Ale ten artykuł nie dotyczy rasy.
Łatwo jest mówić o rasie, kiedy kościół w Charleston jest zakrwawiony, a morderca dziewięciu Czarnych twierdzi, że chodzi o rasę. Kiedy w Ameryce pojawiają się retrospekcje Jima Crowa dotyczące czterech młodych dziewcząt zabitych w zamachu bombowym na kościół w Selmie.
Łatwo jest mówić o rasie, gdy według arkusza faktów karnych NAACP „pięć razy więcej białych zażywa narkotyki niż Afroamerykanie, a mimo to Afroamerykanie trafiają do więzienia za przestępstwa narkotykowe 10 razy częściej niż biali”. Według Pew Research prawdopodobieństwo uwięzienia czarnych mężczyzn jest sześciokrotnie większe niż białych.
W Ameryce łatwo jest mówić o rasie, gdy nawet biali ludzie używają słowa „r”, a sprawiedliwość wygląda na oznaczoną kolorami. Ale nie o tym jest ten artykuł.
Chodzi o hiszpańską gazetę El Pais cytującą Tory’ego Russella. „To nie jest problem Ameryki ani czarnej społeczności. To globalny problem ludzi, którzy czują się uciskani”.
To punkt zwrotny, w którym ludzie na całym świecie dowiadują się o policyjnym klubie Billy’ego, oszalałym rządzie i tej przysłowiowej kropli.
Niedawna śmierć młodego Freddiego Graya z Baltimore, czarnoskórego mężczyzny, który w tajemniczy sposób zmarł po nielegalnym aresztowaniu, wywołała pożar w Baltimore. Ale szeroko nagłośnione, „usprawiedliwione” pozasądowe zabójstwa niezliczonych Czarnych mężczyzn były doskonałością Baltimore, a Freddie Gray był właśnie tym odpowiednikiem. Policjantom zwykle oszczędza się pomarańczowego kombinezonu. Ruch Oddolny Malcolma X podał, że według stanu na listopad 2014 r. 91 procent strzelanin policyjnych uznano za „uzasadnione”. W rzeczywistości zarzuty postawiono dziesięciu policjantom, ale tylko dwóch skazano za zabójstwo. Wspomnę, że w Baltimore City dziennik „Baltimore Sun” doniósł, że od 2011 roku miasto wypłaciło około 5.7 miliona dolarów odszkodowań za przemoc policyjną wobec obywateli.
Ale nie kupuję poglądu, że hordy wędrujących Czarnych będą szukać sprawiedliwości, zabijając przypadkowych białych ludzi w wojnie rasowej. Jednakże myśl o gwałtownym buncie przeciwko „białym przywilejom”, która kipi od czasu, gdy nazwano Harriet Tubman „Mojżeszem”, budzi strach, który czai się tuż pod cienką zasłoną podziału rasowego.
Czy w Ameryce istnieje podział rasowy? Według doniesień medialnych i samozwańczych rzeczników, tak. Ale dialogu rasowego nie można prowadzić, gdy gadające głowy telewizyjne wychwalają kolejną błyszczącą rzecz. Czy groźba wojny rasowej to tylko seksowny slogan, czy może w reklamie jest prawda?
Rośnie także liczba małżeństw międzyrasowych. Jak podaje Pew Research Center, „8.4 procent wszystkich obecnych małżeństw w USA to małżeństwa międzyrasowe, w porównaniu z 3.2 procent w 1980 roku”.
Warto również wspomnieć, że Ameryka wybrała czarnego prezydenta na dwie kadencje, niezależnie od aktu urodzenia i dronów.
Przede wszystkim fakty dotyczące strzelanin policyjnych są sporne ze względu na rasę. Nicholas Kristol, publicysta konsorcjalny, napisał w artykule zatytułowanym „Kiedy biali po prostu tego nie rozumieją”, że prawdopodobieństwo, że czarni zostaną zastrzeleni przez policję, jest 21 razy większe”. Fox News twierdzi coś wręcz przeciwnego. Fakty są takie, że nie znamy faktów. Zabójstwa pozasądowe zgłaszają się same, więc wszystkie dane zależą od tego, co policja sama o sobie mówi. Często tego nie robią.
Fakty mogą być niejasne, ale staje się jasne, że sprawiedliwości nie stało się zadość. Jeśli przestaniemy nękać się nawzajem w związku z wyścigiem, być może uda nam się dostrzec inne poruszające elementy tego dylematu. Jeśli mówimy o płatnym urlopie (zawieszeniu wynagrodzenia) dla policjantów, którzy zabijają, być może uda nam się dotrzeć do sedna problemu. Co więcej, „niebieska ściana milczenia” policjanta to temat, który naprawdę może rzucić światło.
Baltimore, nie jesteś sam. Charleston, świat patrzy. Walka o sprawiedliwość nie ma granic. Twierdzę, że strzelanina u Dylanna Roofa była katalizatorem jedności, a nie podziałów. Głośne wołanie o sprawiedliwość pochodzi od Haitańczyków w Republice Dominikany, Afrykanów z bezwodnych wiosek, Palestyńczyków żyjących w warunkach apartheidu. Walka o sprawiedliwość rasową, która w latach 60. poruszyła wyobraźnię ludzi wszystkich grup etnicznych i przekonań politycznych, jest iskrą, która zainspirowała głosy osób pozbawionych głosu na całym świecie.
Nie można zaprzeczyć różnicom rasowym w USA, ale największą tragedią jest kłamstwo, że my, ludzie, nie toczymy wspólnej walki. Amerykanie nie mogą sobie pozwolić na kuszenie punktu krytycznego niesprawiedliwości, zarówno białych, jak i czarnych. Niewłaściwe postępowanie policji, miejsca pracy, przemysł więzienny, upadające szkoły, krach gospodarczy, wyparowywanie praw, niekonstytucyjne przepisy i cena bochenka chleba: problemy Ameryki mają rozmiary Titanica. Postrzeganie tych zamieszek jedynie w kategoriach rasowych jest krótkowzroczne. To po prostu przestawianie krzeseł na ogarniętym bitwą statku.
Dziennikarstwo Auset Marian Lewis zostało opublikowane w ponad 50 mediach od wybrzeża do wybrzeża i za granicą. Była pierwszą afroamerykańską felietonistką „Wilmington News Journal”. Jej poezja i proza zdobywały nagrody, a ona była zapraszana do wystąpień w radiu i telewizji, od Uniwersytetu Yale po schroniska dla bezdomnych w Baltimore w stanie Maryland. Lewis napisał dwie książki: Osadnictwo wron i Od moich ust do ucha Boga: historia Joanne Collins.