Najbardziej krytyczne oświadczenie prezydenta Obamy dzisiaj wieczorem było to, że pozwolenie Kaddafiemu na zwycięstwo zagroziłoby rodzącym się demokracjom w Tunezji i Egipcie. „Demokratyczne impulsy, które świtają w całym regionie, zostaną przyćmione przez najciemniejszą formę dyktatury, ponieważ represyjni przywódcy doszli do wniosku, że przemoc jest najlepszą strategią utrzymania się przy władzy”.
Nie mogę podzielać cynizmu lewicy co do motywów Obamy; Wierzę, że on wierzy w to, co powiedział. Wierzył w demokrację w Kairze '09 i wierzy teraz. Jego wiara w ruch ogarniający Bliski Wschód była najważniejsza w jego myśleniu: dzisiejszego wieczoru wielokrotnie o tym wspominał.
Często podkreśla się, że Obama nie robi nic w sprawie Bahrajnu i Jemenu ze względu na interesy Arabii Saudyjskiej, i któż może to kwestionować. Nawet prezydent ma ograniczone uprawnienia. „W tym konkretnym kraju – Libii – w tym konkretnym momencie stanęliśmy przed perspektywą przemocy na straszliwą skalę. Mieliśmy wyjątkową zdolność powstrzymania tej przemocy”.
Czy jego polityka jest hipokryzją? Oczywiście. Ale co z hipokryzją Rady Praw Człowieka ONZ, która naciskała na przełomowe śledztwo w sprawie Goldstone'a, mimo że ignorowała Sri Lankę, gdzie zginęły dziesiątki tysięcy cywilów? Prawo międzynarodowe jest na wczesnym etapie stosowania; oczywiście, że jest to upolitycznione; mimo to zwolennicy praw człowieka muszą wspierać organy międzynarodowe, gdy prawo humanitarne jest sprawiedliwie stosowane, tak jak miało to miejsce w przypadku obu stron konfliktu w Gazie. To samo prawo było wielokrotnie przytaczane jako powód do podjęcia działań w Libii i dziś wieczorem Obama przyjął „powszechne” prawa, takie jak wolność słowa.
Jestem podzielony w sprawie tej interwencji, ponieważ tak bardzo gardzę przemocą, ale ostatecznie poparłem tę interwencję; wydaje mi się jednak, że błędem tych na lewicy, którym tak łatwo jest przeciwstawić się interwencji, jest to, że uważają ją za kontynuację historii kolonialnej i imperialistycznej. Przypisują to więc tradycyjnej pogoni superpotęgów za interesem narodowym i skarbem. Myślę jednak, że historia się zmieniła wraz z rewolucjami arabskimi; że przedmioty historii stały się agentami historii, a kiedy Obama mówił o inspiracji młodzieżą arabską, mówił w imieniu całego wykształconego świata.
Egipt nie był tylko okładką magazynu Time, to był zawias. Zachodnie narzędzia komunikacji, z których korzystała młodzież, od Facebooka, przez Twittera, po CNN, spowodowały, że zachodnie elity w pełni zaangażowały się w swoją rewolucję. Internet zmienił cywilizację i tradycyjną strukturę władzy, podobnie jak kiedyś prasa drukarska; a dowodem na to jest porzucenie Mubaraka przez Obamę. Rewolucje są punktem zwrotnym w rosnącym wpływie prawa międzynarodowego i komunikacji.
Teraz bunt w Libii ma także twarz: Iman al-Obeidi, niezwykle odważna ofiara gwałtu w Trypolisie, która szukała zachodnich kamer z wiary, że świat postąpi słusznie. Kiedy Obama mówił dziś wieczorem o okrucieństwach, odbił się echem międzynarodowe oburzenie z powodu jej traktowania.
A doktryna, którą przedstawił na koniec swego przemówienia, wzywając świat do interwencji, gdy stawką jest godność ludzka, odzwierciedlała jego własne wartości; ożenił się z kobietą, której rozprawa doktorska w Princeton dotyczyła wyobcowania „czarności” w liberalnym białym świecie.
Jestem poruszony tym przemówieniem, ponieważ uważam, że jego ostateczny wpływ będzie miał wpływ na Palestynę. W rzeczywistości myślę, że Obama jest świadomy jego palestyńskiego zastosowania. Wielokrotnie wygłaszał dziś wieczorem oświadczenia – masakra, okrucieństwa, wolność słowa, prawa powszechne, „nakaz” Rady Bezpieczeństwa ONZ, ponad 40 lat tyranii, prawa uchodźców, wsparcie Ligi Arabskiej, „wyjątkowy program” Ameryki zdolność” wywarcia wpływu – które odnoszą się do doświadczeń palestyńskich.
Te słowa będą miały ogromne konsekwencje. Nie można zbudować koalicji obejmującej Turcję bez uwzględnienia tureckiego programu dotyczącego praw człowieka: Gazy. Nie można działać w imieniu Ligi Arabskiej, nie zajmując się kwestią bezpaństwowości Palestyńczyków. Nie można zapobiec masakrze w Benghazi bez ustanowienia czerwonej linii przeciwko bezmyślnej izraelskiej przemocy. Jak Pisze Gilbert Achcar:
Można śmiało założyć, że obecna interwencja w Libii okaże się w przyszłości najbardziej zawstydzająca dla mocarstw imperialistycznych. Jak słusznie ostrzegali członkowie amerykańskiego establishmentu, którzy sprzeciwiali się interwencji swojego kraju, następnym razem, gdy izraelskie siły powietrzne zbombardują jednego z jego sąsiadów, czy to w Gazie, czy w Libanie, ludzie będą żądać strefy zakazu lotów. Ja na przykład na pewno to zrobię. Należy zorganizować pikiety pod ONZ w Nowym Jorku, żądając tego. Wszyscy powinniśmy być na to przygotowani, przedstawiając teraz mocny argument.
Myślę, że siły religijne mogą być potężniejsze niż siły imperialistyczne, a Izrael/Palestyna jest jednym z takich przykładów. Obama ma kaganiec i skrępowanie izraelskiego lobby w amerykańskim życiu politycznym (Moshe Shoked brutalnie porównuje go do Mędrców Syjonu z Haaretz), a Obama robi, co może, aby osłabić jego władzę – budując międzynarodową koalicję wokół zasady praw człowieka na Bliskim Wschodzie. On także jest na Facebooku i apeluje o pomoc międzynarodową.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna