Sheila Mannix: Tony Mazzocchi jest przywódcą związku pracowników naftowych, chemicznych i atomowych od 1953 roku. Jako działacz związkowy był szczególnie zainteresowany kwestiami zdrowia i bezpieczeństwa. Ściśle współpracował z Karen Silkwood, członkinią OCAW, której podejrzana śmierć w 1974 r., kiedy miała zdemaskować poważne naruszenia bezpieczeństwa w ośrodku nuklearnym Kerr-McGee w Oklahomie, została później udramatyzowana w filmie Silkwood. W ostatnich latach był siłą napędową kampanii na rzecz zorganizowania nowej, związkowej partii politycznej. Jego marzenie stało się rzeczywistością zeszłego lata w Cleveland, kiedy 1400 delegatów i kilkuset zwolenników zebrało się, aby założyć Partię Pracy, która postrzega siebie jako alternatywę dla polityki wielkich pieniędzy, którą nazywamy systemem dwupartyjnym. Myślę, że dobrym miejscem na rozpoczęcie jest podanie powodów zwołania tej konwencji. Czym jest Partia Pracy i dlaczego, Twoim zdaniem, Amerykanie potrzebują nowej partii politycznej?
Tony Mazzocchi: Cóż, geneza Partii Pracy sięga 1989 roku, kiedy to ja, pełniąc funkcję sekretarza-skarbnika mojego własnego związku, przeprowadziłem ankietę, aby naprawdę poznać poglądy naszych członków na temat systemu politycznego, jaki znamy to w tym kraju. Powinienem najpierw powiedzieć, że naszych członków można ogólnie scharakteryzować jako osoby raczej konserwatywne, zamieszkujące wiele obszarów wiejskich tego kraju. Na przykład pierwszy dzień sezonu na jelenie jest świętem w większości naszych umów związkowych. Jednak w przeprowadzonym przez nas sondażu odkryliśmy, że 55 procent respondentów scharakteryzowało obie partie polityczne – Demokratów i Republikanów – jako reprezentujące interesy korporacji, a nie interesy ludzi pracy. A 55 procent uważało, że powinniśmy zbadać możliwość zorganizowania partii alternatywnej – partii związkowej. Uzbrojeni w wyniki ankiety zaczęliśmy konsultować się z innymi związkami, około 90 innymi grupami, od stowarzyszeń regionalnych po stowarzyszenia lokalne. Gdziekolwiek spojrzeliśmy, znaleźliśmy podobne wyniki.
Co ciekawe, sondaże wykazały również, że ludzie odpowiadali na pytania w ten sam sposób, niezależnie od rasy, płci czy, co ważniejsze, położenia geograficznego. Pracownik z małego miasteczka w stanie Utah, być może z dominującymi wpływami mormonów, odpowiedział tak samo, jak pracownik w Nowym Jorku czy Los Angeles. Postanowiliśmy więc sprawdzić, czy w tym kraju istnieje masa krytyczna podzielająca te poglądy i na początku 1992 r. wyruszyliśmy w odyseję, aby ustalić, czy utworzenie partii robotniczej jest słuszną propozycją.
Podróżując po całym kraju, odkryliśmy, że rzeczywiście otrzymaliśmy ogromne wsparcie. Tak więc pod koniec 1995 roku wzywaliśmy do zorganizowania konwencji, która miała się odbyć w Cleveland w czerwcu 1996 roku, w celu utworzenia partii politycznej, niewyborczej partii politycznej – to bardzo ważna kwestia – która wyrażałaby aspiracje ludzi pracy.
Jak powiedziałem, nie ma to charakteru wyborczego, nie wystawiamy kandydatów. Zamierzamy wprowadzić nasz program do obecnego dialogu politycznego w tym kraju, który, jak widzimy w dialogu politycznym kampanii prezydenckiej, jedynie peryferyjnie przemawia do realnych problemów roboczych. Taka jest geneza i droga, którą przebyliśmy do narodzin imprezy.
M: Rozumiem, że konwencja w Cleveland przyjęła Wezwanie do sprawiedliwości gospodarczej. Jakie masz problemy. rozmawiać o?
Mazzocchi: Cóż, po pierwsze, wiemy, że to pokolenie Amerykanów rozumie, że ich dzieciom będzie gorzej niż dotychczas. Amerykanie są na dobrej drodze do spadku. Od 1973 r. płace nie zmieniły się. Ludzie pracują na dwa i trzy etaty. Przyszłość nie rysuje się zbyt kolorowo, jeśli chodzi o godne warunki pracy i płace czy realną przyszłość dla naszego potomstwa.
Zatem nasza pierwsza deska jest konstytucyjną gwarancją pracy dla każdego za godziwą płacę. To powinien być mandat, mandat krajowy. Mówimy o osobach zdolnych do pracy. Mówimy o koncepcji wynagrodzeń socjalnych w tym kraju, podobnej do europejskiej, gdzie urlop nie jest pozostawiony w gestii pracodawcy. Włoski pracownik przychodzi do pracy i ma gwarancję co najmniej czterotygodniowego urlopu.
Uważamy, że powinno to być częścią prawa narodowego. Prawo do urlopu, zwolnienia chorobowego i płatnego urlopu rodzicielskiego powinno stanowić część krajowego mandatu legislacyjnego. Sprzeciwiamy się nierównemu podziałowi bogactwa. Chcemy położyć kres dobrobytowi korporacji. Korporacje otrzymują miliardy pieniędzy podatników i płacą bardzo niewiele w zamian. To oni są największymi beneficjentami pomocy społecznej. Uważamy, że to powinno się zakończyć.
Uważamy, że bogaci powinni płacić znaczną część podatków. Ich stawka podatkowa spada. Zauważyłem pewnego dnia w The Ne. w York Tim cs, że prezes US Healthcare otrzymał w ubiegłym roku miliard dolarów pensji. Uważamy, że jest to nierozsądne i oburzające i powinno zostać zaprzestane. Należy to opodatkować. Dyrektor generalny nie powinien zarabiać wielokrotnie więcej niż pracownik w konkretnej placówce, niezależnie od tego, czy jest to pracownik umysłowy, fizyczny, czy też zakład usług publicznych.
Opowiadamy się za gospodarką bezpieczną dla środowiska i strategią sprawiedliwej transformacji, aby to osiągnąć. Musimy stopniowo wycofywać stosowane substancje toksyczne, ale musimy też odpowiednio wynagradzać pracowników. Nie powinno się to odbywać ich kosztem. Rozumiemy, zwłaszcza w moim własnym związku, naturę tego, co produkujemy, i jesteśmy tym zaniepokojeni. Martwimy się także o nasze środki do życia. A jeśli trzeba będzie usunąć te substancje ze środowiska, uważamy, że ci, którzy powodują zanieczyszczenie, powinni zostać zmuszeni do płacenia, aby ludzie pracujący byli traktowani sprawiedliwie w okresie przejściowym.
Jesteśmy za planem opieki zdrowotnej z jednym płatnikiem. Uważamy, że opieka zdrowotna powinna być prawem, a nie przywilejem. Należy być ubezpieczonym od urodzenia do śmierci, z gwarancją praw reprodukcyjnych. Nie powinno być żadnej dyskryminacji z jakiegokolwiek powodu wobec jakiegokolwiek Amerykanina lub mieszkańca tego narodu.
Mamy wiele propozycji, które odpowiadają na bezpośrednie obawy mieszkańców tego kraju. Krótko mówiąc, chcemy na nowo zdefiniować, o co chodzi w społeczeństwie. Nie tylko dla tych pół procenta, którymi są najbogatsi ludzie w tym kraju. Społeczeństwo powinno troszczyć się o wszystkich. Każdy chciałby wygrać na loterii, ale w rzeczywistości wszyscy zasługujemy na odrobinę bezpieczeństwa. Chcemy prawa do pracy. Chcemy, aby nasze dzieci miały prawo do edukacji, co obejmuje prawo do bezpłatnej edukacji poprzez studia. Chcemy prawa do bezpieczeństwa ekonomicznego, do wcześniejszego przejścia na emeryturę. Prawo do niepracowania w niewiarygodnych godzinach, aby utrzymać rodzinę w nienaruszonym stanie. Życie powinno mieć sens, a nie służyć jedynie jako narzędzie wzbogacające nielicznych.
M: Konwencja przyjęła żądanie krótszego tygodnia pracy bez obniżenia wynagrodzenia. Brzmi świetnie, ale jestem pewien, że wiele osób odrzuciłoby takie pomysły jako niepraktyczne lub utopijne. Tak naprawdę „The Reader”, rzekomo postępowy tygodnik informacyjny z Chicago, w krótkim artykule na temat waszej konwencji założycielskiej, sarkastycznie odniósł się do tych pomysłów pod nagłówkiem: „Zjedz tutaj darmowy lunch”.
Jak rozumiem, w pewnym momencie naszej historii idee, o których mówisz, zrodziły się w walkach i myśleniu wcześniejszych pokoleń związkowców i innych. Ale w pewnym momencie
ta świadomość społeczna zaczęła się pogarszać, gdy interesy elit i korporacji w coraz większym stopniu przejmowały politykę. Dzisiejsza rzeczywistość jest taka, że nastąpiła zmiana świadomości i oczekiwań z czasów, gdy mogliśmy liczyć na poprawę jakości życia naszego i naszych dzieci, do sytuacji, w której te oczekiwania już nie istnieją. Propaganda unieruchomiła masy opinii publicznej, wmawiając im, że nic nie możemy z tym zrobić. Taka była polityka elity, polegająca na spowodowaniu tego unieruchomienia, co doprowadziło do pogorszenia jakości naszych praw.
Mazzocchi: Cóż, to prawda. Jednym z celów naszej partii jest skorygowanie stanu tej historycznej amnezji. Był czas, kiedy to były nasze cele. Pamiętam je bardzo dobrze. Faktycznie, właśnie oglądałem przemówienie wyborcze Thomasa Deweya, republikańskiego kandydata na prezydenta w 1944 r., który stwierdził wówczas, że „sektor prywatny powinien być odpowiedzialny za tworzenie miejsc pracy, ale nasze doświadczenie pokazuje, że nie jest możliwe, aby mógł tworzyć pracować dla wszystkich, dlatego rząd powinien być pracodawcą w ostateczności. ” Zatem tutaj najbardziej konserwatywny z polityków tamtych czasów zgodził się, że potrzebujemy społeczeństwa pełnego zatrudnienia i taka była rola rządu.
M : Chciałbym prosić o komentarz do artykułu Ralpha Nadera, który ukazał się niedawno w Naród. Nader napisał, „Duopol dwóch partii – w zasadzie jedna partia korporacyjna z dwiema głowami, zwana Republikańską i Demokratyczną, każda w innym makijażu – co cztery lata przedstawia obywatelom wybór między Złym i Gorszym. Co cztery lata zarówno złym, jak i gorszym. się pogorszyć, ponieważ nie ma przeciwwagi dla korporacyjnej prawicy.
„Partia Demokratyczna uparcie trzyma się malejącej różnicy w stosunku do Republikanów… Różnice w praktyce są znacznie mniejsze niż różnice w retoryce. A wybór dla wyborców jest niezwykle wąski i coraz bardziej zawężony; w zasadniczej kwestii przejęcia władzy przez rząd korporacyjny rządu politycznego, obie strony kłaniają się sobie nawzajem.” Jakie są Twoje przemyślenia na ten temat? Czy z punktu widzenia przeciętnego Amerykanina istnieje jakaś realna różnica między Demokratami i Republikanami?
Mazzocchi: Założyliśmy naszą partię po prostu dlatego, że ludzie, z którymi rozmawialiśmy, przeciętni Amerykanie, uważają, że nie ma dużej różnicy. To kwestia niuansów. Jak powiedział Ralph, jest coraz gorzej. Sześćdziesiąt procent Amerykanów zasadniczo się z tym zgadza i nie głosuje już. Nie dlatego, że są głupi czy apatyczni, ale dlatego, że stoją na nogach, ich życie nie zmieni się zasadniczo dzięki temu, kto będzie u władzy. Być może tym razem boją się głosować, ponieważ czują, że barbarzyńcy są u bram i powinniśmy pozostawić bramę częściowo zamkniętą.
Amerykanie są chorzy i mają dość procesu politycznego, który zapewnia bardzo mały wybór. Słusznie dostrzegają, że bogaci się bogacą, a reszta z nas staje się znacznie biedniejsza. Nie trzeba być absolwentem Harvardu, żeby to zrozumieć. Wcześniej w tym tygodniu Dziennik Wall Street opublikował artykuł na temat nierówności dochodów, który pokazał, że nierówności wzrosły jeszcze bardziej za obecnej administracji niż za poprzednich. To jest stała.
M: Media wmawiają także Amerykanom, że niewiele możemy z tym zrobić.
Mazzocchi: No cóż, oczywiście, że chcą znieczulić społeczeństwo. Ale jest coś, co możemy z tym zrobić. Bogactwo wokół jest wystarczające, aby zapewnić sensowne życie wszystkim mieszkańcom tego narodu. Tak, to oznacza, że prezes US Healthcare nie może cieszyć się pensją rzędu miliarda dolarów rocznie. Większość z nas mogłaby cierpieć za milion dolarów rocznie. Nie sądzę, żebyśmy musieli uciekać się do bonów żywnościowych. Miliard jest oburzający i wyciąga pieniądze z kieszeni ludzi, którzy zarabiają i tworzą bogactwo, oraz pozbawia ich opieki zdrowotnej. Miliard dolarów na pensję dyrektora generalnego oznacza znacznie więcej składek na ubezpieczenie zdrowotne, które wszyscy musimy płacić. I wyklucza całą masę ludzi.
Amerykanie są świadomi tego rodzaju niesprawiedliwości. Wiedzą, że system dwupartyjny, który w istocie jest systemem jednopartyjnym, daje im bardzo niewiele możliwości. Nie mówimy ludziom, tworząc partię związkową, żeby głosowali na nas, a nie na nich. Podążamy dużo trudniejszą ścieżką. Mówimy, że nie kandydujemy nikogo na urząd. Uważamy, że musimy zmienić charakter debaty w tym kraju. Trzeba przedstawić zagadnienia, które dotykają przeciętnego człowieka żyjącego w tym narodzie. Musimy porozmawiać o naszym bezpieczeństwie. Musimy rozmawiać o godnym życiu dla nas wszystkich. Musimy rozmawiać o godnej przyszłości dla naszych dzieci. Musimy porozmawiać o tym, czy planeta, jaką znamy, będzie istniała w przyszłości. Musimy realistycznie spojrzeć na wszystkie problemy, które przed nami stoją. Nie chcemy, żeby ci, którzy mają władzę, odrzucili nas, mówiąc: „No cóż, tak po prostu jest, nie ma społeczeństwa, są tylko jednostki”. Odrzucamy taką postawę i filozofię i jesteśmy przygotowani na długoterminową walkę o zmianę podstawowych założeń dotyczących tego, jak społeczeństwo powinno naprawdę działać.
M: Przyznaję, że brakuje mi edukacji, jeśli chodzi o rolę, jaką związki zawodowe odegrały w historii. Rozmawiałem ostatnio z wieloma różnymi osobami i powiedziały mi, że muszę zrozumieć, że gdyby nie powstały związki zawodowe, ludzie pracowaliby 16 godzin dziennie zamiast 8. Ludzie nie mieliby emerytur . Mogliby zostać zwolnieni na tydzień przed osiągnięciem 65. roku życia i tyle. Czy może pan opowiedzieć, jak związki zawodowe na przestrzeni lat wpłynęły na pozytywne zmiany w historycznym znaczeniu tego, co robicie obecnie, tworząc Partię Pracy?
Mazzocchi: Jasne. Cóż, po pierwsze, związki zawodowe mają mnóstwo problemów. Mam na myśli, że związki zawodowe są instytucjami i jak większość instytucji borykają się ze wszystkimi problemami instytucji. Ale istnieje również długa historia łączenia się ludzi pracy, aby działać wspólnie. Związki zawodowe były jedynym skutecznym w historii naszego kraju mechanizmem redystrybucji bogactwa. Gdyby nie było związków zawodowych, praktycznie całe bogactwo zgromadziłoby zaledwie kilka osób, a reszta z nas byłaby poddanymi. Taka jest rzeczywistość historyczna.
Uchwalenie przez Kongres ustawy Tafta-Hartleya w 1947 r. naprawdę zaczęło wiązać węzeł wokół ruchu związkowego. Nasza zdolność do prowadzenia zmagań gospodarczych została poważnie ograniczona. Kiedyś w tym kraju mieliśmy prawo do strajku. Formalnie wciąż mamy do tego prawo, ale jesteśmy jedynym uprzemysłowionym krajem na świecie, w którym w przypadku strajku pracodawca może zastąpić cię strupami – i to na stałe. To nie jest prawo do strajku. To prawo do samobójstwa.
Jeśli prześledzisz czas od czasu wprowadzenia tych restrykcyjnych przepisów prawa pracy, zobaczysz, że siła robocza nie była w stanie się rozwijać, nie była w stanie reprezentować ludzi w sposób, który sprzyjałby interesom większości ludzi pracujących w tym kraju. Rozpoczęliśmy jazdę w dół. Do 1973 roku płace się wyrównały. Jesteśmy jednym z niewielu krajów uprzemysłowionych, w którym nie poprawiliśmy płac w ujęciu realnym, a nasze warunki uległy pogorszeniu. Można to prześledzić do niezdolności związków zawodowych do prawdziwego reprezentowania ludzi w sposób, w jaki powinni i w sposób zapewniający w pewnym sensie równe szanse z pracodawcą. Zdajemy sobie sprawę, że ostatecznie jest to kwestia władzy.
Powinniśmy mieć przynajmniej prawo wstrzymać się z pracą i nie zostać zastąpieni na mocy tego aktu. Taka była koncepcja Aktu Wagnera uchwalonego na początku lat trzydziestych XX wieku. Kiedy uznano, że ta nieproporcjonalna władza spowodowała kryzys w tym kraju i zubożyła znaczną masę Amerykanów, Kongres podjął działania, aby dać przeciętnemu człowiekowi pewną władzę niezbędną do zajmowania się tymi dużymi interesami korporacji. Teraz, gdy zostaliśmy osłabieni jako ruch związkowy, mamy do czynienia z rozwojem globalnych korporacji przenoszących miejsca pracy z tego kraju. Nasze miejsca pracy wylewają się z tego narodu.
Z kolei wmawia się nam, że przyszłość jest w usługach, gdzie wszyscy pierzemy sobie nawzajem ubrania lub serwujemy sobie hamburgery. Większość z nas nie ma takiej wizji tego, na czym powinno polegać życie. Zatem silny ruch związkowy, zdolny do wydobycia dla przeciętnego człowieka w tym kraju sprawiedliwej części bogactwa wytwarzanego przez ludzi pracy, jest niezbędny do lepszego życia i lepszej przyszłości dla większości Amerykanów.
M: Jako psycholog myślę o niektórych psychologicznych powodach rozpadu naszej demokracji. Noam Chomsky, który niedawno występował w naszym programie, odniósł się do „prawdziwej patologii społecznej” polityków, którym brakuje współczucia i poczucia prawdziwej więzi z otaczającymi ich ludźmi. Zamiast tego są to „posiadający” i „nieposiadający”. I, na Boga, lepiej będę mieć i, przepraszam za słownictwo, pieprzyć wszystkich innych. Widzę, że to się dzieje.
Kiedy jednak spojrzymy na historię Ameryki, widzimy cykle, w których masowe protesty lub masowa agitacja społeczna na nowo zdefiniowały państwo polityczne i społeczne w naprawdę znaczący i trwały sposób. Mówię o ruchu na rzecz praw obywatelskich, ruchu przeciw wojnie w Wietnamie, ruchu na rzecz praw wyborczych kobiet i ruchu organizującym związki zawodowe z lat trzydziestych XX wieku. Twój współpracownik, Bob Wages, który jest prezesem OCAW, powiedział, że istnieje potrzeba odtworzenia „świadomości społecznej, świadomości klasy robotniczej?” Czy mógłbyś powiedzieć coś więcej na ten temat?
Mazzocchi: Wiesz, że jestem na tyle stary, że pamiętam, kiedy istniało coś takiego, jak kultura klasy robotniczej. Dorastałem na Brooklynie w latach trzydziestych XX wieku, gdzie panowała kultura i świadomość klasy robotniczej. Rzecz w tym, że jeśli otarłeś się o strup kogoś, kto strajkował, nie wracałeś do sąsiedztwa. Ludzie rozumieli znaczenie solidarności, że jedynym sposobem, w jaki ludzie pracujący mogą zwiększyć swoje interesy, jest kolektyw. Zastąpienie strajkującego pracownika było świętokradztwem. Kupowanie uderzonych towarów było świętokradztwem.
M: Tak, ale co robisz, gdy praca, jak powiedziałeś, krwawi, jest wywożona za granicę?
Mazzocchi: The Wall Street Journal w zeszłym tygodniu opublikował artykuł opisujący firmę, która chciała zbudować fabrykę chipów komputerowych w sercu malezyjskiej dżungli. Nasze stanowisko jest takie, że wiemy, że nie możemy zatrzymać przepływu kapitału, ale jeśli chcesz wysłać swoje zakłady produkcyjne do Malezji i płacić 20 centów za godzinę, nie możesz importować tego chipa z powrotem do tego kraju, chyba że zapłacisz odpowiednią kwotę byłoby równoznaczne z restrykcyjną stawką.
Każdy produkt wyprodukowany za granicą powinien być nałożony na każdy produkt wytwarzany za granicą. Musi spełniać określone warunki. Ludzie muszą zarabiać określoną pensję. Nie możemy konkurować z pensją wynoszącą 20 centów za burtę, bo będziemy tak biedni jak ci ludzie w dżungli.
M: Następnie mamy amerykańskich producentów, takich jak Nike, płacących Michaelowi Jordanowi miliony za reklamę ich butów, więcej niż płacą wszystkim młodym dziewczynom, które produkują te buty. A te firmy reagują na krytykę, podkreślając, że nie łamią żadnego prawa. Może płaca minimalna wynosi 20 centów za godzinę, a oni płacą 46 centów za godzinę.
Mazzocchi: Tak, robią buty za półtora dolara, a całkowity koszt pracy wynosi pół dolara, a potem przywożą je tutaj i sprzedają za 90 dolarów. Uważam, że to niedopuszczalne. Wiemy, że nie możemy konkurować z pracą więźniów, pracą niewolniczą ani pracą wyzyskiwaną. Mówimy więc, że jeśli firmy chcą importować swoje produkty, muszą spełnić pewne warunki. Ludzie powinni otrzymywać określoną podstawową płacę minimalną, a świadczenia i warunki pracy powinny być na określonym poziomie.
Spójrz, wzdłuż granicy z Meksykiem, gdzie McCullough-Dora ma rośliny, można zbadać wodę poza tymi roślinami i odkryć, że zawiera ona toksyny, które stokrotnie przekraczają nasze własne przepisy. Te same firmy, które żyją tutaj zgodnie z amerykańskim prawem wprowadzonym pod naciskiem opinii publicznej, mogą się tam przenieść i wytwarzać ten sam produkt, lekceważąc te standardy.
Powiedzieliśmy, że mamy tego dość. Jesteśmy za wyzwoleniem ludzi na całym świecie świat. Ludzie na całym świecie powinni pracować w przyzwoitych warunkach za godziwą płacę. Jeśli chcesz wprowadzić produkt, ma to miejsce do zostać dokonane w tych warunkach. Myślę, że Amerykanie są skłonni to poprzeć. Patrzą, jak miliony ich miejsc pracy są eksportowane. Mieliśmy NAFI'A i GATT, a obie partie polityczne mówiły nam, że będzie to wspaniałe dla Amerykanów. Cóż, nie było. W wyniku NAFTA i GATT straciliśmy setki tysięcy miejsc pracy.
M: Myślę, że przeciętny Amerykanin jest tak znieczulony przez media. Nie rozumiem, jak firma taka jak Nike może wyemitować kogoś i powiedzieć: „Tutaj mieścimy się w granicach, płacimy więcej niż minimalny wiek. Dbamy o tych ludzi”. Rzeczywistość jest taka, że nasi bliźni są wykorzystywani. Przypomina mi się program telewizyjny o prawach dzieci na całym świecie, który oglądałem, i który zawierał wywiad z dzieckiem z Brazylii, biednym, bezdomnym dzieckiem, które powiedziało: „Nie jesteśmy marginalizowani, jesteśmy marginalizowani”. Uważam, że było to niezwykle wymowne stwierdzenie.
Kiedy mówisz o poprawce do konstytucji gwarantującej każdemu Amerykaninowi prawo do pracy, że moglibyśmy w rzeczywistości skrócić tydzień pracy bez obniżek wynagrodzeń i rozłożyć pracę na inne części, wyobrażam sobie, że większość ludzi powiedziałaby: ten facet jest w la la land. W rzeczywistości, jak to ujął Chomsky, „jesteśmy zalewani kapitałem”, a mimo to mamy jedne z najwyższych stóp bezrobocia i ubóstwa w świecie uprzemysłowionym. Jak realistyczne i wykonalne byłoby, gdyby faktycznie wprowadzono poprawkę do konstytucji, która gwarantowałaby każdemu pracę?
Mazzocchi: Po pierwsze, myślę, że wszyscy zaangażowani w ten wysiłek jesteśmy ludźmi bardzo praktycznymi i realistycznymi. Pracuję na rynku pracy od 50 lat i nie mam złudzeń co do tego, gdzie leży władza. Nie weszliśmy do tego w różowych okularach. Rozumiemy, gdzie leży władza i naszą potrzebę stworzenia potężnej instytucji, która poradzi sobie z tymi globalnymi korporacjami. Myślę też, że skoro reprezentujemy przeciętnych Amerykanów, to znamy ich aspiracje.
Nie tylko wymyśliliśmy program. Przez trzy lata prowadziliśmy sesje edukacyjne, podczas których nie tylko pouczaliśmy ludzi, ale zapewnialiśmy ludziom możliwość wyrażenia swoich poglądów. Nasz program wyrósł z uczuć 4,000 pracowników, którzy wzięli udział w naszych programach edukacyjnych, od woźnych po naukowców. I myślę, że można powiedzieć, że konstytucyjna gwarancja pracy jest nadzieją wielu Amerykanów. To nie jest nierealne. Jest to możliwe do zrealizowania, ponieważ w tym kraju jest wystarczająca zamożność, aby zapewnić pracę. Mówi się także o etyce, że każdy powinien pracować, kto jest zdolny do pracy. Mówimy więc dobrze, wyjmijmy etykę ze sfery retoryki i uczyńmy ją realną.
Można to zrobić na wiele sposobów. W pewnym sensie, jak powiedziałem, robiliśmy to już wcześniej. Kiedy wróciłem do domu po zakończeniu II wojny światowej, to stowarzyszenie uchwaliło najbardziej postępowy element legislacji socjalnej, mówiąc w efekcie, że przedefiniujemy, na czym polega praca, bo nie ma pracy dla wszystkich powracających weteranów .
M: Mówisz o ustawie GI.
Mazzocchi: Prawidłowy. Nawet jeśli pójdziesz na plażę, otrzymasz wynagrodzenie w wysokości dwóch trzecich średniej pensji. Kiedy wstąpiłem do armii podczas II wojny światowej, porzuciłem szkołę średnią. Nie mogłem iść na studia. Kiedy wróciłem, chciałem trochę odpocząć i przemyśleć, co będę robić. Mieliśmy wtedy społeczeństwo obywatelskie i mogłem to zrobić. W końcu poszedłem do szkoły handlowej, aby zdobyć pewną umiejętność.
Notabene ten program społeczny obowiązywał w czasie, gdy deficyt był czterokrotnie większy niż obecnie. Dług przekraczał Produkt Krajowy Brutto o 125 proc. Ale nie martwiliśmy się długiem i deficytem. W rzeczywistości pożyczyliśmy jeszcze więcej pieniędzy i włożyliśmy je do kieszeni ludzi, ożywiając naród. Stworzyliśmy kapitał intelektualny, który pomógł napędzić powojenny boom. Nauczyliśmy się z tego. Na nowo zdefiniowano pracę dla przeciętnego człowieka, a pieniądze rozdzielono w taki sposób, aby każdy był zatrudniony zarobkowo. I koła postępu się obróciły.
Wiesz, zyski osiągnięte dzięki temu postępowemu ustawodawstwu były niesamowite. Senat Stanów Zjednoczonych zapoznał się z ustawą o GI w 1988 r. i doszedł do wniosku, że zapewnia ona największy zwrot z inwestycji w sektorze publicznym i prywatnym w historii tego kraju. Mamy więc pewne doświadczenie w wykorzystaniu sposobów organizacji kapitału. A wokół jest dziś mnóstwo kapitału. Bogactwa jest dziś więcej niż w 1946 roku i możemy je zreorganizować. Dlatego mamy Partię Pracy. Musimy pomóc odsłonić zasłonę historycznej amnezji i pokazać, że mamy pewne doświadczenie w podobnych, transformujących sytuacjach. Pokaż, gdzie jest bogactwo, to ogromne bogactwo, które gromadzi się w zbyt małej liczbie kieszeni… .
Zdajemy sobie sprawę, że mamy do czynienia z mediami kontrolowanymi przez korporacje. Nie oczekujemy, że dadzą nam widoczność lub pozwolą nam wyrazić nasze poglądy. Rozpoznajemy to zjawisko i rozumiemy równanie mocy. Dlatego założyliśmy tę partię. Dlatego zaciemniono nas w mediach. Jesteśmy jedyną partią alternatywną w okresie powojennym, z delegacją liczącą prawie 1,600 osób wybranych przez innych, reprezentującą bardzo duży elektorat.
Zdajemy sobie sprawę, że jest to bardzo długa i trudna droga, którą musimy przebyć. Ale wyszliśmy ze środowiska organizacyjnego. Wiemy, że musimy robić krok po kroku. Organizujemy się, aby stworzyć partię, która będzie wyrażać alternatywny pogląd, wizję narodu amerykańskiego, która mówi, że nie musi być zubożony. Aby mogli odrzucić ścieżkę mobilności w dół. Społeczeństwo ma reprezentować wszystkich swoich mieszkańców, a nie nieliczne uprzywilejowane. Odrzucamy pogląd, że społeczeństwo to dżungla i zwycięży najsilniejszy. To nie jest w naszej historii.
Największym wspólnym doświadczeniem, jakie przeżyliśmy w tym narodzie, była II wojna światowa. Wyszedłem z tego. Pamiętam, jak to społeczeństwo włączyło się, aby osiągnąć cel społeczny, wygrać wojnę. Nauczyliśmy się, jak mobilizować kapitał, gdy go nie było. Wyszliśmy z okropnej depresji i po wojnie opracowaliśmy znaczącą politykę transformacyjną. Wiemy, na co nas stać. Musimy przywrócić pamięć. Musimy odrzucić pogląd, że chciwość jest przyczyną. naturalny porządek rzeczy. Dlatego stworzyliśmy tę imprezę.
Oczywiście, krok po kroku. Nie wyjdziemy jak błyskawica i grzmot. Wiemy, jak się zorganizować i wiemy, że przed nami dużo pukania do drzwi. Jesteśmy do tego przyzwyczajeni. Będziemy budować od korzeni w górę. W tej chwili nie jesteśmy elektoratami, ale jesteśmy partią, która, jak już wspomniałem, będzie opowiadać się za nową wizją tego, co to społeczeństwo jest w stanie osiągnąć.
Aby uzyskać więcej informacji na temat Partii Pracy, napisz PO Box 53 177, Washington, DC 20009 lub zadzwoń pod numer 202-234-5194.