Dzieło walki politycznej trwa nieustannie, na wieki wieków, bez końca. Jednak prawdziwe okazje zdarzają się rzadko i bez ostrzeżenia. Nie można ich wyprodukować; można je tylko wykorzystać. Przerwy między nimi – jak teraz – to czas, aby przypomnieć sobie lekcję, o której zawsze zapominamy, gdy robi się interesująco: zapomnij o opinii publicznej. Opinia publiczna to pułapka. Przechwytuj konstrukcje, gdy masz szansę.
W moim dorosłym życiu były dwa wielkie momenty szans dla lewicy. Jeden był po 2008 kryzys finansowy, okres, który można hojnie potraktować jako trwający kilka lat, aż do rozkwitu ruchu Occupy. Drugi był w środku 2020podczas ogromnych ogólnokrajowych protestów Black Lives Matter, które wybuchły po policyjnym morderstwie George'a Floyda. Każde z tych wydarzeń miało inną przyczynę i charakter, ale łączyły je dwie kluczowe cechy. Po pierwsze, w obu przypadkach wściekłość opinii publicznej z powodu niesprawiedliwości wzrosła tak bardzo, że instytucje faktycznie odpowiedzialne za niesprawiedliwość przestraszyły się i stały się bezbronne. Po drugie, ten moment bezbronności minął, intensywność wściekłości opadła i zanim się zorientowałeś, instytucje władzy powróciły do status quo, oferując głównie kosmetyczne zmiany. Okna możliwości zamknęły się, zanim zaczęliśmy wrzucać przez nie granaty.
Gdybyś żył i pracował w 2008, zapamiętasz strach. Zwykli ludzie obawiali się utraty pracy i środków do życia w wyniku machinacji na Wall Street, które były ledwie rozumiane, a Wall Street obawiała się, że zostaną pobrudzone smołą i pierzem przez tłumy wściekłych chłopów. Obawy zwykłych ludzi okazały się uzasadnione. Obawy finansistów nie okazały się jednak tak realne, choć przez co najmniej kilka miesięcy były na tyle realne, że na Manhattanie ustała praktyka widocznej konsumpcji. Ludzie, którzy przez całe życie starali się być postrzegani jako bogaci i wpływowi, nagle nie chcieli być publicznie rozpoznawani jako bogaci i wpływowi. Nigdy wcześniej ani później nie widziałem, żeby wściekłość przeciwko establishmentowi w Ameryce stała się tak namacalna, że zmuszała przedstawicieli towarzystwa do noszenia luksusowych zakupów w zwykłych papierowych torbach.
In 2020wściekłość Ameryki była skierowana przeciwko rasizmowi i policji. A policja się przestraszyła. W Minneapolis protestujący spalili komisariat policji, a policjanci uciekli. Dla ludzi z bronią ten moment był tym samym 2008 było dla ludzi z pieniędzmi: dziwne, nowe"whoa now” doświadczenie, które uświadomiło im, że układ władzy, który zawsze uważali za oczywisty, w żadnym wypadku nie był gwarantowany. Że reakcja może być na tyle silna, aby ich powalić.
I wtedy? W każdym przypadku powrót do normalności był wystarczająco szybki, aby łamać karki. Odpowiedź rządu federalnego na ww 2008 kryzys finansowy skupiał się głównie na wzmocnieniu istniejącej struktury Wall Street, a nie na jej zmianie. W 2020, minęło zaledwie kilka miesięcy od największym fala protestów w historii Ameryki, która skłoniła Demokratów do ostentacyjnej kampanii przed obrażając policję.
Establiszment wie, co robić w tych rzadkich chwilach zagrożenia: powiedz właściwe słowa, ale zostaw leżące u ich podstaw struktury w spokoju. Oficjalną reakcją, ilekroć rewolucja wydaje się bardziej prawdopodobna niż zwykle, jest uspokajanie, współczucie i zapewnianie — obniżenie temperatury, tak aby nic się nie zapaliło. Zamiast zburzyć dom, potężni ludzie po prostu wystawili głowy przez okno i powiedzieli wściekłym tłumom, że są po ich stronie. Barack Obama wygłaszał populistycznie brzmiące przemówienia na temat nierówności, a Mitt Romney wziął udział w marszu Black Lives Matter, po czym wrócili i upewnili się, że nie nastąpią żadne bardziej merytoryczne zmiany.
Tragedia nie polega tylko na tym, że nie zwyciężyły głosy uzasadnionej wściekłości. (W końcu jest to coś, do czego lewica jest przyzwyczajona.) Chodzi o to, że te momenty, w których potężni faktycznie czują, że podstawy ich władzy ślizgają się pod nogami, reprezentują wpływi ta dźwignia została zmarnowana. Rzadko kiedy struktura władzy jest na tyle przestraszona, aby targować się o znaczące rzeczy. Banki z Wall Street zgodziłyby się na prawdziwe regulacje, gdyby były na nie naciskane 2008, bo nie miały możliwości odmówić, a także nie chciały, żeby ktoś ich obrzucał butelkami za każdym razem, gdy pojawiały się w miejscach publicznych. Komendy Policji w 2020 mógłby zostały skurczone, ich groteskowe budżety przesunięto i poddano nadzorowi cywilnemu. Politycy w dużych miastach mogliby to zrobić, gdyby mieli odwagę i mieliby wsparcie wszystkich ludzi na ulicach. Żadna z tych rzeczy nie miała miejsca, ponieważ gniew społeczeństwa padł ofiarą paraliżującego szlamu biurokratycznej bezwładności, niczym uciekająca ciężarówka zatrzymująca się w długim, błotnistym dole.
W bardzo szczególnych czasach radykałowie będą mieli opinię publiczną po swojej stronie. Te czasy nie będą trwać. Skoncentrowane i użyteczne oburzenie społeczne nieuchronnie wygaśnie szybciej, niż nam się wydaje. Gdy tylko zaczną się te wyjątkowe czasy, musimy najpierw bezpośrednio przystąpić do zmian strukturalnych. Przed konferencjami prasowymi, konsultacjami DEI, dyskusjami panelowymi i Wielkim Muralem Bohaterów Sprawiedliwości Społecznej sponsorowanym przez JPMorganChase potrzebujemy treści."Rozbić banki” i"przeciwstawić się policji” to, wbrew konwencjonalnej mądrości politycznej, doskonałe cele, ponieważ oba mają na celu demontaż podstawowych struktur, które w ogóle sprawiły, że sprawy wymknęły się spod kontroli. Właśnie dlatego są tak wyśmiewani przez tych, którzy mogą być o to oskarżeni. Nie chcą tego zrobić. Politycy chcą pozować na jednym kolanie, mając na sobie ubrania kente i farbę"BLACK LIVES Matter” wielkimi literami na środku ulicy. Tołatwe. Oni nie chcę sprzeciwiać się policji. To byłoby trudne. Po tych wszystkich marszach i korporacyjnej symbolice i"END RACISM” przyklejonych do hełmów NFL, Partia Demokratyczna teraz gotowy się wypromować 2024 jako"twardy wobec przestępczości” – to właśnie podejście doprowadziło przede wszystkim do nadmiernej kontroli policyjnej i masowych więzień. To, że system będzie próbował się utrwalić, nie jest zaskoczeniem. Pytanie, nad którym warto się zastanowić, brzmi:"Dlaczego im się to uchodzi?”
Uchodzi im to na sucho, ponieważ zwlekanie, odwracanie uwagi i performatywna sympatia to taktyki, które działają. Myślimy sobie,"Nareszcie zmienia się opinia publiczna na temat nierówności. Nareszcie zmienia się opinia publiczna na temat przemocy policji. Już niedługo wszystko się definitywnie obróci na naszą korzyść.” Mylimy wahadło głównego nurtu nastrojów z drogą jednokierunkową. Istnieje jednak prosta heurystyka, którą każdy na lewicy może zastosować, aby zminimalizować ryzyko wpadnięcia w tę pułapkę w przyszłości.
Zamiast myśleć o naszym celu jako o kształtowaniu opinii publicznej, pomyśl o niej jak o czymś bardziej przypominającym pogodę — siłę zewnętrzną, nad którą nie mamy kontroli. Zwykle pogoda jest zła. Spędzamy ten czas w środku, przygotowując się. A w ten rzadki dzień, kiedy pogoda jest idealna – kiedy dzięki nieprzewidywalnemu kryzysowi opinia publiczna zgadza się z naszymi celami – wybiegamy na zewnątrz z planem w ręku i zdobywamy wszystko, co się da. Wiedząc, że ładna pogoda nie będzie trwała, kierujemy się bezpośrednio do podstawowych struktur, które należy rozebrać i odbudować. Skupiamy się na tych rzeczach. W żadnym wypadku nie skupiamy się na samej opinii publicznej. Nie spędzamy tych cennych chwil próbując w magiczny sposób przedłużyć okno ładnej pogody. Po prostu pracujemy, gdy świeci słońce.
Nie zmienisz świata, jeśli najpierw przekonasz wszystkich, że masz rację. Chwytasz struktury, które tworzą świat, zmieniasz rzeczywistość materialną i patrzysz, jak opinia publiczna podąża w ślad za nowym światem, który stworzyłeś. Tymczasowe zyski są dla frajerów. Następnym razem, gdy niezłomni systemowi się przestraszą, natychmiast zażądaj trwałych zmian. Nie zadowalaj się mniej. Historia mówi nam, że ich strach zawsze będzie słabnąć. Pytanie tylko, czy w międzyczasie zburzyłeś ich fortecę.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna