Jim Hightower
Nie
wszystkie błędy komputerowe dotyczą liczenia głosów na Florydzie. Pisanie w Funny Times,
Richard Lederer opowiada o usterce komputera, która spowodowała wydawcę
raport ekonomiczny musi przeprosić subskrybentów: „Zamiast
dane dotyczące sprzedaży soi za granicę” – zawstydził się
wydawca wyjaśnił, że komputer wydrukował „wymiary klatki piersiowej
Stowarzyszenie Zapaśniczek”.
Zaryzykuj własne przypuszczenie, dlaczego statystyk soi miał skrzynię FWA
pomiary zaprogramowane w komputerze, ale lekcja jest taka, że tak nie jest
ważne jest nie tylko uzyskanie właściwych statystyk, ale także uzyskanie właściwych statystyk
Statystyka. W następstwie 7 listopada media i zwolennicy polityki
zostały skupione na jednym zestawie danych dotyczących wyborów, całkowicie je ignorując
kolejny zestaw, który może być jeszcze bardziej odkrywczy na temat wyścigu prezydenckiego. The
Oczywiście uwaga całego kraju skupiła się na różnicy kilkuset głosów pomiędzy nimi
Gore i Bush – cienka przepaść, którą bez tchu nazwano „kryzysem”
dla naszej demokracji przez różnorodnych ekspertów palących fajkę. A jednak ci sami eksperci
nie przejmowałem się znacznie większym podziałem wyborczym, który moim zdaniem stwarza
rzeczywisty kryzys naszej demokracji: ponad 100 milionów głosów, które poszły
błądzić w dniu wyborów.
Te głosy nie zostały „utracone” z powodu źle ustawionych kart do głosowania motylkowych, w ciąży
chads albo jakiś przebiegły urzędnik wyborczy, który ukrył je w szafie.
Były to raczej nieoddane karty do głosowania prawie połowy amerykańskiego elektoratu
którzy zdecydowali się nie głosować w tym roku, głównie dlatego, że czują się wykluczeni
procesu przez bezmyślny, cyniczny i elitarny system polityczny, który nie
już odpowiada na ich potrzeby i aspiracje.
Są to przeważnie ludzie o średnich i niskich dochodach, zarabiający mniej niż 50,000 XNUMX dolarów rocznie
rok. Chociaż stanowią oni około 80 procent populacji USA, sondaże wyjściowe nadal trwają
7 listopada okazało się, że po raz pierwszy spadły one do mniej niż połowy
populacji głosującej. Jak Demokraci Clinton-Gore-Lieberman szarpnęli
wycofaj się z tego podstawowego populistycznego elektoratu, goniąc za pieniędzmi i...
przyjęcie polityki elit korporacyjnych i inwestorskich, rdzeń
elektorat tej partii – Wielka Niespodzianka – systematycznie tracił udział w sondażach.
W 1992 r. osoby poniżej 50,000 63 dolarów stanowiły 1996 procent wyborców. W XNUMX r., po
Clinton i Gore bezlitośnie i bardzo publicznie naciskali na NAFTA, WTO i
innych polityk Wall Street przez cztery lata, liczba osób poniżej 50,000 52 dolarów spadła do XNUMX
procent wyborców. Po kolejnych czterech latach stagnacji i spadku dochodów
te rodziny pod rządami „Nowych Demokratów” Clintona-Gore’a,
liczba osób poniżej 50,000 47 dolarów spadła w tym roku do zaledwie XNUMX procent wyborców. Na
w tym samym czasie kibicowali ci, którzy prosperują w okresie boomu na Wall Street
stała się polityka zarówno przywódców Republikanów, jak i Demokratów
coraz bardziej entuzjastycznych wyborców. W 1996 r. zarobili wyborcy o dochodach powyżej 100,000 XNUMX dolarów
wzrost o dziewięć procent frekwencji; w tym roku stanowili oni 15 proc. frekwencji.
Ta rosnąca dysproporcja w dochodach wyborców powoduje, że obie strony wywierają większe naciski
polityki faworyzującej zamożną mniejszość, co powoduje jeszcze większe zniechęcenie
dla większości, co powoduje. . . Cóż, widać, że mamy spiralę spadkową
in. Jest to szczególnie szkodliwe dla Demokratów, ponieważ niegłosujący to ich wyborcy
naturalny elektorat. Ten elektorat czuje się odrzucony, nie tylko przez
Demokratów, ale przez cały proces. Jakie to ponure, przygnębiające i przerażające
kampania, to musiało być dla nich. Gore i Bush spędzali mniej czasu na pracy
koledzy z klasy, niż pozowali przed kamerami z dziećmi ze szkoły podstawowej,
dzień po dniu wgniatając swoje szerokie tyłki Boomerów w maleńkie krzesełka w klasie
zrób im zdjęcia podczas czytania głupkom. Czy biegali
prezydent USA czy przewodniczący rady szkoły?
I tak wyszło, głupia niekampania, która traktowała wyborców jak konsumentów fałszywki
wydarzenia polityczne zaprojektowane i testowane w celu rozrywki i odwracania uwagi
od czegokolwiek prawdziwego. Gore złożył ten Wielki Mokry Pocałunek Tipperowi w Demokratycznej
konwencję, zadziwiając media, więc Bush zareagował, atakując Oprah i podkładając a
cmoknij ją w policzek. Bush wymieniał dowcipy z Leno, więc Gore rzucił się na Regisa i
zahipnotyzował kurczaka-Ha! Na czele tego Busha!
Tymczasem nie ma mowy o płacy wystarczającej na utrzymanie, o renegocjacji NAFTA, aby ją powstrzymać
skutki powodujące utratę miejsc pracy w całym kraju w wyniku wyrzucenia 100 rolników
działalności gospodarczej każdego dnia, powszechnej opieki zdrowotnej lub innych kwestii, które
może sprawić, że uszy i serca większości się ożywią. Nawet gdy Gore odszedł
w sierpniu przemierzał cały kraj w ramach szeroko komentowanego programu „Praca
Family Tour”, miał ulubionego Wall Streetera administracji Clintona,
U jego boku Robert Rubin, mrugając scenicznym okiem do władz korporacji,
zapewniając ich, że cała jego quasi-populistyczna postawa była jedynie retoryką – nie
martw się, Rubin nadal ma kontrolę nad polityką.
Nic więc dziwnego, że Thomas Patterson, reżyser Harvard’s Vanishing
Voter Project, podaje, że przez cały rok wyborczy, nawet wśród tych, którzy
głosowało, jego cotygodniowe badania konsekwentnie wykazały, że zgadza się z tym ponad 60 procent
że „Polityka w Ameryce jest ogólnie dość obrzydliwa”. W Nowym
W artykule opublikowanym w York Times Patterson pisze, że „nie było tygodnia, w którym
więcej Amerykanów uważało, że kampania była raczej ekscytująca niż nudna. Nawet
w ostatnim tygodniu odsetek zwolenników określenia „nudny” wyniósł 48% do 28
procent.” Tylko w ciągu jednej czwartej tygodni ludzie znaleźli prezydenta
kampanii informacyjnej i w ciągu dwóch trzecich tygodni ludzie ją znaleźli
"zniechęcający."
W mediach huczy o tym, czy nowy prezydent może być brany pod uwagę
„uzasadnione” po przeliczeniach, powtórnych przeliczeniach, niepoliczeniach i sprawach sądowych
na Florydzie. Istnieje jednak głębsza kwestia legitymizacji niż ta, którą stawia A
kilkaset głosów. Ani Bush, ani Gore nie mogą twierdzić, że byli wyborem narodu,
jedynym jasnym wnioskiem z tych wyborów jest to, że Amerykanie też tego nie chcieli
z nich. Bliskość głosów powszechnych i wyborczych nie była tego odzwierciedleniem
równomiernie podzielone poparcie, ale za którego wyrzuceniem ludzie głosowaliby
najpierw wyspa. Obaj „wygrali” tę negatywną rywalizację. Zróbmy matematykę:
-
52
procent uprawnionych do głosowania albo nie głosował, albo głosował na osobę trzecią
kandydaci.
-
Wśród
48 procent Amerykanów, którzy oddali głosy na Busha lub Gore’a, było
nawet podzielone, dając każdemu około 24 procent uprawnionych do głosowania.
-
Ale
poczekaj, dobra połowa tych wyborców tak naprawdę nie była za kandydatem, którym byli
sprawdzali swoje karty do głosowania, ale raczej głosowali przeciwko temu drugiemu.
Oznacza to, że ani Bush, ani Gore nie byliby w stanie pozyskać poparcia więcej niż 12 osób
procent elektoratu. Istnieje nielegalność procesu wyborczego,
i mamy kryzys naszej demokracji.
Jak establishment Partii Demokratycznej radzi sobie z kryzysem legitymizacji?
i jego własne malejące liczby? Obwiniając Ralpha Nadera. Partyzanci opłakują Ralpha
pozbawił Gore'a kilkuset głosów potrzebnych do zwycięstwa w wieczór wyborczy.
Rzeczywiście, Nader zebrał w sondażach około 95,000 XNUMX głosów na Florydzie, co skłoniło Nowy Jork
bywalca towarzystwa i maniak Hillary Clinton, Harry Evans, wypalił ze złością: „Ja
chcę zabić Ralpha Nadera.”
Wstrzymaj konie, proszę. Ralph nie jest wiadomością – jest tylko posłańcem.
Po raz kolejny politycy i eksperci ignorują kolejny zestaw statystyk wyborczych
na Florydzie, które w znacznie większym stopniu ujawniają podstawową słabość korporacji
Demokraci. Jestem wdzięczny Timowi Wise’owi, pisarzowi i aktywiście z Nashville, który
przekopałem się do statystyk i sondaży wyjściowych na Florydzie, aby znaleźć oszałamiające wyniki
odeprzeć atak „Ralph zrobił to”. Pełny raport Tima pojawi się w:
nadchodzący numer Z Magazine, ale jego istota jest taka, że Gore był
problem, nie Nader. Zacznij od dwóch grup składowych, które są kandydatami Demokratów
zwykle wygrywają w Słonecznym Stanie:
(1) Seniorzy. Przewagą 51–47 procent Gore stracił większość głosów powyżej 65 lat
Floryda. Bush otrzymał o 67,000 XNUMX głosów więcej niż Gore. Gdyby Gore po prostu się zepsuł
nawet w tym okręgu wyborczym wygrałby 7.
(2) Białe kobiety. Ta grupa zazwyczaj głosuje na Demokratów na Florydzie lub dzieli się
równomiernie. Gore stracił je na rzecz Busha o 53–44 procent. Gdyby dostał 50 proc
tych głosów, dodałby 65,000 XNUMX głosów do swojej całkowitej liczby głosów wystarczającej do oddania
stanu w swojej kolumnie wieczór wyborczy.
Teraz robi się naprawdę nieprzyjemnie dla kampanii Gore'a, ponieważ są dwie inne Florydy
okręgach wyborczych, co kosztowało ich więcej głosów niż Nader. Po pierwsze, Demokraci. Tak,
Demokraci! Nader przyciągnął do swojej sprawy zaledwie 24,000 308,000 Demokratów, ale XNUMX XNUMX Demokratów
głosował na Busha. Cześć. Gdyby Gore przejął choć jeden procent tych Demokratów
od Busha, głosy Ralpha nie miałyby znaczenia. Po drugie, liberałowie. Do licha. przelew krwi
stracił na rzecz Busha 191,000 34,000 samozwańczych liberałów w porównaniu do mniej niż XNUMX XNUMX bibliotek
którzy głosowali na Nadera.
Dlaczego Demokraci i liberałowie mieliby głosować na (knebel) Busha? Prawdopodobnie niektórzy Demokraci
jestem tak zbulwersowany osobistym zachowaniem Clintona i wymykami Gore'a w zakresie zbierania funduszy
przerzucili się aż do Busha, podczas gdy inni nie znaleźli żadnego określenia ekonomicznego
różnicy między Gore'em a Bushem, więc głosowali na podstawie propozycji George'a W
(fałszywie) podawać się za kandydata na uczciwego człowieka. Niektórzy liberałowie zauważyli, że Bush
faktycznie zaproponował mniejsze zwiększenie i tak już rozdętego Pentagonu
budżetu niż Gore, a niektórzy byli tak rozgniewani okrucieństwem wiceprezydenta
rekord wyprzedania rodzin pracujących, ekologów i rolników, że oni
chciałem mu sprawić podwójną przyjemność, odebrania mu głosu i oddania go
Krzak. W każdym razie Gore’owi nie udało się sfinalizować porozumienia z tymi wyborcami – to fakt
nie ma nic wspólnego z Naderem. Można poruszyć jeszcze wiele innych kwestii
o stracie Gore'a, w tym o tym, że gdyby utrzymał swój własny stan
W Tennessee (gdzie Nader nie brał udziału) wszystko to byłoby dyskusyjne. Ale
prawdziwą potrzebą są postępowcy (czy to zwolennicy Gore'a, Naderyci, czy też żaden).
wyjść poza te wybory prezydenckie i zająć się prawdziwymi sprawami
budowanie długoterminowego, oddolnego ruchu, który wykorzystuje ukrytą moc „więcej”.
ponad 100 milionów odrzuconych wyborców. Jeśli tego nie zrobimy, jakaś superbrzydka prawica
siła będzie, a wtedy my, postępowcy, a nasz kraj poniesie ogromne straty.
Jeśli jednak dotrzemy do tej rozczarowanej większości osób o średnich i niskich dochodach
Amerykanie, możemy dokonać historycznej zmiany politycznej, tworząc zarówno:
polityka, z której ludzie mogą być dumni, i kraj o bystrym, demokratycznym charakterze
przyszły. Teraz warto podjąć tę walkę.