W trakcie tajnych negocjacji w sprawie Transatlantyckiej Umowy o Wolnym Handlu ze Stanami Zjednoczonymi Unia Europejska powoli, ale wyraźnie ujawnia się jako polityczny instrument amerykańskiej dominacji. Pogardę Unii Europejskiej dla procesów demokratycznych desperacko ukrywa się za maską pokoju między narodami, maską laureata Pokojowej Nagrody Nobla z 2012 r., który bezinteresownie próbuje ocalić Europę przed jej własnymi demonami, przedstawiając się jako jedyna tama spajająca Europę w pokoju .
„Od wojny do pokoju: europejska opowieść” – taki tytuł miał wykład Barroso i Rompuya w Oslo w 2012 r. Cóż, podobnie jak w przypadku dobrych obrazów, gdy tytuł jest dobrze dobrany, słowa są zbędne…
…i jak każda narracja propagandowa, działa ona tylko wtedy, gdy jest powtarzana do znudzenia i brana za dobrą monetę przez posłuszne media. Jednak z trudem wytrzymuje próbę krytycznej oceny.
Wrzucenie kamienia do stawu
Rzeczywiście, koncepcja odpowiedzialności UE za pokój w powojennej Europie to kolosalne twierdzenie – a jednocześnie powtarzane w kółko przez każdego ucznia w szkole, czy to w Hiszpanii, Francji, czy w Niemczech, i które od dawna zastępuje poranną modlitwę niegdyś… szkoły chrześcijańskie. Po osiągnięciu dorosłości ta sama ewangelia jest następnie przekazywana przez media, klasę polityczną, a nawet samą kulturę, stając się naszym chlebem powszednim… i nie ma duszy, która by ją kwestionowała.
Tak naprawdę, gdy pojawia się krytyka zaciekłego ataku na europejski model społeczny ze strony Traktatów UE i jej organu wykonawczego, Komisji, prędzej czy później w rozmowie zostaje się oskarżonym o kibicowanie III wojnie światowej. Zrównanie UE z pokojem faktycznie działa jak intelektualny paralizator, pozbawiając każdego, kto pragnie przedstawić dysydencki punkt widzenia, jego najbardziej podstawowego prawa do jego wyrażania.
Jednakże każdy reżim dyktatorski może twierdzić, że działa na rzecz pokoju i harmonii. Tak naprawdę, jeśli historia czegoś nas uczy, to tego, że jest to częsty temat w historii represyjnych reżimów, a zwłaszcza imperiów. Dochodząc do władzy na początku lat trzydziestych Adolf Hitler twierdził, że chce pokoju w Europie. Związek Radziecki twierdził, że chce pokoju podczas każdego ze swoich zagranicznych najazdów wojskowych. Oczywiście ostatecznie fakty zwyciężyły nad słowami i żaden przy zdrowych zmysłach historyk nigdy nie traktowałby Breżniewa, Hitlera czy Juliusza Cesara jako ambasadorów pokoju opartego wyłącznie na ich dyskursie politycznym. Unia Europejska nie powinna być pod tym względem wyjątkiem.
MAD dla Pokoju
Jaki był powód, dla którego powstanie w Berlinie Wschodnim w 1953 roku nie przerodziło się w konflikt globalny, biorąc pod uwagę ówczesną grę sojuszniczą? UE istnieje dopiero od 1957 r. (wówczas nazywana EWG). Trudno to przypisać poprzednikom Barroso, pomimo jego ekstrawaganckich twierdzeń. To samo dotyczy powstania w Budapeszcie w 1956 roku. W rzeczywistości istnieje mnóstwo przykładów, które w większości przypadków ukazują tego typu anachronizmy w kwestii roli UE w pokoju na świecie; w innych wydarzeniach mających miejsce po 1957 r., jak rosyjska interwencja w Pradze w 1968 r., trudno byłoby powiązać zapobieżenie światowemu konfliktowi między Wschodem a Zachodem a kontrolą cen produktów mleczarskich (wówczas EWG na wczesnym etapie, obejmujący jedynie sześć krajów i zajmujący się głównie polityką rolną).
Jak wielokrotnie podkreślał Noam Chomsky, przyczyną pokoju w Europie od zakończenia II wojny światowej jest pewność, że kolejna wojna będzie ostateczną dla narodów europejskich, a być może także dla rodzaju ludzkiego. Powód tego jest prosty: istnienie dwóch bloków, NATO z jednej strony i Sojuszu Warszawskiego z drugiej, oba uzbrojone w arsenał nuklearny wystarczający do położenia kresu cywilizacji.
UE w swojej nowoczesnej i bardziej rozwiniętej formie istnieje faktycznie od 1992 r. i dlatego nie można jej przypisać 70 lat pokoju w Europie. Tak jak śpiew koguta o poranku nie ma mocy wzniesienia słońca, tak UE nie miała wpływu na pokój na świecie. W rzeczywistości można nawet postawić tezę, że zgodność UE z polityką zagraniczną USA – dziś bliższa niż kiedykolwiek – powinna zostać nagrodzona „Razzie” Nagrodą Nobla.
W pokoju z kim?
W artykule z sierpnia 2013 r. w Le Monde Diplomatique prezydent Boliwii Evo Morales wyraził swoje oburzenie służalczością UE wobec USA (jego prezydencki samolot został uziemiony na kilka godzin wbrew prawu międzynarodowemu przez władze europejskie podejrzane o wykonywanie rozkazów Waszyngtonu w w trakcie afery Snowdena). Napisał: „Dla nich (Europejczyków) proces demokratyczny i rewolucyjny, w który zaangażowani są wszyscy Hindusi, stanowi przeszkodę na drodze do cywilizacji. Ten rasizm szuka teraz schronienia w arogancji i najbardziej absurdalnych „technicznych” wyjaśnieniach, aby ukryć decyzję polityczną podjętą w biurze w Waszyngtonie”.
Rzeczywiście, Unia Europejska może być pogodzona ze sobą, w bardzo naciągany sposób, jednak co Libijczycy mieliby do powiedzenia w tej sprawie? Czy Unia Europejska także żyje w pokoju z Bliskim Wschodem? Z Syrią? Z Irakiem? Kiedy Francja odwraca się plecami od swojego długoletniego partnera biznesowego, Iranu, grożąc nawet jednemu z najbardziej prestiżowych producentów samochodów, czyich interesów broni? Czy promują pokój? Kiedy Hiszpania traktuje Wenezuelę jak państwo zbójeckie lub nawet narusza prawo międzynarodowe we wspomnianym przypadku Boliwii, czy pomaga to hiszpańskim interesom, a nawet hiszpańskim przedsiębiorstwom?
Europejska choroba Huntingtona
Choroba Huntingtona to choroba neurodegeneracyjna, która powoli paraliżuje wszystkie mięśnie ciała, aż do śmierci pacjenta. Jednak w sprawach światowych to samo nazwisko jest bardziej znane jako autor „Zderzenia cywilizacji” (1993). Zdecydowanie inny rodzaj choroby, ale z bardzo podobnymi skutkami.
Samuel P. Huntington (1927-2008) był profesorem Harvardu, który we wspomnianej książce nakreślił, jak będzie wyglądał świat po zimnej wojnie. Często jednak interpretuje się go jako mapę drogową, którą Stany Zjednoczone narzucają w miarę swoich wpływów. „Przewiduje” świat, w którym tożsamość kulturowa i religijna ludzi będzie głównym źródłem konfliktów. Mapa opublikowana przez Huntingtona jest w rzeczywistości najczęściej wiernym przewodnikiem po obecnych i przyszłych sojuszach gospodarczych i wojskowych, niezależnie od absurdalności kryteriów autora dotyczących definiowania takich „bloków”.
Biała Europa
Tak zwane „tożsamości kulturowe i religijne ludzi”, które definiują dane bloki, w rzeczywistości ledwo ukrywają nowoczesną formę białej supremacji. Za teorią Huntingtona nie można pominąć jedynej stałej cechy określającej kontury tych bloków (i dzisiejszej UE): koloru skóry.
Wraz z podpisaniem tajnych porozumień TAFTA 28 członków (i rośnie) UE może równie dobrze wyruszyć w rejs, który przypieczętuje losy Europy, jaką znamy, lub przynajmniej tak, jak Morales chce ją zapamiętać: „Europa zrodziła najszlachetniejsze idee: wolność, równość, braterstwo. W dużej mierze przyczyniła się także do postępu nauki i powstania demokracji. Jest teraz niczym więcej niż bladą postacią samego siebie (…)”.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna