Nominacja sędziego Sotomayora do sędziego Sądu Najwyższego po prostu wprawiła niektórych konserwatystów w zawroty głowy w poszukiwaniu czegokolwiek, co mogłoby pokrzyżować jej historyczne dążenie do zostania pierwszą Latynoską zasiadającą w tym dostojnym organie. Jednym z zarzutów, które wypłynęły, jest to, że jest zwolenniczką „polityki tożsamości”, czyli apelu do solidarności w obrębie elektoratu rasowego, etnicznego lub problemowego w celu wspierania interesów/programu określonej grupy. Konserwatyści powszechnie krytykowali takie wysiłki, jak separatystyczne, prowadzące do podziałów i niszczące ideę asymilacji z kulturą amerykańską. Krytycy zwracają uwagę na stwierdzenie sędziego Sotomayora, że „mądra Latynoska” może wnieść do niektórych kwestii lepsze spojrzenie niż biały mężczyzna, i określenie siebie jako „dziecka akcji afirmatywnej” jako dowód na to, że jest więźniem polityki tożsamości. W niedawnym felietonie w New York Times konserwatywny felietonista David Brooks, który faktycznie miał kilka przychylnych rzeczy do powiedzenia na temat sędzi Sotomayor, zasugerował, aby studiowała na Uniwersytecie Princeton, gdy „cały kompleks akademicko-przemysłowy dotyczący rasy, klasy i płci wydawał się świeży, ekscytujący i tylko." Następnie dodaje, że „nie ma mowy, żeby wyszła z tego bez blizn”. Brooks oczywiście podziela pogląd, że polityka tożsamości szkodzi amerykańskiemu stylowi życia.
Moim zdaniem konserwatyści wyznający ten pogląd są albo naiwni, nieświadomi historii Ameryki, albo udają, że chcą korzyści politycznych (mogą to być wszystkie powyższe). Polityka tożsamości nie jest sprzeczna z podejściem amerykańskim; to jest amerykański sposób! Z nielicznymi wyjątkami pierwszą falą intruzów, którzy dopłynęli do tych brzegów i wywłaszczyli rdzenną ludność, byli biali protestanci anglosascy (WASP). To właśnie ta grupa euroetnicznych wraz z ich skandynawskimi i germańskimi krewnymi stworzyła podwaliny amerykańskiej kultury i „tożsamości”. WASPS zdobyły także istotne dźwignie władzy i przywilejów w powstającym nowym państwie.
Ameryka była w dużej mierze krajem os, aż do wielkich migracji, które miały miejsce w odpowiedzi na rewolucję przemysłową po wojnie secesyjnej. Teraz do ludności anglo-germańskiej i skandynawskiej przybywającej na te wybrzeża dołączyli katolicy (w tym Irlandczycy) i ciemnoskórzy euroetniczni z Europy Południowej i Wschodniej, Włosi, Grecy, Polacy i inni imigranci słowiańscy. Wszystkich tych euroetnicznych nienależących do WASP traktowano jak obcokrajowców i postrzegano jako zagrożenie dla „kultury amerykańskiej”. Odcięto ich także od ośrodków władzy gospodarczej i politycznej. Jako grupy marginalizowane, osoby etniczne nienależące do WASP zostały zmuszone do spojrzenia w głąb siebie i wykorzystania swojej tożsamości etnicznej, kultury i religii jako źródła siły we wrogim kraju. Ich solidarność stała się podstawą wewnętrznego rozwoju społeczno-gospodarczego i wejścia na elekcyjną arenę polityczną.
W miarę jak główne partie polityczne rywalizowały o władzę w wyborach lokalnych, stanowych i krajowych, zorganizowane bloki samoidentyfikujących się nowych imigrantów, których niegdyś piętnowano i marginalizowano, stały się bardziej atrakcyjne jako potencjalni sojusznicy mogący osiągnąć zwycięstwa wyborcze. Rzeczywiście, niektóre zmarginalizowane grupy etniczne, w szczególności Irlandczycy, stały się tak biegłe w łączeniu władzy, że stały się dominującą siłą w niektórych z najpotężniejszych machin politycznych w tym kraju, np. Boss Tweed w Bostonie, machina Daleya w Chicago i Maszyna O'Connella w Albany. Grupy marginalizowane wykorzystywały „politykę tożsamości”, aby burzyć mury wykluczenia społecznego, gospodarczego i politycznego.
Przez dziesięciolecia w większości ośrodków miejskich w kraju, z wyjątkiem południa, partie polityczne stosowały „równoważenie biletów”, aby mieć pewność, że każda grupa tożsamości etnicznej jest reprezentowana na listach kandydatów, co poprawia szanse na sukces/zwycięstwo wyborcze. Z biegiem czasu inne grupy składowe, takie jak robotnicy, zaczęły napinać mięśnie i dlatego należało je uwzględnić w politycznym równaniu wyborczym. To właśnie tę mieszankę grup etnicznych i grup interesów związanych z konkretnymi kwestiami omawia czcigodny politolog VO Keys w swojej klasycznej pracy pt. Polityka, partie i grupy nacisku. Polityka tożsamości jest „amerykańska jak szarlotka”.
Jeśli biali euroetniczni nienależący do WASP zostali zmuszeni do wykorzystania polityki tożsamości w celu osiągnięcia bardziej sprawiedliwego i równego traktowania w swojej nowej ojczyźnie, konieczne było, aby ludzie pochodzenia afrykańskiego i inni ludzie kolorowi zrobili to samo. Głęboko zakorzeniony rasizm/biała supremacja w Ameryce stanowi potężną barierę w dostępie do obywatelstwa pierwszej klasy, równości i parytetu dla Czarnych i osób kolorowych. Chociaż rozróżnienie pomiędzy różnymi grupami euroetnicznymi mogło być trudne ze względu na ich „białość”, nie było kryjówki dla Czarnych i osób kolorowych. Rzeczywiście, antagonizm wobec osób kolorowych często był źródłem jedności wśród Białych pomimo ich rywalizacji międzyetnicznej. W rezultacie solidarność rasowa/etniczna/kulturowa stanowi istotny element w walce o wykorzenienie dyskryminacji, segregacji i wykluczenia osób kolorowych w tym kraju z władzy gospodarczej i politycznej. Podobnie jak ich biali odpowiednicy, osoby kolorowe zostały zmuszone do wykorzystania polityki tożsamości, aby domagać się szacunku, godności, równych szans i praw demokratycznych.
Jednakże w oparciu o swoje historyczne doświadczenia związane z marginalizacją, Czarni i osoby kolorowe poszerzają definicję „amerykańskiego stylu życia”, tak aby był on bardziej inkluzywny, wieloetniczny, wielokulturowy, wieloreligijny, „empatyczny”, sprawiedliwy i humanitarny społeczeństwo. W tym dążeniu dołączają do nich inne grupy „tożsamościowe”, takie jak zwolennicy praw kobiet oraz zwolennicy lesbijek i gejów. To jest prawdziwy problem konserwatystów z polityką tożsamości. Obawiają się, że „Tęczowa Koalicja” grup tożsamościowych będzie stanowić fundamentalne zagrożenie dla „naszego ukochanego amerykańskiego stylu życia”. I mają pełne prawo się bać, ponieważ „mądrzy” przedstawiciele tęczowych grup tożsamości prawdopodobnie zobaczą i życzą sobie zupełnie innego świata niż biali mężczyźni i kobiety, którzy są apostołami restrykcyjnej i ujednoliconej amerykańskiej tożsamości i sposobu życia.
Dr Ron Daniels jest prezesem Instytutu Czarnego Świata XXI wieku i wybitnym wykładowcą na York College City University of New York. Jest gospodarzem Night Talk, środowych wieczorów na WBAI 21 FM, Pacifica w Nowym Jorku. Jego artykuły i eseje ukazują się także na stronie internetowej IBW www.ibw21.org i www.northstarnews.com . Można się z nim skontaktować przez e-mail pod adresem [email chroniony].