Czerpiąc przykład ze swoich amerykańskich odpowiedników, negocjatorzy handlowi w Unii Europejskiej najwyraźniej interpretują słowo „konsultacje” jako synonim słowa „ignorować”. Świeżych dowodów na taki stosunek do społeczeństwa dostarczył wyciek ostatecznego tekstu proponowanej umowy o „wolnym handlu” między Kanadą a UE.
Chociaż Biuro Handlu UE, Dyrekcja Generalna ds. Handlu Komisji Europejskiej, promuje proces konsultacji społecznych na jej stronie internetowej, to nie opinia publiczna jest słuchana. Ostateczny tekst kompleksowej umowy gospodarczo-handlowej między Kanadą a Unią Europejską (CETA) zawiera język odzwierciedlający listy życzeń przedsiębiorstw, niezmieniony w porównaniu z poprzednimi projektami, mimo że urząd handlowy UE nie miał czasu na analizę uwag zgłaszanych przez społeczeństwo.
Ta farsa procesu „konsultacji” odzwierciedla tajne negocjacje w ramach bardziej znanych transpacyficznych i transatlantyckich umów handlowych. Lobbyści korporacyjni są dobrze reprezentowani w tych rozmowach, ale tekst nie jest dostępny dla opinii publicznej, grup kontrolnych, a nawet parlamentarzystów i ustawodawców. Tekst CETA również jest tajny, ale wyciekł do niego niemiecki program informacyjny Tagesschau, który opublikował cały 521-stronicowy dokument na swojej stronie internetowej. Tak, 521 stron.
Kluczowy dla zrozumienia tekstu CETA jest sekcja 33, część zatytułowana po prostu „rozstrzyganie sporów”. Pod tym łagodnym nagłówkiem czytelnik znajdzie sedno – tak zwany „mechanizm sporu między inwestorami a państwem”. Te „mechanizmy” obecne w wielu dwustronnych i wielostronnych umowach handlowych to: zdominowane przez korporacje tajne trybunały które wydają jednostronne decyzje bez nadzoru, bez publicznego ogłoszenia i bez odwołań. Rządy, które zgadzają się na te mechanizmy, prawnie zobowiązują się do obowiązkowego arbitrażu z „inwestorami” w tych tajnych trybunałach, w których większość sędziów to prawnicy korporacyjni reprezentujący „inwestorów” w innych postępowaniach prawnych.
Kenneth Haar, rzecznik grupy nadzorczej Corporate Europe Observatory, w wywiadzie dla EurActiv serwis informacyjny, zwany mechanizmem sporów „stanowi bezpośrednie zagrożenie dla demokracji," i powiedział:
„Komisja nie podchodzi poważnie do swoich własnych konsultacji. Tu bardziej chodzi o obraz niż o treść. … Uważam, że ci, którzy zdecydowali się odpowiedzieć na konsultacje Komisji, są wyśmiewani”.
Decyzje będą ostateczne i nie podlegające odpowiedzialności
Używając standardowego, szerokiego języka, art. 14.2 CETA (artykuły w tym miejscu są ponumerowane „14”, mimo że znajdują się w sekcji 33) stwierdza: „[N]iniejszy rozdział ma zastosowanie do wszelkich sporów dotyczących interpretacji lub stosowania postanowień niniejszej Umowy ” [str. 472]. Artykuł 14.10 stanowi dalej: „Orzeczenie organu arbitrażowego będzie wiążące dla Stron. […] Zespół orzekający dokonuje wykładni przepisów, o których mowa w art. 14.2 ust. 476, zgodnie ze zwyczajowymi zasadami wykładni międzynarodowego prawa publicznego” [str. XNUMX].
„Zwyczajowym” prawem międzynarodowym jest to, co twierdzi jeden z tych tajnych trybunałów. Przepisy dotyczące ochrony środowiska, przepisy „kupuj lokalne” lub wszelkie inne działania rządu, które według korporacji zaszkodzą jej zyskom, mogą zostać uznane i często są uznawane za nielegalne przez te trybunały podczas rozstrzygania sporów w ramach istniejących umów handlowych. Orzeczenia takie ustanawiają precedensy, które stają się „zwyczajowym” prawem międzynarodowym.
W przypadku gdyby te „zwyczajowe” przepisy nie były jasne, na stronie 480 tekstu CETA znajduje się art. 14.16, który zastępuje prawo krajowe:
„Żadna ze Stron nie może przyznać prawa do wniesienia skargi na mocy swojego prawa krajowego przeciwko drugiej Stronie na tej podstawie, że środek drugiej Strony jest niezgodny z niniejszą Umową”.
Twoje prawo zostało uchwalone w procesie demokratycznym? Szkoda – zostanie unieważniona, jeśli „inwestorowi” się to nie spodoba.
Zasady zaproponowane w CETA są spójne z postanowieniami potajemnie negocjowanymi w ramach Transatlantyckiego Partnerstwa handlowo-inwestycyjnego pomiędzy USA i UE oraz w ramach Partnerstwa Transpacyficznego negocjowanego pomiędzy 12 krajami regionu Pacyfiku. W przypadku wejścia w życie tych trzech umów handlowych większość gospodarki światowej zostałaby pozbawiona możliwości demokratycznej kontroli.
Grupa strażników Rada Kanadyjczyków ostrzega:
„Rząd Harpera rzucił kanadyjskie gminy na kolana, na zawsze zakazując „kupuj lokalnie” i innych polityk dotyczących zrównoważonych zakupów, które pomagają tworzyć miejsca pracy, chronić środowisko i wspierać lokalnych rolników i przedsiębiorstwa. Rząd Harpera zgodził się również na przedłużenie obowiązywania patentów i zapewnienie nowej ochrony monopolistycznej już dochodowym markowym firmom farmaceutycznym, co niepotrzebnie zwiększy koszty leków na receptę w Kanadzie o setki milionów”.
Nawet woda nie byłaby zwolniona. Jeśli system wodociągowy zostanie sprywatyzowany, a samorząd lokalny zdecyduje się na jego ponowną komunikację, ponieważ stawki wzrosły, a usługi spadły (jak to zwykle ma miejsce po obu stronach Atlantyku), inwestor byłby w stanie to zrobić poczekaj na dodatkową gratkę zgodnie z warunkami umowy handlowej.
Tylko lobbyści korporacyjni muszą aplikować
Chociaż opinia publiczna i grupy interesu publicznego nie są wysłuchiwane, lobbyści korporacyjni tak. Istnieją na przykład 605 „doradców” z dostępem do tekstu Partnerstwa Transpacyficznego i którzy kształtują stanowiska negocjacyjne USA. Praktycznie każdy jest dyrektorem międzynarodowej korporacji lub lobbystą korporacyjnym pracującym dla stowarzyszenia branżowego.
Nieco inaczej jest w Europie. Jak podaje Corporate Europe Observatory 92 procent spotkań za zamkniętymi drzwiami biura handlowego UE współpracowało z lobbystami korporacyjnymi, a tylko cztery procent z grupami interesu publicznego. Biuro handlowe posunęło się nawet do aktywnego zabiegania o zaangażowanie lobbystów korporacyjnych. Obserwatorium stwierdziło, że nie bierze się pod uwagę perspektyw innych niż kapitał wielonarodowy, można wywnioskować z samego sposobu, w jaki pozyskiwana jest opinia publiczna:
„Jak przeciętny obywatel odpowiedziałby na pytania typu: «Jeśli niepokoją Cię bariery w inwestowaniu, jakie są szacunkowe dodatkowe koszty dla Twojej firmy (w procencie inwestycji) wynikające z tych barier?» Jest zatem oczywiste, że bliskie zaangażowanie lobbystów biznesowych w wypracowywanie stanowiska UE na rozmowy w sprawie [Transatlantyckiego Partnerstwa handlowo-inwestycyjnego] wynika z przyznanego im uprzywilejowanego dostępu”.
Nie inaczej jest w przypadku CETA i ta sama dynamika panuje po drugiej stronie Atlantyku. Były przedstawiciel handlowy USA Ron Kirk przyznał kiedyś że gdyby ludzie wiedzieli, co zawiera Partnerstwo Transpacyficzne, nigdy by to nie przeszło. Należy pamiętać, że te masowe umowy o „wolnym handlu” nie są zwykłym biznesem – wykraczają one daleko poza nawet drakońskie zasady Północnoamerykańskiej Umowy o Wolnym Handlu.
Zatem chociaż presja konkurencyjna każdego kraju próbującego zapewnić przewagę swoim międzynarodowym korporacjom oznacza, że manewrowanie pomiędzy różnymi interesami wymaga długich negocjacji – nie wspominając o czasami sprzecznych interesach różnych gałęzi przemysłu – w gruncie rzeczy istnieje jednoczący interes klasowy cały projekt. Prawdą jest, że Stany Zjednoczone przyjmują najtwardsze stanowisko w negocjacjach handlowych, w których uczestniczą (zanim w ogóle dotrzemy do siły militarnej, dotyczą wymuszenia otwarcia krajów Południa), jednak nieobecność USA w umowie handlowej Kanada-Unia Europejska spowodowała, że nie miało praktycznego wpływu na jego wynik.
To, że różne kraje, różne administracje osiągają podobne jednostronne porozumienia o „wolnym handlu”, w których „inwestorom” wolno uchylać prawa krajowe, a przepisy dotyczące pracy, bezpieczeństwa i ochrony środowiska są „harmonizowane” na najniższym poziomie, jest produktem kapitalizmu konkurs. Rygory tej strukturalnej konkurencji wymuszają ekspansję i wzrost — w miarę dojrzewania rynków lokalnych kapitał nie ma innego wyboru, jeśli ma przetrwać bezlitosną presję ze strony konkurentów, poza otwieraniem nowych rynków i nieustannym obniżaniem kosztów w celu utrzymania poziomu zysków. Umowy o „wolnym handlu” stanowią jeden z najskuteczniejszych sposobów osiągnięcia tego celu.
Należy kontynuować i wzmacniać powszechne bunty przeciwko tym porozumieniom, ale nie będzie im końca, dopóki decyzje gospodarcze i społeczne będą mogły być podejmowane przez „rynki”, które nie są bezcielesnymi bytami zasiadającymi beznamiętnie na olimpijskim tronie, ale raczej to zbiorowe interesy najpotężniejszych przemysłowców i finansistów.
1 Komentarz
Witam, fajny artykuł – politycznie całkowicie się z tym zgadzam. Należy jednak pamiętać, że przecieki na stronie Tagesschau obejmują ponad 1500 stron (łącznie z ważnymi załącznikami; http://www.tagesschau.de/download/ceta-111.zip).
Co jednak ważniejsze: należy pamiętać, że sekcja 33, o której mówisz, NIE dotyczy rozstrzygania sporów między inwestorem a państwem. Twoje cytaty z tej sekcji nie mówią tego, co twierdzisz (w odniesieniu do „inwestorów”). Ta sekcja dotyczy ogólnego mechanizmu rozstrzygania sporów między państwami w ramach CETA.
Aby zapoznać się z niebezpiecznymi przepisami dotyczącymi rozstrzygania sporów między inwestorem a państwem (ISDS), należy zapoznać się z sekcją 10 (Inwestycje) (s. 148 i nast.), a zwłaszcza sekcją 6 (podpunkt 10) „Rozstrzyganie sporów między inwestorem a państwem” z paragrafami X. 17 dalej.
Ta numeracja zmieni się ponownie w trakcie procedury prawnej, chodzi o to, że musisz poprawić swoje fakty/cytaty. 😉 Spójrzcie na przykład na niebezpieczny przepis dotyczący „sprawiedliwego i równego traktowania” oraz zawarte w nim odniesienie do „uzasadnionych oczekiwań” inwestorów.
Cheers.
PF
( http://blog.campact.de/2014/08/ceta-eine-investoren-waffe-gegen-die-demokratie/ )