Jak nieustannie nam przypominano, 11 września przypadała 12. rocznica głęboko szokujących ataków Al-Kaidy na World Trade Center i Pentagon, które pogrążyły Stany Zjednoczone i świat w żałobie po śmierci około 3,000 Amerykanów, a także zaszczepiły poczucie niepokój i strach wykorzystane przez George'a W. Busha do inwazji na Irak i Afganistan, co wiązało się z tak katastrofalnymi i trwałymi kosztami ludzkimi.
Jednak znacznie mniej znany obywatelom USA – odcięty od świata przez niechęć mediów głównego nurtu do szczerego relacjonowania działań swojego rządu za granicą – świat już wcześniej doświadczył „drugiego 9 września”, finansowanego i kierowanego przez USA zamachu stanu na demokratycznego socjalistę rząd Salvadora Allende w Chile. Choć żniwo, jakie poniosło USA 11 września 9 r., było tak przerażające, że skutki w postaci ofiar śmiertelnych, zniszczenia demokracji i nędzy, jakie spotkały Chile, były proporcjonalnie znacznie większe w przypadku Chile.
W swojej książce, Nadzieje i perspektywy, Noam Chomsky analizuje pełny zakres sponsorowanego przez USA zamachu stanu: „Bez względu na to, jak okropne były okrucieństwa z 9 września, łatwo można sobie wyobrazić coś gorszego. Załóżmy, że Al-Kaida była wspierana przez supermocarstwo zamierzające obalić rząd Stanów Zjednoczonych. Załóżmy, że atak się powiódł: Al-Kaida zbombardowała Biały Dom, zabiła prezydenta i wprowadziła okrutną dyktaturę wojskową, w wyniku której zginęło około 11 50,000 osób 100,00 700,000 osób, XNUMX XNUMX brutalnie torturowanych, utworzyło główny ośrodek terroru i działalności wywrotowej, który przeprowadzał zabójstwa na całym świecie i pomógł w ustanowieniu neonazistowskich państw bezpieczeństwa gdzie indziej, które mordowały i torturowały bez opamiętania. Załóżmy dalej, że dyktatura sprowadziła doradców ekonomicznych – nazwijmy ich chłopcami z Kandaharu – którzy w ciągu kilku lat doprowadzili gospodarkę do jednej z najgorszych katastrof w historii Stanów Zjednoczonych, podczas gdy ich dumni mentorzy zbierali nagrody Nobla i inne wyróżnienia…
„I jak wszyscy w Chile wiedzą, nie trzeba sobie tego wyobrażać, ponieważ wydarzyło się to właśnie tutaj, pierwszego września 9 r., pierwszego września 11 r.”.
Krótko mówiąc, chilijskie wydarzenia z 9 września doprowadziły do śmierci demokratycznie wybranego prezydenta, zakończyły długą tradycję konstytucjonalizmu, wyjątkowego w Ameryce Łacińskiej, rozpętały zaskakujące rządy morderstw i tortur w pokojowym narodzie, intronizowały okrutnego i chciwego dyktatora Augusto Pinocheta i zapewnił Pinochetowi i jego zwolennikom z międzynarodowych elit korporacyjnych wolną rękę w ustalaniu najbardziej ekstremalnej wersji tego, co stało się znane jako „neoliberalny” kapitalizm. W efekcie Chile przeszło od eksperymentu w demokratycznym socjalizmie do poligonu doświadczalnego dla formy „terapii szokowej” nieuregulowanego kapitalizmu, który – szczególnie w warunkach represyjnej dyktatury wojskowej – był jawnie oddany wzbogacaniu międzynarodowych korporacji i lokalnych elit, jednocześnie miażdżenie i fragmentacja związków zawodowych i innych form organizacji demokratycznej wśród coraz bardziej zubożałej klasy robotniczej i biednych.
Jak napisała Naomi Klein w swoim klasyku Doktryna szoku, „szok wywołany zamachem przygotował grunt pod terapię szokową ekonomiczną, tworząc niepowstrzymany huragan wzajemnie wzmacniającego się zniszczenia i rekonstrukcji, wymazania i tworzenia. Wstrząs w izbie tortur terroryzował każdego, kto myślał o staniu na drodze wstrząsom gospodarczym. Otworzyło to drogę do wprowadzenia bezwzględnej polityki określanej mianem kapitalizmu „wolnorynkowego”, co w praktyce oznaczało państwowe dotacje i wsparcie dla największych korporacji i inwestorów, przy jednoczesnym znacznym ograniczeniu lub wyeliminowaniu pomocy rządowej dla pracowników i biednych.
Główne elementy polityki „terapii szokowej” po raz pierwszy w pełni zastosowanej w Chile – sformułowanej i opracowanej przez Miltona Friedmana z Uniwersytetu w Chicago, a następnie wdrożonej przez grupę około 100 jego uczniów „chłopiec z Chicago” zaciągniętych przez Pinocheta – obejmowały prywatyzację, deregulacja i niszczenie związków zawodowych. „Z tego żywego laboratorium wyłoniło się pierwsze państwo chicagowskie i pierwsze zwycięstwo w jego globalnej kontrrewolucji” – zauważył Klein.
Jednak w ciągu kilku lat Chilijczycy wpadli w głęboki kryzys gospodarczy wywołany doktrynami szkoły chicagowskiej. Jak na ironię, jak zauważył Chomsky, „gospodarka się załamała i musiała być ratowana przez państwo, które do 1982 r. kontrolowało większą część gospodarki niż za Allende”. Chile odeszło od ortodoksji Friedmana na wiele innych sposobów, na przykład nakładając kontrolę przepływów kapitału i utrzymując kontrolę rządu nad kopalniami miedzi, najważniejszym aktywem kraju i kluczowym źródłem dochodów i zysków z eksportu.
Niemniej jednak, pomimo realiów odejścia Chile od „wolnorynkowych” recept Friedmana, model chilijski wywarł wpływ zarówno na Ronalda Reagana, jak i Margaret Thatcher w ich wysiłkach na rzecz redystrybucji bogactwa i dochodów wśród 1 procent najwyższego społeczeństwa w swoich społeczeństwach, poważnie osłabiając siłę roboczą związków zawodowych i innych instytucji, które służyły jako demokratyczny głos większości i przeciwwaga dla niepohamowanej władzy korporacji, a także, pod wyraźnie fałszywym pretekstem tworzenia miejsc pracy, do ponownego zdefiniowania celu rządu jako pomagania prywatnym korporacjom w maksymalizacji zysków ich akcjonariusze.
Neoliberalni przywódcy ery po zamachu stanu – czy to prawicowcy, jak Reagan, Bushowie i Thatcher, czy postacie nominalnie liberalne, jak Tony Blair, Bill Clinton i Barack Obama – popularyzowali i pracowali w granicach poglądu, że „istnieje nie ma alternatywy” dla coraz bardziej nieegalitarnego i antydemokratycznego kierunku kapitalizmu. „Nowe labourzystowskie” i demokratyczne odmiany neoliberalizmu złagodziły ostre krawędzie swoich poprzedników, ale nigdy nie kwestionowały tego, że głównym celem społeczeństwa jest zapewnienie korporacjom maksymalnych zysków, rzekomo w interesie wszystkich.
Blair opowiadał się za programem prywatyzacji majątku publicznego i po cichu ograniczał wydatki socjalne, a nawet gorliwie udzielał tak potrzebnej legitymizacji skądinąd izolowanemu dążeniu George'a W. Busha do wojny z Irakiem.
Ze swojej strony Demokraci Clinton i wiceprezydent Al Gore promowali „demokrację i wolne rynki” – jednocześnie wspierając postacie dyktatorskie, takie jak Borys Jelcyn i inni – oraz zinstytucjonalizowali „wolny handel” poprzez NAFTA, co okazało się niezwykle niszczycielskie dla okręgów wyborczych klasy robotniczej, które były decydujące dla ich wyborów. Clinton i Gore kontynuowali działania mające na celu trwałą normalizację wolnego handlu z Chinami i Światową Organizacją Handlu, która ustanowiła globalny reżim gospodarczy charakteryzujący się dominacją korporacji nad demokratycznie stworzoną ochroną pracowników i konsumentów.
Pomimo ostrych wypowiedzi Obamy wobec nieskrępowanej globalizacji przedsiębiorstw podczas kampanii prezydenckiej w 2008 roku, on również odwrócił się od wyborców Demokratów i forsował umowy o „wolnym handlu” w stylu NAFTA z Kolumbią, Koreą Południową i Panamą, opierając się na w dużej mierze zależy od głosów Republikanów w Kongresie, aby uzyskać przyjęcie. Co więcej, zespół Obamy pracuje nad Partnerstwem Transpacyficznym, określanym jako „NAFTA na sterydach”, a jak odkryli ankieterzy Korpusu Demokracji, w dużej mierze bezwarunkowe pomoce Obamy dla przygnębionych bloków wyborczych na Wall Street przed katastrofalnymi wyborami śródokresowymi w 2010 roku że zaledwie 3 procent zgodziło się, że polityka rządu pomogła przeciętnej osobie pracującej lub „ty i twojej rodzinie”, a „46 procent wyborców uważa, że Obama i Demokraci przedkładają ratowanie Wall Street przed tworzeniem miejsc pracy dla zwykłych Amerykanów”.
Podobnie pomoc finansowa dla General Motors i Chryslera skupiała się na przetrwaniu korporacji, a nie na miejscach pracy w przemyśle, przy czym dotacje federalne pozwoliły GM i Chryslerowi przenieść znaczną liczbę miejsc pracy do Meksyku i Chin.
Neoliberalna trajektoria ostatnich czterdziestu lat doprowadziła do gwałtownie zwiększonej nierówności między narodami, które przyjęły centralne neopolityki deregulacji kapitału, antyzwiązkizmu i prywatyzacji majątku publicznego.
Na przykład Stany Zjednoczone były świadkami największych skrajności w dystrybucji dochodów i majątku od 90 lat. Najbogatszy 1 procent zdobywa 24 procent całego rocznego dochodu w Ameryce i coraz bardziej pochłania praktycznie cały wzrost zarobków, uzyskując 93 procent wzrostu dochodów w 2010 roku i niesamowite 121 procent w 2011 (co oznacza, że 1 procent połknął zarobki, które wcześniej do najniższych 80 procent Amerykanów). Tymczasem płace znajdują się pod ostrym atakiem, na czele którego stoją wysoce dochodowe korporacje, takie jak General Electric i Caterpillar, a dochody gospodarstw domowych spadły w USA z 54,000 2008 dolarów w 51,584 r. do 2013 XNUMX dolarów w styczniu XNUMX r., jak zauważył Thomas Edsall (NYT, 3).
Jednak w niewielu krajach nierówności wzrosły bardziej niż w Chile. W najnowszej książce CIA World Fact rozkład dochodów Chile znajduje się na 15. miejscu wśród 136 krajów pod względem najgorszych na świecie. A Światowy Zegarek w raporcie zauważono: „W 2010 r. Chile zostało uznane za kraj o największych nierównościach gospodarczych w liczącej 34 państwa Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD). W 2011 r. Chile uzyskało jeden z najniższych rankingów w zakresie włączenia społecznego i spójności w OECD. 100 najbogatszych ludzi w Chile zarabia więcej, niż państwo wydaje na wszystkie usługi społeczne”.
