Każda dziura po kuli w centrum Asunción w Paragwaju opowiada historię. Niektóre z nich pochodzą z wojen domowych sprzed kilkudziesięciu lat, inne z udanych i nieudanych zamachów stanu, a jeszcze inne z represji policyjnych. Rozmiar dziury, kąt rykoszetu – wszystko to mówi o ucieczce, śmierci, kolejnym dyktatorze w pałacu nad rzeką.
22 czerwca tego roku do pałacu rządowego wkroczył nowy tyran. Prawicowy Federico Franco został prezydentem w wyniku parlamentarnego zamachu stanu przeciwko demokratycznie wybranemu, lewicowemu prezydentowi Fernando Lugo.
Za dzisiejszymi nagłówkami gazet, walkami politycznymi i walkami o sprawiedliwość w Paragwaju kryje się konflikt o dostęp do ziemi; ziemia to władza i pieniądze dla elit, przetrwanie i godność dla biednych i od dziesięcioleci znajduje się w centrum głównych bitew politycznych i społecznych w Paragwaju. Aby zrozumieć kryzys w Paragwaju po zamachu stanu, należy uchwycić wagę polityczną ziemi narodowej. W tym artykule przyjrzymy się historii wojny Paragwaju o zasoby ziemi, wydarzeniom poprzedzającym zamach stanu oraz historii oporu jednej społeczności rolniczej, co stawia ziemię w centrum obecnego kryzysu w kraju.
Zamach stanu i ziemia
Nadzieja otoczyła zwycięstwo wyborcze Fernando Lugo w 2008 roku, które zakończyło 61-letnią dominację prawicowej Partii Kolorado w paragwajskiej polityce. Było to zwycięstwo nad niesprawiedliwością i koszmarem dyktatury Alfredo Stroessnera (1954-1989) oraz nowy dodatek do lewicowych rządów regionu. Wybór Lugo, byłego biskupa wyznawcy teologii wyzwolenia, wynikał w dużej mierze z oddolnego wsparcia ze strony sektora campesino (drobnych rolników) i złożonej przez Lugo obietnicy długo oczekiwanej reformy rolnej.
Jednak Lugo od samego początku był izolowany politycznie. Musiał sprzymierzyć się z prawem do wygrania wyborów; jego wiceprezydent Federico Franco jest przywódcą prawicowej Partii Liberalnej i był głośnym przeciwnikiem Lugo wkrótce po dojściu Lugo do władzy. Przez cały czas urzędowania Lugo Partia Kolorado utrzymywała większość w Kongresie i podejmowano różne prawicowe próby oskarżenia „Czerwonego Biskupa”. Takie wyzwania utrudniają postęp Lugo i stworzyły środowisko polityczne i medialne zdominowane przez niemal ciągłe ataki i krytykę wobec Lugo.
Jednocześnie Lugo nie był przyjacielem sektora Campesino, który pomógł mu w dojściu do władzy. Jego administracja regularnie wzywała do surowe represje i kryminalizacja krajowych ruchów Campesino. Dlatego był odizolowany od góry na poziomie politycznym i brakowało mu silnej bazy politycznej poniżej ze względu na jego stanowisko wobec ruchów społecznych i powolne tempo reformy rolnej. Niemniej jednak wiele sektorów lewicowych i campesino nadal postrzegało Lugo jako względnego sojusznika i źródło nadziei w obliczu prawicowej alternatywy.
Kwestią, która ostatecznie przechyliła szalę w stronę parlamentarnego zamachu stanu przeciwko Lugo, który miał miejsce 22 czerwca, był konflikt o ziemię. W kwietniu tego roku 60 bezrolnych kempingów okupowana ziemia w Curuguaty, w północno-wschodnim Paragwaju. Ta ziemia jest własnością byłego senatora Kolorado Blasa N. Riquelme, jednego z najbogatszych ludzi i największych właścicieli ziemskich w kraju. W 1969 r. administracja Stroessnera nielegalnie przekazała Riquelme 50,000 1989 hektarów ziemi, która w ramach reformy rolnej miała zostać przeznaczona biednym rolnikom. Od powrotu demokracji w 15 r. mieszkańcy kempingów walczą o dostęp do tych ziem. Jedną z takich prób była kwietniowa okupacja ziemi. XNUMX czerwca siły bezpieczeństwa przybyły do Curuguaty, aby eksmitować bezrolną osadę. Późniejsza konfrontacja podczas eksmisji (której szczegółowe szczegóły są nadal spowity zamieszaniem) doprowadziło do śmierci 17 osób, w tym 11 obozowiczów i 6 funkcjonariuszy policji. Rannych zostało osiemdziesiąt osób.
Choć z pewnością była to najkrwawsza konfrontacja tego rodzaju od czasów dyktatury, była to tylko jedna z dziesiątek takich konfliktów, które miały miejsce w ostatnich latach w kraju o ogromnych nierównościach w podziale ziemi. Reakcją prawicy na takie konflikty zazwyczaj było stanięcie po stronie właścicieli gruntów i liderów biznesu oraz kryminalizacja działaczy Campesino. Po tragedii w Curuguaty prawica dostrzegła kolejną okazję do wystąpienia przeciwko Lugo.
Prawica obwiniła Lugo za krwawe wydarzenia w Curuguaty. Oskarżenie to było bezpodstawne, ale posłużyło jako pożywka dla trwających ataków politycznych na prezydenta. W odpowiedzi na krytykę, Zastąpił Lugo jego Minister Spraw Wewnętrznych wraz z członkinią Partii Kolorado Candią Amarillą, byłą prokurator stanową znaną z kryminalizacji lewicowych grup społecznych i grup kempingowych, która została przeszkolona w Kolumbii w zakresie eksportowania polityki w stylu Planu Kolumbia do Paragwaju. Lugo mianował także komisarza policji Morana Arnaldo Sanabrię (odpowiedzialnego za operację w Curuguaty) krajowym dyrektorem policji.
W ten sposób Lugo przekazał Partii Kolorado główne uprawnienia w zakresie bezpieczeństwa i represji państwa. Posunięcie to miało na celu uniknięcie impeachmentu ze strony prawicy, ale to przyniosło odwrotny skutek; Partia Liberalna sprzeciwiła się zastąpieniu Lugo i wzmocniona krytyką skierowaną pod adresem sposobu, w jaki Lugo obchodził się z Curuguaty, współpracowała z Partią Kolorado i innymi prawicowymi partiami w Kongresie, aby kontynuować procedurę impeachmentu.
Proces rozpoczął się 21 czerwca, a w ciągu 24 godzin zebrał się Senat i oficjalnie wszczął proces, dając Lugo tylko dwie godziny na obronę. Następnego dnia Lugo został usunięty ze stanowiska większością 39 do 4 głosów. Zarzucano mu zachęcanie do wykonywania zawodu rolników bez ziemi, słabe wyniki na stanowisku prezydenta i niezaprowadzenie harmonii społecznej w kraju. Lugo ustąpił ze stanowiska, a jego miejsce zajął wiceprezydent i lider Partii Liberalnej Federico Franco. Nowe wybory zaplanowano na kwiecień 2013 roku.
Ten parlamentarny zamach stanu został potępiony jako niedemokratyczny i nielegalny przez wielu przywódców Ameryki Łacińskiej który odmówił uznania Franco za prawowitego prezydenta. W odpowiedzi na pucz latynoamerykańskie bloki handlowe i polityczne, takie jak Unasur i Mercosur, zawiesiły udział Paragwaju w swoich organizacjach do przyszłorocznych wyborów. Nic więc dziwnego, że Organizacja Państw Amerykańskich zdecydowała się nie zawieszać członkostwa Paragwaju w tej grupie, ponieważ według Sekretarz generalny OPA Takie postępowanie spowodowałoby dalsze problemy w kraju i izolację regionalną przez Jose Miguela Insulzę. To już drugi taki zamach stanu w regionie w ostatnich latach; w czerwcu 2009 r. prezydent Hondurasu Manuel Zelaya został obalony podobne okoliczności.
Tłem tej walki politycznej jest walka o to, jak kontrolować, wykorzystywać i rozdzielać rozległe ziemie Paragwaju. Około 2% właścicieli ziemskich kontroluje 80% ziemi Paragwaju, a około 87,000 XNUMX rodzin rolniczych nie ma ziemi. Chociaż Lugo nie spełnił wielu obietnic wyborczych złożonych sektorowi Campesino, w rzeczywistości pracował nad zablokowaniem wielu prawicowych polityk, które pogorszyłyby kryzys na wsi. Na przykład Lugo i jego gabinet sprzeciwiali się wykorzystaniu transgenicznych nasion bawełny Monsanto w Paragwaju, co prawdopodobnie przyczynił się do jego obalenia. Jednak jeszcze przed wyborem Lugo kwestie ziemi kształtowały sojusze polityczne i zwycięstwa. Międzynarodowe korporacje rolno-przemysłowe są całkowicie zakorzenione w polityce Paragwaju, a ich głównymi wrogami w tej wojnie o zasoby zawsze były paragwajskie campesino.
Morze soi
Przez dziesięciolecia drobni rolnicy w Paragwaju nękani byli falą upraw soi GMO i pestycydów rozprzestrzeniających się po obszarach wiejskich. Paragwaj jest czwartym co do wielkości producentem soi na świecie, a skład sojowy 40 procent eksportu Paragwaju i 10 procent PKB kraju. Szacuje Co roku w Paragwaju rozpyla się dwadzieścia milionów litrów środków agrochemicznych, zatruwając ludzi, wodę, pola uprawne i zwierzęta gospodarskie, które napotkają na swojej drodze.
Gigantycznym przemysłem rolniczym zarządzają międzynarodowe firmy nasienne, rolne i agrochemiczne, w tym Monsanto, Pioneer, Syngenta, Dupont, Cargill, Archer Daniels Midland (ADM) i Bunge. Międzynarodowe instytucje finansowe i banki rozwoju promują i finansują działalność agroeksportową upraw monokulturowych – większość paragwajskiej soi przeznaczona jest na paszę dla zwierząt w Europie. Zyski zjednoczyły podmioty polityczne i korporacyjne z Brazylii, USA i Paragwaju oraz zwiększyły znaczenie współpracy Paragwaju z międzynarodowym biznesem.
Od lat 1980. krajowe grupy wojskowe i paramilitarne powiązane z dużymi przedsiębiorstwami rolniczymi i właścicielami gruntów eksmitowały prawie 100,000 XNUMX drobnych rolników z ich domów i pól oraz zmusiły niezliczone społeczności tubylcze do przeniesienia się na pola sojowe. Chociaż w tym czasie zamordowano ponad stu przywódców Campesino, tylko w jednym przypadku zbadano sprawę, której wyniki doprowadziły do skazania zabójcy. W tym samym okresie ponad dwa tysiące innych kampesino usłyszało sfabrykowane oskarżenia za swój opór wobec przemysłu sojowego. Zdecydowana większość paragwajskich rolników została zatruta na swojej ziemi celowo lub w wyniku działania niebezpiecznych pestycydów wyrzucanych co roku podczas upraw soi w Paragwaju. Począwszy od 1990 roku, gdy rolnicy widzieli umierające zwierzęta, więdnące plony, choroby rodzin i skażenie studni, większość z nich spakowała się i przeniosła do miasta.
Spustoszenie dokonane przez przemysł rolny doprowadziło do jednych z najpoważniejszych naruszeń praw człowieka od czasów panowania Stroessnera. W raporcie sporządzonym przez Komitet Praw Gospodarczych, Społecznych i Kulturalnych Organizacji Narodów Zjednoczonych stwierdzono, że „ekspansja upraw soi niosła ze sobą masowe stosowanie toksycznych pestycydów, powodując śmierć i choroby u dzieci i dorosłych, skażenie wody, zanik ekosystemów i zniszczenie tradycyjnych zasobów odżywczych społeczności”.
Ekspansja przemysłu sojowego towarzyszyła brutalnemu uciskowi drobnych rolników i społeczności tubylczych, które zajmują rozległe posiadłości ziemskie bogatych. Większość wiejskich Paragwajczyków uprawia różnorodne rośliny na własne potrzeby na małych działkach o powierzchni dziesięciu do dwudziestu hektarów, ale nie mają tytułów do swojej ziemi ani zazwyczaj nie otrzymują pomocy od państwa. Rząd Paragwaju od dawna reprezentuje plantatorów soi w tym konflikcie, wykorzystując policję i wymiar sprawiedliwości do karania przywódców Campesino.
Mała społeczność rolnicza Tekojoja od lat znajduje się na pierwszej linii frontu tej walki. Jego historia i zmagania są reprezentatywne dla niezliczonych innych społeczności rolniczych na paragwajskiej wsi.
Opór Tekojoji
Pierwszy z kilku autobusów, którymi jechaliśmy z Asunción do Tekojoja w kwietniu 2009 roku, nagrzewał się jak sauna, gdy w radiu leciała polka. Do autobusu przyjechali handlarze sprzedający okulary przeciwsłoneczne, radia i pirackie płyty DVD. Szczególnie oddani sprzedawcy wygłaszali pełne pasji przemówienia na temat wyjątkowych właściwości swoich produktów, rozrzucając próbki niechętnym i znudzonym pasażerom. Jedna ze ofert sprzedaży obiecywała, że pigułki czosnkowe mogą leczyć bezsenność i raka.
Minęliśmy niezliczone pola soi i silosy Cargill, ale także stoiska z warzywami od drobnych rolników i proste przydrożne restauracje, w których można było uciec w cień z zimnym piwem. Polna droga z Caaguazú do Tekojoja była porośniętą koleinami przestrzenią wzburzonego czerwonego piasku; przebycie 50 kilometrów zajęło nam trzy godziny. Autobus przedostał się przez głębokie dziury, silnik osiągnął gorączkowy dźwięk, a wszystkie jego metalowe kości grzechotały wraz z kościami pasażerów.
Tej samej nocy dotarliśmy do Tekojoja i udaliśmy się do domu Gildy Roa – zaprojektowanego przez rząd budynku bez bieżącej wody (choć rząd zbudował budynki, nigdy nie ukończył instalacji wodno-kanalizacyjnej). Roa, działaczka na rzecz praw rolników i ziemi, na koszulce przedstawiała rośliny przebijające się przez kod kreskowy. Ściany jej domu były pokryte plakatami skierowanymi przeciwko soi i GMO. Ustawiła dla nas plastikowe krzesła przed ogrodem z jasnymi gwiazdami w tle i zaczęła mówić. Roa spędziła lata 2000–2002 w Asunción, studiując zawód pielęgniarki i pracowała jako pielęgniarka w pobliskim mieście. W czasie naszej wizyty w kwietniu 2009 roku była całkowicie oddana aktywizmowi w swojej społeczności. Kiedy w radiu leciała paragwajska muzyka ludowa, a wokół świateł skakały ćmy, Roa opowiedziała nam historię swojej społeczności i jej walki z soją GMO.
Społeczność Tekojoja jest siedzibą Ludowego Ruchu Agrarnego (MAP) Paragwaju. Jest to miejsce, które spotkało się z ogromnymi represjami ze strony rolników zajmujących się soją i ich bandytami i poprowadziło przeciwko nim legendarny ruch oporu, w wyniku którego powstało wielu przywódców Campesino.
Tekojoja stoi na ziemi przekazanej kempingom w ramach programu reformy gruntów publicznych. W latach 1990. XX wiekubrazylijscy hodowcy soi – dysponujący uzbrojonymi bandytami, prawnikami i powiązaniami politycznymi, które ich chronią – stopniowo rozszerzali swoją działalność na grunty należące do społeczności, wymuszając serię brutalnych eksmisji rodzin rolników. W 2003, MAP zaczęła odzyskiwać ziemie odebrane im przez Brazylijczyków, ale skorumpowani sędziowie i najemnicy wynajęci przez producentów soi nadal wypychali rolników z ich ziemi.
2 grudnia 2004 r. brazylijscy właściciele gruntów w towarzystwie policji spalili wiele domów i pól uprawnych w Tekojoja w ramach procesu eksmisji. A oświadczenie MAPA opisał ten brutalny czyn:
[A] Kiedy traktory zniszczyły nasze plony, przyjechali ze swoimi dużymi maszynami i natychmiast zaczęli siać soję, podczas gdy z popiołów naszych domów wciąż unosił się dym. Następnego dnia wróciliśmy z wołami i ponownie obsadziliśmy wszystkie pola na przygotowanej ziemi. Kiedy przyjechała policja, rzuciliśmy się na nią z naszymi narzędziami i maczetami. Było nas około siedemdziesięciu i byliśmy gotowi stawić im czoła. W końcu odeszli.
Domy i uprawy Campesinos zostały zniszczone i nie mieli pewności, że Brazylijczycy nie zorganizują kolejnej eksmisji. Ponieważ jednak większość nie miała dokąd się udać, członkowie społeczności postanowili nie ustępować, pozostając na ziemi i walcząc o prawne uznanie jej jako właścicieli. Roa wyjaśnił: „Zasialiśmy nasiona ze strachu, ponieważ nie wiedzieliśmy, czy nasze plony zostaną zniszczone. I zaczęliśmy odbudowywać domy.” Jednak 4 czerwca 24 r. o czwartej rano Brazylijczycy i policja zaatakowali społeczność. „Aresztowali dzieci, niewidomych, starców i kobiety w ciąży, wszystkich, wrzucając ich wszystkich do ciężarówki”. – powiedział Roa. „Oblali domy benzyną i ropą, a następnie spalili je wszystkie w miarę trwania aresztowań”.
W tym starciu pomiędzy bandytami, policją i nieuzbrojonymi Campesinos, dwóch rolników, których Brazylijczycy błędnie zidentyfikowali jako przywódców MAP oraz bracia Jorge i Antonio Galeano, zginęło od strzałów. Jedną z ofiar był Angel Cristaldo Rotela, 23-latek, który wkrótce wychodził za mąż i właśnie zakończył budowę własnego domu dzień przed doszczętnie spaleniem domu przez policję. Żona Leoncio Torresa, drugiej ofiary, została wdową z ośmiorgiem dzieci. Pomnik stoi w centrum społeczności ku pamięci poległych Campesinos.
Po morderstwach obozowicze i aktywiści z całego kraju zebrali się, by wesprzeć Tekojoję, zaopatrując członków oblężonej społeczności w plandeki i żywność. Ostatecznie Sąd Najwyższy orzekł, że ziemia powinna zostać przekazana miejscowym rolnikom, a w ramach zadośćuczynienia za przemoc, jakiej doświadczyła społeczność, prezydent Nicanor Frutos zlecił budowę czterdziestu ośmiu domów. Trudna sytuacja Tekojoja rzuca światło na sytuację, w jakiej znajduje się wiele społeczności rolniczych w całym Paragwaju. Podczas gdy mieszkańcy Tekojoja pozostają na swoich ziemiach, wielu innych jest zmuszonych do ucieczki do slumsów w mieście, ponieważ producenci soi wypychają ich z ich ziemi.
Roa wyjaśnił ten cykl przemieszczenia:
Kiedy drobni rolnicy są zdesperowani, a pestycydy szkodzą im, nie ma pieniędzy, więc sprzedają swoją ziemię za trochę pieniędzy, czyli więcej niż kiedykolwiek mieli, myśląc, że życie w mieście będzie lepsze, łatwe – ale to nie jest takie proste. Wiele osób, które zbierają śmieci w mieście, pochodzi ze wsi. Nie wiedzą, jak zarządzać swoimi pieniędzmi, więc na przykład najpierw wydadzą wszystkie pieniądze na używany, zepsuty samochód, a potem wylądują w mieście bez pracy i mieszkania.
Zwycięstwo Tekojoja było wynikiem wytrwałości rolników, którzy odmówili opuszczenia swojej ziemi w imię fałszywej obietnicy bogatego życia w mieście. Ale ich walka jeszcze się nie skończyła. Chociaż wyrwali rośliny soi ze swojej ziemi, mieszkańcy żyją wciśnięti pomiędzy pozornie nieograniczone obszary soi, a oni, ich zwierzęta i uprawy w dalszym ciągu cierpią z powodu narażenia na toksyczne pestycydy.
Następnego dnia o świcie większość sąsiadów Roi już wstała i zabrała się do pracy, zanim słońce uczyniło ją nie do zniesienia. Kurczaki kłębiły się wokół domów, czerwone podwórza były wciąż wilgotne od nocnej rosy, a radia nastawione były na lokalną stację radiową, która miksowała muzykę z komentarzami politycznymi w języku Guaraní. Działacz z sąsiedniej społeczności zaprosił nas do swojego domu, abyśmy rozpoczęli dzień od podstawowego napoju Paragwajczyków, yerba mate podawanego rano na gorąco i specjalnie przygotowanego z kokosem i rozmarynem. Siedzieliśmy w jego kuchni, gdy słońce wpadało przez szczeliny między deskami w ścianie, oświetlając wstęgi dymu z ognia, podczas gdy jego dzieci i świnie bawiły się na brudnej podłodze.
Nad tą sielankową sceną unosiła się złowieszcza postać. Sąsiedzi brazylijscy hodowcy soi pojawili się już ze swoimi traktorami, opryskując pestycydy pobliskie uprawy. Już czułem zapach chemikaliów w powietrzu. Szliśmy w stronę pól, aż słodki, toksyczny zapach stał się silniejszy. Minęliśmy jeden traktor bardzo blisko, gdy chmury pestycydów płynęły w naszą stronę. Zacząłem odczuwać dezorientujące uczucie zawrotów głowy i nudności. Piekły mnie oczy, gardło i płuca, bolała mnie głowa – coś, przez co miejscowi przechodzą codziennie. Choroby fizyczne wywołane pestycydami przyczyniają się do przełamania odporności Campesino.
Przypomina mi się, że jest to społeczność oblężona, nie tylko z powodu upraw soi otaczających te ludzkie wyspy lub pestycydów przedostających się do każdego źródła wody, upraw i rozmów, ale także dlatego, że brazylijscy hodowcy soi mieszkają obok i przejeżdżać przez te zubożałe społeczności z całkowitą bezkarnością i szczelnie zakręconymi szybami nowych, błyszczących ciężarówek. Nieco niepewnie usadzeni na grzbietach kilku motorowerów, podskakiwaliśmy po gruntowych drogach, które przechodziły w ścieżki prowadzące do kolejnego skupiska domów. Po drodze minęliśmy Brazylijczyka, który patrzył na nas gniewnie, dopóki nie zniknęliśmy z pola widzenia. Roa go znała: brał udział w burzeniu i spalaniu ich domów. Fakt, że był jeszcze wolny, dodatkowo znieważył kontuzję. A jeśli miejscowi go oskarżą, powiedział Roa, lub nawet nakrzyczą na brazylijskich morderców, pojawi się policja i zabierze ich do więzienia. „To najtrudniejsza część” – wyjaśniła. „Że ich widzimy i nie możemy nic zrobić”.
Motorower zatrzymał się przed domem Virginii Barrientos, kilka mil od domu Roa, bezpośrednio graniczącego z polem soi. Kraina, na której Barrientos mieszkał przez ostatnie cztery lata, to półwysep wcinający się w morze soi. Zajęła swoją ziemię, na której uprawiano soję, w lutym 2005 roku i uzyskała do niej prawną własność. Jednak życie od chwili zdobycia tej ziemi nie było łatwe; pestycydy terroryzują jej rodzinę, odkąd się tam przeprowadzili.
„Tuż przed zbiorem żywności Brazylijczycy rozpylą bardzo silne pestycydy” – wyjaśnił Barrientos. „To opryski powodują bóle głowy, nudności i biegunkę, na które wszyscy cierpimy”. Jej chude dzieci zebrały się z nią na werandzie domu. „Jest wiele problemów z wodą” – kontynuowała. „Kiedy pada deszcz, pestycydy niszczą nasze jedyne źródło wody”.
Barrientos stwierdziła, że pestycydy wpłynęły również na jej rośliny i zwierzęta, przez co niektóre rzeczywiście rosnące rośliny mają zbyt gorzki smak, aby można je było zjeść. Noworodki jej świń zdechły, a kurczaki zachorowały. Zauważyła, że część problemu polega na tym, że brazylijscy hodowcy soi celowo decydują się na fumigację podczas silnych wiatrów, które znoszą truciznę na ich ziemię. W drodze do jej studni mijaliśmy martwe łodygi kukurydzy, które nalegała, aby nam je pokazać. Znajdowała się na końcu długiego pola soi, tak że ścieki z pola kapały do studni, koncentrując pestycydy w jej jedynym źródle wody. Rodzina żyje w zatrutej nędzy, podczas gdy odpowiedzialny za nią producent soi żyje we względnym luksusie z dala od swoich pól.
Isabel Rivas, sąsiadka Barrientos, z szerokim uśmiechem i głośnym śmiechem pomimo ponurej sytuacji życiowej, powiedziała nam: „Kiedy pijemy wodę, możemy wyczuć chemikalia. Okazuje się, że myli opryskiwacze chemiczne w naszym źródle wody, w pobliskim strumyku.” Barrientos stała przed jej domem, karmiąc piersią swoje dziecko, podczas gdy kurczaki dziobały orzeszki ziemne na podwórku. Jej dzieci patrzyły na nas szeroko otwartymi oczami. „Nie możemy iść nigdzie indziej”.
Chociaż niezdolność i niechęć Lugo do stawienia czoła takim trudnościom była zdradą tego oddolnego sektora, niedawny zamach stanu przeciwko Lugo był także zamachem stanu przeciwko nadziei, zamachem stanu przeciwko Barrientos i jej dzieciom, Roas i jej sąsiadom oraz setkom tysięcy rolników walczy na wsi. Za tym zamachem stanu kryje się rozległa kraina, część zatruta, część wciąż żyzna, a duża część przesiąknięta łzami i krwią. Dopóki żądanie sprawiedliwości gruntowej nie zostanie zrealizowane, w Paragwaju nie będzie pokoju, niezależnie od tego, kto śpi w pałacu prezydenckim.
Autorem jest Benjamin Dangl Taniec z dynamitem: ruchy społeczne i państwa w Ameryce Łacińskiej (AK Press), z którego w tym artykule znajdują się fragmenty oraz Cena ognia: wojny o zasoby i ruchy społeczne w Boliwii (Prasa AK). Jest redaktorem TowardFreedom.com, postępowego czasopisma poświęconego wydarzeniom światowym, oraz UpsideDownWorld.org, strony internetowej poświęconej aktywizmowi i polityce w Ameryce Łacińskiej. E-mail: Bendangl(at)gmail(dot)com
Policja eksmituje bezrolnych rolników z osady w San Marcos, Paragwaj, 2008. Zdjęcie: Evan Abramson
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna