Co właściwie wydarzyło się w Nowym Orleanie przez ostatnie dwa tygodnie? Musimy uporządkować plotki i zniekształcenia. Być może potrzebujemy naszej wersji Komisji Prawdy i Pojednania w Republice Południowej Afryki. Jakiś sposób, aby uporządkować wiele narracji i znaleźć prawdę i znaleźć sprawiedliwość.
Wczoraj spędziłem w Nowym Orleanie, rozmawiając z kilkoma ostatnimi uczestnikami oporu w 9. okręgu/dzielnicy nadbrzeżnej. Ich historie ukazują obraz zupełnie inny od tego, co słyszeliśmy w mediach. Zamiast historii o gangach przestępców, policji i żołnierzach utrzymujących porządek, pojawiły się historie o zbiorowych działaniach, o wzajemnej trosce o siebie, o wspólnych reakcjach.
Przez kilka pierwszych nocy odbywało się duże, bezpłatne wspólne grillowanie w pobliskim barze o nazwie The Country Club. Ludzie przynosili jedzenie, gotowali, gotowali, pili i pływali (tak, w barze jest basen).
Emily Harris i Richie Kay z Desire Street wypłynęli łodzią, przywożąc zaopatrzenie i organizując przejażdżki. Robią to prawie codziennie, odkąd uderzył huragan. Szacują, że uratowali co najmniej sto osób. Emily nie chce wyjeżdżać. Jest cieślą i budowniczką i mówi: „Chcę zostać i odbudować. Kocham Nowy Orlean.”
Emily opisuje społeczność współpracującą w pierwszych dniach po huraganie. Opisuje także scenę porzucenia i rozczarowania. „Wiele osób przybyło na wzniesienie przy St. Claude Avenue. Naprawdę myśleli, że ktoś przybędzie i ich uratuje, i cały dzień czekali na coś – na łódź, helikopter, na cokolwiek. Na niebie były helikoptery, ale żaden nie spadł
Dlatego ludzie zaczęli masowo chodzić w górę miasta, w stronę Canal Street. Po drodze młodzi włamywali się do sklepów spożywczych, zabierali żywność i rozdzielali ją równomiernie pomiędzy domy w okolicy.
„Potem dotarli do Canal Street i zobaczyli, że nadal nie ma nikogo, kto chciałby ich ratować. To wtedy ludzie włamali się do sklepów na Canal Street”.
Zapytałem Okrę w jego domu przy Piety Street, jaki był największy problem. Powiedział: „To była policja – stracili ostatnie ograniczenia swojego zachowania, jakie posiadali, i otrzymali pozwolenie na szaleństwo”. Mogą zrobić wszystko, co chcą. Widziałem, jak jeden policjant pobił faceta tak mocno, że prawie odciął mu ucho. A to był ktoś, kto właśnie próbował wrócić do domu
Spacerując ulicami, byłem świadkiem setek żołnierzy patrolujących ulice. Wszyscy, z którymi rozmawiałem, mówili, że żołnierze przychodzili do ich domów przynajmniej raz dziennie, próbując przekonać ich do opuszczenia kraju, przynosząc historie o chorobach, kwarantannie i przemocy. Nie widziałem ani nie rozmawiałem z żadnymi żołnierzami zaangażowanymi w sprzątanie lub odbudowę.
Na pewno są powody, dla których warto wyjechać – w tym momencie nie mieszkałbym w mieście. Jestem zbyt przywiązany do prądu i linii telefonicznych. Mogę jednak zaświadczyć, że ci, z którymi rozmawiałem, mają się dobrze. Mają wystarczająco dużo jedzenia i wody i bardzo uważali, aby nie narażać się na wiele zagrożeń dla zdrowia w mieście.
Widziałem więcej autobusów miejskich przejeżdżających przez biedne obszary miasta niż kiedykolwiek przed huraganem. Niestety autobusy te były zapełnione patrolami żołnierzy. Co by było, gdyby ogromny wysiłek włożony w patrolowanie tego miasta i przeganianie wszystkich został włożony w rozpoczęcie procesu odbudowy?
Niektóre dzielnice nadal są pod wodą, a woda zamieniła się w lepki szlam ścieków i śmierci, od której skręca się żołądek i łamie serce. Jednak niektóre dzielnice są prawie w ogóle zniszczone i gdyby włożono wysiłek na dużą skalę w przywrócenie prądu i oczyszczenie ulic z gruzu, ludzie mogliby zacząć się ponownie wprowadzać.
Z pewnością niektórzy nie chcą wracać, ale wielu z nas to robi. Chcemy odbudować nasze miasto, które kochamy. People’s Hurricane Fund – oddolna grupa społeczna złożona z organizatorów społeczności Nowego Orleanu i sojuszników z całych Stanów Zjednoczonych – postawiła już jedno ze swoich pierwszych żądań dotyczące „prawa powrotu” dla przesiedleńców z Nowego Orleanu.
W zeszłym tygodniu podróżowałem między Houston, Baton Rouge, Covington, Jackson i Nowym Orleanem i rozmawiałem z wieloma moimi byłymi przyjaciółmi i sąsiadami. Jesteśmy w szoku. Kiedyś widywaliśmy się w kawiarni, barze czy na ulicy, rozmawialiśmy i dowiadywaliśmy się, co robimy.
Ci z nas, którzy pracowali na rzecz sprawiedliwości społecznej, czuli się wspólnotą. Mogliśmy dzielić się historiami, łączyć wysiłki i nigdy nie czuliśmy się samotni. Teraz jesteśmy sami i rozproszeni, tęsknimy za naszymi domami i naszymi społecznościami i wciąż nie wiemy, gdzie jest tak wielu naszych bliskich.
Mogą minąć miesiące, zanim uzyskamy jasny obraz tego, co wydarzyło się w Nowym Orleanie. Ponieważ ludzie są rozproszeni po całych Stanach Zjednoczonych, odbudowa tej historii staje się jeszcze trudniejsza niż rekonstrukcja miasta. Niektóre miejsca, takie jak Centrum Kongresowe i Superdome, stały się legendarne, ale pomimo tysięcy ludzi, którzy tam byli, nadal trudno jest dowiedzieć się, co dokładnie się wydarzyło.
Według rozpowszechnionego raportu Denise Young, jedna z osób uwięzionych w centrum kongresowym, powiedziała członkom rodziny: „tak, byli tam młodzi mężczyźni z bronią, ale to oni zorganizowali tłum. Poszli na Canal Street, „rabowali” i przynieśli żywność i wodę dla starców i dzieci, ponieważ nikt nie jadł od wielu dni. Kiedy policja otworzyła okna i krzyknęła: „autobusy nadjeżdżają”, młodzi mężczyźni z bronią zorganizowali tłum w kolejności: z przodu starzy ludzie, dalej kobiety i dzieci, mężczyźni z tyłu, tak aby kiedy przyjechały autobusy, priorytetem było to, kto wysiądzie pierwszy”. Ale autobusy nigdy nie przyjechały. „Wiele osób jest podwożonych, nikt nie jest odbierany. Policjanci przejeżdżający obok, przyspieszający. Myśleliśmy, że pozostawiono nas na śmierć”.
Larry Bradshaw i Lorrie Beth Slonsky, ratownicy medyczni z komórki nr 790 Service Employees International Union, opowiedzieli o swoich doświadczeniach w centrum miasta, po opuszczeniu hotelu, w którym zatrzymali się na konwencji. „Poszliśmy do centrum dowodzenia policji w Harrah's na Canal Street i powiedziano nam, że jesteśmy sami i nie, nie mają nam wody. Było nas już kilkuset. Zorganizowaliśmy masowe spotkanie, aby ustalić kierunek działania. Umówiliśmy się, że rozbijemy obóz przed komisariatem policji. Bylibyśmy wyraźnie widoczni w mediach i stanowilibyśmy bardzo widoczny wstyd dla władz miasta. Policja powiedziała nam, że nie możemy zostać. Mimo to zaczęliśmy się osiedlać i rozbijać obóz. W krótkim czasie komendant policji przeszedł przez ulicę, aby przemówić do naszej grupy. Powiedział nam, że ma rozwiązanie: powinniśmy dojść do autostrady Pontchartrain i przejść przez większy most w Nowym Orleanie, gdzie policja ustawiła autobusy, które miały nas wywieźć z miasta…
„Zorganizowaliśmy się i 200 osób wyruszyło na most z wielkim podekscytowaniem i nadzieją. …Kiedy zbliżaliśmy się do mostu, uzbrojeni szeryfowie z Gretny ustawili się w szeregu u podnóża mostu. Zanim byliśmy wystarczająco blisko, aby porozmawiać, zaczęli strzelać z broni nad naszymi głowami. To spowodowało, że tłum zaczął uciekać w różnych kierunkach…
„Nasza mała grupa wycofała się autostradą 90, aby schronić się przed deszczem pod wiaduktem. Dyskutowaliśmy nad naszymi opcjami i ostatecznie zdecydowaliśmy się zbudować obóz na środku drogi ekspresowej Ponchartrain, w środkowej części drogi, pomiędzy zjazdami O'Keefe i Tchoupitoulas. Doszliśmy do wniosku, że będziemy widoczni dla wszystkich, będziemy mieli pewne bezpieczeństwo na wzniesionej autostradzie i będziemy mogli poczekać i obserwować przyjazd autobusów, których jeszcze nie widzieliśmy.
„Przez cały dzień widzieliśmy inne rodziny, pojedyncze osoby i grupy, które w ten sam sposób wspinały się po pochyłości, próbując przejść przez most, ale zostały zawrócone. Niektórzy przeganiali ich strzelaniną, inni po prostu powiedzieli „nie”, jeszcze innych spotykano z werbalną krytyką i upokorzeniem. Tysiące mieszkańców Nowego Orleanu uniemożliwiono i zakazano samodzielnej ewakuacji pieszej z miasta. Tymczasem jedyne dwa schroniska miejskie popadły w nędzę i ruinę. Jedynym sposobem na pokonanie mostu był pojazd. Widzieliśmy pracowników kradnących ciężarówki, autobusy, samochody dostawcze, półciężarówki i wszelkie samochody, które można było podłączyć pod napięciem. Wszystkie były pełne ludzi próbujących uciec przed nędzą, jaką stał się Nowy Orlean”.
Doniesienia mediów o uzbrojonych gangach skupionych wokół czarnej młodzieży, ale działacz społeczny Nowego Orleanu, Czarna Pantera i były kandydat Partii Zielonych do Rady Miejskiej Malik Rahim, doniósł z Zachodniego Brzegu Nowego Orleanu: „W pobliżu kręcą się gangi białych strażników w pickupach, wszyscy uzbrojeni.” Podobne relacje słyszałem także od dwóch moich sąsiadów – białej pary gejów – których odwiedziłem na Esplanade Avenue.
Odbudowa Nowego Orleanu rozpoczyna się teraz. Musimy zrekonstruować prawdę, musimy zrekonstruować rodziny, które wciąż są rozdzielone, musimy zrekonstruować życie i wspólnotę mieszkańców Nowego Orleanu, i wreszcie musimy odbudować miasto.
Odkąd przeprowadziłem się do Nowego Orleanu, inspiruje mnie i kształci oddolna organizacja społeczna, która jest integralną częścią życia miasta. To właśnie ta infrastruktura społeczna jest potrzebna, aby wystąpić naprzód i walczyć o restrukturyzację w sposób sprawiedliwy.
W 1970 roku, kiedy setki policjantów z Nowego Orleanu przybyły, aby wyrzucić Czarne Pantery z Desire Housing Projects, cała społeczność stanęła pomiędzy policją a Panterami, a policja została zmuszona do wycofania się.
Oddolna infrastruktura Nowego Orleanu to infrastruktura drugiej linii i Black Mardi Gras: prawdziwe wsparcie społeczności. Kluby Pomocy Społecznej i Przyjemności organizują w Nowym Orleanie legendarne parady drugiej linii – wędrowne imprezy uliczne, które odbywają się prawie w każdy weekend. Towarzystwa te powstały, aby zapewnić ubezpieczenie społeczności Czarnych, ponieważ Czarni nie mogli legalnie wykupić ubezpieczenia, a do dziś „pomoc społeczna” jest równie ważna jak przyjemność.
Jedynym sposobem na odbudowę Nowego Orleanu jako choćby cienia samego siebie jest zapewnienie mieszkańcom Nowego Orleanu bezpośredniej kontroli nad tą rekonstrukcją. Ale dyslokacja naszej społeczności tylko wzrasta. Z każdym dniem jesteśmy coraz bardziej rozproszeni. Ludzie opuszczają Houston i udają się do Oregonu i Chicago. Tracimy ze sobą kontakt, tracimy społeczność, która nas wychowała.
Już teraz szykują się zwykłe siły restrukturyzacji przedsiębiorstw. Spółka zależna Kellogg Brown & Root należąca do Halliburton rozpoczęła prace nad kontraktem Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych o wartości 500 milionów dolarów na naprawy awaryjne w obiektach marynarki wojennej Gulf Coast uszkodzonych przez huragan Katrina. Blackwell Security – ludzie, którzy przywieźli cię do Abu Ghraib – patrolują ulice naszego miasta.
„Wall Street Journal” doniósł, że bogata biała elita już planuje swoją wizję odbudowy Nowego Orleanu, zaczynając od niezwykle bogatych, zamkniętych kompleksów Audubon Place Uptown, gdzie utworzyli lądowisko dla helikopterów i sprowadzili ciężko uzbrojoną izraelską ochronę firma. „Nowe miasto musi być czymś zupełnie innym” – zacytowano wypowiedź jednego z przywódców miasta – „z lepszymi usługami i mniejszą liczbą biednych ludzi. Ci, którzy chcą odbudowy tego miasta, chcą, aby zostało to zrobione w zupełnie inny sposób: demograficznie, geograficznie i politycznie”.
Podczas gdy uwaga świata skupiona jest na Nowym Orleanie, w czasie, gdy dla większości świata jest jasne, że chciwość i bezduszność rządu federalnego spowodowały tę tragedię, mamy okazję przedstawić argumenty za restrukturyzacji zamiast restrukturyzacji Halliburton.
Mieszkańcy Nowego Orleanu mają wolę. Spotkałem się dzisiaj z Andreą Garland, działaczką społeczną z Get Your Act On, która planuje odważną akcję bezpośrednią; ona i kilku jej przyjaciół przeprowadzają się z powrotem do swoich domów. Mają generatory i zapasy i zapraszają każdego, kto chce walczyć za Nowy Orlean, aby do nich wrócił. Malik Rahim z Zachodniego Brzegu Nowego Orleanu odmawia opuszczenia kraju i zaprasza innych, aby do niego dołączyli. Organizatorka społeczności Shana Sassoon, wygnana do Houston, planuje projekt mapowania społeczności, aby określić, dokąd wysyłana jest nasza diaspora, aby pomóc nam w ponownym zjednoczeniu. Abram Himmelstein i Rachel Breulin z The Neighborhood Story Project rozpoczynają długie zadanie dokumentowania ustnych historii naszego wygnania.
Proszę, przyłącz się do nas w tej walce. Nie dotyczy to tylko Nowego Orleanu. Chodzi o społeczność i współpracę w porównaniu z korporacyjną spekulacją. Walka o Nowy Orlean wciąż trwa.
————————————————
Jordan Flaherty jest organizatorem związku i wydawcą magazynu Left Turn (www.skręt w lewo.org). On nie jest
planuje wyprowadzić się z Nowego Orleanu.
————————————————
Niektóre organizacje wymienione w tym artykule:
www.qecr.org
www.getyouracton.com
www.neighborhoodstoryproject.org
www.indyvoter.org
Inne organizacje, które potrzebują Twojego wsparcia:
www.jjpl.org
www.thejusticecenter.org
www.criticalresistance.org
www.nolahumanrights.org
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna