Któregoś dnia stałem przed dziwnie cichym budynkiem, w którym rozpocząłem życie jako dziennikarz. To już nie jest ludzka nora, jaką była Consolidated Press w Sydney, chociaż duchy wciąż piją w pobliskim pubie King's Head. Jako reporter kadetów mógłbym pójść na plan „Lewis Milestone”. Front Page. Mężczyźni w czerwonych szelkach rzeczywiście krzyczeli: „Trzymajcie pierwszą stronę”, odchylali filcowe kapelusze i szybko rozmawiali, trzymając własny zawijak przyczepiony na czas nieokreślony do dolnej wargi. Można było poczuć dudnienie pras i zapach atramentu.

To było Daily Telegraph i Sunday Telegraph, gdzie nauczyłam się zgłaszać przestępstwa, sądy, sport, zabójcze pszczoły, spotkania Rotary i przyjazdy niemal znanych osób z tej tajemniczej krainy, „za ocean”. Właścicielem był były bokser Frank Packer, uwieczniony w Cyril Pearl's Dzicy ludzie z Sydney, i pasowany na rycerza za swoje zemsty przeciwko komukolwiek na lewicy politycznej Poncjusza Piłata. 

„Sir Franka” można było zobaczyć w redakcji w sobotnie wieczory po wyścigach. Jeśli jego koń przegrał, towarzyszył mu strach i wstręt. Któregoś razu odwołał wszystkie spóźnione edycje i zesłał ekipę produkcyjną do Królewskiej Głowy, gdzie za pomocą telefonu w ogólnodostępnym barze negocjowano ich konieczny zwrot.   

Moje jedyne spotkanie z sir Frankiem miało miejsce wtedy, gdy głupio wsiadłem do windy dla osób starszych, niebezpiecznie wypełnionej korpulentnym właścicielem i jego dwoma gigantycznymi synami, Clyde'em i Kerrym. „Kim, kurwa, jesteś?” powiedział Kerry, aby później znaleźć wyróżnienie jako worki z pieniędzmi za krykietem World Series. 

Szkolenie było wspaniałe. Styl opracowany przez wykształconego redaktora Briana Pentona, który publikował poezję w czasopiśmie „ Telegraf, zaszczepił szacunek dla gramatyki języka angielskiego oraz wartości i świadomej prostoty. Zakazano słów takich jak „w trakcie”; „w” wystarczyło. Strona bierna została uznana za leniwą i zakazana, podobnie jak większość klisz i przymiotników – z wyjątkiem tych w splenetycznych artykułach wstępnych, w których żądano, aby wszyscy Czerwoni poszli do piekła. Kiedy wszedłem na pokryty rdzą grecki statek płynący do Europy, żałowałem, że muszę odjechać; Zacząłem dowiadywać się o rzemiośle dziennikarskim oraz o tych, którzy nim sterowali, używali go i dlaczego. 

Lekcja, która pozostaje niezmienna, jest taka, że ​​kiedy bogaci i potężni posiadają środki powszechnego oświecenia i ubierają je jako „wolną prasę”, obdarzając fałszywym szacunkiem zwanym „głównym nurtem”, zwykle jest odwrotnie. Sir Frank okazał się płotką w porównaniu z Rupertem Murdochem. 

Murdoch kupił gazety Packer w 1972 roku i obecnie kontroluje 70 procent australijskiej prasy stołecznej, a także dziesiątki gazet lokalnych i regionalnych. W Adelajdzie i Brisbane jest właścicielem prawie wszystkiego. Dwa konglomeraty oddane doktrynerskiemu, często skrajnemu światopoglądowi – Murdoch’s News Limited i Fairfax Media – kontrolują 86 procent australijskiej prasy. 

Ten brak wyboru i prawdziwy sprzeciw, nie mówiąc już o „równowadze”, rozciąga się na nadawcę ogólnokrajowego, ABC, potomka BBC zarządzanego w oparciu o korporacyjną hierarchię. Są oczywiście chlubne wyjątki, wśród nich Philip Dorling, Kate McClymont i Quentin Dempster. W przeciwieństwie do Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii niezależne dziennikarstwo internetowe jest rzadkością. Rezultatem jest identyczność, która wydaje się niezwykła i poniżająca w wykształconym społeczeństwie pierwszego świata.  

Rządzą wzmożone obsesje Murdocha. Labourzystowski rząd Julii Gillard jest znienawidzony przez jego gazety. Jest to niewytłumaczalne, ponieważ polityka Partii Pracy przypomina mniej więcej konserwatywną koalicję Tony’ego „Mad Monka” Abbotta. Kiedy minister komunikacji Stephen Conroy zaproponował nieśmiałe rozporządzenie post-Levesona, przedstawiono go jako Stalina na modłę Niedz w Londynie. Kiedy w 2010 roku premier Partii Pracy Kevin Rudd zapowiedział wprowadzenie skromnego podatku od megazysków spółek wydobywczych, został obalony przez własną partię po kampanii propagandowej w mediach, w dużej mierze finansowanej przez lobby górnicze. 

Społeczny odbiór mniejszości nonkonformistycznych, zwłaszcza rdzennej ludności Australii, często jest zaczerpnięty z mediów. Ci wyjątkowi pierwsi ludzie są postrzegani jako „tłuczki” – gąbkarze. To odwraca prawdę, która nigdy nie jest wiadomością: pasożytniczy, dochodowy biały przemysł posiada faktycznie licencje od rządów federalnych i stanowych na wykorzystywanie trudów ludności tubylczej. 

Podobnie jak Ameryka, Australia w początkach kolonializmu miała tętniącą życiem prasę, „mieszankę konkurujących ze sobą głosów”, napisał Edward Smith Hall, redaktor czasopisma „krucjata” Monitor Sydney.  Dziennikarze byli „głosem ludu”, a nie „handlem władzą”. Pod koniec 19th wieku w samej Nowej Południowej Walii ukazywały się 143 niezależne gazety. Do roku 1988 imperia Murdocha, Fairfaxa, Packera i Alana Bonda, później uwięzione za największe oszustwo korporacyjne w kraju, zdominowały „główny nurt” jako ekskluzywny Zakon Matesów.

Dotyczy to dużej części demokratycznego świata. Mieszanka głosów w Internecie osłabiła monopolistyczną władzę mediów, chociaż te same monopole konsumują obecnie sieć. „Media społecznościowe” to w dużej mierze introwertycy, peep show typu „popatrz na mnie” dla osób zafascynowanych technologią cyfrową. Jako 800th rocznicę nadania Magna Carta ciężko wywalczone prawa, takie jak domniemanie niewinności, zostają pogrzebane pod macką potęgą systemów korporacyjnych. 

Jak na ironię, w „epoce informacji” cenzura przez zaniechanie jest bronią tej mocy – uciszaniem sygnalistów, bez których dziennikarstwo nigdy nie będzie wolne, oraz uległej, uprzywilejowanej „lewicy”. Zmilitaryzowana policja, pokazana niedawno w Bostonie, pochłania Amerykę prowadzącą „wieczną wojnę” i obecnie zagrażającą Chinom. W Europie szaleje brutalna wojna klasowa, od Grecji po Hiszpanię i Wielką Brytanię. Nic dziwnego, że gazety zniewolone przez tę skorumpowaną władzę chorują. 

Edmund Burke mitologizował prasę jako czwartą władzę. Dziś potrzebujemy „piątej władzy” zarówno w mediach, w szkoleniu dziennikarskim, jak i na ulicach. Potrzebujemy takich ludzi jak Edward Smith Hall, którzy postrzegają siebie jako agentów ludzi, a nie władzy.   

Darowizna

John Richard Pilger (9 października 1939-30 grudnia 2023) był australijskim dziennikarzem, pisarzem, naukowcem i twórcą filmów dokumentalnych. Od 1962 r. John Pilger mieszka głównie w Wielkiej Brytanii. Jest reporterem śledczym o międzynarodowym wpływie i ostrym krytykiem australijskiej, brytyjskiej i amerykańskiej polityki zagranicznej od pierwszych dni, gdy pracował w Wietnamie, a także potępiał oficjalne traktowanie rdzennych Australijczyków. Dwukrotny zdobywca nagrody Dziennikarza Roku w Wielkiej Brytanii oraz wiele innych nagród za filmy dokumentalne o tematyce zagranicznej i kulturze. Był także cenionym ZFriendem.

Zostaw odpowiedź Anuluj odpowiedź

Zapisz się!

Wszystkie najnowsze informacje od Z bezpośrednio do Twojej skrzynki odbiorczej.

Instytut Komunikacji Społecznej i Kulturalnej, Inc. jest organizacją non-profit o statusie 501(c)3.

Nasz numer EIN to #22-2959506. Darowiznę można odliczyć od podatku w zakresie dozwolonym przez prawo.

Nie przyjmujemy finansowania od sponsorów reklamowych ani korporacyjnych. Polegamy na darczyńcach takich jak Ty, którzy wykonują naszą pracę.

ZNetwork: lewe wiadomości, analizy, wizja i strategia

Zapisz się!

Wszystkie najnowsze informacje od Z bezpośrednio do Twojej skrzynki odbiorczej.

Zapisz się!

Dołącz do społeczności Z – otrzymuj zaproszenia na wydarzenia, ogłoszenia, cotygodniowe podsumowanie i możliwości zaangażowania.

Zamknij wersję mobilną