„Urodziłam się i wychowałam w San Francisco, ale musiałam przeprowadzić się do Oakland, aby zapewnić opiekę moim młodym bliźniakom” – powiedziała mi 24-letnia pracująca samotna matka Jaquayla Burton. „Chciałam mieszkać blisko rodziny w mieście, które kocham i mogłabym mieć, gdyby płace były wyższe, gdyby były dostępne możliwości pracy i gdyby mieszkania były tańsze”.

Jaquayla nie jest sam. To opowieść o rosnących nierównościach w jednym z najbogatszych miast Ameryki i wcale nie musi tak być.

San Francisco to jedno z najpiękniejszych miast świata, położone nad Oceanem Spokojnym, z niezwykle malowniczymi krajobrazami otoczonymi pluszowymi zatoczkami i zatokami.

150 lat temu zdesperowani chińscy robotnicy opisali swój wymarzony cel podróży jako „Złotą Górę”. Europejscy poszukiwacze przygód ukuli określenie „Paryż Zachodu”. W czasach nowożytnych stało się znane po prostu jako „Miasto nad zatoką”.

Wyluzowani miejscowi po prostu mówią „Miasto” i tak to zostawiają.

Ale bez względu na to, jak się nazywa, wszyscy są zgodni, że jest to jedno z najpiękniejszych miast na świecie. Jest wiodącym kierunkiem turystycznym i niezmiennie plasuje się w czołówce najlepszych miejsc do życia Businessweek Bloomberga plasując się na samym szczycie jeszcze w 2012 roku.

Ale San Francisco ma jeszcze jedno wyróżnienie, które plasuje je na szczycie wszystkich innych. Jest numerem jeden pod względem najszybciej rosnącej nierówności pomiędzy bogatymi i biednymi w całej Ameryce.

Nie ma to na celu dyskredytować tych, którzy cieszą się dramatycznym wzrostem standardu życia dzięki eksplozji miejsc pracy w Google, Twitterze i start-upom technologicznym zwabionym do miasta dużymi ulgami w zakresie podatku dochodowego od osób prawnych.

Problem polega raczej na tym, że boom gospodarczy, podobnie jak potężny cofający się przypływ na Pacyfiku, pozostawia wielu mieszkańców San Franciszkanów w trudnej sytuacji.

A statystyki są alarmujące.

 

Pogłębiające się nierówności i rosnące ubóstwo 

Według Instytutu Polityki Publicznej Kalifornii i Centrum ds. Ubóstwa Stanforda raport na temat nierówności, około 800,000 23 mieszkańców San Francisco cierpi na wskaźnik ubóstwa na poziomie XNUMX%. Co szokujące, to prawie jedna czwarta populacji.

Kolejny autorytatywny „The Puzzle of Monogamous Marriage”  opublikowane w 2014 r. przez Brookings Institute potwierdzają olbrzymią lukę dochodową.

Obliczono na przykład, że gospodarstwo domowe w San Francisco należące do 5-procentowych najwyższych dochodów zarabiało prawie 17 razy więcej niż gospodarstwo domowe osiągające 20 procent najniższych dochodów.

Odnosząc się do danych Brookingsów, pisarka z San Francisco Barbara Koh zauważyła, że ​​ta sama tendencja występuje w miastach w całej Ameryce, ale „różnica dochodowa w San Francisco jest jednak wyraźna, ponieważ nasi bogaci są niezwykle bogaci i stają się coraz bogatsi. Dochód 353,500 5 dolarów najbogatszych XNUMX procent gospodarstw domowych w San Francisco jest wyższy niż dochód ich odpowiedników w jakimkolwiek innym dużym mieście”.

Jak wskazuje Koh, tendencja do rozbieżności w dochodach rzeczywiście rośnie w całej Ameryce, ale głównie dlatego, że dochody 20% niższych dochodów spadają bardziej dramatycznie w dół niż w San Francisco, gdzie nawet skromna płaca minimalna wynosząca 10.74 dolara, w rzeczywistości najwyższa w kraju, pomaga kiedykolwiek tak nieznacznie, aby ratować rodziny borykające się z trudnościami.

Warto zauważyć, że faktycznie byłaby to krajowa płaca minimalna $ 21.72 godzin gdyby został on dokładnie skorygowany o wzrost wydajności osiągnięty przez pracowników od 1968 r.

„Oczywiście dochody z tego wzrostu produktywności utuczą kieszenie pracodawców i akcjonariuszy, którzy już mają pod dostatkiem, i jest to jedna z rzeczy, która przyczynia się do wzrostu ubóstwa i dysproporcji w zamożności w tym mieście, w tym stanie i w tym kraju – powiedziała Jessica Bartholow.

Bartholow jest ekspertem ds. polityki i orędownikiem legislacyjnym prestiżowej firmy Zachodnie Centrum ds. Prawa i Ubóstwa z siedzibą w Kalifornii.

Pozytywnym akcentem jest to, że postępowa koalicja grup społecznych i pracowniczych w San Francisco właśnie ogłosiła propozycję głosowania z listopada 2014 r., popieraną przez burmistrza i dziesięciu członków Rady Nadzorczej, która będzie stale podnosić płacę minimalną do 15 dolarów do 2018 r.

To rozwiązanie dotyczące głosowania nie obejmuje żadnych wyjątków dla pracowników przekazujących napiwki lub osób korzystających z opieki zdrowotnej zapewnianej przez firmę, co jest już obowiązkowym wymogiem miasta dla pracodawców. W efekcie uważa się ją za najbardziej zaawansowaną propozycję dotyczącą płacy minimalnej w kraju, a jeśli zostanie uchwalona, ​​znacząco podniesie poziom życia osób znajdujących się na najniższym poziomie.

To działało już wcześniej.

Według Karla Kramera, współdyrektora kampanii „Kiedy w 2008 r. uderzyła po raz pierwszy wielka recesja, San Francisco radziło sobie lepiej niż reszta Kalifornii”. Koalicja płacy wystarczającej na utrzymanie w San Francisco. W mieście odnotowano niższe bezrobocie, co jego zdaniem wynika z „flotylli przepisów ochronnych, takich jak obecne przepisy dotyczące płacy minimalnej”.

Rzeczywiście, duża liczba nisko opłacanych pracowników z pieniędzmi w kieszeni w rzeczywistości pobudziła całą gospodarkę, wydając znaczne kwoty w lokalnych przedsiębiorstwach, dużych i małych.

Jednak kiedy burmistrz Ed Lee* objął urząd, jego polityka gospodarcza zakładała nadanie priorytetu przedsiębiorstwom z branży zaawansowanych technologii poprzez wprowadzenie dużych ulg podatkowych. To przyciągnęło do miasta wysoko wykwalifikowaną i wysoko opłacaną siłę roboczą, co niemal natychmiast wywołało kryzys mieszkaniowy związany z rosnącymi czynszami.

Strażnik San Francisco Raporty że w ostatnim kwartale 2014 r. „jedna sypialnia będzie kosztować 2,795 dolarów, dwie sypialnie 3,875 dolarów, a trzy sypialnie 4,750 dolarów”.

Ale to tylko jeden z wielu powiązanych problemów.

„W tym niezrównoważonym podejściu gospodarczym burmistrza, Kramer mówi mi, „to, co gubi się” to „zmniejszony nacisk na tworzenie miejsc pracy dla nisko opłacanych pracowników”. A to odbija się na rodzinach z klasy robotniczej, które są następnie zmuszone do opuszczenia miasta.

To coś tak złego, że rodzina Jaquayli została „zmuszona do opuszczenia kraju z powodu trudności ekonomicznych” – powiedział mi Bartholow.

Zapytana o jej sugestie, zwolenniczka legislacji natychmiast odpowiedziała, że ​​polityka miasta powinna w pierwszej kolejności powstrzymać odpływ rodzin pracujących poprzez zwiększenie dostępności mieszkań w przystępnych cenach i dostosowanie wynagrodzeń do podstawowych potrzeb.

Faktycznie, ma rację. Według danych z 184,000 r. 2011 XNUMX mieszkańców San Franciszkanów żyje w ubóstwie. Jednak na przykład trudności związane z rosnącymi czynszami dotykają także tych, którzy mają szczęście mieć pracę, tworząc w ten sposób nowy termin „pracujący biedni”, który na stałe wszedł do naszego słownictwa.

W Kalifornii 64% osób żyjących poniżej progu ubóstwa żyje w gospodarstwach domowych zarabiających.

 

Złe zasady nas dzisiaj prześladują 

W tych warunkach nie ma nic nieuniknionego. Są one wynikiem polityk krajowych i lokalnych wprowadzonych w ciągu ostatnich kilku dziesięcioleci, które obcięły wydatki socjalne na szeroki zakres usług publicznych, takich jak edukacja, programy żywieniowe dla dzieci i dotacje dla osób starszych.

Na przykład, jak stwierdził Bartholow, biedne rodziny z dziećmi kwalifikującymi się do pomocy w zakresie podstawowych potrzeb (CalWORK) „otrzymują miesięczną kwotę dotacji o połowę mniejszą niż 20 lat temu w zakresie ograniczania ubóstwa”.

Jeśli świadoma i zmobilizowana koalicja społeczności i pracowników reprezentująca większość nie zacznie się mobilizować, jak to miało miejsce niedawno podczas walki o płacę minimalną w wysokości 15 dolarów w San Francisco, sytuacja będzie się tylko pogarszać.

„Będzie to wymagać walki” – mówi mi Kramer – „ale jest to walka do wygrania”, ponieważ stworzymy bardziej znośną, sprawiedliwszą i bardziej sprawiedliwą wizję naszego miasta, znacznie różniącą się od kierunku, do którego zmierza obecnie San Francisco.

*Biuro Prezydenta nie odpowiedziało na naszą prośbę o komentarz.

Carl Finamore mieszka w dzielnicy Hunters Point w San Francisco, która ma najwyższy wskaźnik bezrobocia i ubóstwa w mieście. Jest delegatem Loży Mechanicznej 1781 do Rady Pracy w San Francisco, AFL-CIO.

Darowizna

W latach sześćdziesiątych XX wieku wywarli na mnie wpływ weterani związkowych/socjalistycznych radykałów z lat trzydziestych. Ci starsi wojownicy byli intelektualistami-robotnikami, którzy żyli skromnie, dużo czytali i szeroko myśleli. Moje życie zmieniło się na zawsze i na lepsze. Przez ostatnie 1960 lat byłem studentem, działaczem związkowym i społecznym. W styczniu 1930 r. przeszedłem na emeryturę jako przewodniczący lokalnego związku zawodowego przewoźników lotniczych w Północnej Kalifornii.

Zostaw odpowiedź Anuluj odpowiedź

Zapisz się!

Wszystkie najnowsze informacje od Z bezpośrednio do Twojej skrzynki odbiorczej.

Instytut Komunikacji Społecznej i Kulturalnej, Inc. jest organizacją non-profit o statusie 501(c)3.

Nasz numer EIN to #22-2959506. Darowiznę można odliczyć od podatku w zakresie dozwolonym przez prawo.

Nie przyjmujemy finansowania od sponsorów reklamowych ani korporacyjnych. Polegamy na darczyńcach takich jak Ty, którzy wykonują naszą pracę.

ZNetwork: lewe wiadomości, analizy, wizja i strategia

Zapisz się!

Wszystkie najnowsze informacje od Z bezpośrednio do Twojej skrzynki odbiorczej.

Zapisz się!

Dołącz do społeczności Z – otrzymuj zaproszenia na wydarzenia, ogłoszenia, cotygodniowe podsumowanie i możliwości zaangażowania.

Zamknij wersję mobilną