Ruch punkrockowy był modą, która płynęła szybko i nie czekała, aż maruderzy dogonią. Do 1978 roku wkroczył na nowe muzyczne terytoria, niosąc ze sobą wiele kluczowych postaci gatunku. Ale w Kalifornii grupa młodszych mężczyzn i kobiet nie chciała pozwolić, aby to ich po prostu ominęło; muzyka, którą stworzyli, stała się ostatecznie znana jako „hardcore punk”. Dead Kennedys byli jednym z najlepszych zespołów, jakie kiedykolwiek grały pod szyldem hardcoru, ale przed wydaniem ich debiutanckiego albumu „Fresh Fruit For Rotting Clothes” ukazał się trzydzieści lat temu w tym miesiącu. Eric „Jello Biafra” Boucher i „East Bay” Ray Pepperell jako pierwsi spotkali się w połowie 1978 roku.
Jello związał się z lewicowymi organizacjami, takimi jak ruch pokojowy w Wietnamie i Chicago 7, zanim stał się głosem Dead Kennedys, zarówno jako piosenkarz, jak i autor tekstów. Zanim zamieścił ogłoszenie w podziemnym sklepie Aquarius w San Francisco, zachęcające muzyków do założenia zespołu punkowego, Ray był już doświadczonym gitarzystą i basistą, Klausem Fluoride (Geoffrey Lyall), fanem takich artystów jak Muddy Waters i drugi gitarzysta Carlos '6025 Cadona (wraz z oryginalnym perkusistą Tedem (Bruce Slesinger) uzupełnili oryginalny skład). Brzmienie sceny hardcorowej z Zachodniego Wybrzeża, do której dołączyli, było czasami stereotypowo określane jako pułkowo szybkie, głośne i proste, jednolite dzieło gangów niecierpliwych, początkujących młodych ludzi przeżuwających i tak już wąski margines muzycznej subtelności punka. Jeśli to prawda (nawet jeśli), Dead Kennedys byłoby jedynym wspaniałym wyjątkiem.
„Freewheeling” może być określeniem Fresh Fruit, jego szybkie tempo dostarcza lawiny absurdalnych obrazów, obelg, przemówień i odważnych uderzeń melodii. Gra na gitarze East Bay Raya była pod silnym wpływem eleganckich muzycznie grup „surfingowych” z początku lat 60., takich jak Dick Dale i Del-Tones, których instrumenty skomponowano z myślą o tryskających adrenaliną zagrożeniach związanych z surfingowym stylem życia na Zachodnim Wybrzeżu. (Sam zaprzeczał tym wpływom, cytując Syda Barretta i Elvisa Axemana, Scotty'ego Moore'a.) Ten styl doskonale komponował się z liryczną wizją Kalifornii z roku 1979 Jello, spienioną powierzchnią materializmu i rzucającej się w oczy konsumpcji oraz nurtem śmieci, przemocy, chciwości i korupcja polityczna. Jego głos jest zwinny, jego frazowanie zdaje się płynąć przez niektóre wersety i pędzić z dużą prędkością przez inne.
Nie, hardcor był bardziej określeniem ich ideologicznej stanowczości niż stylu muzycznego. Scena hardkorowa, niezadowolona z tego, że recenzje z zeszłorocznych koncertów zapełniały dzisiejsze klatki dla chomików, kurczowo trzymała się transformacyjnej mocy punka na ich życie, która przekraczała granice nagłówków gazet i skandalów. Kontynuowali topienie wczorajszych idoli, aby kształtować i kształtować własną przyszłość.
Podczas gdy Jello drwi z sił zbrojnych w „When Ya Get Drafted”, radykałowie studenccy, z którymi w młodości sprzeciwiał się militaryzmowi, również nie dostają darmowej przepustki, a ich samozadowolenie jest wyśmiewane z równą brutalnością w „Wakacjach w Kambodży”. W „Kill the Poor” wyobraża sobie nuklearnych kowbojów z czasów zimnej wojny kierujących bombę neutronową przeciwko niepożądanym elementom w Ameryce – „wyprowadzonym milionom bezrobotnych” – aby zrobić miejsce dla przebudowy obiektów komercyjnych i luksusowych domów.
Spektakularną cechą Fresh Fruit For Rotting Vegets jest to, że w przeciwieństwie do wielu innych protestacyjnych utworów, album nigdy nie rezygnuje z muzycznego talentu i ekscytacji, aby przekazać swoje przesłanie. Jedna z piosenek, „Chemical Warfare”, zaczyna się typową dla Biafry fantazją o otwartym konflikcie klasowym, toczonym przy użyciu skradzionego gazu musztardowego, przy galopującym gitarowym riffie Raya, i przechodzi do czegoś, co może być hardcorową odpowiedzią na „Bohemian Rhapsody” (w tylko przez połowę czasu) – środkowa ósemka przyprawiającej o mdłości muzyki udającej wesołe miasteczko, po której następuje ponura inscenizacja ataku toksycznym gazem na klub country, wspierana przez „chór” z udziałem takich artystów jak „Norm” (właściwie kot zespołu) i „Barbara Hellbent”, przepełnione zawodzeniem, wrzaskiem i wyciem o litość.
Z dala od mikrofonu Jello potrafił być równie bezkompromisowy. Na przykład w 1979 r. zdobył nominację w wyborach na burmistrza San Francisco i wykorzystał przysługujący mu kandydatowi czas antenowy w telewizji, aby dać swojemu okręgowi wyborczemu szansę na wybranie własnych funkcjonariuszy policji i ponowne zatrudnienie zwolnionych pracowników sektora publicznego jako licencjonowanych żebraków . Jego publiczny wizerunek w wywiadach nie był kopią klasycznych póz nihilisty/przegranego punka, ale był inteligentny i zaangażowany, choć trochę nachalny.
Wyobraź sobie, że jest rok 1979 i jesteś nastolatkiem, który rozsiewa plotki do klubu w San Francisco. Słyszeliście o tym, jak Pistols zginęli na żywo na scenie w zeszłym roku. Ten zespół jest bardzo żywy. Wgrywają „California Über Alles”. Chociaż nigdy nie przejmowałeś się politykami, natychmiastowa hańba, jaką ta piosenka przynosi gubernatorowi twojego stanu, Jerry'emu Brownowi, wydaje się imponująca.
Piosenkarz najwyraźniej stracił koszulę oraz kontrolę nad ruchami ramion i twarzy, ale poza sceną cała czwórka z łatwością wtapiała się w tłum, który zwykle panuje w piątkowy wieczór.
Choć album Fresh Fruit For Rotting Vegets sprzedał się w ponad milionie egzemplarzy, Jello Biafra po prostu nie był ikoną punka w takim samym stopniu jak Sid Vicious i Joey Ramone. Do powstania tej pierwszej fali punków przyczyniły się głównie nieoczekiwane spotkania: spotkania w CBGBs na Bowery; Przypadkowe spotkanie Malcolma McLarena z Johnem Lydonem i Bernarda Rhodesa z Joe Strummerem.
Ale sama idea punka, w przeciwieństwie do Dada czy Lindy Hop, jakimś cudem wymknęła się z kontekstu tej historii, tak pięknie utrwalonej w dziesiątkach miękkich okładek w dziale muzycznym księgarń. W ciągu ostatnich trzydziestu lat miliony zespołów zaczerpnęło go od oryginalnych punków i zastosowało w swoim własnym, specyficznym czasie i miejscu, jakby było to ich prawem z urodzenia. Rocznica wydania pierwszego albumu Dead Kennedys jest ważna, ponieważ byli jednymi z pierwszych, którzy to zrobili i zrobili to w tak bezkompromisowy, zawadiacki sposób.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna