kapitalistycznym) i czym różnią się one od list Kivela?
Po pierwsze, biorąc pod uwagę moją definicję klasy, piramida ekonomiczna Kivela staje się dość niewyraźna, co zmusi mnie do ekstrapolacji klas z jego schematu w sposób, który nie jest przez niego podany, ale opiera się na implikacjach użycia mojej definicji. Zacznijmy więc od jego „klas posiadaczy”, w których trzymane jest 91% bogactwa. Ponieważ stwierdza, że klasa menedżerska działa jedynie w celu ochrony interesów, norm i rządów kapitalistów klasy rządzącej, zgodnie z moją definicją i jego opisem jej roli, nie byliby klasą. Dlatego jego analiza klasowa naprawdę wpada w klasyczną niepoprawność dwie klasy przekonanie, że istnieją tylko kapitaliści i robotnicy, przy czym grupy takie jak „klasa” menedżerska są jedynie uprzywilejowaną warstwą robotniczą (w celu późniejszego wyjaśnienia klas klasę kierowniczą będę nazywał Kiwelowskim „sektorem menedżerskim”). To rozróżnienie klasowe opiera się na fakcie, że kapitaliści posiadają własność produkcyjną, a pracownicy nie, co zmusza pracowników do sprzedawania swojej pracy i pracy dla kapitalistów. Teraz, gdy spojrzeć na jego uwagę na podporządkowanie sobie osób znajdujących się poniżej sektora kierowniczego oraz na fakt, że sektor ten kontroluje ogromną ilość bogactwa, myślę, że naprawdę chce on uczynić z tego klasę, ale używając jego definicji, byłoby to nie być.
W jaki więc sposób ten sektor menedżerski jest w stanie kontrolować tak wielkie bogactwo i zajmować pozycję o wiele wyższą niż inni niekapitaliści? Część odpowiedzi leży w fakcie, że kapitaliści rzeczywiście potrzebują ich do zarządzania pracownikami i operacjami swoich przedsiębiorstw, ponieważ jest tak niewielu kapitalistów, jak stwierdza Kivel (kapitaliści woleliby także zarabiać na tym, że są właścicielami produktów aktywów i nie wykonują zbyt wiele rzeczywistej pracy). Druga część jest jednak taka, że kapitaliści ich potrzebują, ponieważ mają względny monopol na wiedzę i umiejętności, których kapitaliści poszukują dla swoich przedsiębiorstw. I dzięki temu monopolowi mają większą siłę przetargową i są w stanie wydobyć od kapitalistów większy dochód i siłę decyzyjną; dlatego część sektora menedżerskiego kontroluje tak duży majątek finansowy. Ponadto dzięki tej pozycji w gospodarce sektor menedżerski może cieszyć się bardziej satysfakcjonującą i wzmacniającą pracą, podczas gdy pracownicy w większości wykonują rutynowe, uciążliwe i pozbawiające siły zadań. Ponadto mają tendencję do antagonizmu zarówno wobec kapitalistów, jak i pracowników. Bronią swoich umiejętności, wiedzy i władzy przed robotnikami pod nimi i walczą o zdobycie większego bogactwa, autonomii i siły przetargowej od kapitalistów nad nimi. Są to lekarze, menedżerowie wysokiego szczebla, prawnicy, inżynierowie, wielu pracowników opieki społecznej, o których mówi Kivel, i nie tylko. Założyli także organizacje, aby zapewnić sobie względny monopol i chronić swój status. Na przykład lekarze działają w Amerykańskim Stowarzyszeniu Medycznym, którego główną funkcją jest uniemożliwianie pielęgniarkom wykonywania zawodu lekarza; a prawnicy mają Izbę Adwokacką, która zapewnia również, że tylko osoby z uprawnieniami adwokackimi mogą wykonywać zawód prawnika. Obie organizacje ustanawiają bariery wejścia i inne ograniczenia, które utwierdzają pracowników poniżej nich w braku dostępu do takich samych możliwości. Oczywiście jednak niektórzy typowi koordynatorzy, jak prawnicy i lekarze, również mogą być kapitalistami, chociaż generalnie tak nie jest.
Co więcej, patrząc na mój opis sektora menedżerskiego w powiązaniu z moją definicją klasy, dzieje się coś interesującego. Ten sektor menedżerski jest rzeczywiście trzecią klasą, odrębną od kapitalistów i robotników. To jest klasa koordynatorów. Obecnie, w świetle zidentyfikowania tej nowej klasy, zmienia się także charakter strefy buforowej. Po pierwsze, część osób wrzuconych do strefy buforowej w rzeczywistości należałaby do klasy koordynatorów. Ta sekcja miałaby stosunkowo wysoki stopień kontroli nad pracownikami znajdującymi się pod nimi oraz kontrolę nad konceptualizacją i wdrażaniem własnej pracy; i mogą uzyskać wyższe dochody, choć może nie tak wysokie jak inni w klasie koordynatorów. Jak w przypadku każdej innej klasy, w każdej z nich znajdują się warstwy. Po drugie, strefa buforowa nie służyłaby jedynie interesom kapitalistów. Obecnie można go sklasyfikować jako „element środkowy” lub „sprzeczną warstwę środkową”, której lojalność i interesy wahają się pomiędzy koordynatorami i pracownikami, mając wiele wspólnego z obydwoma. Niektórzy nauczyciele, pracownicy socjalni, pielęgniarki i technicy wpadliby w ten środkowy element. Ponownie ważnym rozróżnieniem jest to, że ostatecznie świadomość i interesy tego środkowego elementu – niezależnie od tego, czy są one zgodne z koordynatorami, czy pracownikami – mogą być niezależne od kapitalistów.ii
Nowa piramida ekonomiczna wygląda teraz tak: 1-2 procent kapitalisty, 15-25 procent koordynatorów, 70-80 procent robotników, ze sporym środkowym elementem oscylującym pomiędzy klasą robotników i koordynatorów.
Podsumowując to, co zostało przedstawione, przedstawiłem tezę, że w Stanach Zjednoczonych (i innych rozwiniętych krajach kapitalistycznych) istnieją trzy główne klasy – kapitaliści, koordynatorzy i robotnicy – z zauważalną sprzeczną warstwą pośrednią pomiędzy robotnikami i koordynatorami. Wpływ tej analizy klasowej na zmianę społeczną polega na tym, że koordynatorzy mają zdolność stać się nową klasą rządzącą w gospodarka postkapitalistyczna, który będzie miał koordynatorski tryb produkcji ze szkodą dla pracowników. Przyjdzie to w formie państwowej własności majątku produkcyjnego, hierarchicznego podziału pracy oraz rynków lub centralnego planowania. Oznacza to, że koordynatorzy mogą być wyraźnie antykapitalistyczni, ale niekoniecznie opowiadać się za samorządnością pracowniczą i bezklasowością. Uświadomienie sobie tego ma głęboki wpływ na orientację i strategię ruchu społecznego.
Stosując ten ostatni punkt do analizy Kivela dotyczącej tego, w jakim stopniu praca socjalna kooptuje zmianę społeczną, kluczowe jest zrozumienie, że nie zawsze jest to kapitalistyczna kooptacja przez ich podwładnych. Mogą to być także koordynatorzy, koordynatorzy zrzeszający elementy środka, próbujący znaleźć technokratyczne i paternalistyczne rozwiązania problemów, które wyniosłyby ich do pozycji władzy. W wielu przypadkach mogą one być wyraźnie sprzeczne z interesami kapitalistów. Choć jego sugestie dotyczące zwalczania kooptacji kapitalistycznej są bardzo podobne do tych, które proponuję w walce z kooptacją koordynatorów – wzmacniania pozycji pracowników i innych uciskanych grup do samoorganizacji – brak identyfikacji klasy koordynatorów stanowi podstawową przeszkodę w tym zakresie; jeśli nie uznajesz, że coś istnieje, nie możesz się przed tym odpowiednio bronić. Dlatego też, jeśli klasy koordynatorów nie ma na mapie klas antykapitalistów, ryzykujemy istnienie ruchu zdominowanego przez klasę koordynatorów i gospodarkę postkapitalistyczną rządzoną przez koordynatorów.
Na przykład główna strategia Kivela w walce z kooptacją zakłada, że osoby wykonujące pracę społeczną będą odpowiedzialne przed wyborcami, którym mają służyć – doskonała sugestia. Stwierdza: „Bycie odpowiedzialnym oznacza spójną społeczność, przed którą należy odpowiadać. Niewiele takich społeczności istnieje w naszym społeczeństwie, a jeszcze mniej z nas jest z nimi powiązanych. Wierzę, że bycie odpowiedzialnym oznacza pielęgnowanie i wspieranie wzrostu i stabilności spójnych społeczności .” Tutaj całkowicie się zgadzam. Następnie zadaje pytanie (jedno z wielu): „Czy pomagasz im zjednoczyć się w celu zwiększenia świadomości, dzielenia się zasobami i wzmocnienia?” Ponownie, jest to coś, o czym powinni pamiętać wszyscy organizatorzy sprawiedliwości społecznej podczas wykonywania pracy; jeśli jednak te skądinąd pomocne spostrzeżenia zostaną przedstawione w kontekście konfrontacji kapitalistów z resztą z nas, wówczas stanie się to problematyczne. W porządku i elegancko jest być „odpowiedzialnym” przed klasą robotniczą i ludźmi uciskanymi, ale co ze strukturami, które w pierwszej kolejności wynoszą koordynatorów i pracowników elementu średniego ponad innych – hierarchiczny podział pracy i różne metody socjalizacji, które przygotowują ludzi do wejścia na rynek? na stanowiska klasowe?
Nawet w kontekście „pielęgnowania i wspierania wzrostu i stabilności spójnych społeczności” nie możemy utrzymać ram instytucjonalnych, które systematycznie umieszczają mniejszość ludzi na stanowiskach usługowych, gdzie mają względną monopolizację umiejętności, wiedzy, powiązań i zasobów oraz uprawnienia, które pozwalają im oferować usługi. Innymi słowy, nie chodzi tylko o lepsze wzajemne relacje jako jednostki i/lub grupy. Instytucje i relacje wymagają transformacji i wyparcia. W przeciwnym razie społeczności będą mogły być wzmacniane tak, jak chcą, ale nadal będzie istniała klasa koordynatorów, która ma przeciwne im interesy i będzie walczyć o ochronę tych interesów. Myślę, że Kivel przyłączyłby się do mojego sprzeciwu, ale nie da się tego zrobić konkretnie bez rozpoznania problemu.
Oprócz rozpoznania problemu, jeśli chcemy mieć gospodarkę bezklasową po zastąpieniu kapitalizmu (a zrobimy to!), musimy mieć wizję gospodarki, która nie będzie wynosić koordynatorów ponad wszystkich innych. Jeśli wiemy, czego nie chcemy – gospodarki rządzonej przez koordynatora – i wiemy, czego chcemy – samodzielnie zarządzanej gospodarki partycypacyjnej dla wszystkich pracowników – wówczas musimy działać świadomie. Tak jak kapitaliści i koordynatorzy mają instytucje, które zapewnią im rządy, tak musimy nakreślić instytucje, które zapewnią eliminację hierarchii klasowych oraz będą komplementarne i będą częścią wyzwolenia wszystkich uciskanych ludzi. Dlatego po pozbyciu się prywatnej własności własności produkcyjnej, która jest główną podstawą rządów kapitalistycznych, i zastąpieniu jej społeczną własnością własności produkcyjnej i demokracją rad, musimy także pozbyć się instytucji, które będą skutkować rządami koordynatorów. Oznacza to, że musimy także pozbyć się rynków i planowania centralnego, zastępując je planowaniem partycypacyjnym, w którym wszyscy uczestnicy gospodarki mogą mieć wpływ na decyzje proporcjonalne do stopnia ich wpływu. Jeśli jednak nie zniesiemy hierarchicznego podziału pracy, nadal będą rządzić koordynatorzy; dlatego musimy zrównoważyć pracę w celu wzmocnienia pozycji. I wreszcie, ludzie powinni otrzymywać godziwy kawałek ekonomicznego tortu (dochodu) w oparciu o intensywność, czas trwania i uciążliwość ich pracy – ich wysiłku i poświęcenia. Tylko wtedy będziemy mieli prawdziwie solidarystyczną, zróżnicowaną, wydajną, sprawiedliwą, ekologiczną i samodzielnie zarządzaną gospodarkę, wolną od klasy kapitalistów i koordynatorów.
Na drodze do osiągnięcia gospodarki partycypacyjnej nasze ruchy i organizacje społeczne powinny w miarę możliwości starać się przewidzieć instytucje, które ostatecznie chcemy pozyskać. Ma to ogromne konsekwencje. Instytucje, które chcą pomóc zaspokoić potrzeby osób na dole piramidy ekonomicznej i umożliwić im wprowadzanie zmian społecznych, nie powinny mieć struktury takiej jak Microsoft, co często ma miejsce. Nie powinno istnieć grono liderów, którzy pozostają niezmienni ze względu na to, że posiadają już wysoki poziom wiedzy i umiejętności; należy raczej skupić się na rozwoju przywództwa wszystkich, zwłaszcza tych na samym dole opresyjnej hierarchiiiii. Ponadto, w miarę jak prawdopodobnie wkraczamy w okres reform, musimy faworyzować reformy, które zapewnią zwykłym ludziom większą kontrolę nad otaczającymi ich zasobami i instytucjami.
Esej Kivela z pewnością zasługuje na poważne spojrzenie, zwłaszcza jego spostrzeżenia na temat odpowiedzialności. Jednak jego analiza klasowa jest problematyczna. Zaniedbuje kluczowego aktora w gospodarce – klasę koordynatorów – co skutkuje perspektywą gospodarczą ignorującą możliwość nowej gospodarki rządzonej przez koordynatorów. Z pewnością nie byłoby to w programie tych, którzy dążą do wyzwolenia uciskanych ludzi, jak to robi Kiwel. Ten klasowy błąd jest nadal powszechny wśród organizatorów sprawiedliwości społecznej i antykapitalistów. Nadszedł czas, kiedy bycie antykapitalistą po prostu nie wystarczy. Musimy gorąco opowiadać się za wyzwoleniem klasy robotniczej i za bezklasowością. Ważnym krokiem w kierunku realizacji strategii i świata, który będzie odzwierciedlał taką wizję – gospodarki i społeczeństwa partycypacyjnego – jest identyfikacja jednej z jej największych barier i przeciwników – klasy koordynatorów. Nadszedł czas, aby nadać klasie inne spojrzenie.
John J. Cronan Jr. mieszka w Nowym Jorku, gdzie jest pracownikiem restauracji i organizatorem. Wraz ze Studentami Społeczeństwa Demokratycznego (SDS), a także Robotnikami Przemysłowymi Świata (IWW) organizuje Związek Pracowników Żywnościowych i Pokrewnych IU 460/640. Można się z nim skontaktować pod adresem [email chroniony] .
Uwagi
i Kiwel, Paweł. „Służba społeczna czy zmiana społeczna?” http://paulkivel.com/articles/socialserviceorsocialchange.pdf . Napisał, że jest to rok 2000. Jednak niedawno został przedrukowany Rewolucja nie będzie finansowana: poza kompleksem przemysłowym non-profit, wyd. NAWOŁYWAĆ! Kolorowe kobiety przeciwko przemocy (Boston: South End Press, 2007).
iiAby uzyskać bardziej szczegółowe spojrzenie na przedstawioną przeze mnie strukturę klas, przeczytaj książkę Michaela Alberta i Robina Hahnela „A Ticket to Ride: More Locations on the Class Map” w: Między pracą a kapitałem, wyd. Pat Walker (Boston: South End Press, 1979).
iii Jeśli chodzi o budowanie ruchu sprzyjającego ludziom z klasy robotniczej, zapoznaj się z moim esejem w niedawno wydanej książce Chrisa Spannosa: Prawdziwa utopia (Oakland: AK Press, 2008). Ponadto, aby przyjrzeć się znaczeniu zwalczania ucisku w innych sferach życia społecznego i splecie tych sfer, zobacz mój artykuł „Budowanie wyzwoleńczego ruchu robotniczego”. https://znetwork.org/zspace/commentaries/3300
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna