podniesiony pięść solidarności przeciwko uciskowi trzymany za butelką apteki: uderzający, nieco humorystyczny obraz, który w zabawny sposób zestawia ze sobą obrazy rewolucji politycznej i pracy naukowej, które na ogół trzymane są z dala od siebie. To była okładka zeszłorocznego albumu Manifest geeków. Ale było to także logo dwóch magazynów socjalistycznego ruchu naukowego z lat 1970. XX wieku, Science for the People (z siedzibą w USA) i Science for People (z Wielkiej Brytanii).
Patrząc wstecz na tych wcześniejszych radykałów, Manifest Geek wydaje się blednąć w porównaniu z koszulką Che Guevary. To nie jest atak na Manifest Geeków. Jej mniej jawne stanowisko ideologiczne może lepiej pasować do nauki XXI wieku i polityki XXI wieku. Ale w nauce istniała historia radykalizmu i warto przynajmniej o tym wiedzieć. Pozwól, że przedstawię Ci niektóre sprawy związane z Wielką Brytanią.
„Musimy stawić czoła faktowi, że dzisiaj w nauce panuje kryzys”. Tak powiedział Maurice Wilkins 19 kwietnia 1969 r., otwierając jednodniowe spotkanie inauguracyjne Brytyjskie Towarzystwo Odpowiedzialności Społecznej w Nauce (BSRS). To profesor Maurice Wilkins z King's College w Londynie. Laureat Nagrody Nobla Maurice Wilkins. I stał w Towarzystwie Królewskim. Wśród nich byli także inni pierwsi zwolennicy Towarzystwa JD Bernala, Francisa Cricka, Juliana Huxleya i Bertranda Russella. Pod pewnymi względami wszystko było całkiem niezłe.
Sala była wypełniona po brzegi, zgromadziło się ponad 300 delegatów. Wystąpili znakomici mówcy, ale publiczność była mieszana, reprezentująca środowiska naukowe i spoza świata nauki. W pewnym momencie wstała młoda kobieta (nienaukowiec) i zawołała, że zwykli ludzie nigdy nie przychodzą do Towarzystwa Królewskiego. Zapewniono ją, że zwykli naukowcy również rzadko ją odwiedzają. Od razu zapisało się dwieście osób, a w następnym roku liczba członków przekroczyła tysiąc. Zaczęli publikować biuletyn i w całym kraju pojawiły się oddziały BSSRS. W drugim biuletynie wspomniano przynajmniej o zaczątkach grup na Uniwersytecie Aston, Cambridge, Edynburgu, Liverpoolu, Imperial College, Leeds, Brighton i innych.
Przeczucie Wilkinsa, że nauka znalazła się w kryzysie, już wtedy było nieco zmęczone i od tego czasu słyszeliśmy to wiele razy. Kiedy nauka nie postrzega siebie jako znajdującej się w takim czy innym kryzysie? Jednak tym, co odróżnia BSSRS od innych kampanii, jest to, że nie chodziło po prostu o to, aby naukowcy wzywali do zwiększenia funduszy na badania lub żądali, aby ich głos był częściej słyszany w mediach lub polityce publicznej. Ich celem było raczej otwarcie polityki naukowej zarówno na kontrolę naukową, jak i publiczną, aby mogła się zmienić i ulepszyć. Dostrzegli kryzys w szerszym społeczeństwie i uważali, że nauka może pomóc, ale także uważali, że nauka w obecnej postaci jest częścią problemu, więc będą musieli się zmienić, aby wykorzystać jej moc w dobrym celu. Pięść solidarności stała tutaj przed butelką apteki, a nie tylko służyła do wysokiego podnoszenia nauki. Jeśli nie można było tego już rozpoznać po ikonografii, byli oni również ogólnie dość wyraźnie socjalistyczni, choć czasami różniło się to nieco.
Oprócz zdobywania członków, przykuli uwagę opinii publicznej. W raporcie rocznym z 1970 r. odnotowano, że towarzystwo drukowało w gazetach pewne listy; „The Times” opublikował jeden na temat CS jako agenta przeciwdziałającego zamieszkom, a drugi na temat zanieczyszczenia Renu. Strony z korespondencją sugerują, że wdali się w jakiś spór Johna Maddoxa, redaktor „Natury”. Latem 1970 roku BSSRS otrzymało dotację (nie jestem pewien skąd) w wysokości 3,000 funtów i założyło fundusz edukacyjny z biurami. Ich publikacje rozrastały się wraz z coraz dłuższymi esejami, ilustracjami i relacjami z coraz większej liczby wydarzeń, a począwszy od numeru 18 (październik 1972) rozwinęły się w bi-Londyńczycy spotykali się w pubie Black Horse, tuż przy Oxford Street, dyskutując o problemach. sponsorowanych badań lub relacji naukowców ze środkami masowego przekazu. W latach 1970. rozwinęło się to w serię organizowanych w pubach seminariów na temat nauki i polityki zatytułowanych „Pod białym fartuchem”. W całym kraju istniały dalsze grupy badawcze zajmujące się takimi tematami, jak komunikacja naukowa, transport i rolnictwo. Oddział w Edynburgu pomógł w przeprowadzeniu w marcu 1970 roku ogromnego szkolenia na temat zanieczyszczeń, w którym wzięło udział ponad tysiąc osób, a o którym doniesiono w czasopismach „Nature” i „New Scientist”. Grupa działaczy BSSRS zakłóciła lata 1970 Brytyjskie Stowarzyszenie Naukowe Spotkanie w Durham, celowo poruszając kwestie polityczne na pozornie „technicznych” sesjach pod hasłem „Nauka nie jest neutralna”; być może ukłon w stronę artykułu redakcyjnego Nature na temat wyborów, które odbyły się tego lata. Późniejsze wydania Science for People sugerują ciągłą krytykę BSA za brak wizji, a nawet owczą, nadmiernie pełną szacunku „funkcję propagandową”, cytując raport ze spotkania w Lancaster w 1976 roku. Wydanie z 1977 r. zawiera odpowiedź aktywistów Aston Science for People na artykuł w Daily Mail, w którym podjęto tę akcję na lokalnym spotkaniu BSA jako znak, że „lewica trzyma naukę za gardło” (powiedzmy, że nie zgadzali się co do dokładności ten opis).
Wykazano silne i ciągłe zaangażowanie w ruch pokojowy, świadomi roli finansowania wojska w badaniach naukowych. Zimna wojna była kontekstem – z wczesnymi skojarzeniami z aktywizmem antynuklearnym i obawami dotyczącymi wojny chemicznej i biologicznej, które w połowie lat 1980. przekształciły się w obawy związane z Inicjatywą Obrony Strategicznej i „nową zimną wojną” – ale Irlandia Północna i policja Szczególny nacisk położono na sprzeciw w Wielkiej Brytanii. Od samego początku BSSRS aktywnie krytykowała wykorzystanie gazu CS w domu, omawiając to, co nazwała technologiami kontroli politycznej (książka pod tym samym tytułem została opublikowana przez wydawnictwo Penguin w 1977 r.). Połączyli także siły z Krajowa Rada Wolności Obywatelskich rozpocząć kampanię przeciwko plastikowym kulom, obejmującą wystawę w Brixton Art Gallery w 1985 roku.
O ile pacyfizm został odziedziczony po wcześniejszych odsłonach lewicy naukowej, BSSRS w większym stopniu zainteresowała się zarówno środowiskiem, jak i prawami kobiet. Wykazali się silnym zaangażowaniem w klasowy komponent problemów środowiskowych, przywiązując dużą wagę do dobra pracowników nauki. Artykuł redakcyjny numeru 27 szczególnie wyraźnie to podkreślił, zauważając, że wcześniej społeczeństwo było w dużej mierze zainteresowane radykalizacją naukowców akademickich, ale w przyszłości będzie miało na celu pracę dla i z pracownikami nauk przemysłowych. Jeśli chodzi o feminizm, drugie wydanie Science for People było specjalnym wydaniem poświęconym kobietom, po którym później ukazało się całe wydanie redagowane przez kolektyw kobiecy, który utrzymywał ciągłe zainteresowanie kwestiami związanymi z przecięciem nauki i płci.
BSSRS miał „towarzyszy”. Tam było Podprąd, radykalny magazyn technologiczny i bardziej akademicki Dziennik radykalnej nauki. Istniało także Towarzystwo Radykalnej Statystyki, która wciąż trwa. Wydawało się, że mają przyzwoite relacje z New Scientist, współorganizującym konkursy na literaturę naukową dla młodych ludzi. Droga do rewolucji rzadko jest gładka i wewnątrz ruchu również dochodziło do nieporozumień. W opisie spotkania BSSRS z 1975 r. opublikowanym w Undercurrents wyśmiewano je jako ezoteryczne i elitarne, stwierdzając, że „może istnieć nauka socjalistyczna, ale jeśli tak jest, nie chcę być jej częścią”. W odpowiedzi członkowie BSSRS argumentowali, że recenzent Undercurrents nie docenił podjętej podczas spotkania próby zrozumienia złożoności ucisku, zrozumienia, które „nie rośnie na wiatrakach” (odniesienie do zainteresowania Undercurrents energią wiatrową).
W BSSRS również doszło do nieporozumień. Jesienne wydanie Science for People z 1971 roku zawiera list Johna Zimana, w którym ubolewa on nad wycofaniem się Stephena i Hilary Rose (nie brzmiał na bardzo ubolewającego) i stwierdza, że ulgą byłoby „nie wstydzić się plakatów i nieudolnych akrobacji tych których naiwne, szalone lub ideologicznie zaangażowane poglądy są tak bardzo sprzeczne z jakimkolwiek racjonalnym podejściem do złożonych i poważnych problemów nauki i współczesnego życia”. Zwraca również uwagę, że siła BSSRS leży w sieci lokalnej, a nie w scentralizowanym oddziale krajowym. Przejrzyj archiwum kilka lat, a znajdziesz recenzję jednej z książek Zimana, która kończy się stwierdzeniem, że „nie jest on przyjacielem lewicy”, więc być może nastawienie zmieniło się z biegiem czasu. Na stronach listów z lat 70. widać stały napływ ludzi odchodzących, ponieważ uważali, że BSSRS jest zbyt przywiązany do socjalizmu i wzywa do bardziej neutralnego ideologicznie podejścia, ale byli też inni, którzy wzywali do bardziej radykalnych działań. W jednym z listów z połowy lat 1970. zarzucano, że recenzja książki Rosesów była po prostu „szydercza”, i oskarżano BSSRS o mieszanie się w sprawę zużycia gazu CS w Irlandii Północnej. Inny stwierdził, że współczuje „bezsilnemu fotelowemu liberalizmowi”, który powoduje, że ludzie rezygnują z radykalizmu: „i irytacją z powodu naiwnego i potencjalnie niebezpiecznego sposobu, w jaki nadal zdają się czcić mityczną wieżę z kości słoniowej i trzymać się jej”.
Taka korespondencja rodzi pytanie, jak radykalny był w rzeczywistości BSSRS. W notatce amerykańskiego towarzysza z 1972 r. odnotowano z pewną radością, że nigdy nie był nigdzie, gdzie marksizm cieszy się takim szacunkiem jak Wielka Brytania. „Połowa osób na Uniwersytecie Sussex w wieku powyżej 40 lat to byli członkowie KP. Związek Studentów reprezentujący wszystkich studentów na kampusie jest w 100% marksistowski, o ile wiem z jego spotkania”. A jednak, argumentował, „lewica jest w złym stanie, ponieważ jest tak szanowana. Mam wrażenie, że jest to stuprocentowy «radykalny szyk». Praktycznie nie ma próby prawdziwej agitacji, jeśli wiąże się to z najmniejszą odrobiną nieprzyjemności. " Niektórzy mogą twierdzić, że Science for People to także koszulka Che Guevary.
Gary Wersky, uczestnik radykalnej nauki z lat 1970., który napisał także historię wcześniejszych naukowców marksistowskich, zasugerowano w artykule z 2007 roku abyśmy mogli zobaczyć trzecią falę tego ruchu. Zaca Goldsmitha mógłby się kłócić można to zobaczyć wyrażone w Sense About Science, ale nie jestem co do tego przekonany. Nie sądzę, że od czasu zamknięcia BSSRS pod koniec lat 1980. XX wieku widzieliśmy coś takiego jak radykalny ruch naukowy. Lewica, prawica czy inna orientacja polityczna. Nie sądzę, że widzieliśmy ruch kierowany przez naukowców, który odważyłby się na taki poziom samokrytyki.
Niezależnie od tego, czy umieścimy logo pięści/flaski na koszulkach, zainspirujemy się ich bardziej radykalnym podejściem, będziemy twierdzić, że ponieśli porażkę, ponieważ nie byli wystarczająco radykalni, czy po prostu chcemy wysłać cały ruch do historii, powinniśmy pamiętać, że istniały.
Alice Bell jest pracownikiem naukowym w Jednostka Badań nad Polityką Nauki, Uniwersytet w Sussex. Jest wdzięczna Erikowi Millstone'owi za to, że pewnego piątkowego popołudnia rzucił na jej biurko stos magazynów Science for People, notatki Jona Agara z Needham Papers i kilka nieformalnych rozmów z byłymi działaczami BSSRS.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna