Około godziny 8:00 w poniedziałek rano ogromne tłumy, głównie biednych, rdzennych Boliwijczyków, zebrały się na wierzchołku zbocza góry schodzącego do stolicy La Paz. Są mieszkańcami ogromnego slumsów El Alto, położonego na wysokim płaskowyżu (altiplano), z którego roztacza się widok na dolinę obejmującą La Paz.
Pracownicy ogromnego sektora nieformalnego, byli górnicy „przeniesieni” do slumsów po prywatyzacji kopalń w 1985 r., bezrobotni, niedawni migranci ze wsi zepchnięci z dotychczasowych źródeł utrzymania w wyniku dewastacji gospodarki rolnej na płaskowyżu, kobiety w tradycyjnych, tubylczych strojach, z unikalnymi melonikami, pucybutami, trockistowskimi nauczycielami, komunistami, socjalistami, tubylcami, działaczami sąsiedzkimi, populistami i innymi osobami, kręcącymi się w jowialnym nastroju, jedzącymi śniadanie na ulicy, dostarczane przez sprzedawczynie, które wzniosły swoje stoiska z żywnością na trasie otwarcia planowanego marszu na rzecz nacjonalizacji krajowego gazu ziemnego. Organizacje uczestniczące w wydarzeniach tego dnia to Federacja Zjednoczonych Sąsiadów El Alto (FEJUVE-El Alto), Regionalna Centrala Pracowników El Alto (COR-El Alto), Uniwersytet Publiczny w El Alto, Centrala Pracowników Wydziału, Konfederacja Ludów Pierwotnych, Federacja Chłopów La Paz „Tupaj Katari”, Boliwijska Centrala Robotnicza (COB), związki nauczycieli w El Alto i La Paz i wiele, wiele innych.
Tematem jest nacjonalizacja gazu, ale na tym się nie kończy. Chcą zamknąć parlament i wyrzucić prezydenta. Frustracja sięga zenitu w El Alto i we wszystkich popularnych sektorach kraju. Nacjonalizacja gazu była historycznym żądaniem październikowego buntu w 2003 r., w wyniku którego zginęło wielu ludzi, a rząd obalił znienawidzonego prezydenta Gonzalo („Goni”) Sancheza de Lozadę. Ówczesny wiceprezydent Carlos Mesa Gisbert, który zdystansował się od przemocy ze strony państwa ze strony Goniego, objął prezydenturę w drodze mechanizmów konstytucyjnych, przy wsparciu wielu protestujących, którzy wierzyli, że Mesa przeprowadzi „Agendę Październikową”, jak obiecał. Dziewiętnaście miesięcy później Mesa pozostaje w rękach organizacji ponadnarodowych, imperium amerykańskiego, europejskich imperialistów, MFW, Banku Światowego i umiędzynarodowionych sekcji lokalnej burżuazji.
Przejście około 7 mil od krawędzi El Alto do centrum La Paz zajęło trzy godziny. Kiedy byliśmy już blisko skraju centrum miasta, mogliśmy spojrzeć w górę na zbocze góry, aż do początku El Alto, a stały i gęsty strumień protestujących wciąż wyraźnie rozpoczynał swój udział w marszu. To poważnie poddaje w wątpliwość zaniżone liczby od dwudziestu do dwudziestu pięciu tysięcy demonstrantów podawane przez główny nurt dziennika „La Razon”. Inne dzienniki nie podają żadnych danych liczbowych, zapewniając jedynie czytelników, że protesty były „masowe”.
Po drodze śpiewy protestujących i swobodne rozmowy wyjaśniały żądania w malejącej kolejności: nacjonalizacja gazu, zamknięcie parlamentu jako pokaz siły i determinacji ludu oraz usunięcie sprzedanego październikowego prezydenta. Ale u podstaw tego wszystkiego leży bardziej podstawowe zdanie wyrażone przez jednego z robotników maszerującego obok mnie:
„Rządy stały po stronie przedsiębiorstw ponadnarodowych i bogatych. Chcemy rządu po stronie ludu”. Falom demonstrantów wydawało się, że nie ma końca, uczestnicy marszu zaczęli spekulować: „Kolejny październik?”
Ale jak zasugerował mi doświadczony argentyński dziennikarz, w październiku 2003 roku dopiero masakry zorganizowane przez Goniego zmieniły cały nastrój protestów. Ludzie byli wściekli i dzięki tej wściekłości zgromadzili zdolność do prostego napadu na stolicę i wyrzucenia zabójcy Goniego. Jak dotąd Mesa – były dziennikarz i historyk, prawdopodobnie obawiający się zapisania się na kartach historii w taki sam sposób jak Goni – nie chciał naprawdę rozprawić się i rozbić głowy, czego domaga się wielu przedstawicieli świata biznesu, choć zawsze w orwellowskim przemówieniu utrzymania „bezpieczeństwa prawnego”
o „zdrowe środowisko biznesowe”, „przejezdność dróg”, „swobodny przepływ handlu i handlu”, nienaruszalność własności prywatnej, absolutną konieczność podporządkowania się woli ponadnarodowych koncernów naftowych i utrzymanie odpowiedniego środowiska dla turystyki i ogólnie inwestycji zagranicznych. Blokady dróg i mobilizacja rdzennej biedoty stoją na przeszkodzie takiej koncepcji Boliwii. Nadal nie jest jasne, co ostatecznie zrobi Mesa, jeśli masowe mobilizacje, które zamykają stolicę i blokują główne arterie handlowe w kraju, będą nadal narastać.
Kiedy dotarliśmy do centrum La Paz, podekscytowanie wzrosło, gdy linie frontu mobilizacji oddaliły się od drogi prowadzącej do Plaza San Francisco (częste miejsce zbiegania się demonstracji), zamiast tego wybrały trasę prowadzącą do Plaza Murillo w którym mieści się Pałac Prezydencki. Dwie przecznice od Plaza marsz napotkał pierwszą linię ciężko uzbrojonej policji, ubranej w sprzęt bojowy i z ponurymi twarzami. Maszerujący skandowali i śpiewali, aby dołączyła do nich policja, wskazując, że mają do wyboru zjednoczyć się z ludem lub działać jako zabójcy państwa.
Marsz skręcił w inną ulicę, rezygnując w tym miejscu z konfrontacji i okrążając plac, próbując zająć plac z innego miejsca. Kilka przecznic później marsz ustał, a linia frontu zaczęła szydzić i wrzeszczeć na następną barykadę policyjną.
Zgodnie z tradycją boliwijskich górników cyny – starej awangardy boliwijskiej lewicy – eksplodowano dynamit nie w celu zabicia kogokolwiek, ale wywołania hałasu i podbudowania energii protestujących.
Akt ten, w połączeniu z fizycznym usunięciem przez protestujących na pierwszej linii frontu jednej z ustawionych blokad, spowodował, że policja użyła kanistrów z gazem łzawiącym, a wkrótce potem gumowych kul.
Ponadto po raz pierwszy państwo użyło swojego specjalnego pojazdu przeciwzakłóceniowego „Neptuno”, który wygląda jak skrzyżowanie czołgu z ciężarówką ochrony bankowej. Cechą szczególną Neptuno jest potężny pistolet na wodę, który wbija ludzi w ziemię, wywołując panikę wśród uciekających tłumów wąskimi kolonialnymi uliczkami stolicy. Wszystkie sklepy na tych ulicach były zamknięte i zabarykadowane, nie pozwalając na żadne inne rozwiązanie, jak tylko ucieczkę przed reakcją państwa na mobilizację. Ta część miasta jest gęsto zaludniona przedszkolami, szkołami podstawowymi i średnimi. Wielu młodych ludzi ucierpiało z powodu gazu łzawiącego, który sprawił, że wszyscy biegli i płakali kilka przecznic od rzeczywistej konfrontacji.
Choć w żadnym wypadku nie była to krwawa powtórka masakry Goniego z października 2003 r., w poniedziałek co najmniej osiem osób zostało rannych, a tłum był szczególnie poruszony i rozgniewany w porównaniu z wesołym spotkaniem przy śniadaniu w El Alto. Przywódca chłopski Ramiro Llusco i Daniel Chinchi, student Uniwersytetu Publicznego w El Alto, zostali ranni od gumowych kul, podobnie jak Lucio Bascope z Konfederacji Ludów Rdzennych Wschodniej Boliwii i Sergio Tarqui z Federacji Chłopów La Paz, „Tupaj Katari.” Działacz na rzecz nauczycieli Jose Luis Ãlvarez powiedział La Prensa, że inna niezidentyfikowana osoba została trafiona w klatkę piersiową gumową kulą. Tymczasem obrazy telewizyjne z poniedziałkowego wieczoru pokazywały mężczyznę z zasadniczo zniszczoną i zakrwawioną ręką oraz mężczyznę z otwartymi ranami od gumowych kul w okolicy klatki piersiowej.
W poniedziałek mobilizacje nie zdołały przejąć parlamentu. Dzisiaj, we wtorek, większość organizacji planowała zorganizować otwarte zgromadzenia w celu zorganizowania przyszłych działań w oczekiwaniu na stanowisko prezydenta Mesy w sprawie ustawy węglowodorowej, która została zatwierdzona przez Kongres dziesięć dni temu i tym samym przeszła w ręce władzy wykonawczej.
Zgodnie z Konstytucją Prezydent miał dziesięć dni na podjęcie decyzji w sprawie jednej z czterech możliwych reakcji na ustawę, która nakładała na spółki naftowe obowiązek płacenia osiemnastoprocentowych opłat licencyjnych za wydobycie odwiertów i trzydziestodwuprocentowego bezpośredniego podatku od węglowodorów. Dzisiaj o 1:00, w ostatniej chwili, ogłoszono, że prezydent nie ogłosi ustawy ani nie zawetuje tej ustawy. Decyzja Mesy, zgodnie z art. 78 Konstytucji, nakłada na przewodniczącego Kongresu Hormando Vaca DÃeza obowiązek ogłoszenia ustawy wprowadzającej ją w życie. Decyzja ta zatem znacznie odbiega od żądań nacjonalizacji wysuwanych przez ruchy społeczne. Dziś wieczorem podejmą decyzję, jakie działania podjąć w odpowiedzi.
Ruch popularny, ale podzielony w całym kraju
Następujące ważne organizacje popularne wystąpiły w celu poparcia nacjonalizacji gazu i zamknięcia
Parlament: FEJUVE-El Alto, COR-El Alto i COB, przy czym związki zawodowe nauczycieli wspierają co najmniej nacjonalizację. Większość tych organizacji ma swoje korzenie i siłę w biednej rdzennej ludności El Alto. Żądania te wyraźnie odzwierciedlają żądania baz zmobilizowanej ludności El Alto, jak mógł poświadczyć każdy, kto niedawno uczestniczył w poniedziałkowym wielkim marszu lub różnych zgromadzeniach ogólnych FEJUVE i COR w El Alto.
Niemniej jednak Evo Morales i jego partia Ruch W stronę Socjalizmu (MAS) odrzucili oba żądania. MAS jest organizacją patronacką innego ważnego marszu protestacyjnego tysięcy ludzi, który rozpoczął się w społeczności Caracollo na płaskowyżu w drodze do La Paz.
Marsz ten jest znacznie mniej zradykalizowany niż wczorajsze protesty w El Alto-La Paz, w których wzywano do wprowadzenia ustawy o węglowodorach przewidującej pięćdziesiąt procent zamiast osiemnastu opłat licencyjnych oraz odrzucano blokady dróg i traktowano Parlament jako taktykę sprzeciwu. W tym skrzydle mobilizacji biorą udział wszystkie organizacje tworzące „Pakt Jedności”: Conamaq, CSUTCB, CSCB, CSPESC, CEPMB, AGP, MST-B, FNMCB-BS, CDTAC, Bocinab, Doderip, CIOEC, COD, coca hodowców i innych organizacji. Choć różnorodność organizacji jest imponująca, żądania wydają się odległe od tych zawartych w Agendzie Październikowej i nastrojów podstawowej bazy Października, czyli ludności El Alto. Dyskurs Moralesa w telewizji jawi się wręcz biernie w stosunku do działań na ulicach slumsów i stolicy.
Istnieje szansa, że w miarę zbliżania się marszu z Caracollo do La Paz do stolicy i otrzymania wiadomości o de facto ogłoszeniu przez Mesę znienawidzonej ustawy węglowodorowej, to skrzydło mobilizacji również ulegnie radykalizacji. Niektórzy członkowie MAS już zaczynają rozpoznawać swoją odległość od baz. Jak powiedział La Razon jeden z przywódców MAS, Roman Loayza: „Bazy nas omijają. Chcemy maszerować o więcej tantiem, ale ludzie chcą nacjonalizacji. I o to będziemy walczyć.
Odzwierciedlając ograniczenia dyrektyw MAS, telewizyjne występy Moralesa przeciwko blokadom drogowym prawie nie pozostawiły dróg kraju wolnych od handlu.
Spółdzielcy górnicy, kierując się różnymi żądaniami krajowymi i sektorowymi, zablokowali główne autostrady łączące PotosÃ-Sucre-Tarija i La Paz-Oruro-Cochabamba. Federacja Chłopów La Paz „TÃşpaj Katari” ogłosiła, że dzisiaj będzie blokować drogi dwudziestu prowincji departamentu La Paz. Centralny terminal autobusowy w La Paz ogłosił wczoraj, że w związku z tym w stolicy nie kursują żadne autobusy.
Nie ma sensu zgadywać, co stanie się w kolejnych dniach, ale przynajmniej jasne jest, że boliwijskie sektory popularne demonstrują swoją ciągłą zdolność do mobilizacji na rzecz swoich praw i rządu po stronie narodu.
[Jeffery R. Webber jest doktorantem nauk politycznych na Uniwersytecie w Toronto i członkiem Nowej Grupy Socjalistycznej. Obecnie przebywa w Boliwii.]
_______________________________________________________
portside (lewa strona w żargonie żeglarskim) to serwis informacyjny, dyskusyjny i debatowy Komitetów Korespondencyjnych ds. Demokracji i Socjalizmu. Ma na celu zapewnienie różnorodnych materiałów interesujących ludzi po lewej stronie.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna