Gdyby nic innego, mianowanie Geralda Reynoldsa na stanowisko zastępcy sekretarza edukacji ds. praw obywatelskich przez George'a Busha Jr. pokazało, że jest on dobrym studentem historii. Dziesięć lat temu George Bush senior zapoczątkował jedno z najbardziej bolesnych i paskudnych przesłuchań potwierdzających, jakie pamiętamy, kiedy nominował niezwykle czarnego konserwatystę Clarence’a Thomasa na następcę Thurgooda Marshalla w Sądzie Najwyższym. Organizacje zajmujące się prawami obywatelskimi, kobietami i prawami do aborcji szturmem wdarły się na przesłuchania zatwierdzające i wypełniły fale radiowe atakami młotem na Thomasa za jego wsteczne stanowisko w sprawie cofnięcia czasu w sprawie praw obywatelskich, swobód obywatelskich, praw do aborcji i jego ledwo umiejącą czytać książkę o Konstytucji prawo.
Thomas został zatwierdzony przez Senacką Komisję Sądownictwa i potwierdzony przez Senat większością głosów. Thomas okazał się jeszcze bardziej przerażającym koszmarem, niż wyobrażali sobie nawet jego najzacieklejsi przeciwnicy. Jego neandertalskie głosy w sprawie praw więźniów, kary śmierci, akcji afirmatywnej i szkolnej modlitwy często były decydującym głosem w wielu ostatnich orzeczeniach sądowych wynoszących od 5 do 4. Jeśli chodzi o Busha seniora, porażka Thomasa beznadziejnie zszargana jego gwiazdę polityczną i przyniosła mu wieczne potępienie przywódców praw obywatelskich. Mianowanie Reynoldsa na przerwę było wybiegiem Busha Jr., mającym na celu uniknięcie tego samego politycznego kłopotu, jaki spotkał jego ojca. Reynolds będzie sprawował tę funkcję do czasu zakończenia kadencji obecnego Senatu w 2003 r. Pierwotnym pomysłem stojącym za nominacją w przerwie było zapewnienie prezydentom narzędzia umożliwiającego zatrudnienie najwyższych urzędników w kluczowych departamentach i biurach w okresach, gdy Kongres był poza sesją i nie mógł zatwierdzić terminowe nominacje prezydenckie.
Podczas gdy senator Ted Kennedy i inni Demokraci ostro krytykowali Busha w związku z nominacją Reynolda, nie jest to pierwszy przypadek, gdy prezydent umówił się na przerwę w obradach, aby wsunąć na urząd swoich ideologicznych klonów i kumpli, gdy Kongres kończy sesję. W ciągu swojej jednej kadencji Jimmy Carter odbył 68 spotkań podczas przerwy, a Bush senior 77. Reagan znalazł się na szczycie listy z aż 243 nominacjami podczas swoich dwóch kadencji. Ale to nominacja Clintona w 56. przerwie, a zwłaszcza mianowanie Billa Lanna Lee na kierownictwo Wydziału Praw Obywatelskich w Departamencie Sprawiedliwości, wywołała zawroty głowy wśród republikańskich konserwatystów. Oskarżyli Clintona o kpinę z procesu konstytucyjnego poprzez powoływanie liberalnych działaczy na stanowiska rządowe.
W przypadku Reynoldsa organizacje praw obywatelskich stoczyłyby taką samą bitwę królewską w sprawie jego zatwierdzenia. Reynolds jest byłym doradcą personalnym i członkiem zarządu radykalnie prawicowego Centrum Nowego Czarnego Przywództwa. To jest oddział z Waszyngtonu, który bierze na siebie osobistą odpowiedzialność, a rozwiązania wolnorynkowe są rozwiązaniami na dyskryminację i potępia przywódców praw obywatelskich za promowanie „wiktymizacji rasowej”.
Jest także byłym analitykiem prawnym w jeszcze bardziej prawicowym Centrum Równych Szans. Dyrektor generalny, założony w 1995 r. przez notoryczną liberalną naciągaczkę Lindę Chavez, określa siebie jako „główny głos” sprzeciwiający się akcji afirmatywnej, dwujęzycznej edukacji i reformie imigracyjnej. Zaciekle sprzeciwia się energicznemu egzekwowaniu prawa dotyczącego Amerykanów niepełnosprawnych, wzywając nawet Kongres do zawężenia (tj. wypatroszenia prawa). W chwili, gdy we wrześniu 2001 roku Bush powiedział Senatowi, że zamierza nominować Reynoldsa, ponad dwadzieścia grup zajmujących się prawami obywatelskimi, kobietami i osobami niepełnosprawnymi krzyknęło głośno.
I nie bez powodu Reynolds będzie nadzorował Biuro Praw Obywatelskich Departamentu Edukacji. Jest to jednostka odpowiedzialna za zapewnienie, że okręgi szkolne, uczelnie i uniwersytety przestrzegają przepisów dotyczących praw obywatelskich. W przeciwieństwie do małomównego Clarence’a Thomasa, Reynolds publicznie potępiał akcję afirmatywną i ustawę ADA. Prawie 60 procent wszystkich skarg dotyczących dyskryminacji dotyczy naruszenia przepisów dotyczących osób niepełnosprawnych. Reynolds nazwał ADA złym prawem, które „opóźniłoby rozwój gospodarczy w ośrodkach miejskich w całym kraju”.
W artykule opublikowanym w „Washington Times” z 1997 r. ostro skrytykował akcję afirmatywną jako „skorumpowany system preferencji, odrzuconych i ograniczających akcję afirmatywną oraz nazwał przywódców praw obywatelskich „przemysłem praw obywatelskich”. w artykule w San Jose Mercury News krytykował Jessego Jacksona jako „naciągacza wyścigowego” za prowadzenie walki z dyskryminacją przeciwko korporacjom komputerowym z Doliny Krzemowej. Podczas przesłuchania 1999 lutego Ted Kennedy otwarcie kwestionował jego uprawnienia do kierowania biurem ds. praw obywatelskich i nazwał swoją nominację katastrofą z punktu widzenia egzekwowania praw obywatelskich.
Jednak zręczne posunięcie Busha sprawiło, że żale Kennedy'ego stały się nieme. Reynolds objął teraz urząd, a obrońcy praw obywatelskich i praw osób niepełnosprawnych muszą zachować jastrzębią czujność wobec działań Reynoldsa, aby mieć pewność, że nie będzie on całkowitą katastrofą dla praw obywatelskich, jakiej obawia się Kennedy. Tymczasem Bush oznajmił, że zrobi to samo, co zrobili inni prezydenci i wykorzysta nominacje w trakcie przerw, aby objąć urząd kogo chce, niezależnie od tego, czy zdenerwuje to grupy praw obywatelskich i Demokratów. Następnym razem, gdy umówi się na taką nominację, a prawie na pewno nastąpi kolejna, organizacje praw obywatelskich muszą szybko zabrzmieć ostrzegawczo, zanim będzie za późno.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna