" zaskakujący wzrost liczby morderstw po latach spadków” ostrzegł New York Times w artykule z 31 sierpnia, w którym stwierdzono, że liczba morderstw rośnie w głównych miastach USA, w tym w St Louis, Baltimore i Waszyngtonie. Ustalenia zawarte w artykule, w którym przytoczono 60-procentowy wzrost w porównaniu z zeszłym rokiem w St Louis i 76-procentowy wzrost w Milwaukee, zostały następnie podchwycone przez inne serwisy informacyjne, takie jak BBC i Washington Post.
Artykuł pojawił się w idealnym momencie, jeśli jego celem było odwrócenie uwagi opinii publicznej od epidemii rasistowskich morderstw policyjnych – która Opiekun stawia w tym roku ponad osiemset.
Próbując wyjaśnić gwałtowny wzrost przestępczości, Czasy artykuł zaproponował tzw.Efekt Fergusona„: twierdzenie, że funkcjonariusze policji wahają się, czy zatrzymać przestępstwo, ponieważ spotykają się z wzmożoną kontrolą, co z kolei powoduje, że osoby popełniające przestępstwa nabrały większej pewności, że to robią. The Czasy Artykuł zbiega się także z doniesieniami o rzekomym wzroście liczby zabójstw funkcjonariuszy policji, co niektórzy komentatorzy obwiniać w sprawie ruchu Black Lives Matter.
Ale chociaż z pewnego punktu widzenia moment był idealny, CzasyAnaliza nic nie dała.
W artykule opisano wzrost przestępczości w trzydziestu amerykańskich miastach, ale nie we wszystkich większych miastach USA. Innymi słowy, wygodnie pominął te miejsca, w których wskaźnik morderstw nie wzrósł. Te wyselekcjonowane dane dały czytelnikom wypaczony obraz liczb.
Jako Jim Naureckas argumentował na TARGACH czuwających nad mediami:
Dowodem tej rzekomej fali morderstw wydają się być reakcje Czasy dostał, gdy zadzwonił do wydziałów policji w całym kraju. Gdy główny bohater artykułu szczegółowo opisał wzrost liczby zabójstw w Milwaukee, w artykule kontynuowano: „Ponad 30 innych miast również zgłosiło wzrost przemocy w porównaniu z rokiem ubiegłym”.
To 30 z liczby, którą New York Times nie ujawnia, czyniąc z tego licznik bez mianownika – chociaż historia nawiązuje do (stałego) poziomu przestępczości w Newark, które jest 69. co do wielkości miastem w kraju, więc w zależności od tego, jak dokładne było badanie „Los Angeles Times”, jest to możliwe że co najmniej połowa miast, z którymi się skontaktowała, nie zgłosiła żadnego wzrostu przemocy.
Bruce Frederick z Instytutu Sprawiedliwości Vera odpowiedzi do Czasy artykule, poświecając kilka godzin na sprawdzenie danych dla szesnastu z dwudziestu najbardziej zaludnionych miast i odkrył, że „tylko w trzech odnotowano statystycznie wiarygodny wzrost”. Zauważył również, że jednoroczny wzrost nie oznacza żadnego znaczącego trendu, ale może być wahaniem z roku na rok.
Zastrzeżenia miał także John Roman, starszy pracownik Centrum Polityki Sprawiedliwości przy Urban Institute. "The New York Times fabuła . . . skupiliśmy się na miastach, które przyciągnęły uwagę całego kraju ze względu na większą przemoc w tym roku niż w zeszłym” – powiedział Roman. Ale takie podejście „naprawdę nic nie mówi o przestępczości w Ameryce jako całości”.
I jako Richard Rosenfeld z Projektu Skazanie wskazałsame dane dostarczone przez Biuro Statystyki Sprawiedliwości i FBI nie są wyczerpujące. Innymi słowy, jak pisze Rosenfeld, „dane każdego człowieka są anegdotami i stanowią rozkosz dla zbieracza wiśni. Jeśli chcesz opowiedzieć historię wzrostu przestępczości, możesz to zrobić. Jeśli nie, po prostu wybierz z innego drzewa.
Wzniecanie histerii w związku z przestępczością nie jest nową sztuczką. Politycy i media robią to od lat, aby zdobyć poparcie dla bardziej rygorystycznych działań policji, ustawodawstwa „bezwzględnego wobec przestępczości” i innych polityk dotyczących masowych więzień. Ale dzisiaj jest to również część wysiłków mających na celu wycofanie z oczu opinii publicznej przemocy stosowanej przez policję, przy jednoczesnym podkreśleniu rzekomej przemocy wobec funkcjonariuszy.
Z biegiem czasu ta fala morderstw ma wpływ na sposób, w jaki społeczeństwo myśli o przestępczości, osobach oskarżonych o przestępstwa, policji i prawie.
Począwszy od końca lat 1970. i 1980. XX w. politycy próbujący odwrócić społeczne i gospodarcze zdobycze uzyskane przez ruchy związkowe i społeczne w latach 1930. i 1960. XX w. używali retoryki o „rozpieszczaniu przestępców” jako pretekstu do zniszczenia różnych programów społecznych i wprowadzenia surowych zasad polityki przestępczości. Przede wszystkim polityka ta była wymierzona w biednych czarnych w amerykańskich miastach, jednocześnie kierując gniew z powodu biedy z dala od rządu i skierowaną w stronę „przestępców”.
Bez przerwy powtarzany pogląd, że zwiększenie liczby policjantów i bardziej rygorystyczne przepisy to jedyne rozwiązania problemów ubóstwa, zaniedbań rządu i przestępczości, wywarł wpływ na cały kraj: podczas gdy Afroamerykanie – nieproporcjonalny cel tej drakońskiej polityki – popierają bardziej rygorystyczne środki karne po niższej cenie znacznie niższy wskaźnik niż w przypadku białych, postrzegany brak innych rozwiązań oznacza, że nie można ich od razu odrzucić.
Na przykład, ogólnopolskie badanie przeprowadzone w latach 2000–2001 pytało o poparcie dla przepisów „trzy strajki i wylatujesz”, które nakładają obowiązkowe kary dożywocia na osoby skazane za trzecie poważne przestępstwo. Około 70 procent białych i 52 procent czarnych wyraziło swoją aprobatę.
W przemówieniu wygłoszonym na początku tego miesiąca na Konferencji Sprawiedliwej Polityki Mieszkaniowej Departamentu Mieszkalnictwa i Rozwoju Miast, prokurator generalna Loretta Lynch powiązany rasistowska masakra parafian kościoła w Charleston w Karolinie Południowej; strzelanina na antenie dwóch dziennikarzy z Wirginii; oraz niedawne zabójstwo funkcjonariusza policji; stwierdzając, że:
w wielu naszych miastach obserwujemy wzrost przemocy, któremu przyglądamy się bardzo uważnie. Ta powszechna przemoc wobec nas wszystkich, niezależnie od tego, jaki mundur nosimy, musi się skończyć. Nasz dialog musi koncentrować się na zapobieganiu brutalnym przestępstwom, które dotykają nas wszystkich.
Według Lyncha brutalna przestępczość dotyka każdego z nas. Ale rzeczywistość jest oczywiście taka, że w żaden sposób nie dotyczy to nas wszystkich Równie.
W 2011 r. wskaźnik zabójstw wśród osób rasy czarnej był 6.2 razy wyższy niż w przypadku rasy białej, a różnica ta trwała od ponad trzech dekad. W 2012 r. Afroamerykanie byli o 66 procent bardziej narażeni niż biali na ofiary napaści na tle seksualnym, rabunku, napaści z użyciem siły i zwykłej napaści. Ta rozbieżność dotyczy mniej brutalnych przestępstw. W 2008 r. czarni byli o 78 procent bardziej narażeni na włamanie do domu niż biali i o 133 procent większe ryzyko kradzieży samochodu.
Jeśli chodzi o przestępstwa popełniane przez policję, podwójne standardy rasowe są jeszcze bardziej widoczne. Czarni są częściej zatrzymywani i nękani przez policję po prostu dlatego, że przebywają w ich sąsiedztwie lub idą ulicą. A niedawnego śledztwa ACLU z działań policji w przeważnie czarnych dzielnicach Chicago, zachodniej i południowej, pokazało, że w 2014 r. policja zatrzymała ćwierć miliona osób w ciągu czterech miesięcy, nie aresztując ich.
Czarni są celem nie tylko policji, ale całego systemu sądownictwa karnego. Choć w USA większość osób zażywających i sprzedających narkotyki stanowią biali, w 30 r. stanowili oni zaledwie 2011 procent populacji więźniów stanowych skazanych za narkotyki. Prawie 60 procent afroamerykańskich mężczyzn w średnim wieku, którzy nie ukończyli szkoły średniej, odsiadywało karę w więzieniach więzienie.
To oskarżenie pod adresem pokręconych priorytetów amerykańskiego społeczeństwa, że jedynym rozwiązaniem problemu brutalnych przestępstw są bardziej brutalne przestępstwa – popełniane przez policję. Gdyby nasz rząd poważnie traktował „falę przestępczości”, zmarnowałby zmarnowane pieniądze na policję i wiele innych programów i polityk, które mogłyby odmienić życie zwykłych ludzi, takie jak szkoły i miejsca pracy.
W ciągu ostatniego roku protesty w Ferguson i miastach w całym kraju odsłonili zbrodnie rasistowskiej policji i wypaczoną rzeczywistość prawa i porządku w Ameryce. Sprawiły, że coraz większa liczba osób zadaje sobie pytanie nie tylko, jak policji udaje się uniknąć morderstwa, ale także, co możemy zrobić, aby je położyć.
Aby rozbroić siłę efektu Fergusona – niezależnie od tego, jak bardzo się to rozegra i jakkolwiek statystycznie wątpliwe – lewica musi zdecydowanie opowiadać się za alternatywą, która zapewni bezpieczne społeczności bez większej liczby gliniarzy i więzień.
Przyjęty z Pracownik socjalistyczny.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna
1 Komentarz
czy ta „strzelanina na antenie dwóch dziennikarzy z Wirginii” nie została zdemaskowana jako mistyfikacja? czy też zniknęło to z MSM? jak malazjański lot 17, skoro wygodna historia o Rosji „zrobiła to” nie ma na jej poparcie żadnych dowodów?
to samo z pojawiającymi się ostatnio historiami o wojnach z gliniarzami, które obalają faktyczne liczby #, według raportów policji, które pokazują, że rok 2015 był jednym z najbezpieczniejszych lat dla gliniarzy w ciągu ostatnich kilku dekad?
goebbelsowi nie poszło lepiej w Niemczech, wbijając w głowy społeczeństwa linię partyjną; wtedy działało, działa teraz…
a mimo to wciąż zadajemy sobie pytanie: jak nazistom mogło się to w ogóle udać?
partia nazistowska traktowała jednak niemieckich pracowników lepiej niż nasz obecny reżim; brzmiący (i zachowujący się) bardziej jak Bernie Sanders w odniesieniu do polityki pracy i nierówności niż którykolwiek z kandydatów na republikanów i niedoszłych do nich, czy też Hillary, jeśli o to chodzi… to znaczy? że nasi „przywódcy” są jeszcze bardziej nieszczerzy niż przywódcy nazistowscy…
to wiele mówi