Eksperyment w demokratycznym socjalizmie
Patrząc wstecz na to, co wydarzyło się w ciągu ostatnich 40 lat od pierwszych 9 września w Chile, jest teraz jasne, że zamach stanu w Chile brutalnie zakończył to, co można prawdopodobnie nazwać najważniejszym nowoczesnym eksperymentem w historii demokratycznego socjalizmu. Eksperyment ten zainaugurował wybór Allende, lekarza i założyciela Chilijskiej Partii Socjalistycznej. Allende był weteranem Kongresu Chile, który po raz pierwszy zwrócił na siebie uwagę w 11 r., pisząc projekt ustawy potępiającej nazistowski atak „Nocy Kryształowej” na Żydów i ich własność. Allende, choć starał się o urząd prezydenta w latach 1938, 1952 i 1958, nie był zwykłym politykiem, którego ambicje przeważały nad zobowiązaniami politycznymi. Na przykład chętnie podjął ryzyko polityczne odebrania ciała Che Guevary w Boliwii po tym, jak został on zabity przez siły kontrpowstańcze w październiku 1964 r.
W Chile Allende odegrał kluczową rolę w zjednoczeniu wszystkich kluczowych sił lewicy w bezprecedensowej koalicji zwanej „Unidad Popular” (Jedność Ludowa). Partia UP zjednoczyła się w 1970 r., realizując wspólny program mający na celu przekształcenie chilijskiego społeczeństwa od zaabsorbowania 1 procentem najlepszych i zagranicznymi korporacjami międzynarodowymi w kierunku ukierunkowania instytucji – w tym kluczowych gałęzi przemysłu, które miały zostać znacjonalizowane – w interesie zdecydowanej większości.
Allende odniósł zwycięstwo, uzyskując 36.6% mnogości w trójstronnych wyborach 4 września 1970 r. Co istotne, program jego przeciwnika chadeków, Radomiro Tomica, który zebrał 28.1%, był zaskakująco radykalny, oznaczając poważne przesunięcie się w lewo w chilijskim kraju. Polityka. Jednocześnie 35.3-procentowy udział zdobyty przez Jorge Allesandriego z prawicowej Partii Narodowej zapowiadał polaryzację chilijskiego społeczeństwa, która nadejdzie wraz z dużym zaangażowaniem CIA (zobacz historię szczegółowo opisującą wysiłki CIA stojące za zamachem stanu).
Z perspektywy czasu widać, że chilijski eksperyment pod rządami Allende był wyjątkowo zaawansowanym wysiłkiem mającym na celu stworzenie społeczeństwa zarówno prawdziwie demokratycznego, jak i będącego w procesie zmierzania w stronę socjalizmu, w którym społeczeństwo nie byłoby już zaprzęgnięte do maksymalizacji zysku, ale nastawione na zaspokajanie potrzeb i wola większości. Chile Allende wykroczyło daleko poza jakikolwiek wybrany rząd przed lub później w nadaniu demokracji znaczenia; zachowując podstawowe wolności, honorując procesy wyborcze i – znacznie bardziej niż jakikolwiek rząd – włączając ludzi pracy w codzienne decyzje kształtujące ich egzystencję, wyróżniając się:
a) prawdziwie socjalistyczną strategię opartą na przejęciu najbardziej centralnych części gospodarki w interesie większości pracującej oraz przekierowaniu zasobów rządowych, takich jak wyżywienie i opieka zdrowotna, na służbę biednym i klasie robotniczej
b) poleganie na szanowanych środkach demokratycznych w celu wygrania wyborów i uzyskania jednomyślnego poparcia Kongresu dla przejęcia przemysłu miedziowego
(c) rozpoczęcie, choć niedoskonałe, demokratyzacji procesu decyzyjnego w „codziennych” instytucjach społecznych, takich jak praca
Wszystko to zasadniczo różni się od któregokolwiek z wielu rządów socjaldemokratycznych i laburzystowskich XX wieku (np. Leon Blum i Francois Mitterand we Francji, Willy Brandt i Gerhard Schroeder w Niemczech, Papandreous w Grecji i różne rządy labourzystów w Wielkiej Brytanii), któremu brakowało niezachwianej determinacji, aby przekształcić społeczeństwo i gospodarkę tak, aby służyły potrzebom człowieka. To prawda, że wielu z tych przywódców pomogło w przeprowadzeniu ważnych reform poprawiających życie klasy robotniczej i biednych w stopniu obecnie niewyobrażalnym w USA (powszechna opieka zdrowotna bez ubezpieczycieli nastawionych na zysk, polityka wspierająca rodzinę w zakresie opieki dziennej i urlopów rodzinnych, znaczne urlopy i skrócony czas pracy). W najdalszym wydaniu te reżimy socjaldemokratyczne ograniczały się do przejmowania przedsiębiorstw użyteczności publicznej, a czasem nawet przynoszących straty gałęzi przemysłu (tzw. „cytrynowy socjalizm”).
Kontrastuje to ostro z projektem transformacji rozpoczętym przez rząd Jedności Ludowej Salvadora Allende. Oprócz pracy nad zmianą podstawowego kierunku społeczeństwa w kierunku potrzeb ludzkich, Allende zaczął odbudowywać społeczeństwo od podstaw, wspierając demokratyzację zakładów pracy i gospodarstw rolnych przejmowanych przez robotników i chłopów.
Allende odszedł od ostrożnego modelu socjaldemokratów, polegającego na dążeniu do złagodzenia skutków kapitalizmu, i zamiast tego starał się przejść od kapitalizmu do socjalizmu. Już na początku starał się uchwycić szczyty chilijskiej gospodarki. Osiągnął główny priorytet, znacjonalizując krajowe kopalnie miedzi, co było kluczowe dla zapewnienia, że dochód generowany przez ten ogromny przemysł przyniesie korzyści mieszkańcom Chile. Było to tak popularne posunięcie, że nawet najbardziej twardogłowe, prokapitalistyczne elementy prawicy w Kongresie nie odważyły się mu sprzeciwić i uchwałę przyjęto jednomyślnie. W rzeczywistości nawet po zamachu stanu w 1973 r. Pinochet nigdy nie próbował odwrócić sytuacji przejęcia kopalni miedzi przez Allende.
Przy rządzie w pełni popierającym prawa pracowników – i wysoce świadomej klasowo klasie robotniczej z długą tradycją walki – płace znacznie wzrosły za kadencji Allende. Badanie ONZ wykazało, że udział 50 procent najbiedniejszych w dochodzie narodowym wzrósł z 16.1 do 17.6 procent, podczas gdy udział średnich 45 procent wzrósł z 53.9 procent do 57.7 procent. Tymczasem 5 procent najbogatszych z pewnością było niezadowolonych faktem, że ich część tortu dochodów spadła z 30 procent do 24.7 procent
Podstawowe potrzeby licznej biedoty w Chile, skupionej w slumsach zwanych „poblaciones” wokół miast takich jak stolica Santiago – po raz pierwszy doświadczyły zatroskanego rządu, co odzwierciedlało doświadczenie Allende jako lekarza. Pół miliona biednych dzieci po raz pierwszy otrzymało odpowiednią podaż mleka, a rząd ustanowił programy opieki prenatalnej, docierając do kobiet, których opieka była wcześniej zaniedbywana.
Aby poszerzyć możliwości ogromnego chilijskiego chłopstwa, ograniczonego do pracy w ogromnych gospodarstwach należących do bogatych lub do życia na maleńkiej działce, Allende kontynuował wdrażanie i rozszerzanie programu reformy rolnej rozpoczętej za czasów jego poprzednika z Partii Chrześcijańsko-Demokratycznej Eduardo Frei. Do końca 1972 r. wszystkie duże „latyfundia” większe niż 80 hektarów zostały podzielone, a ziemia rozdzielona między chłopów.
Oprócz korzyści materialnych, które w niewielkim stopniu zmniejszały nierówności ekonomiczne, coraz większy głos zyskiwali robotnicy w zakładach pracy, gdzie wprowadzano koncepcję demokracji w fabrykach zarządzanych dawniej na wzór prywatnych dyktatur. Jednakże, jak zauważył Immanuel Ness w ważnej książce, której był współredaktorem, na temat kontroli pracowniczej, Nasze do pana i nasze do kontroli, pojawienie się kontroli pracowniczej było początkowo reakcją na próby pracodawców wyrządzenia szkody produkcji gospodarczej – zwykle był to gest samobójczy, ale w tym przypadku złagodzony i kompensowany przez tajną pomoc USA zachęcającą problemy gospodarcze do politycznego osłabienia Allende. W miarę jak systematyczny sabotaż gospodarki koordynowany przez USA rozszerzył się na kluczowe sektory, takie jak firmy przewozowe, wstrzymując produkcję i świadczenie usług, klasę robotniczą i biednych w Chile narzucono dotkliwą deprywacją.
Na początku tego etapu amerykańskiego programu przeciwko Allende „bezpośrednia rola robotników miała charakter defensywny” – napisał Ness. „Pierwszymi fabrykami, które przejmowano, były te, których właściciele jednostronnie ograniczyli produkcję”.
Jednak robotnicy, a także chłopi, którzy przejmowali gospodarstwa rolne, w których bogaci właściciele porzucili wysiłki mające na celu utrzymanie produkcji, byli pewni wsparcia, jakie otrzymali od Allende za swoje śmiałe posunięcia.
Według Nessa „… Normy prawne zostały ustalone za pośrednictwem Ministerstwa Pracy przed uregulowaniem organizacji fabryk w „obszarze społecznym” (sektorze znacjonalizowanym) gospodarki i przewidywały one większość przedstawicieli wybieranych przez pracowników w radzie administracyjnej każdego przedsiębiorstwo." Ness stwierdził, że po podjętej przez kapitalistów próbie zamknięcia gospodarki w 1972 r. „wywłaszczenie stało się konieczne nie tylko ze względu na cel rewolucyjny, ale po prostu w celu utrzymania podstawowych usług”.
Jednak złowieszcza groźba zamachu stanu spowodowała ustępstwa rządu Allende, które podkopały postępy robotników. „Robotnicy przezwyciężyli przestój i w ten sposób uratowali rząd” – stwierdził Ness – „ale rząd przetarł swoje zwycięstwo, zgadzając się na zwrot zajętych fabryk ich byłym właścicielom w zamian za gwarancje wojskowe chroniące zaplanowane wybory do Kongresu”.
Ness stwierdziła, że w tym przypadku rząd Allende mógł przecenić bezpośredniość zagrożenia ze strony prawicy i wojska. Doradca ekonomiczny Edward Boorstein przyznał, że wojsko nie było przygotowane na podjęcie próby zamachu stanu z rozsądnymi szansami powodzenia. „Z punktu widzenia pracowników porażka była całkowita” – napisała Ness. „Sygnalizowało to koniec jakiegokolwiek oficjalnego zachęcania do kontroli robotniczej, z wyjątkiem improwizowanej reakcji na próbę zamachu stanu w czerwcu 1973 r., kiedy ponownie zajęto wiele fabryk”.
Od tego momentu „pracownicy samozarządzających się fabryk byli poddawani systematycznym represjom i zastraszaniu przez siły zbrojne. […] Podobnie jak w Hiszpanii [podczas wojny domowej w połowie lat trzydziestych XX wieku] inicjatywy robotnicze były blokowane z ich własnej strony – mniej całym sercem, ale nie mniej zdecydowanie. Mimo to Chile pokazało, że wsparcie rządu dla kontroli pracowników jest przynajmniej możliwe…”
Nieodwracalne pchnięcie do obalenia
Jednak jakiekolwiek ustępstwa oferowane przez Allende i jego rząd nie mogły powstrzymać nieodwracalnych wysiłków USA na rzecz jego obalenia. Allende i UP w rzeczywistości budowały coraz większe poparcie społeczne pomimo surowych niedostatków narzucanych ludziom biednym i robotniczym oraz rosnących niedoborów podstawowych towarów spowodowanych sponsorowanym przez USA sabotażem gospodarczym. Tak więc, nawet gdy baza Allende powiększyła się i wzrosła, wojny gospodarcze i psychologiczne – oraz przygotowania do zamachu stanu – prowadzone przez tradycyjnych władców Stanów Zjednoczonych i Chile nasilały się.
Reakcja zwolenników Allende jest szczególnie niezwykła, biorąc pod uwagę braki w połączeniu z nieustannymi falami propagandy i dezinformacji napływającej z subsydiowanych i kierowanych przez USA Rtęć gazety i inne media. Kiedy poparcie Allende i UP wzrosło do 44.3 procent głosów w wyborach do Kongresu w marcu 1973 r., jego przeciwnicy poczuli się zmuszeni przyspieszyć przygotowania do zamachu stanu, zanim poparcie Allende stało się jeszcze większe i trudniejsze do pokonania.
Latem 1973 roku Allende stanął w obliczu rosnącego sprzeciwu w Kongresie ze strony wymiaru sprawiedliwości i liderów biznesu, gdy CIA organizowała przerwy w produkcji, przemoc uliczną ze strony faszystowskiej grupy Patria y Libertad (Ojczyzna i Wolność) oraz coraz bardziej zjadliwą propagandę przeciwko Allende. Wojsko jednocześnie przeszukało fabryki i inne miejsca, w których robotnicy przechowywali swoje skromne zapasy broni strzeleckiej, chcąc mieć pewność, że klasa robotnicza zostanie rozbrojona w momencie ewentualnego zamachu stanu.
Allende próbował manewrować przeciwko przewrotowi wojskowemu, robiąc jedną ręką ustępstwa na rzecz prawicy (np. instalując Pinocheta w swoim rządzie) i nawołując swoją bazę, aby przeciwstawiła się wysiłkom prawicy mającym na celu zniszczenie demokracji. Szacuje się, że na początku września około miliona Chilijczyków – jedna dziesiąta całego narodu – zebrało się w Santiago, aby poprzeć Allende i UP.
Jednak 11 września pod przywództwem Pinocheta w całym Chile rozpoczęła się „operacja Dżakarta” – nazwana na cześć indonezyjskiego zamachu stanu w 1965 r., który doprowadził do rzezi około 500,000 47 lewicowców i wprowadził Sukarno na stanowisko dyktatora. Fale radiowe wypełniły się muzyką wojenną, gdyż stacje radiowe i telewizyjne zostały przejęte przez wojsko. Pałac prezydencki La Moneda został ostrzelony i zbombardowany przez siły powietrzne, a słynne zdjęcie przedstawia Allende – w hełmie i z AK-15,000 – obserwującym niebo. Siły zbrojne zebrały ponad XNUMX XNUMX ludzi i zagnały ich na stadiony piłkarskie, gdzie podejrzani o lewicę byli przesłuchiwani i torturowani, a na niektórych wykonywano egzekucje. Kiedy siły armii przedarły się do La Moneda, osaczony Salvador Allende najwyraźniej wolał popełnić samobójstwo, niż stawić czoła pewnym torturom i śmierci z rąk sił Pinocheta.
Walki uliczne i plebiscyt
Po 17 latach rządów Pinocheta jako dyktatora niezadowolenie społeczne z powodu braku demokracji i nierówności ekonomicznych – wyrażane przez klasę średnią w demonstracjach w centrum Santiago, a przez biednych w zamieszkach i walkach ulicznych w poblaciones otaczających miasto – stało się tak intensywne, że Pinochet był zmuszony przeprowadzić plebiscyt w sprawie utrzymania się przy władzy. Nieoczekiwanie ostateczny wynik nie został sfałszowany i doszło do „nie” – jak to ukazano w fascynującym, ale pełnym wad popularnym filmie Nie– zwyciężyło i Pinochet zgodził się w końcu ustąpić.
Ale para polityczna, która napędzała machinę wyborczą Allende, rozproszyła się i rozproszyła. Chociaż istniały pewne oznaki ciągłej mobilizacji społeczeństwa przeciwko ubóstwu, zwłaszcza w slumsach, nastrój w Chile zmienił się w coś w rodzaju wywołanej przez siebie amnezji, kiedy wspomnienia lat intensywnego konfliktu prowadzącego do zamachu stanu i kolejnych lat rządów Pinocheta tortury, zaginięcia i morderstwa – w połączeniu z rosnącą nędzą większości populacji – zostały odłożone na bok przez znaczną część Chile. Klasa robotnicza została podzielona na związki zawodowe – wielu przywódców z początku lat 1970. zginęło lub zostało wygnanych, a prawa związkowe poważnie ograniczone za Pinocheta i zreformowane jedynie w niewielkim stopniu po jego odejściu od władzy – obecnie reprezentuje zaledwie 10 procent siły roboczej w porównaniu z ponad 30 procentami. w 1960 roku. Organizacje wśród biednych zostały rozdrobnione i osłabione w wyniku przymusowych przeniesień rządów pod rządami Pinocheta, które doprowadziły do powstrzymywania zubożałych w stylu apartheidu.
Tymczasem rozwijająca się gospodarka Chile – oparta na rosnącym eksporcie miedzi i innych towarów, których ceny rosły – została okrzyknięta w publikacjach biznesowych gwiazdą gospodarczą Ameryki Łacińskiej. Ożywienie gospodarcze pozwoliło jednostkom skierować swoje myśli i energię na konsumpcję najnowszej odzieży i elektroniki. Realne, skorygowane o inflację płace utrzymują się poniżej tych z 1973 r., a poziom nierówności jest zawstydzająco wysoki, ale ubóstwo zostało znacznie zmniejszone, a większość Chilijczyków w dalszym ciągu odnotowuje rosnące dochody.
W tym kontekście cztery kolejne lewicowe rządy – na czele z chadekami Alywinem i Frei oraz umiarkowanymi socjalistami Ricardo Lagosem i Michele Bachelet – nie chciały zasadniczo kwestionować wielu ograniczeń zawartych w pozostałym „kodeksie pracy” od Pinocheta (część kodeksu została złagodzona za rządów Lagosa) lub podjąć zdecydowane działania, aby zmienić przerażającą przepaść w Chile pomiędzy bogatymi a większością.
Po niedbałych reformach tych reżimów ponownie nasiliły się ostre, prawicowe polityki gospodarcze. „Triumf prawicowego miliardera Sebastiána Piñery w wyborach prezydenckich w styczniu 2010 r. zwiastuje odnowioną kapitalistyczną ofensywę przeciwko klasie robotniczej, ponieważ rząd obiecuje zaatakować słabe stopy wzrostu gospodarczego i spadającą produktywność pracy poprzez zwiększoną elastyczność siły roboczej, dalszą prywatyzację i szerzenie „kultury przedsiębiorczości wśród biednych Chile” – zauważył uczony z Ameryki Łacińskiej Fernando Leiva.
Podczas gdy Leiva uważa chilijski ruch związkowy za zahamowany przez jego malejącą liczebność, biurokratyczny charakter i kodeks pracy, który w dalszym ciągu przedkłada „elastyczność” zarządzania nad bezpieczeństwo pracowników, ponownie pojawiły się znaczące ruchy społeczne sprzeciwiające się prawicowej polityce gospodarczej. W 2011 roku szeroka koalicja zrzeszająca związkowców, studentów i partie centrolewicowe wyszła na ulice, aby w drodze powszechnych plebiscytów szerzyć demokrację, zapewnić wszystkim prawo do bezpłatnej edukacji wysokiej jakości i przeprowadzić reformy emerytalne (Pinochet sprywatyzował chilijski system ubezpieczeń społecznych, co przyniosło katastrofalne skutki wyniki) i większe wydatki na opiekę zdrowotną oraz podstawowe zmiany w kodeksie pracy w celu wzmocnienia pozycji pracowników. Pojawia się także poważny sprzeciw wobec dużych projektów hydroenergetycznych i inwestycji górniczych, które zagrażają środowisku. Pomimo tych współczesnych ruchów aktywistycznych, Chile stało się znacznie bardziej odpolitycznionym i podzielonym społeczeństwem, gdy podnosiło się po szoku lat Pinocheta. Wielu Chilijczyków obwinia nawet Allende za sprowokowanie zamieszek i przemocy narzuconej Chile przez CIA i przywódców krajowych korporacji, jak donosi w swojej książce były doradca Allende, Marc Cooper. Pinochet i ja.
W rzeczywistości Salvador Allende odważnie próbował zbudować nowe Chile w oparciu o jego wieloletnie tradycje demokracji i solidarności społecznej i być może doprowadził Chile do największego na świecie zbliżenia do demokratycznego socjalizmu. Ale z tą samą niepojętą, nieprzewidzianą siłą, z jaką Al-Kaida rozbiła samoloty o World Trade Center i Pentagon w wersji 2001 września 9 r., to bez wątpienia Richard Nixon, Henry Kissinger i CIA skutecznie spowodowali długotrwałe szkody dla chilijskiego społeczeństwa.
Akumulacja arsenu
Nixona i sekretarza stanu Henry Kissingera słusznie zidentyfikowano jako siły napędowe wojskowego zamachu stanu z 11 września 1973 r. i ciągłego wsparcia dla brutalnej dyktatury Pinocheta. W szczególności Kissinger nadal wspierał Pinocheta i jego popleczników, którzy opracowywali i zarządzali „Operacją Kondor”, tworząc oddział uderzeniowy, który działał na arenie międzynarodowej, aby ścigać i zabijać przeciwników Pinocheta w południowym stożku Ameryki Łacińskiej, Meksyku i Włoszech. Operacja Condor ostatecznie wywołała zamieszanie w Kongresie Stanów Zjednoczonych, kiedy agenci Pinocheta zabili dysydenta i byłego dyplomatę Allende Orlando Leteliera i jego amerykańskiego doradcę Ronniego Karpina Moffita w samochodzie-pułapce, która eksplodowała zaledwie milę od Białego Domu.
Jednak te ekstremalne środki zostały poprzedzone długoterminową, wyraźnie dwustronną polityką tajnej interwencji Stanów Zjednoczonych, mającą na celu uniemożliwienie Chile wyboru lidera Partii Socjalistycznej Salvadora Allende i wynikającego z tego ciosu dla dominacji USA. Rola Stanów Zjednoczonych w próbach uniemożliwienia Allende wzięcia udziału w wyborach sięga co najmniej roku 1964, kiedy CIA wydała 20 milionów dolarów – dwa razy więcej niż suma, jaką w tym roku w USA wydały kampanie Johnsona i Goldwatera na jednego wyborcę – aby zapewnić Allende porażkę, twierdzi. Książka Gregory'ego Trevertona Ukryta akcja.
Nawet prezydent John F. Kennedy wychwalał Sojusz na rzecz Postępu jako postępowe przedsięwzięcie w Ameryce Łacińskiej, którego celem jest zapobieganie brutalnej rewolucji poprzez promowanie reformy rolnej i innych środków wspierających demokrację i bardziej równy podział bogactwa. Jak napisał jego doradca Arthur Schlesinger, wykorzystując temat, który Kennedy przedstawił w późniejszych przemówieniach: „Jeśli klasy posiadające Ameryki Łacińskiej uniemożliwiły rewolucję klasy średniej, sprawią, że rewolucja robotnicza i chłopska będzie nieunikniona”. Jednak administracja Kennedy'ego użyła różnych tajnych środków, aby osłabić zdolność Allende do wygrania wyborów i wprowadzenia bez użycia przemocy dokładnie tych pokojowych reform, za którymi rzekomo opowiadał się Kennedy, chociaż Allende z pewnością miał także na myśli dalej idące zmiany strukturalne.
Główną motywacją nieustannych wysiłków Stanów Zjednoczonych mających na celu udaremnienie Allende – szczególnie w przypadku Kissingera – było najwyraźniej uniemożliwienie pomyślnego przejścia demokracji do socjalizmu w Chile, co miałoby wpływ na wydarzenia, zwłaszcza we Włoszech, gdzie potężna Komunistyczna Partia Włoch rozważała strategiczne przejście w kierunku szeroko zakrojona koalicja z socjalistami i innymi lewicowcami. „Przykład odnoszącego sukcesy wybranego rządu marksistowskiego w Chile z pewnością miałby wpływ – a nawet precedensową wartość – dla innych części świata, zwłaszcza we Włoszech” – napisał Kissinger zaledwie dwa dni po inauguracji Allende, jak donosi Seymour M. Hersz, w Cena władzy: Kissinger w Białym Domu Nixona.
Mimo to Kissinger i inni urzędnicy stanowczo zaprzeczyli jakiejkolwiek roli w zamachu stanu z 11 września 1973 r., jak oświadczył Kissinger: „CIA nie miała nic wspólnego z zamachem stanu, zgodnie z moją najlepszą wiedzą i przekonaniem”. Jednakże twierdzenia te zostały uznane za kłamstwa pod koniec lat 1970. XX wieku podczas przesłuchań, którym przewodniczył zmarły senator Frank Church. Okazało się, że Kissinger stał na czele „Komitetu 40”, którego misją była koordynacja wielowymiarowych wysiłków mających na celu zniszczenie chilijskiej gospodarki, wykupienie wiodących chilijskich mediów w celu wywołania paniki i osłabienia poparcia Allende oraz przekonanie wojska że szacunek dla demokracji należy odrzucić na rzecz zamachu stanu. Allende i jego polityka, niezależnie od tego, czy zwyciężył w demokratycznych wyborach i czy ma poparcie społeczne dla jego nowego kierunku dla Chile, wykraczały poza granice tego, co tolerowałyby Stany Zjednoczone, stwierdził Kissinger. „Wyznaczamy granice różnorodności” – oświadczył.
Jednak wbrew przekonaniu niektórych liberałów, że CIA działała jak nieuczciwa agencja wpadająca w amok, James Petras i Morris Morley udokumentowali w Stany Zjednoczone i Chile: Imperializm i obalenie rządu Allende, że CIA jedynie wykonywała wytyczne urzędników cywilnych zaangażowanych w zniszczenie demokracji w Chile: „Jak zauważył (ówczesny dyrektor CIA) William Colby i inni, CIA wykonywała rozkazy wydane przez Komitet 40 i biały Dom."
W ostatnich latach odkryto pełny wymiar amerykańskiej interwencji. Choć wcześniejsze rewelacje były zaskakujące, bledną w porównaniu z odtajnionymi dokumentami zebranymi przez Petera Kornbluha z Archiwum Bezpieczeństwa Narodowego. Kornbluh, redaktor Akta Pinocheta: odtajnione dossier dotyczące okrucieństwa i odpowiedzialności, przesiane przez ogromny zbiór częściowo odtajnionych oficjalnych notatek i depesz, które odzwierciedlają sposób, w jaki urzędnicy amerykańscy prowadzili przygotowania do zamachu stanu pomimo braku żywotnych krajowych lub bezpośrednich interesów strategicznych USA w Chile oraz pewności chaosu i rozlewu krwi w narodzie, który był prawie całkowicie wolny od przemocy politycznej, która naznaczyła historię dużej części Ameryki Łacińskiej. Wśród objawień:
Memorandum dotyczące Studium Bezpieczeństwa Narodowego, przegląd dokonany na wypadek zwycięstwa Allende w 1970 r., doprowadziło do jednoznacznego wniosku, że „Stany Zjednoczone nie mają żywotnych interesów narodowych w Chile”. Stawką dla USA były zatem jedynie interesy gospodarcze amerykańskich korporacji działających w Chile oraz symboliczne znaczenie wyboru lewicowego prezydenta zaangażowanego w fundamentalne reformy.
Zdumiewająco szczera depesza wysłana przez urzędników CIA w Langley w Wirginii do ich agentów w Santiago Chile 27 września 1970 r. swobodnie stwierdzała, że najważniejszym celem Stanów Zjednoczonych był wojskowy zamach stanu. Urzędnicy CIA starali się promować „akceptację niepowodzenia rozwiązania politycznego i potrzebę rozwiązania wojskowego”. Autorzy przewidzieli stworzenie okazji „przekonania wojska, że ich konstytucyjnym obowiązkiem jest uniemożliwienie Allende przejęcia władzy…”
„Dochodzimy do wniosku, że naszym zadaniem jest stworzenie kulminacyjnego klimatu pod solidnym pretekstem, który zmusi wojsko i prezydenta [byłego prezydenta Frei, pokonanego przez Allende] do podjęcia działań w pożądanym kierunku”. Choć ostateczny cel wojskowego zamachu stanu był jasny, depesza CIA z niezwykłą szczerością omawiała przeszkody na drodze do pożądanego przejęcia. Zasadniczo poparcie dla wyboru Allende i procedur demokratycznych było zbyt duże: „Jeszcze 10 dni temu wydawało się, że poza Chile nie było prawie żadnego poczucia, a w Chile było bardzo mało masowego poczucia, że wybór Allende był konieczny, co było złem. Dlatego przyjęcie twardego stanowiska w sprawie wojskowego zamachu stanu może być trudne.
„…nadal mamy wątpliwości co do stanu psychicznego w tej kwestii [„że wybór Allende jest nikczemnym wydarzeniem”] w Chile. Mówimy o odczuciach masowego społeczeństwa, w przeciwieństwie do prywatnych odczuć elit”.
10 października placówka CIA w Santiago w Chile przesłała telegramem ostrzeżenie o konsekwencjach amerykańskiej interwencji: „Rzeź może być znaczna i długotrwała, tj. wojna domowa…. Prosiliście nas o wywołanie chaosu w Chile”.
Pierwszym poważnym krokiem Stanów Zjednoczonych było zabójstwo generała Rene Schneidera, dowódcy wojskowego przestrzegającego chilijskiej konstytucji i przez to postrzeganego przez USA jako przeszkoda dla zamachu stanu. Za pomocą sześciu pistoletów maszynowych wysłanych z USA do Chile w przesyłce dyplomatycznej agenci zabili Schneidera 20 października 1970 r. CIA miała nadzieję, że winę za zabójstwo przypisze się elementom skrajnej lewicy, co zwróci przywódców wojskowych przeciwko Allende. Rozwój ten nie nastąpił.
Mimo to urzędnicy CIA byli pewni, że przy właściwym wykorzystaniu zasobów USA będą w stanie przygotować grunt pod zamach stanu. W podobny sposób, w jaki amerykańscy decydenci mieli całkowicie sfabrykować kontras Nikaragui (wybór przywódców, pisanie ich manifestów, uzbrajanie ich, zapewnianie globalnego PR i wyznaczanie ogólnego kierunku, jak ujawnił Wall St. Dziennik news) dziesięć lat później CIA widziała siebie zarówno w konstruowaniu, jak i kierowaniu nową chilijską siłą opozycyjną, której nieubłaganym celem był wojskowy zamach stanu.
Aby skierować opozycję na tę trajektorię, kierownictwo CIA przewidziało wiele wymiarów „wojny” w Chile: „A. Wojna gospodarcza: Ambasador może być niezwykle pomocny w tych wysiłkach. Ambasador Edward Korry, postrzegany przez niektórych członków administracji Nixona jako osoba zajmująca stanowisko zbyt miękkie, niemniej jednak wyjaśnił swoją rolę w ten sposób: „zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby spalić Chile i Chilijczyków na skrajną deprywację i ubóstwo”. Jak Korry ostrzegł chilijskiego przywódcę: „Żadna nakrętka ani śruba nie wjedzie do Chile”. W wysiłkach na rzecz wojny gospodarczej rząd USA miał pełną współpracę z międzynarodowymi instytucjami pożyczkowymi, amerykańskimi firmami działającymi w Chile i ostatecznie z chilijskimi właścicielami firm subwencjonowanymi przez CIA.
"B. Wojna polityczna:… „Każda grupa specjalnego interesu powinna być finansowana pod każdym względem i powinna być wspierana w składaniu publicznych oświadczeń, wiecach publicznych, podróżach w celach propagandowych lub w jakikolwiek inny pomysłowy sposób, jaki stacja może wyczarować, aby zapewnić, że Allende nie powiększy swojej bazy poparcia ….”
CIA była szczególnie zaniepokojona trudnością przekonania świata, że Allende stanowi tajne zagrożenie dla demokracji, jeśli nie będzie znaczącego, widocznego wewnętrznego sprzeciwu kwestionującego legitymację jego rządu. Ale rozwiązanie było oczywiste – jeśli nie będzie masowego, rdzennego, oddolnego sprzeciwu, sprzeciw można po prostu wszczepić: „Nie możemy próbować rozpalić świata, jeśli samo Chile jest spokojnym jeziorem. Paliwo do ognia musi pochodzić z Chile. Dlatego stacja powinna zastosować każdy podstęp i każdy fortel, jakkolwiek dziwaczny, aby wywołać ten wewnętrzny opór. (Wysiłki Stanów Zjednoczonych na tej arenie zostały ogromnie ułatwione dzięki dużemu i tajnemu wsparciu USA dla dominującej chilijskiej mediów, Rtęć.)
Omawiając „wojnę psychologiczną”, urzędnicy CIA bez ogródek wyrażali się o odrzuceniu jakiegokolwiek „rozwiązania parlamentarnego” i upieraniu się, że jedynie przejęcie wojskowe wystarczy, aby przywrócić dominację USA na pełną skalę w Chile:
- Uwrażliwiaj uczucia w Chile i poza nim, że wybór Allende jest nikczemnym wydarzeniem dla Chile, Ameryki Łacińskiej i świata
- Stwórz przekonanie, że Allende należy powstrzymać
- Zdyskredytować rozwiązanie parlamentarne jako niewykonalne
- Wysuwamy nieunikniony wniosek, że wojskowy zamach stanu jest jedyną odpowiedzią.
- Przede wszystkim CIA wezwała do zdecydowanego zaangażowania się w całkowite zatrucie demokracji w Chile. Autorzy depeszy ostrzegali: „Musimy jednak mocno trzymać się zarysów, w przeciwnym razie nasza produkcja będzie rozproszona, zdenaturowana i nieskuteczna, nie pozostawiając w umyśle niezatartego pozostałości, jaką powoduje nagromadzenie arsenu”.
Ostatecznie, cztery dekady później, to, co CIA określiła mianem „nieusuwalnej pozostałości” trucizny, pozostaje w krwioobiegu chilijskiego społeczeństwa. Chilijska siła robocza pozostaje ograniczona ograniczeniami z czasów Pinocheta, średnie płace realne są niższe niż w 1973 r., a Chile zalicza się do jednego z najbardziej nieegalitarnych krajów na świecie.
Z
Roger Bybee jest pisarzem z Milwukee zajmującym się kwestiami pracy oraz instruktorem studiów nad pracą w Rutgers i Uniwersytecie Illinois ([email chroniony]).