Daleko od doprowadzającej do szaleństwa samotności celi śmierci w Arkansas, gdzie spędził 18 lat życia za zbrodnię, której nie popełnił, Damien Echols siedzi naprzeciwko mnie w hotelu w Beverly Hills ze swoją żoną, z którą jest od 13 lat, Laurie Daniels, od tygodnia nieśmiałą z okazji jego 38. urodzin. Odkąd widziałem go ostatni raz w styczniu 2012 roku, przybrał trochę na wadze i dodał jeszcze kilka tatuaży – zwłaszcza na prawym ramieniu. Ze względu na pobyt w więzieniu Echols musi nosić okulary przeciwsłoneczne w pomieszczeniach zamkniętych.
Jako producenci filmu są tutaj, aby porozmawiać o najnowszym dokumencie o jego życiu, Na zachód od Memphis. Wyreżyserowane przez Amy Berg (Wybaw nas od zła) i koprodukowany przez Petera Jacksona (Hobbit), najnowszy dokument o West Memphis Three przedstawia rygorystyczną analizę mającą na celu uniewinnienie Echols, Jasona Baldwina i Jessie Misskelly oraz znalezienie prawdziwego winowajcy zamordowania trzech ośmioletnich chłopców.
5 maja 1993 roku Stevie Branch, Christopher Byers i Michael Moore zostali brutalnie zamordowani i znalezieni martwi w potoku w Robin Hood Hills w West Memphis w stanie Arkansas. Bez uzasadnionego powodu i konkretnych dowodów policja natychmiast skupiła się na Echols, Baldwinie i Misskelly. Wkrótce całej trójce postawiono zarzuty, rozpoczęto proces i uznano całą trójkę za winną morderstwa pierwszego stopnia. Ponieważ Echols właśnie skończył 18 lat, został skazany na śmierć. Pozostałym dwóm groziło dożywocie.
Okrutny los Echolsa, Baldwina i Misskelly’ego mógłby pozostać niezauważony, gdyby nie Paradise Lost dokumenty Joe Berlingera i Bruce’a Sinofsky’ego. Potępiające oskarżenia dotyczące najbrzydszych aspektów amerykańskiego życia — wyemitowane w latach 1996, 2000 i 2011 — wywołały ogólnoświatowe wołanie o sprawiedliwość, które trwa do dziś. Z powodów wyjaśnionych szczegółowo w Paradise Lost trylogia i Na zachód od Memphis, cała trójka wyszła już z więzienia, choć nie są na wolności – w przeciwieństwie do prawdziwego sprawcy, który pozostaje na wolności. Rozmawiałem o tej sprawie z Echols, przebywającą w celi śmierci w latach 1994–2011 i życiu po niej.
ESTHER: Według moich obliczeń w Arkansas miały miejsce 22 egzekucje, kiedy przebywałeś w celi śmierci. O czym myślałeś za każdym razem, gdy ktoś był wzywany?
ECHOLS: Nawet przez myśl ci to nie przechodzi; to raczej tak, jakbyś właśnie został uderzony w twarz. Jesteś oszołomiony. Nie możesz tego zaakceptować. Kiedy widzisz, jak wynoszą człowieka przez drzwi wejściowe i wiesz, że wynoszą go, żeby go zabić, widzisz różne stany, przez które przechodzą ludzie. Widziałem facetów, którzy odchodzili, jakby to było nic. Jeden facet, który wyszedł, ostatnią rzeczą, jaką zrobił, gdy wyprowadzali go za drzwi, było spojrzenie na mnie i powiedział: „Do zobaczenia później”. I żuł gumę. Potem widzisz innych ludzi, którzy dosłownie wymiotują na siebie. To nie staje się łatwiejsze. Za każdym razem, gdy to się dzieje, jest trochę trudniej niż poprzednio. Horror wnika nieco głębiej.
Czy możesz mówić o byciu w celi śmierci?
Nie widziałem światła słonecznego przez prawie dziesięć lat. To część tego, co zniszczyło moją wizję. Jedzenie jest takie złe. Myślę, że większość ludzi nie jest w stanie pojąć, jak to jest. Rzeczy, które większość ludzi uważa za oczywiste, jak sól, pieprz, masło, cukier, ser. W więzieniu nie ma czegoś takiego. Jesteś więc uwięziony w tej małej przestrzeni, gdzie nigdy nie ćwiczysz, a następną rzeczą, o której wiesz, jest to, że ludziom odcinają nogi i tracą wzrok z powodu cukrzycy. To straszne. Dodaj do tego brak światła słonecznego, świeżego powietrza i stres, na jaki cię narażają. Nie tylko żyjesz z tym wyrokiem śmierci, czy w moim przypadku trzema wyrokami śmierci wiszącymi nad twoją głową, ale masz też ludzi, którzy codziennie przychodzą i próbują cię skrzywdzić. Nigdy, przenigdy nie możesz odpocząć. Nawet gdy śpisz, zasypiasz tylko w połowie.
Są takie chwile w więzieniu, kiedy słyszysz hałas w środku nocy i dosłownie stajesz na nogach w środku celi, gotowy do walki, zanim w ogóle przebudzisz się i nie będziesz wiedział, co się dzieje. Przez 18 lat zakorzeniło się to w tobie tak głęboko, że stało się czymś więcej niż tylko odruchem – zawsze jesteś pozbawiony snu. Technicznie rzecz biorąc, wolno ci spać maksymalnie cztery godziny na dobę od 10:30 do 2:30, ponieważ chcą wycisnąć z ludzi jak najwięcej niewolniczej pracy. Więc jeśli wstaną wszyscy o 2:30, będą mogli pracować w polu o 5:00. Nie musiałam chodzić do pracy, bo siedziałam w celi śmierci, ale mimo to musiałam trzymać się harmonogramu, tak jak wszyscy inni. To cię miażdży. To cię niszczy pod każdym względem.
Co dało Ci siłę do kontynuowania tego procesu?
Dwie rzeczy, które nas trzymały razem i pozwalały nam działać, to numer jeden: nasz związek i numer dwa, nasza praktyka duchowa. To było coś, co mogliśmy zrobić oboje razem. Dzięki temu nie wpadasz w złość i zgorzknienie, gdy masz coś, na czym możesz się skupić. Nie wspominając już o tym, że przebywając w więzieniu, w celi śmierci prawie nie ma opieki medycznej. Nie zamierzają poświęcać dużo czasu, pieniędzy i energii na opiekę nad kimś, kogo prawdopodobnie zabiją. Bywały chwile, kiedy bardzo chorowałem lub odczuwałem rozdzierający ból i musiałem uczyć się takich rzeczy, jak reiki i qigong, żeby utrzymać się przy życiu.
Co jest najtrudniejsze w wyjściu z więzienia?
Interakcja międzyludzka. Nie tylko spędziłem w więzieniu 18 lat, ale przez prawie dziesięć lat przebywałem w izolatce. W ogóle nie byłem przyzwyczajony do kontaktów z ludźmi. Nie ma słów, które mogłyby nawet opisać, jak przytłaczające jest coś takiego. Przez pierwsze dwa do trzech miesięcy mojej nieobecności byłem w stanie skrajnego szoku i traumy po ponownym wyjściu na świat. Większość ludzi tego nie rozumie. Myślą, że będziesz szczęśliwy i podekscytowany faktem, że wyszedłeś z więzienia. I Ty jesteś. Ale jednocześnie niepokój, stres i strach, które mu towarzyszą, są pod wieloma względami paraliżujące. Od prawie 20 lat nie chodziłem nigdzie bez łańcuchów na nogach, więc to prawie tak, jakby trzeba było nauczyć się chodzić na nowo. Ciągle potykasz się o własne stopy lub schodzisz po schodach. W więzieniu nie używa się sztućców, ponieważ zostałoby to uznane za broń, więc musisz nauczyć się ich używać na nowo. Poza tym masz mnóstwo nowych rzeczy: komputery, telefony komórkowe, bankomaty.
Ciągle jesteś proszony o wyjaśnienie swoich doświadczeń w celi śmierci. Czy uwolniło Cię od uwolnienia się od wszystkich myśli, które towarzyszyły Ci w izolatce?
To wcale nie jest dla mnie katartyczne. Prawdę mówiąc, jest to cholernie żałosne. To nie jest zabawne i w niczym mi to nie pomaga. Właściwie to w pewnym sensie pogarsza sprawę. To tak, jakbyś miał sprawę przed oczami 24 godziny na dobę. Nie chcę o tym cały czas myśleć, ale naprawdę nie mamy wyboru. Jeśli chcemy poczucia zamknięcia, jeśli kiedykolwiek chcemy uniewinnienia, jeśli chcemy, aby ludzie, którzy to zrobili, zostali pociągnięci do odpowiedzialności, musimy nadal naciskać.
Czy będziesz dalej walczyć?
