Republikański kongresman Buck McKeon i republikański senator John McCain planują koronację prezydenta Baracka Obamy na króla Ameryki, co będzie szokiem dla Partii Herbacianej, a które prawdopodobnie nie dorówna niedawnemu królewskiemu ślubowi w Londynie. Oni nie żartują i to nie jest żaden wyczyn.
Oto, co napisał kiedyś na ten temat znany republikanin Abraham Lincoln:
„Pozwólcie Prezydentowi najechać na sąsiedni naród, kiedykolwiek uzna to za konieczne odeprzeć inwazję, a wy mu na to pozwólcie, ilekroć będzie mógł zdecydować, że uzna to za konieczne w tym celu – i pozwolicie mu prowadzić wojnę z przyjemnością. Przestudiuj, czy możesz wyznaczyć jakieś ograniczenie jego władzy w tym zakresie, po tym jak dasz mu tyle, ile proponujesz, jeśli dzisiaj powie, że uważa za konieczne napaść na Kanadę, aby temu zapobiec Brytyjczyków przed inwazją na nas, jak możesz go powstrzymać? Możesz mu powiedzieć: „Nie widzę prawdopodobieństwa, że Brytyjczycy na nas napadną”, ale on powie ci „milcz; Ja to widzę, jeśli ty nie.” Postanowienie Konstytucji przyznające Kongresowi władzę wywoływania wojny było podyktowane, jak rozumiem, z następujących powodów: królowie zawsze wciągali i zubażali swój lud w wojny, udając ogólnie, jeśli nie zawsze, że celem było dobro ludu, nasza Konwencja uważała to za najbardziej opresyjny ze wszystkich królewskich ucisków i postanowiła tak sformułować Konstytucję, aby nikt nie miał władzy jej wprowadzenia ten ucisk na nas.”
Ale co, jeśli możesz stworzyć prawa, które naruszają Konstytucję, a następnie przestrzegać tych praw, Konstytucji do cholery? A co, jeśli bycie republikaninem oznacza dziś dążenie do maksymalnego rozszerzenia władzy prezydenckiej – w rzeczywistości wykraczającej poza władzę, jaką kiedykolwiek posiadał jakikolwiek król? A co, jeśli bycie Demokratą dzisiaj oznacza dokładnie to samo?
Następnie otrzymujesz coś w rodzaju HR1540, ustawę o zezwoleniach na obronę narodową na rok budżetowy 2012, w szczególności sekcję 1034:
„Kongres potwierdza, że: (1) Stany Zjednoczone są zaangażowane w konflikt zbrojny z Al-Kaidą, Talibami i powiązanymi siłami oraz że podmioty te w dalszym ciągu stanowią zagrożenie dla Stanów Zjednoczonych i ich obywateli, zarówno w kraju, jak i za granicą;
(2) Prezydent jest upoważniony do użycia wszelkiej niezbędnej i odpowiedniej siły podczas obecnego konfliktu zbrojnego z Al-Kaidą, talibami i powiązanymi siłami zgodnie z zezwoleniem na użycie siły wojskowej (Prawo publiczne 107-40; 50 USC 1541 notatka);
(3) bieżący konflikt zbrojny obejmuje narody, organizacje i osoby, które:
(A) stanowią część Al-Kaidy, talibów lub powiązanych sił, które biorą udział w działaniach wojennych przeciwko Stanom Zjednoczonym lub ich partnerom koalicyjnym, lub zasadniczo je wspierają; Lub
(B) brały udział w działaniach wojennych lub bezpośrednio wspierały działania wojenne na rzecz narodu, organizacji lub osoby opisanej w podpunkcie (A); I
(4) Uprawnienia Prezydenta wynikające z Zezwolenia na użycie sił zbrojnych (Prawo publiczne 107-40; notatka 50 USC 1541) obejmują uprawnienia do przetrzymywania stron wojujących, w tym osób opisanych w paragrafie (3), aż do zakończenia działań wojennych.
Przestudiuj, aby zobaczyć, czy możesz wyznaczyć jakiekolwiek ograniczenie jego mocy w tym zakresie, po tym jak dasz mu tyle, ile proponujesz. Język ten wprowadziłby w życie niebezpieczną politykę, prowadzoną obecnie poza prawem. Wojna prezydenta Obamy w Libii jest całkowicie niezgodna z konstytucją i nikt nie zamierza nic z tym zrobić; więc może to nie ma znaczenia. Ale mając taki język na papierze, Obama i każdy przyszły prezydent mogliby legalnie, choć niezgodnie z konstytucją, uzasadnić rozpoczęcie dowolnej wojny dla przyjemności.
Ten nowy „legalny” język umożliwiłby prezydentom obejście ograniczeń wynikających z Rezolucji o Mocach Wojennych, która nie pozwala na nieuprawnione wojny, jeśli Stany Zjednoczone nie zostały zaatakowane, co wymaga zgłaszania Kongresowi informacji, które w przypadku Libii nie zgłoszono, i który pozwala na wojny – jeśli faktycznie na to pozwala – jedynie przez 60 dni, co stanowi termin, który w Libii właśnie upłynął. Zgodnie z uchwałą mocarstw wojennych:
„Konstytucyjne uprawnienia Prezydenta jako Naczelnego Wodza do wprowadzania Sił Zbrojnych Stanów Zjednoczonych do działań wojennych lub do sytuacji, w których okoliczności wyraźnie wskazują na bezpośrednie zaangażowanie w działania wojenne, są wykonywane wyłącznie zgodnie z art.
(1) wypowiedzenie wojny,
(2) szczególne upoważnienie ustawowe, lub
(3) stan nadzwyczajny wywołany atakiem na Stany Zjednoczone, ich terytoria lub posiadłości lub ich siły zbrojne.”
Dodatkowo:
„Prezydent w każdym możliwym przypadku konsultuje się z Kongresem przed wprowadzeniem Sił Zbrojnych Stanów Zjednoczonych do działań wojennych lub w sytuacjach, w których okoliczności wyraźnie wskazują na bezpośrednie zaangażowanie w działania wojenne, a po każdym takim wprowadzeniu będzie regularnie konsultował się z Kongresem do czasu, aż Siły Zbrojne Stanów Zjednoczonych nie są już zaangażowani w działania wojenne lub zostali usunięci z takich sytuacji.”
W przypadku Libii Obama starannie unikał jakichkolwiek konsultacji z Kongresem, ale poświęcił czas na konsultacje z niemal wszystkimi innymi osobami na całym świecie.
Rezolucja Mocy Wojennych wymaga również, aby:
„Prezydent przedkłada w ciągu 48 godzin przewodniczącemu Izby Reprezentantów oraz przewodniczącemu pro tempore Senatu pisemne sprawozdanie zawierające:
(A) okoliczności wymagające wprowadzenia Sił Zbrojnych Stanów Zjednoczonych;
(B) władzę konstytucyjną i ustawodawczą, pod którą nastąpiło takie wprowadzenie; I
(C) szacowany zakres i czas trwania działań wojennych lub zaangażowania.”
Raport Obamy dla Kongresu na temat Libii nie zawierał A i B i nawet nie próbował C.
Jeśli chodzi o przekroczony obecnie limit 60 dni, prawo jest jasne:
„W ciągu sześćdziesięciu dni kalendarzowych od złożenia raportu lub jego złożenia zgodnie z sekcją 1543 (a) (1) niniejszego tytułu, w zależności od tego, co nastąpi wcześniej, Prezydent zaprzestanie wszelkich działań Sił Zbrojnych Stanów Zjednoczonych, w odniesieniu do których taki raport raport został złożony (lub wymagał złożenia), chyba że Kongres
(1) wypowiedział wojnę lub wydał specjalne zezwolenie na takie użycie Sił Zbrojnych Stanów Zjednoczonych,
(2) przedłużył z mocy prawa taki sześćdziesięciodniowy okres, lub
(3) jest fizycznie niezdolny do stawienia się w wyniku zbrojnego ataku na Stany Zjednoczone.”
Ustawa o uprawnieniach wojennych, zezwalająca na 60-dniowe wojny niezgodne z konstytucją, sama w sobie jest oczywiście krokiem wstecz od Konstytucji, jak zrozumieli to jej autorzy, większość czytelników i prezydent Lincoln. Konstytucja poświęca artykuł I przekazaniu Kongresowi zdecydowanej większości władzy rządowej, w tym tutaj:
„Kongres będzie miał władzę nakładania i pobierania podatków, ceł, danin i akcyz, spłacania długów oraz zapewnienia wspólnej obrony i ogólnego dobrobytu Stanów Zjednoczonych, ale wszystkie cła, datki i akcyzy będą jednolite w całych Stanach Zjednoczonych . . Aby określić i ukarać piractwo i zbrodnie popełnione na pełnym morzu oraz przestępstwa przeciwko prawu narodów; Wypowiedzenie wojny i wydanie listów odwetowych oraz wydanie przepisów dotyczących przechwytywania na lądzie i wodzie; wspierać armie, ale żadne przeznaczenie pieniędzy na ten cel nie będzie trwało dłużej niż dwa lata. Zapewnienie i utrzymanie marynarki wojennej. Ustanowienie zasad zarządzania i regulowania sił lądowych i morskich wykonywanie praw Unii, tłumienie powstań i odpieranie inwazji zapewnienie zorganizowania, uzbrojenia i zdyscyplinowania milicji oraz zarządzanie jej częścią, która może być zatrudniona w służbie Stanów Zjednoczonych, z zastrzeżeniem dla Stanów; odpowiednio, mianowanie funkcjonariuszy i uprawnienia do szkolenia milicji zgodnie z dyscypliną określoną przez Kongres; Wykonywanie wyłącznego ustawodawstwa we wszystkich przypadkach w takim okręgu (nie większym niż dziesięć mil kwadratowych), który w drodze cesji poszczególnych stanów i akceptacji Kongresu może stać się siedzibą Rządu Stanów Zjednoczonych, oraz sprawowanie podobnej władzy nad wszystkimi Miejscami zakupionymi za zgodą Legislatury Stanu, w którym się one znajdują, w celu wznoszenia fortów, magazynów, arsenałów, stoczni portowych i innych potrzebnych budynków; Oraz uchwalić wszelkie prawa, które będą konieczne i właściwe do wykonania powyższych uprawnień oraz wszystkich innych uprawnień nadanych na mocy niniejszej Konstytucji Rządowi Stanów Zjednoczonych lub jakiemukolwiek jego departamentowi lub urzędnikowi.
W maleńkim artykule II Konstytucja Stanów Zjednoczonych określa obowiązki prezydenta:
„[On] dopilnuje, aby prawa były wiernie wykonywane”.
Co jeszcze ma zrobić?
„Prezydent będzie naczelnym dowódcą armii i marynarki wojennej Stanów Zjednoczonych oraz milicji kilku stanów, gdy zostanie powołany do faktycznej służby Stanów Zjednoczonych”.
Przejdźmy do konstytucjonalisty, Baracka Husseina Obamy, aby uzyskać wyjaśnienie tego najwyższego prawa obowiązującego w tym kraju:
„Prezydent nie ma na mocy Konstytucji uprawnień do jednostronnego zezwolenia na atak militarny w sytuacji, która nie wiąże się z powstrzymaniem rzeczywistego lub bezpośredniego zagrożenia dla narodu”. — kandydat Barack Obama, grudzień 2007.
„Koniec z ignorowaniem prawa, gdy jest niewygodne. Nie tacy jesteśmy... Po raz kolejny damy światu przykład, że prawo nie podlega kaprysom upartych władców”. — kandydat Barack Obama, 1 sierpnia 2007.