Książki
Czarny przeciwko Imperium: Historia i polityka
Impreza Czarnych Panter
Autorzy: Joshua Bloom i Waldo E. Martin Jr.
University of California Press, 2013, 560 s.
Recenzja Jeremy’ego Kuzmarova
Latem 1970 roku Wietnamczycy Północni zaprosili przywódcę Partii Czarnych Panter Eldridge’a Cleavera, aby porozmawiał z czarnymi żołnierzami ze stacji radiowej w Hanoi. Cleaver był autorem bestsellerowego pamiętnika pt. Dusza na lodzie, która dostarczyła wglądu w psychologiczne skutki ucisku rasowego w Ameryce i ostrej krytyki wojny w Wietnamie. Powiedział żołnierzom, że: „Oni programują to coś tak, że wy, koty, zostajecie wycofani z pola bitwy. Wypychają cię z przodu, żeby cię wywalili. I w ten sposób… rozwiązują problem utrzymania dużej liczby żołnierzy w Wietnamie; i rozwiązują problem trzymania młodych wojowników z dala od ulic Babilonu. I to jest brudna, okrutna gra, która jest na ciebie prowadzona. I nie rozumiem, jak możesz się na to zdecydować.
In Czarny przeciwko imperium: historia i polityka Partii Czarnych PanterJoshua Bloom i Waldo E. Martin Jr. wykorzystują przemówienie Cleavera, aby pokazać internacjonalizm Partii Czarnych Panter i jej antyimperializm. Pantery uważały Afroamerykanów za naród skolonizowany w Stanach Zjednoczonych, poddawany dyskryminacji społecznej i ekonomicznej oraz nadzorowaniu swoich dzielnic przez rasistowskich funkcjonariuszy policji, których porównali do armii okupacyjnej. Promowali pisma Frantza Fanona, algierskiego psychologa, który analizował, w jaki sposób ludy skolonizowane internalizowały własny ucisk i odrzucały swoje dziedzictwo kulturowe. Wolność można było osiągnąć jedynie poprzez przewrót rewolucyjny.
Partia Czarnych Panter powstała w Oakland w Kalifornii w 1966 roku po zabójstwie Malcolma X. Huey P. Newton, współzałożyciel partii wraz z Bobbym Seale'em, studiował prawo w Merritt College i odkrył, że noszenie naładowanej broni palnej jest legalne. Kalifornia w miejscach publicznych. Pantery zaczęły patrolować ulice Oakland, aby bronić swoich społeczności i rekrutować młodzież z gett, która w przeciwnym razie mogłaby dołączyć do gangów ulicznych. Pantery budowały swoje więzi ze społecznością, najpierw w Oakland, a następnie w miastach w całym kraju, zapewniając śniadania młodzieży znajdującej się w niekorzystnej sytuacji, opiekę medyczną i zajęcia pozaszkolne. Program śniadaniowy zapewniał wyżywienie setkom dzieci dziennie i tysiącom tygodniowo, a lokalne firmy często przekazywały żywność (choć czasami były wymuszane). Dzięki zuchwałej retoryce, ulicznej śmiałości i zaangażowaniu w działanie Czarne Pantery poruszyły wyobraźnię białej lewicy studenckiej i życzliwych liberałów, którzy organizowali wydarzenia związane ze zbiórką pieniędzy. Grupa zrodziła liczne odgałęzienia, w tym Młodych Lordów. Ich krytyka rasistowskiej struktury władzy i wojny w Wietnamie spotkała się wówczas z dużym oddźwiękiem. Organizacja odegrała wpływową rolę w przewodzeniu demonstracji na kampusie, które doprowadziły do rozwoju programów studiów czarnoskórych i modernizacji programu nauczania akademickiego.
Pantery były celem policji i często wdawały się w strzelaniny z władzami. Wielu ich członków zostało uwięzionych i zabitych. W Oakland notorycznie rasistowska policja wielokrotnie strzelała do siedziby Panther, ustalała nagrody za zabicie przywódców Panther i zamordowała 17-letniego Bobby'ego Huttona po tym, jak został zatrzymany przez policję. W październiku 1967 roku Huey Newton został zatrzymany i wdał się w strzelaninę z funkcjonariuszem policji w Oakland, Johnem Freyem, który zginął w walce wręcz. Newton został ranny i aresztowany za nieumyślne spowodowanie śmierci, a później uwolniony, gdy jego sprawa stała się sprawą światową. Kiedy w szpitalu był przykuty do łóżka, był wyśmiewany i opluwany przez policję, bez potępienia ze strony personelu szpitala.
Mniej więcej w tym czasie dyrektor FBI J. Edgar Hoover określił Pantery jako największe zagrożenie dla bezpieczeństwa wewnętrznego w Stanach Zjednoczonych. Próbując zniszczyć organizację, agenci FBI szerzyli dezinformację, penetrowali aparat partyjny, zasadzali prowokatorów i siali niezgodę w szeregach przywódców. W Los Angeles informatorzy FBI najprawdopodobniej zamordowali Johna Hugginsa i Alprentice „Bunchy” Cartera, przywódcę związku czarnych studentów na Uniwersytecie Kalifornijskim w Los Angeles. W Chicago 21-letni przywódca partii Fred Hampton i towarzysz Mark Clark zostali odurzeni narkotykami, a następnie zamordowani przez lokalną policję w zmowie z FBI. Obaj zawarli rozejm między rywalizującymi gangami ulicznymi, które zaczęli werbować do partii.
Z biegiem czasu Partia Czarnych Panter nie była w stanie się utrzymać, ponieważ większość jej przywódców została uwięziona, zabita lub wygnana. Romantyzacja przemocy i promowanie wojny partyzanckiej zniechęciło do społeczeństwa ludzi, którzy poza tym sympatyzowali z trudną sytuacją Czarnych i sprzeciwiali się wojnie w Wietnamie. Niezdolność Panter do tworzenia większych koalicji z liberalną lewicą została uosobieniem tego, że przywódca Panter David Hilliard został wygwizdany ze sceny podczas antywojennego wiecu w Golden Gate Park w San Francisco, któremu towarzyszyły przemówienia senatorów George'a McGoverna i Eugene'a McCarthy'ego. Hilliard posunął się za daleko, nazywając Richarda Nixona „skurwielem”, którego należy zamordować. „Zabijemy Richarda Nixona i każdego sukinsyna, który stanie na drodze wolności”. Reputacja Panthers jeszcze bardziej spadła, gdy Huey Newton zaczął wykazywać megalomańskie zachowanie po wyjściu z więzienia w 1970 roku. Newton przeprowadził się do eleganckiej rezydencji i zaczął spotykać się z elementami podziemnego świata Oakland. Po załamaniu psychicznym został później oskarżony o zamordowanie 17-letniej prostytutki i zmarł w 1989 r. w wyniku najwyraźniej nieudanego handlu crackiem.
W połowie lat 1970. Pantery przestały istnieć jako zorganizowana siła polityczna, co było równoznaczne z upadkiem radykalnych ruchów studenckich lat 1960. Zakończenie wojny w Wietnamie i otwarcie Nixona na Chiny oraz polityka odprężenia, w połączeniu z Planem Filadelfskim promującym akcję afirmatywną, pomogły stłumić poparcie dla radykalnej, antyimperialistycznej retoryki Panter, mimo że wiele nierówności strukturalnych i brutalności policji przeciw któremu się wypowiadali, nie ustąpiły. Gazeta partyjna zaczęła pomniejszać nacisk na przemoc zbrojną i wojnę partyzancką, skupiając się bardziej na strukturalnej krytyce amerykańskiego kapitalizmu i imperializmu. Odgałęzienia takie jak Czarna Armia Wyzwolenia (BLA) w imieniu sprawy rewolucyjnej rabowały banki i bombardowały budynki rządowe, chociaż inne Pantery próbowały swoich sił w polityce wyborczej. W 1972 r. Bobby Seale kandydował na burmistrza Oakland z ramienia socjaldemokracji i wymusił drugą rundę ze swoim republikańskim konkurentem, choć ostatecznie przegrał. Elaine Brown, dawna partnerka Huey Newtona, pomogła zorganizować Czarnych w celu wsparcia gubernatora Jerry'ego Browna i była w stanie wykorzystać swoją przewagę nad nim, aby pozyskać fundusze na projekty rozwoju społeczności. Konserwatywna zmiana w życiu politycznym ograniczyła jednak wpływ Browna na dłuższą metę, a ostatni rozdział Pantery zamknął swoje podwoje na dobre w 1982 roku.
Czarni przeciwko Imperium otwiera nowe możliwości naukowe, przedstawiając pierwszą obszerną historię Partii Czarnych Panter. Jednym z głównych celów autorów jest wyjście poza demonizację Partii Panter przez autorów neokonserwatywnych, takich jak David Horowitz, którzy przedstawiają Pantery jako grupę przestępczą. Horowitz i jemu podobni nie biorą pod uwagę środowiska społecznego, w którym wyłoniły się Pantery, ani doświadczeń Czarnych w tamtych czasach. Minimalizują stopień represji państwowych przyczyniających się do implozji partii i umniejszają pozytywne elementy historii partii, w tym programy śniadaniowe, zdolność partii do upolityczniania młodzieży z getta i odwracania jej od przemocy gangów, podnoszenie świadomości społecznej na temat nieludzkości imperializmu, jego zaciekły sprzeciw wobec wojen w Indochinach oraz pobudzanie Czarnych i innych uciskanych ludzi do stania w obronie swoich praw, zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i za granicą. Czarni przeciwko Imperium stanowi znaczący wkład w przywrócenie integralności działaczy Partii Czarnych Panter, którzy walczyli o sprawiedliwość społeczną, i pokazuje, jak historia rasizmu w Ameryce wywołała psychiczne udręki i udręki wśród Czarnych, którzy stawiali opór najlepiej, jak potrafili. Należy przyznać się do błędów popełnionych przez Partię i jej przywódców, ale błędy te były w dużej mierze zakorzenione w amerykańskich doświadczeniach oraz brutalnych, opresyjnych społecznościach, z których pochodziła większość Panter.
Z
Jeremy Kuzmarov jest adiunktem historii JP Walkera na Uniwersytecie w Tulsie i autorem książki Mit uzależnionej armii: Wietnam i współczesna wojna z narkotykami i Modernizacja represji: szkolenie policji i budowanie narodu w stuleciu Ameryki.
Po kapitalizmie: Demokracja gospodarcza w działaniu
Autor: Dada Maheshvarananda
Innerworld Publications, 2012, 392 s.
Recenzja Andy'ego Douglasa
Równowaga to słowo, którego trudno byłoby opisać dzisiejszą globalną gospodarkę. Nierówność majątkowa i wyzysk, manipulacje na rynku i finansjalizacja inwestycji stworzyły sytuację, którą można określić jedynie jako skrajnie niezrównoważoną, powodującą wiele cierpień. Wielu twierdzi, że kapitalizm w obecnej postaci jest niezrównoważony, że nie może i, co ważniejsze, nie powinien przetrwać.
Po kapitalizmie: demokracja gospodarcza w działaniu przedstawia spojrzenie na teorię społeczno-ekonomiczną, która może przywrócić równowagę. Obszerna książka rozpoczyna się od wnikliwej krytyki polityk, które doprowadziły do globalnego krachu w 2008 roku i wcześniejszych krachów, a następnie przechodzi do alternatyw dających nadzieję.
Autor, Dada Maheshvarananda, jest mnichem i aktywistą od 40 lat. W swojej twórczości wnosi skupienie na wartościach duchowych, spojrzenie na sferę ekonomiczną, które szanuje prawa człowieka i integralność ziemi, a także uznanie dla wzajemnych powiązań życia i wartości egzystencjalnej każdego stworzenia. W tej krytyce ukryte jest uznanie potrzeby miernika dobrobytu społecznego opartego na tym, jak radzą sobie najbiedniejsi członkowie społeczeństwa.
Maheshvarananda, prezenter na Konferencji na rzecz Demokracji Gospodarczej w Madison w stanie Wisconsin w 2012 r., kieruje zespołem doradców w Caracas, Instytutem Badawczym Prout w Wenezueli. Jego pomysły wywodzą się z wywodzącej się z Indii platformy zwanej Teorią Progresywnego Utylizacji (Prout). Teoria ta, wysunięta przez bengalskiego filozofa PR Sarkara w latach pięćdziesiątych XX wieku, oferuje plan konstruowania gospodarek w sposób, który zarówno zachęca do pracy (czego komunizm nigdy nie zrobił), jak i ogranicza nadmierną akumulację kapitału (czego kapitalizm nie zrobi).
Maheshvarananda argumentuje, że kapitalizm ma przynosić korzyści bogatym; ze swej natury wyklucza o wiele więcej osób, niż przynosi korzyści. Co więcej, systematycznie niszczy planetę. Przytacza cztery fatalne wady: (1) koncentracja bogactwa, (2) większość inwestycji ma charakter spekulacyjny, a nie produktywny, (3) zachęcanie do zadłużania się oraz (4) przymykanie oka na wpływ własnej polityki na środowisko.
Pojawiają się tu dające do myślenia pomysły na temat tego, co mogłoby zastąpić kapitalizm (a krytyka dostrzega także wiele niepowodzeń komunizmu). Taka gospodarka skupiałaby się na przedsiębiorczości na mniejszą skalę (ograniczony kapitalizm), silnym sektorze spółdzielczym i kluczowych gałęziach przemysłu będących własnością publiczną.
Autor twierdzi, że struktura ta mogłaby zostać zdecentralizowana poprzez utworzenie regionów samowystarczalnych gospodarczo w oparciu o wspólne warunki gospodarcze i społeczne, wspólny potencjał geograficzny, dziedzictwo kulturowe i język. Zdecentralizowane planowanie umożliwiłoby każdemu regionowi wykorzystanie własnych zasobów i możliwości dla własnej korzyści. W takim kontekście ważne byłoby, zauważa, wspieranie poczucia uniwersalnego człowieczeństwa, unikając zaściankowego separatyzmu.
W książce szczególną uwagę poświęcono spółdzielniom, przedstawiając historię ich rozwoju i skupiając się na najsłynniejszej sieci spółdzielczej, hiszpańskiej Mondragon. Wenezuelski Instytut Badawczy Prout został zatrudniony przez rząd Wenezueli do oceny siły ruchu spółdzielczego w tym kraju. Badacze PRI obszernie pisali o czynnikach niezbędnych do funkcjonowania spółdzielni, do których zalicza się wspierające środowisko społeczne, rozsądne planowanie z wyprzedzeniem, wykwalifikowane zarządzanie, innowacje i adaptacja oraz edukacja.
Maheshvarananda maluje portret projektów, w których znajdują się niektóre z tych pomysłów wdrażane, od spółdzielczej kliniki opieki zdrowotnej w Kenii po społeczność rolników zajmujących się zrównoważonym rozwojem w Brazylii. Chwali ruch Occupy w USA i opisuje ruchy innych ludzi, na przykład ten na Filipinach, który zachęca młodzież do walki z materialistyczną „pseudokulturą” i przyjęcia własnych tradycji. Choć zadanie stworzenia prawdziwej demokracji ekonomicznej wydaje się trudne, sugeruje, że ruchy kulturalne mają do odegrania dużą rolę, wzmacniając pozycję ludzi na poziomie lokalnym.
Autor porównuje Prouta także z innymi modelami, takimi jak „ekonomia partycypacyjna” czy Parecon. Wydaje się, że obie teorie mają ze sobą wiele wspólnego – na początek nacisk na zdecentralizowaną gospodarkę i spółdzielnie. Zdaniem autora Pareconowi brakuje jednak perspektywy duchowej. Obydwa różnią się w kwestii zachęt. Prout, pisze Maheshvarananda, uważa, że w uznaniu zasług i osiągnięć ludzi należy przyznawać wyższe dochody, aby motywować do kreatywności i samorozwoju, podczas gdy Parecon nalega, aby w zawodach wymagających wysokich kwalifikacji nie otrzymywano wyższego wynagrodzenia niż w przypadku innych zawodów.
Książka zyskała także uznanie wielu działaczy. Bill McKibben pisze: „Trwają poszukiwania nowych sposobów zamieszkiwania napiętej ziemi… na tych stronach jest mnóstwo interesujących tropów”. Noam Chomsky zauważa: „Nie można mieć znaczącej demokracji politycznej bez funkcjonującej demokracji ekonomicznej”. Ostatni rozdział książki poświęcony jest obszernej rozmowie Maheshvaranandy z Chomskym, w której ten ostatni między innymi krytykuje niepowodzenie Stanów Zjednoczonych w rozwoju systemu kolei dużych prędkości i chwali zmiany zachodzące w Ameryka Łacińska z dojściem do władzy ruchów tubylczych i niewielką liczbą amerykańskich baz wojskowych na półkuli.
W książce zamieszczono szereg krótkich „esejów gościnnych” ekonomistów i aktywistów, które stanowią o bogactwie wywodu książki.
Oczywiście są słabe punkty. W jednej części autor przedstawia podatek od wartości gruntu, w ramach którego opodatkowane jest użytkowanie zasobów, użytkowanie gruntów i zanieczyszczenie: „opodatkowanie niezarobionych miliardów dolarów dochodu, który kilku kapitalistów czerpie z darów Natury…”
Jednak jeden z zaproszonych eseistów, ekonomista z Duke University, zaprzecza tej idei. Pisze, że podatki od wartości ziemi są przydatne w gospodarce kapitalistycznej, ale byłyby mniej przydatne w gospodarce proutowskiej. „Jeśli nałożono podatek od wartości gruntów, spółdzielnie będą musiały zmniejszyć produkcję i podnieść ceny, aby uzyskać dochód wystarczający na opłacenie podatków…”
Ta wymiana zdań wydaje się jednak typowa dla debaty toczącej się na kartach książki i przypuszczalnie w kulturze działaczy Prout. Założyciel Prouta najwyraźniej zaproponował szerokie zmiany w swojej teorii. Praktyczne zastosowania są obecnie opracowywane w lokalizacjach na całym świecie. W dodatku autor przedstawia ćwiczenie mające na celu wykorzystanie analizy Proutowskiej w kontekście problemów gospodarczych wyimaginowanego kraju. (W rzeczywistości, jak zauważa Maheshvarananda, wezwano proutystów, aby przedstawili rzeczywiste perspektywy na temat równoważenia potencjałów gospodarczych kilku regionów na całym świecie). W tym ćwiczeniu słabiej radzącemu się sektorowi rolnictwa zaradzi się różnymi sposobami, zwiększając plony z gruntów, na przykład poprzez płodozmian i inne postępowe metody, obniżając koszty produkcji oraz dywersyfikację, nawadnianie i zwiększoną produkcję ryb.
Korzyści ze zrównoważonej gospodarki przeniosłyby się na inne aspekty życia, od środowiska, przez edukację, po wymiar sprawiedliwości w sprawach karnych. W końcu wszystko jest ze sobą powiązane, co autor podkreśla. To właśnie ten wszechstronny duch teorii Prouta jest niezwykle atrakcyjny, gdyż dzieło sprawiedliwości i praca jednostki idą ręka w rękę.
Maheshvarananda prowadził warsztaty medytacyjne na wiecach i demonstracjach na całym świecie, takich jak Światowe Forum Społeczne, podkreślając znaczenie skupionego, spokojnego ducha w pracy aktywistycznej. Sugeruje, że dostęp do wewnętrznego źródła radości umożliwia bycie częścią rozwiązania, motywowanie i wspieranie w dokonywaniu pozytywnych zmian w świecie.
Nalega na przywrócenie równowagi w naszej ekologii i gospodarce, a także w naszym życiu, zanim będzie za późno.
Z
TSprzeczności „realnego socjalizmu”: dyrygent
i Przeprowadzony
Autor: Michael A. Lebowitz
Monthly Review Press, 2012, 192 s.
Recenzja Setha Sandronsky'ego
Michael A. Lebowitz bada, co (nie) wydarzyło się w byłym Związku Radzieckim oraz w krajach Europy Środkowo-Wschodniej w ciągu trzech dekad zakończonych w latach 1980. XX wieku. Po co pisać tę książkę?
W XXI wieku taka najnowsza historia ma znaczenie. Dowodem na to jest niestabilność ekologiczna i gospodarcza, z jaką boryka się ludzkość na całym świecie po upadku komunizmu w stylu sowieckim. W tym celu autor skupia się na codziennych realiach i strukturach leżących u podstaw realnego socjalizmu (RS). Czytamy o tym, co ludzie robili w miejscu pracy – i poza nim – aby kreować siebie i otaczający ich świat. Jak jego metoda działa w przypadku RS? Lebowitz odkrywa „konkretne zjawiska tych społeczeństw… aby uchwycić podstawową strukturę, która je generuje”. Ta analityczna dynamika przebiega przez całą książkę czerwoną linią. Kwestionując przeszłość, stara się stworzyć „nową wizję socjalizmu w XXI wieku”.
W rozdziale pierwszym, „Gospodarka niedoboru”, Lebowitz zastanawia się, jak taki system częściowo się zreprodukował, krytycznie przyglądając się pismom Janosa Kornai, który w swoim studium RS „odrzucił… logikę kapitału”. Według Lebowitza jest to poważna wada. Podąża za analizą Marksa dotyczącą systemu kapitalistycznego, utrzymując, że podobnie jak RS stworzył on klasę robotników, którzy „przez edukację, nawyki i tradycję uważają wymagania tego sposobu produkcji za oczywiste prawa naturalne”. Z tych ram wyłaniają się krytyczne pytania dotyczące regulacji i reprodukcji.
Jednym z nich jest to, kim byli menedżerowie przedsiębiorstw pod rządami RS? Lebowitz odsłania kurtynę i rolę menedżerów jako aktywnych uczestników systemu. Na przykład, w jaki sposób menedżerowie przedsiębiorstw współdziałali z planistami RS? Odpowiedzi dotyczą praw pracowniczych pracowników, których nie wywalczyli, a zatem nie mogli ich zachować. To pozbawienie pracowników mocy mówi wiele o RS. Czytamy więcej na temat tego aspektu umowy społecznej, który Lebowitz nazywa „awangardową relacją produkcji” (VROP), która rozwiewa mity i rzeczywistość.
VROP jest systemem odgórnym. W rozdziale trzecim autor zarysowuje wiele poruszających jej części. Obejmują one partię awangardową, klasę robotniczą, państwo i własność państwową, wzrost i biurokrację. Suma takich części stanowi logikę odtwarzającą „dyrygenta i przewodzonego”, awangardę, która wie, co jest najlepsze dla wielu pracujących.
W rozdziale czwartym Lebowitz zwraca się ku prawom awangardy i prawom kapitału. Wchodzą w interakcję i, zdaniem autora, ujawniają podziały pomiędzy menedżerami, awangardą i klasą robotniczą w czasach RS. Według Lebowitza ekonomiści RS, trochę jak ich przyjaźnie nastawieni do kapitalistów bracia, noszą zasłony klasowe. Sugeruje, że słabym punktem ekonomistów RS jest aktywna rola siły roboczej. Co najważniejsze, ta ślepota ignorowała fatalną wadę systemu pomiędzy „myśleniem a działaniem”. Ta faktyczna podstawa VROP jest antytezą rozwoju ludzkiego, pisze Lebowitz, i wyjaśnia, dlaczego kapitał obalił RS. Partia awangardowa wymaga szczególnej formy państwowej. Mocne i słabe strony dyrygentów awangardy, przewyższających kierowaną klasę robotniczą, porusza autor w rozdziale szóstym.
W przedostatnim rozdziale Lebowitz wyciąga z ruin RS „zarazki socjalizmu”. Jego generowanie intrygujących pytań kończy się trzema „oczywistymi wymogami rozwoju człowieka”. Autor kończy wezwaniem do przekroczenia awangardowego marksizmu poprzez powrót do starej niemieckiej „filozofii praktyki i wolności”. W ten sposób socjalizm tego stulecia może gromadzić stowarzyszonych przewodników stosunków kooperacyjnych w miejscu pracy i poza nim.
Bibliografia i notatki są pomocne dla czytelników, od uczniów po nauczycieli i nie tylko, którzy szukają lepszego zrozumienia kapitalizmu i socjalizmu. Polecam tę książkę ze względu na zawarte w niej spostrzeżenia.
Z
Seth Sandronsky mieszka i pisze w Sacramento ([email chroniony]).
Muzyka
Bryana Ferry’ego Wiek Jazzu:
Recenzja Johna Zavesky’ego
Bryan Ferry jest bardzo podobny do Billy'ego Pilgrima, postaci Kurta Vonneguta Rzeźnia Piąta, człowiekiem niekoniecznie żyjącym w swoim czasie. Kiedy Roxy Music po raz pierwszy pojawiła się na scenie w 1972 roku, wizualnie Ferry sprawiał wrażenie pozbawionego kontaktu z pozostałymi członkami grupy. Ferry ubrał się jak piosenkarz, podczas gdy Brian Eno i pozostali wyglądali, jakby przybyli z innej planety. Chociaż Ferry był muzyczną siłą napędową Roxy Music, od początku istnienia tego zespołu prowadził także karierę solową, niezależnie od Roxy Music. Kiedy Ferry nagrał swój pierwszy solowy album, te głupie rzeczy, była to płyta zawierająca covery obejmujące „Piece of My Heart”, „It's My Party” i „I Love How You Love Me" wszystkie piosenki śpiewane dotychczas wyłącznie przez kobiety. Album zawierał także utwór tytułowy „These Foolish Things” – standard z lat 1940. XX wieku. Poza cudownością Harry'ego Nilssona Mały dotyk Schmilssona w nocyw 1973 roku żaden zespół rockowy ani popowy nie osiągał standardów, z wyjątkiem Ferry'ego.
W swoim najnowszym wydawnictwie Ferry doprowadził koncepcję podróżującego w czasie minstrela do skrajności. Wiek Jazzu, i co to za przyjemność. Ferry, z pomocą aranżera Colina Gooda, zdecydował się na reinterpretację piosenek Roxy Music tak, jakby były wykonywane przez Jungle Band Duke'a Ellingtona lub Hot Seven Louiego Armstronga. Nie tylko podejście Ferry'ego do tych piosenek jest wyjątkowe, ale fakt, że cała uwaga skupiona jest na jego własnym materiale, a nie na coverach, jest pewną anomalią.
Epoka jazzu skupia się bezpośrednio na Ferry, ale z muzycznym akcentem. Podczas gdy materiał Roxy Music w dużej mierze nawiązywał do sceny glam, z której się wywodzili, Ferry tutaj na nowo odkrywa siebie i swój materiał. Album ten przedstawia Ferry'ego jako Caba Callowaya prowadzącego swoją orkiestrę w Cotton Club. Zniknęły słowa piosenki. Wiele z nich jest zmniejszonych i stanowi raczej muzyczną odpowiedź na materiał źródłowy. Na przykład „Boski człowiek” zostaje skrócony z pierwotnych dziesięciu minut do nieco ponad dwóch minut.
Bez wątpienia wielu fanów Roxy Music drapie się po głowie nad tą płytą. Epoka jazzu to projekt, który można albo kochać, albo nienawidzić. Tych, którzy chcą przyjąć najnowszy krok w karierze Ferry’ego, czeka nie lada gratka. Wiele piosenek wymaga więcej niż czterech lub pięciu taktów, zanim staną się rozpoznawalne. „Do the Strand” traci głośną gitarę i ryczący saksofon i zamienia się w lekką igraszki z rogami i stroikami. „Love is a Drug” traci swój dyskotekowy rytm i zamienia się w gorący jazzowy numer, a „Slave to Love” z powolnej nastrojowości materiału źródłowego zmienia się w pełen werwy taneczny numer. „Równina Wirginii” przechodzi od chwytliwej piosenki glam rockowej do skaczącego numeru dla Lindy Hops. „Awalon” brzmi jak piosenka, którą możesz usłyszeć lokalny zespół grający w knajpie w Nowym Orleanie.
Próba skupienia własnej twórczości na antytezie materiału źródłowego jest odważnym posunięciem i przewrotną pobłażliwością. Ray Davies i kilka innych starzejących się gwiazd rocka mają taką zdolność, ale żadna z nich nie ma polotu Ferry'ego Wiek jazzu. Jedynym zarzutem jest to, że w materiale wyraźnie nie ma wyjątkowego, zbolałego i pięknego wokalu Ferry'ego. Dzięki Bogu, Ferry ma takich muzyków, jak kornet i trębacz Enrico Tomasso, puzonista Malcolm Earle Smith oraz trzcinnicy Richard White, Robert Fowler i Alan Barnes, którzy zapewniają muzyczne interpretacje tych nieobecnych wokali.
Od 40 lat Bryan Ferry podąża własną muzyczną ścieżką. Na wiele sposobów Wiek Jazzu jest bardzo typowy dla Ferry. Ten człowiek zawsze poruszał się w zygzaku, gdy wszystko wskazywało na to, że jest w zakręcie. Nieustannie reinterpretował materiał – czy to Dylana, Briana Wilsona, czy Cole’a Portera – więc co powinno być tak niepokojącego w projekcie, który na nowo wymyśla jego własne piosenki? Z drugiej strony decyzja Ferry'ego o porzuceniu wokalu, ograniczeniu ilości piosenek i wymyśleniu ich na nowo jako sesji w Top Ten Roaring Twenties jest z pewnością jego najbardziej radykalnym posunięciem w dotychczasowej historii. Wiek Jazzu porusza się, trzęsie, podskakuje i toczy się jak na imprezie. Nie przegap zabawy.
Z
Artykuły Johna Zavesky’ego publikowano w „Counterpunch”, Kronika palestyńska, głos dysydentaThe Los Angeles Timesi inne publikacje.