Nie mamy wyboru. Stan Arkansas nie zamierza nic zrobić. Cokolwiek od tej chwili zostanie zrobione w tej sprawie, ciężar spadnie całkowicie na nas. Dlatego to robimy. Musimy powiadomić stan Arkansas, że nigdzie nie pójdziemy, dopóki nie podejmiemy właściwych działań.
Jak wyglądają wasze relacje z Jessie i Jasonem, odkąd wyszliście z więzienia?
Żadne, naprawdę. Kilka minut temu dostałem SMS-a od Jasona. Nienawidzę rozmawiać przez telefon. Dwie rzeczy, których nienawidzę najbardziej na świecie to latanie i rozmawianie przez telefon. Więc będę pisać SMS-y przez cały dzień i będziemy pisać w tę i z powrotem. Jessie, chciałabym powiedzieć, że on żyje swoim życiem, ale tak naprawdę tak nie jest. Stał się po prostu złamanym stworzeniem. Ludzie nie rozumieją, że nie jesteśmy Trójką z West Memphis. To prawie tak, jakby chcieli, żebyś cały czas był połączony biodrami, jak Three Stooges. Nie chcą, żebyś miał tożsamość poza nią. Faktem jest, że przez prawie 20 lat nawet się nie widzieliśmy. I nawet wtedy, kiedy już byliśmy razem, Jessie nie był nawet taki jak nasz przyjaciel, był jak znajomy. Jason był moim najlepszym przyjacielem, ale nie jest już 16-letnim dzieckiem. Jest teraz zupełnie innym człowiekiem niż wtedy.
W West of Memphis powiedziałeś: „Ta sprawa nie jest niczym niezwykłym. Masz do czynienia z biednymi, białymi śmieciami. Jednak Twój przypadek jest pod wieloma względami skrajny.
Powszechnie wiadomo, że wiele powodów, dla których policja się na nas skupiła, wynikało z tego, że nie pasowaliśmy do tego naprawdę małego, zatwardziałego, fundamentalistycznego miasteczka. Historia tak naprawdę sięga kilku lat wstecz, zanim doszło do morderstwa. Kiedyś byli nieletni funkcjonariusze, którzy przychodzili do naszej okolicy, łapali nastoletnich chłopców i mówili: „Albo zrobisz mi loda, albo pójdziesz do więzienia”. Gdy tylko dochodzi do morderstwa, ci goście idą prosto do Departamentu Policji w West Memphis i mówią: „Myślimy, że mamy tu twojego faceta. To jest ten, na który musisz spojrzeć.” Dlatego w pierwszej kolejności skierowano do nas śledztwo.
Co było najbardziej satysfakcjonujące w byciu częścią West of Memphis?
To był pierwszy raz, kiedy mogliśmy mieć wpływ na naszą własną historię, dzięki czemu mogliśmy się bardziej otworzyć w sposób, który nie zadziałałby w przypadku nikogo innego. Nigdy nie wpuścilibyśmy nikogo innego – innych ekip dokumentalnych, ekip telewizyjnych czy kogokolwiek innego – do naszego życia osobistego, tak jak to zrobiliśmy z Amy, czytając nasze listy, rozmowy telefoniczne i tym podobne rzeczy, ponieważ zawsze bardzo się obawialiśmy, że stanie się to sensacyjny dziwaczny pokaz ludzi, którzy to wykorzystują. Po prostu nie chcieliśmy do tego dopuścić. Fakt, że mogliśmy trochę bardziej się zrelaksować i pokazać więcej z naszego życia osobistego, był w pewnym sensie satysfakcjonujący.
Istnieją cztery filmy dokumentalne o Tobie, w tym film fabularny, Węzeł diabła, ukaże się w przyszłym roku. Jesteś nieustannie definiowany przez sposób, w jaki przedstawiają Cię media.
Dokładnie. Jedną z rzeczy, które podobały nam się w tej sprawie, było to, że jako producenci mieliśmy w tej sprawie coś do powiedzenia i mieliśmy zamiar opowiedzieć naszą własną historię. Masz tam wszystkie te rzeczy, które nie [opowiadają naszej historii]. I nawet niektóre z tych [filmów], jak ten, o którym właśnie wspomniałeś, Diabelski węzeł, to całkowite przepisywanie historii. To jedna z rzeczy, od których chcemy po prostu uciec jak najdalej.
Cóż, prawdopodobnie przeszedłeś do historii kina, będąc pierwszym producentem filmowym skazanym na karę śmierci.
Z
John Esther jest redaktorem, krytykiem i scenarzystą.