Zatem ciężar białego człowieka (oczywiście pod rządami pierwszego czarnego prezydenta) nadal trwa. Hillary Clinton marionetką amerykańskiej chciwości i imperializmu, – mówi Wenezuela pójść za przykładem Chile, Brazylii i prawdopodobnie innych krajów w regionie, którym daje zgodę. Oczywiście Stany Zjednoczone nie dbają o postęp i ruch w kierunku większego egalitaryzmu i sprawiedliwości, jaki spowodowała rewolucja boliwariańska. Jej najważniejszymi celami, jej „interesami USA” (kto głosował za tymi interesami poza oligarchią, nikt nie wie!) polega po prostu na wydobyciu zasobów (przede wszystkim ropy) możliwie najtaniej i uzyskaniu rozkazów od podporządkowanego sobie amerykańskiego subalternu. że daje mu (zwykle he) z Waszyngtonu. Za „winę”, za „grzechy” za to, że nie jesteś marionetką Stanów Zjednoczonych, padł strzał w łuk!
Ta górnolotna gadka pani Clinton o „przywróceniu demokracji”, „przywróceniu wolności prasy” i powrocie na łono imperium amerykańskiego jest jedynie dekoracją okienną na prawdziwe cele USA. Nie brzmi to tak dobrze, gdy mówisz: „Małe dziecko (odnosząc się do prawidłowo wybranego przywódcy Republiki Boliwariańskiej) przestań bawić się w te głupie sztuczki i gry i rób teraz, co każą mama i mak!” To po prostu nie działa w świecie, w którym administracja Obamy składa hołd prawom człowieka i powszechnym swobodom, ale w rzeczywistości mogą one być równie dobrze manną dziecięcych wyobrażeń lub opowieści science fiction. Jeśli chodzi o „interesy Stanów Zjednoczonych” (jak powiedziałem wcześniej, są to kwestie wysoce niedemokratyczne, nad którymi nikt tak naprawdę nigdy nie głosował), jedynym „prawem człowieka” jest trzymanie się za poły płaszcza życia i zdrowia, a jedyną „wolnością” oznacza pracę za pensję minimalną lub bliską minimum egzystencji!
Złamanie tego paradygmatu jest świętokradztwem, innymi słowy przestępstwem; nielegalną działalność skierowaną przeciwko wyżej wymienionym koncepcjom, którym Stany Zjednoczone składają hołd, ale nie przejmują się nimi nawet w najmniejszym stopniu. Ale to nie trafi na pierwsze strony gazet i nie będzie transmitowane na ekranach telewizorów. Zamiast tego jakieś bzdury o zamknięciu stacji telewizyjnej lub radiowej (nieważne, że mogła ona nawoływać do zbrojnej rewolucji przeciwko demokratycznie wybranemu reżimowi) zagłuszą fale radiowe; a humanitarny, odznaczony żołnierz i reformator zostaną fałszywie przedstawieni jako bandyta.
Odbywają się wybory, a jeśli wygrają je ci, których Stany Zjednoczone nie chcą, przeprowadza się je z całkowitą pogardą i lekceważeniem. Jeśli ludzie, których lubią Stany Zjednoczone, naruszają międzynarodowe „normy” i „standardy”, bardzo niewiele na ten temat zostanie poruszonych, wyjaśnionych lub w ogóle rozbawionych. Gdy naruszane są interesy biznesowe lub interesy korporacyjne, innymi słowy „interesy USA”; to zupełnie inna sprawa, sama w sobie. Sprowadza na niczego niepodejrzewający, często bezbronny kraj wszelkiego rodzaju piekło i wściekłość. Kiedy politykę wewnętrzną należy pozostawić narodowi i obywatelom tego stanu, zamiast tego staje się ona wyłączną własnością reżimu Stanów Zjednoczonych! Jaką splątaną sieć tka administracja Obamy; z jednej strony wzywają do przywrócenia własności prywatnej w Wenezueli, z drugiej negują prawo do samostanowienia wszystkich Wenezuelczyków, którzy wybrali swojego prezydenta, aby należycie sprawował władzę.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna