Twój zwięzły argument potwierdza moją impulsywną reakcję na policyjny atak na #occupyBoston, że zmilitaryzowana policja kontra pokojowi protestujący, którzy rzucają wyzwanie kaprysom państwa, przypomniała mi Gwangju w 1980 r. i, w mniejszym stopniu, Chicago w 1968 r., a także Seattle w 1999. Tego lata oglądałem pomnik Gwangju i pomyślałem o współudziale mediów z Chun Doo-hwanem: twierdzeniem, że protestującymi byli szpiedzy z Korei Północnej, komuniści itp. Tamtejsi ludzie żywo pamiętają, co się stało i opowiadali nam o represjach wojskowych i przemocy, protesty (rozpoczęte od zasad ubioru i długości włosów: praw obywatelskich i wolności słowa) oraz niezgłaszanie zgonów, zaprzeczanie przez wojsko użycia śmiercionośnej siły. Rząd USA wspierał Chuna i nadal traktuje swoich postrzeganych wrogów, zarówno zagranicznych, jak i krajowych, poprzez reakcję wojskową i współudział w tuszowaniu wydarzeń przez media. Działania Komisariatu Policji w Oakland tylko potwierdzają moją reakcję.
Jak rozumiem, w niektórych miastach (na przykład Seattle) policja doradza burmistrzom w kwestiach prawnych dotyczących #zająć . Czy miasta są tak niedofinansowane, że nie mają już miejskich prawników? Być może już czas na społeczną poradę prawną pro bono: policja i miasto ponoszą odpowiedzialność za to, że stanowią realne zagrożenie dla bezpieczeństwa publicznego.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna