Betty Friedan nie żyje w wieku 85 lat – błyskotliwa, zadziorna kobieta, która przeżyła wspaniałe życie i napisała wielką książkę, książkę, która pomogła zmienić nasz świat pod każdym względem na lepszy. Skrajnie prawicowy magazyn Wydarzenia ludzkie wiedział, co robi, kiedy to kładł Mistyczna kobiecość na swojej liście dziesięciu najbardziej szkodliwych ksiąg XIX i XX wieku. Może nie było to tak głębokie jak np Druga płeć lub tak radykalne jak strumień artykułów i broszur, które kilka lat później wylewały się z powielaczy ruchu wyzwolenia kobiet. Ale dla milionów amerykańskich kobiet było to tak głębokie i radykalne, jak to było konieczne.
Jeśli kiedykolwiek zwątpisz, jak całkowicie martwe są lata pięćdziesiąte, spróbuj uczyć Mistyczna kobiecość młodym kobietom, tak jak to zrobiłem sześć lat temu. Równie dobrze możesz uczyć Jane Austen. W ten sam sposób, w jaki musiałbyś wyjaśniać o wikarach, Bath i posiadłościach z nimi związanych, musisz im opowiedzieć, jak kobiety ubierały się, aby pójść na rynek, jak magazyny kobiece miały obsesję na punkcie kruchego męskiego ego i jak rezygnacja ze studiów, aby wyjść za mąż, była pobłażliwie, bo i tak nie zamierzałeś korzystać ze swojego wykształcenia. Ogromna amerykańska nieświadomość, spowijająca swego rodzaju gotycką mgłą wszystko, co wydarzyło się przed ubiegłym wtorkiem, pochłonęła system praw, praktyk społecznych i porozumień kulturowych, o których pisał Friedan. Moi uczniowie poczuli się nieco zirytowani żonami Friedana z przedmieść, ich depresją na niskim poziomie i kipiącym niezadowoleniem, ich „problemem, który nie miał nazwy”. Skoro byli tacy nieszczęśliwi, to dlaczego, no wiesz, czegoś z tym nie zrobili? Żaden z moich uczniów nie planował spędzać całego dnia na woskowaniu podłogi w kuchni; nawet ich matki tego nie robiły. Ale gdyby tak było, byłby to – magiczne słowo – ich wybór.
Być może. A może to, co wyglądało na wybór, byłoby nowym wcieleniem mistycyzmu w nowym, modnym miejskim stroju, z designerskim wózkiem na kółkach. A może mistyka zniknęła, ale przesłaniane przez nią przeszkody strukturalne nadal istnieją: dyskryminacja w pracy, sieć kontaktów starszych chłopców, pracoholiczna kultura pracy, brak opieki nad dziećmi. W końcu nazwanie problemu to nie to samo, co jego rozwiązanie. Strajk Kobiet na rzecz Równości, który Friedan pomogła zorganizować w 1970 r., wzywał do utworzenia całodobowych ośrodków opieki nad dziećmi, aborcji na żądanie oraz równych szans w edukacji i zatrudnieniu. Żadne z tych trzydziestosześcioletnich żądań nie zostało spełnione.
W porywającej, szeroko dyskutowanej polemice w grudniu Amerykańska perspektywa, emerytowana profesor prawa Linda Hirshman twierdzi, że to nie mit medialny, że wykształcone młode kobiety masowo wracają do domu; to się naprawdę dzieje i to wina feministek, że zastąpiły język sprawiedliwości językiem wyboru: cokolwiek zdecydujesz, będzie w porządku, jeśli naprawdę tego chcesz! Dla Hirshman praca jest najważniejsza: do leniwców zalicza nawet młode matki, które biorą kilka lat wolnego lub pracują w niepełnym wymiarze godzin. A praca oznacza dobrze płatną karierę z narożnym biurem na celowniku: żadna z twoich biednych, idealistycznych i dobrych prac dla niej, więc zjedz swoje serce, Naród pracownicy. Hirshman chce, aby feministki twierdziły, że matki pozostające w domu marnują swoje talenty, kupują domowe podporządkowanie i utrwalają nierówności w sferze publicznej. Nawet jeśli w jakiś abstrakcyjny, teoretyczny sposób ma rację i nawet gdyby istniał jakiś centralny komitet feminizmu, który wydawałby te fatwy, trudno byłoby wymyślić lepszą receptę na polityczne samobójstwo: tak jakby Amerykanki już nie poczuły się zaatakowane przez feministkę z kreskówek w ich głowach!
In Salonpodczas zbiórki hołdów Hirshman uważa Friedana za swoją muzę. Ale co mnie uderza Mistyczna kobiecość jest brak uniwersalnych stwierdzeń. W swoich bitwach politycznych Friedan mogła być sztywna i dogmatyczna – młode feministki „nienawidzą mężczyzn”, a lesbijki „lawendowym zagrożeniem”. Jej kontynuacja z 1980 r., Drugi etap, jest przygnębiona obsesyjną wrogością do ruchu, który pomogła stworzyć. Ale w swojej pierwszej książce mówiła innym głosem: Rzadko zdarza się, aby pisarz zwracał się do czytelników z większą empatią i intymnością. Nie mówi: „No cóż, jeśli uważasz, że musisz być w domu ze swoimi dziećmi, to tylko pokazuje, jaką jesteś porażką”. Albo: Pierząc koszule męża, utrwalasz podporządkowanie kobiet, zdrajczyni. Mówi: Jeśli czujesz, że w życiu jest coś więcej, masz rację. To nie ty jesteś problemem, tylko społeczeństwo.
Mistyczna kobiecość nie zmieniło mojego życia; Miałem zaledwie 13 lat, kiedy to wyszło, i nawet wtedy nie postrzegałem siebie jako przyszłej gospodyni domowej Ameryki. Książka, która mi się podobała, to Kate Millett Polityka seksualna, który dotyczył literatury. Mimo to, ilekroć otwieram manifest Friedana, urzeka mnie jego bezpośredniość i dotkliwość, powaga moralna i emersonowskie wezwanie skierowane do kobiet, aby wykorzystały całą swoją energię i były wierne sobie. Jest to całkowicie sprzeczne z karykaturą feminizmu propagowaną do dziś w mediach – nienawidzącymi dzieci feminazis w garniturach władzy – i nie jest to też feminizm Hirshmana. Friedan nie dyskredytuje miłości ani macierzyństwa (właściwie dla wyzwoleńców kobiet była zbyt przywiązana do konwencjonalnych rozwiązań domowych); nie nalega, żebyś wstała od stołu porodowego i od razu wróciła do swojego biurka; nie bagatelizuje, podobnie jak Hirshman, studiowania anglistyki czy historii sztuki jako biletu donikąd. W jeszcze mniejszym stopniu Friedan – którego główne doświadczenie w pracy na pełen etat zdobyła jako redaktorka lewicowej gazety związkowej United Electrical Workers – nie doradzał kobietom, aby porzuciły swoje głupie upodobania do pracy o znaczeniu społecznym i wybrały wysoką korporacyjną pensję. Wątpię, czy powiedziałaby za Hirshmanem, że domowość z natury jest „nieciekawa”, nawet gdyby tak myślała. Powiedziałaby po prostu, że to za mało na całe życie człowieka. Gotowanie, sprzątanie i zakupy nie są powodem, dla którego tu jesteśmy.
Mistyczna kobiecość ma szerszą i głębszą wizję: kobiety, podobnie jak mężczyźni, mają obowiązki wobec swoich umysłów, talentów i siebie, których nie można wypełnić, żyjąc zastępczo poprzez mężów i dzieci. Równy nie może prowadzić szczęśliwego życia podporządkowanego; dorosła osoba nie może prosperować w kulturze, która ją infantylizuje. Gdyby Rousseau nie był szalonym mizoginem, oklaskiwałby Friedana.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna