[Przez Kevina D. Vinsona i E. Wayne’a Rossa]
Obecna klęska gospodarcza wywołała ogromną liczbę komentarzy dotyczących winy, ratunków i złych jabłek wielkich bankierów. Najwyraźniej problem polega na szukaniu usterek. Dlaczego? Kto wie? Odpowiedź jest jasna. Wińmy szkoły. To musi być ich wina. Zawsze tak jest, oczywiście. Zawsze tak było.
Skąd to wiemy? Spójrz na historię.
W 1957 związek Radziecki wystrzelił Sputnika. The (ZSRR Pobić United States. Obwiniano szkoły; potrzebowali reformy. To „potwierdziło” opis admirała Hymana Rickovera Stany Zjednoczone szkoły jako „edukacyjne pustkowia”. Bezpieczeństwo narodowe było zagrożone z powodu braku nauczycieli w nauczaniu.
Ale kiedy skończyła się zimna wojna i Stany Zjednoczone „wygrane”, amerykańskie szkoły publiczne zyskały należną im część uznania.
Żartowałem.
W 1983 r. rząd opublikował Naród zagrożony. Argumentowało to Stany Zjednoczone szkoły – określane jako „narastająca fala przeciętności” – zagrażały zdolności gospodarki do konkurowania i załamywania gospodarek naszych sojuszników Japonia i Niemcyna całym świecie.
Jednak pod koniec lat 1980. i w latach 1990. gospodarka amerykańska generalnie rosła, mimo że gospodarka japońska pogrążała się w recesji. Liderzy polityczni i gospodarczy w United States pochwalił osiągnięcia i wkład amerykańskich szkół.
Jżartuję.
Najwyraźniej w tych przypadkach podstawy gospodarki były mocne, ale nie szkoły. Problemy ekonomiczne i szkolne były spowodowane przez szkoły. Sukcesy gospodarcze i szkolne były dziełem menadżerów politycznych i korporacyjnych. Odpowiedzią było zatem prowadzenie szkół w sposób bardziej przypominający korporacje. Lub jak szkoły w Japonia i Niemcy.
Domyśl.
Ta logika poraża. Kiedy gospodarka zawodzi, kiedy społeczeństwo doświadcza jakiejkolwiek porażki, winę ponoszą szkoły i nauczyciele. Kiedy gospodarka rozkwita, kiedy społeczeństwo doświadcza triumfu, przywódcy gospodarczy i polityczni żądają kredytu. Nawet wtedy szkołom coś zarzuca się; coś musi być ich winą. I tak to się dzieje.
Ale dzisiaj naprawdę jesteśmy narodem zagrożonym. Przeciwko Johnowi McCainowi, Stany Zjednoczone podstawy fiskalne nie są mocne. Rodziny coraz częściej stają przed decyzjami, czy spłacić kredyt hipoteczny, wykupić opiekę zdrowotną, czy wysłać dzieci na studia, a nikt ich nie ratuje („współczujący” konserwatyzm?). Zatem zrzućcie winę na szkoły; to tylko kwestia czasu.
Być może łatwo było, choć niesprawiedliwie, zaatakować szkoły amerykańskie w latach pięćdziesiątych i osiemdziesiątych XX wieku za edukację „przystosowania do życia”, edukację progresywną, edukację w zakresie poczucia własnej wartości lub inną „wadę” i pochwalić ZSRR za „naprawdę” nauczanie matematyki i nauk ścisłych . Być może równie łatwo było wtedy zrobić ze szkół kozła ofiarnego w obliczu dostrzeganych zagrożeń dla bezpieczeństwa i gospodarki. Elity zawsze znajdowały powody, aby promować własne ideologiczne marki „reformy” szkół.
Jednak dzisiejsza różnica polega na tym, że nasze szkoły robią dokładnie to, co im powiedziano.
Prezydent Bush objął urząd z „wizją” „skutecznej”, zderegulowanej gospodarki rynkowej, która ma być podtrzymywana przez plan szkolnictwa oparty na schemacie wymyślonym po raz pierwszy w Teksasie przez Roda Paige, pierwszego sekretarza edukacji prezydenta Busha i byłego kuratora szkół w Houston. Plan ten, zwany ustawą „No Child Left Behind Act”, wymaga jako jego centralny element skupienia się na ustalonych przez stan, uniwersalnych programach nauczania i testach o wysokiej stawce. Przypomnijmy, że NCLB było dwustronną historią „sukcesu”, w jakiś sposób wymuszoną przez globalny rynek.
Teraz, gdy amerykańska gospodarka słabnie, mimo że amerykańskie szkoły robią dokładnie to, o co prosili nasi przywódcy, jaki sens możemy nadać edukacji i gospodarce?
Kierując się logiką konserwatywnych lat 1950. i 1980. XX w., możliwe są co najmniej trzy wnioski. Po pierwsze, NCLB spowodował obecny bałagan gospodarczy. To oczywiście jest absurdem. Ale czy jest to bardziej absurdalne niż twierdzenie, że tak jest? Stany Zjednoczone za Sputnik odpowiadała szkolnictwo, czyli dotychczasowe osiągnięcia gospodarcze Japonia i Niemcy?
Po drugie, moglibyśmy pozostawić szkolnictwo nauczycielom, rodzicom i uczniom, a gospodarkę politykom i ekonomistom. Przynajmniej w ten sposób szkoły i nauczyciele nie będą narażać się na skutki chciwości korporacji, korupcji, obniżek podatków dla bogatych i drapieżnych kredytów. Gospodarka może nadal słabnąć, ale wina mogłaby zostać skupiona w bardziej odpowiedni sposób.
Po trzecie, moglibyśmy uznać, że gospodarka ma co najmniej taki sam wpływ na szkolnictwo publiczne, jak szkolnictwo publiczne na gospodarkę. Zamiast wykorzystywać szkoły do „naprawy” gospodarki, moglibyśmy poprosić gospodarkę, aby „naprawiła” szkoły. Radykalna propozycja.
My jednak proponujemy skromniejsze rozwiązanie; naprawdę zreformujmy gospodarkę. I naprawdę zreformujmy szkoły. Czy słuchasz prezydenta-elekta Obamy? Sekretarz-desygnowany Duncan?
Albo możemy po prostu winić szkoły. To prawdopodobnie ich wina. Moglibyśmy nimi kierować jak korporacjami. Przynajmniej będą mieli szansę na dofinansowanie.
Kevin D. Vinson jest profesorem nadzwyczajnym nauczania i kształcenia nauczycieli na Uniwersytecie im Uniwersytet of Arizona. E. Wayne Ross jest profesorem na Wydziale Edukacji Uniwersytetu im Uniwersytet of Kolumbia Brytyjska i współzałożyciel Forum Rouge. Kevin i Wayne są współautorami Wizerunek i edukacja: Nauczanie w obliczu nowej dyscypliny.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna