No Plan indyjskiego rządu wzbudził w ostatnich latach tyle samo kontrowersji, co utworzenie Specjalnych Stref Ekonomicznych (SSE) dla przemysłu nastawionego na eksport. Doprowadziło to do wysiedleń biednych rodzin rolniczych i mieszkańców wsi, brutalnego wykupu ziemi i rażących naruszeń praw człowieka przez państwo na żądanie prywatnego kapitału. Ponadto istnieje ekonomiczna niewykonalność planu, o której nie mówi się zbyt wiele. Po zdekonstruowaniu argumentów ekonomicznych staje się jasne, że SSE to nic innego jak przejaw ukłonu państwa przed kapitałem prywatnym. Schemat staje się jeszcze bardziej unieważniony, gdy obserwuje się opór wobec SSE – opór, który przybierał różne odcienie i strumienie polityczne.
Zajęcie się uzasadnieniem ekonomicznym (i jego oczywistymi słabościami) jest ważne, ponieważ jest ono zawsze podawane przez władzę jako usprawiedliwienie wszelkich naruszeń praw, tj. jest w porządku, jeśli biedne rodziny są brutalnie wysiedlane, ponieważ wygenerowane zatrudnienie będzie znacznie większe ogrom; lub trzeba nabyć część gruntów rolnych, ponieważ utworzone gałęzie przemysłu eksportowego pomogą we wzroście gospodarczym; lub eksport obsługujący rynek międzynarodowy są ważne dla pobudzenia gospodarki; lub aby przyciągnąć inwestycje potrzebne są przerwy fiskalne i deregulacja pracy; lub potrzebne są inwestycje, ponieważ w kraju nie ma wystarczającego kapitału, który jest dodatkowo potrzebny do rozbudowy bazy przemysłowej.
Zatem lista ekonomicznych uzasadnień łamania praw jest długa. Oprócz dostarczania kontrargumentów, kolejnym powodem badania nieważności ekonomicznej jest zmiana paradygmatu debaty. Jak dotąd argumenty w głównych mediach indyjskich skupiały się głównie wokół przesiedleń i odszkodowań, z niewypowiedzianym przekonaniem, że jeśli przyznane zostanie odpowiednie odszkodowanie, nie będzie problemów w specjalnych strefach ekonomicznych. Należy zmienić sedno argumentu, aby odpowiedzieć na pytanie, czy SSE mają uzasadnienie ekonomiczne.
Strefy przetwórstwa eksportowego istnieją w Indiach już od jakiegoś czasu, lecz aż do około dziesięciu lat po 1991 r., podlegały pewnym regulacjom w zakresie pracy i podatków. Rząd zaczął przyglądać się SSE w 2000 r., aby rozwiązać problem niewystarczającego kapitału w kraju, aby zwiększyć potencjał przemysłowy i wprowadzić Indie na ścieżkę wzrostu opierającą się na eksporcie. Był to przejaw przejścia od modelu substytucyjnego importu do modelu promującego eksport i zwrotu państwa na korzyść dużego kapitału prywatnego. Plan był kontynuacją rzekomego sukcesu SSE w innych krajach, zwłaszcza w Chinach. Uważano, że SSE rozwiążą problem braków infrastrukturalnych, problemów proceduralnych i biurokratycznych, a także wbudowanych środków protekcjonistycznych wynikających z polityki monetarnej, handlowej, fiskalnej, podatkowej, taryfowej i, co prawdopodobnie najważniejsze, polityki pracy. Zgodnie z obietnicą rządu indyjskiego zyskiem było oczekiwane zatrudnienie, jakie wygeneruje lokalna ludność oraz transfer technologii, który przyniesie korzyści krajowemu przemysłowi. Zatem podane uzasadnienie miało charakter wyłącznie ekonomiczny i stanowiło, w skrócie, wzrost gospodarczy napędzany głównie prywatnym kapitałem inwestycyjnym i promocją eksportu. Jednakże to uzasadnienie ekonomiczne rozpada się po zbadaniu.
Chociaż industrializacja ukierunkowana na eksport może być ważna, należy ją zdywersyfikować, aby chronić ją przed kaprysami rynku międzynarodowego. Dotychczasowe indyjskie SSE nie wnosiły ani szczególnie dużego wkładu w eksport, ani nie są zróżnicowane. W latach 2004-05 SSE odpowiadały za zaledwie 5 procent indyjskiego eksportu. Nawet jeśli ta tendencja ulegnie poprawie, zezwolenia jednostkowe na utworzenie SSE będą przeważać w sektorze IT. Taka koncentracja na jednym sektorze jest zawsze ryzykowna. Było to widoczne na Sri Lance, która realizowała ponad 50 procent swojego eksportu w sektorze odzieżowym i wkrótce upadła wraz z wygaśnięciem umowy wielowłóknowej, która pomogła temu krajowi opanować część rynku.
Co więcej, inwestycje, które napływają do SSE z powodu ulg podatkowych i deregulacji pracy, po prostu w mgnieniu oka przeniosą się do kolejnego najbardziej zderegulowanego miejsca. Stało się tak w przypadku maquiladoras w Meksyku, kiedy jednostki w tych strefach zostały zamknięte z powodu ucieczki kapitału do tańszych i bardziej zderegulowanych miejsc, takich jak Chiny. To samo wróży Indiom w tym przysłowiowym wyścigu na dno. Inwestycje na rzecz SSE w przeważającej mierze pochodziły z sektora prywatnego, który jest znacznie bardziej niestabilny pod względem długoterminowego wzrostu gospodarczego niż sektor publiczny i który kieruje się jedną mantrą – wzrostem zysków.
Podczas gdy charakter industrializacji w SSE charakteryzuje się luźnymi inwestycjami i niezdywersyfikowanym eksportem, ich wdrażanie charakteryzuje się masową deregulacją pracy, fiskalną i środowiskową. Duże korporacje zawsze lobbowały w tym kierunku ze strony państwa, zwłaszcza „elastyczność pracy”, czyli łagodne określenie używane przez korporacje. Jednak ze względu na względną siłę związków i innych formacji w Indiach nie było to możliwe do zrealizowania w całym kraju, dlatego potrzebne były oddzielne strefy. Ten rodzaj deregulacji powoduje „wyścig w dół” między regionami tego samego kraju, czego świadkiem było wiele stanów w Indiach, które nalegały na utworzenie specjalnych stref ekonomicznych z jeszcze większą deregulacją regionalną.
IPrzede wszystkim mitem jest sądzić, że deregulacja pracy jest ważna dla produktywności przemysłu. Dowody z wielu byłych krajów socjalistycznych pokazują, że zapewnienie pracownikom uczciwej i bezpiecznej pracy oraz odpowiednich warunków zatrudnienia i świadczeń dla pracowników poprawia produktywność. Międzynarodowa Organizacja Pracy (MOP) również stwierdziła, że produktywność jest najwyższa w krajach o dobrze uregulowanych systemach stosunków pracy i wysokim wzroście płac. Prawdziwym powodem deregulacji pracy jest dalsze zwiększanie marży zysku wielkiego biznesu, dając mu drogę ucieczki od płacenia godziwych wynagrodzeń, zapewniania odpowiednich świadczeń, zapewniania bezpiecznego środowiska pracy itp.
Jeśli chodzi o deregulację fiskalną mającą na celu przyciągnięcie inwestycji, niezwykle ważne jest zrozumienie, że nie sama inwestycja jest ważna, ale jej pozytywne skutki. Jednym z najważniejszych skutków inwestycji skutkujących wzrostem jest poszerzenie bazy podatkowej skarbu państwa, która może być następnie wykorzystana na różnorodne zabezpieczenia społeczne, przedsięwzięcia sektora publicznego, systemy zdrowia publicznego, badania naukowe, edukację publiczną, dotacje dla rolników, dalsze działania na rzecz industrializacji i szereg innych programów społecznych. Wiele z nich to właśnie obszary, którymi rząd rzekomo próbuje się zająć poprzez SSE, takie jak poszerzanie bazy przemysłowej, badania, rozwój infrastruktury itp. Utrata dochodów z tytułu SSE wyniesie ponad 40 miliardów dolarów w ciągu najbliższych 5 lat według niektórych ostrożnych szacunków, a być może znacznie więcej. Pieniądze te mogłyby nakarmić 320 milionów głodujących mieszkańców kraju na kilka lat lub zapewnić zatrudnienie co najmniej 2 członkom każdej wiejskiej rodziny na następne 5 lat. Roczne ulgi podatkowe przewidziane pierwotnie w propozycjach SSE stanowią pięciokrotność rocznego budżetu Krajowego Programu Gwarancji Zatrudnienia na Obszarach Wiejskich. Aby spojrzeć na tę liczbę z szerszej perspektywy, środki w budżecie na lata 2007–08 na szkolnictwo średnie wynoszą około 900 milionów dolarów; na rzecz Krajowej Misji dotyczącej wody pitnej Rajiva Gandhiego 1.4 miliarda dolarów; dla Krajowej Misji Zdrowia Obszarów Wiejskich 2.4 miliarda dolarów; dla całego Regionu Północno-Wschodniego 3.5 miliarda dolarów; oraz na rozwój kobiet 5.5 miliarda dolarów. Przyjmowanie tego rodzaju ciosu fiskalnego w celu zaspokojenia potrzeb prywatnego kapitału nie wróży dobrze społeczeństwu indyjskiemu.
Wśród deklarowanych korzyści programu SSE znalazł się wzrost zatrudnienia i poprawa infrastruktury. Niewiele jest dowodów sugerujących, że którykolwiek z nich stanie się w przypadku planu SSE. Tworzenie miejsc pracy jest jedynie wytyczną, a nie obowiązkowym wymogiem zatwierdzenia. Roszczenia dotyczące zatrudnienia są zróżnicowane i wątpliwe. Wahały się one od 5 milionów do 15 milionów w ciągu najbliższych 4 lat, aż do lekkomyślnego twierdzenia o 25 milionach miejsc pracy w samej Mumbajskiej SSE, co stanowi więcej niż łączna liczba miejsc pracy w sektorze zorganizowanym utworzonych w całym kraju w ciągu 15 lat liberalizacja. W kwietniu 2005 r. wszystkie SSE w kraju łącznie zatrudniały nieco ponad milion osób. Niektóre szacunki wskazują, że na każde cztery odebrane osoby powstanie tylko jedno miejsce pracy. Ponadto prawdopodobnie tylko garstka wykwalifikowanych pracowników i personelu odniesie korzyści. Rodziny rolnicze i wysiedlani pracownicy rolni raczej nie będą brani pod uwagę pod kątem innej pracy niż praca dorywcza, jeśli w ogóle. Nie dotyczy to wielu innych pracowników wiejskich, np. rzemieślników, którzy pomimo wysiedlenia nie są uważani za kwalifikujących się do zatrudnienia w SSE. Prywatne firmy zawsze wysuwały niemożliwe roszczenia dotyczące wzrostu zatrudnienia. Kiedy Pepsico wkroczyło na rynek w latach 1980., w Pendżabie obiecało 50,000 1991 miejsc pracy; w 482 r. Ministerstwo Produkcji Żywności przyznało, że stworzyło ich zaledwie XNUMX. Posiadaczy kapitału prywatnego interesuje tylko jedno, a mianowicie dalszy wzrost zysków. Jak już wspomniano, jednym z najlepszych sposobów na osiągnięcie tego celu jest odebranie części wynagrodzeń i świadczeń przeznaczonych dla pracowników.
W SSE również nie odnotowano żadnego rzeczywistego rozwoju infrastruktury poza wzrostem i spekulacją na rynku nieruchomości – dominującą inwestycją sektora prywatnego w SSE – z aż 61% zezwoleń deweloperów. Z różnych obszarów donoszono już, że tego typu mafie ziemskie wykorzystują SSE do dzielenia ogromnych kawałków drogich nieruchomości. Ponieważ państwo prawie całkowicie wycofa się z tych stref, jedyna infrastruktura, która zostanie utworzona, nie będzie przeznaczona dla społeczeństwa, ale dla zysku wolnego od podatku. Nawet pod względem efektywności SSE nie osiągnęły zadowalającego poziomu. W kwietniu 2007 r. spośród 63 nowych SSE, które uzyskały zezwolenie od marca 2006 r., żadna nie posiadała jeszcze infrastruktury i nie rozpoczęła produkcji. SSE to całkowicie odizolowane enklawy i równoległe instytucje, więc nawet jeśli jakaś infrastruktura się rozwinie, będzie to z korzyścią jedynie dla głównych interesariuszy. Prawdopodobnie wtedy wyrosną małe, zamknięte wyspy, z których skorzysta klasa wyższa. Można to już zobaczyć w takim miejscu jak Noida, pierwsza SSE na obrzeżach Delhi. Noida ma dobre drogi i odpowiednie usługi, obsługujące głównie Delhi, ale pochłania jeszcze więcej zasobów, ponieważ inwestorzy pompują tam pieniądze, podczas gdy reszta obszaru popada w ruinę.
Ostatnim argumentem indyjskich decydentów na rzecz SSE jest rzekomy sukces Chin. Rzeczywistość jest taka, że SSE w Chinach doprowadziły do utraty gruntów ornych, nierówności w rozwoju, szalejącej spekulacji na rynku nieruchomości, przemocy i nadużyć w pracy, wzrostu przestępczości, w tym przemytu, handlu ludźmi w celach seksualnych i pracy dzieci, a także ogromnych kosztów zasobów i środowiska. SSE uzyskały uprawnienia do tworzenia własnych przepisów dotyczących gruntów, co skutkowało przekazywaniem na szeroką skalę gruntów wiejskich i gruntów rolnych deweloperom, niwecząc wszelkie zdobycze rewolucji chroniącej ziemię rolniczą. Wkrótce samorządy wojewódzkie ogłosiły własne „strefy rozwoju” dla prywatnego przemysłu i sytuacja wymknęła się spod kontroli. Do 1993 r. istniało 6,000 9,000–2004 74,000 stref rozwoju o powierzchni zabudowanej większej niż wszystkie miasta Chin razem wzięte. Duża część konstrukcji pozostaje bezczynna, co wiąże się z ogromnymi kosztami dla rodzin rolniczych. Nie stało się to po cichu, gdyż protesty i spontaniczne wybuchy gniewu zdarzają się w tych regionach codziennie. W 500,000 r. rząd przyznał się do 10,000 2006 zamieszek na wsi. Doszło także do szerzącego się nadużycia siły roboczej, w tym do 20 70 dzieci pracujących w samym Shenzen, które ma być świecącą gwiazdą chińskiego programu SSE. Firmy nie wywiązują się z wynagrodzeń lub płacą znacznie poniżej płacy minimalnej. Chociaż związki zawodowe nie są dozwolone, tylko w XNUMX roku w Shenzen doszło do XNUMX XNUMX dzikich strajków. Ponadto dążenie Chin do szybkiego wzrostu i zużycia zasobów doprowadziło do powstania ekologicznej bomby zegarowej – ponad XNUMX procent populacji żyje na obszarach silnie zanieczyszczonych, a ponad XNUMX procent rzek i jezior jest w ponurym stanie. Tendencja ta spowodowała, że wskaźnik nierówności był gorszy niż w Indiach, gdy zaledwie trzy–cztery dekady temu Chiny miały jedno z najbardziej sprawiedliwych społeczeństw na świecie.
A bardzo widocznym przejawem niedemokratycznego, antyludowego charakteru planowanych SSE jest opór – ze strony grup chłopskich, stowarzyszeń rolników, związków zawodowych, partii politycznych, niezrzeszonych ruchów postępowych i radykalnej lewicy. W wyniku powszechnych protestów rząd federalny ogłosił w lutym 2007 r. zawieszenie wszelkich wykupów gruntów pod utworzenie nowych SSE do czasu realizacji nowego programu rehabilitacji przesiedleńców. To tymczasowe wycofanie się rządu oznaczało swego rodzaju znaczące zwycięstwo różnych ruchów i dodało szczególnej otuchy zwolennikom demokracji uczestniczącej i uwłaszczenia obywateli.
W Raigad w stanie Maharasztra wiele organizacji rolników zebrało się, aby przeciwstawić się tworzeniu SSE dla Reliance. Ruch rozpoczął się na początku 2006 roku i zyskał poparcie parlamentarnych partii lewicowych, związków zawodowych i innych ruchów ludowych. Kalinganagar w Orisie był świadkiem bardzo bojowej agitacji przeciwko nabywaniu przez państwo gruntów dla MNC Posco (choć nie jest to SSE). Kiedy w styczniu 2006 roku rozpoczęły się walki, we wsi Ambagodia zginęło 13 osób. Uważa się, że ruch ten jest prowadzony przez plemiennych mieszkańców wsi i stanowczo wspierany przez radykalną lewicę. Od tego czasu ruch niezmiennie stoi przy swoim stanowisku „zakazu przemieszczeń” i nie zgodził się na kompromis ani ustąpienie, mając nadzieję na połączenie się z innymi podobnymi ruchami.
W połowie 2007 roku na przedmieściach Bangalore w stanie Karnataka rozpoczął się raczkujący ruch oporu. Ruchem kierował Karnataka Rajya Raitha Sangha, duże stowarzyszenie chłopskie, wraz z lokalnymi grupami lewicowymi i różnymi związkami zawodowymi. Ruch przeciwstawiający się SSE w Nandigram w Bengalu Zachodnim składał się głównie z lokalnych mieszkańców wsi i różnych frontów politycznych, w tym bardziej radykalnej lewicy. Jednakże, chociaż największa lewicowa partia parlamentarna, Komunistyczna Partia Indii (marksistowska), wspierała opór przeciwko wielu SSE w całym kraju, pełniła także funkcję partii rządzącej w Bengalu Zachodnim i w ten sposób nabywała grunty dla SSE w Nandigram (która musieli później ustąpić w obliczu ciągłych protestów). W przypadku SSE w Jhajjar w stanie Haryana opór ze strony lokalnych rolników utworzyli komitet parasolowy, który miał przewodzić walce, przy wsparciu niektórych partii politycznych.
Ogólnoindyjski Kongres Związków Zawodowych głośno sprzeciwił się planowi utworzenia SSE w Pondicherry, twierdząc, że projekt ten spowoduje wysiedlenie setek rolników. Różne ruchy i działacze sprzeciwiający się SSE zebrali się w czerwcu 2007 r. na konwencji w Delhi, która zakończyła się utworzeniem Ogólnoindyjskiego Komitetu Przeciwko SSE i Przymusowemu Zakupowi Ziemi. Komitet, składający się z doświadczonych działaczy społecznych i któremu doradzają wybitni intelektualiści wspierający ruch, powstał, aby pomóc w rozwoju i koordynowaniu ruchów anty-SSE na terenie całego kraju.
SSE nie były jedynym celem oddolnego oporu. Podobny aktywizm ma miejsce na obszarach, gdzie zakupiono ziemię dla różnych prywatnych firm w różnych regionach – od Haryany po Karnatakę, od Maharasztry po Bengal Zachodni. Ruchy te były różnorodne, a nawet miały odmienny charakter i często nie udało im się utrzymać dynamiki ani połączyć się z większymi walkami. Ale to właśnie ta różnorodność stanowi przykład powszechnego charakteru oporu wobec specjalnych stref ekonomicznych – dowód na to, że należy szukać prawdziwie przyjaznej ludziom i demokratycznej alternatywy w postaci industrializacji.
Z
Śriram Ananthanarayanan jest członkiem mającego siedzibę w Bostonie Sojuszu na rzecz Świeckiej i Demokratycznej Azji Południowej.