Te stare znajome uczucia
Wczoraj wieczorem moja córka i ja byliśmy na występie Amy Goodman. Mój najlepszy przyjaciel i ja zabraliśmy moją córkę do Amy wiele lat temu – kiedy dziewczyna była jeszcze w gimnazjum – ale to była wyłącznie jej decyzja. Przez cały tydzień pytała: „Mamo, czy zobaczymy się z Amy Goodman?” „Mamo, możemy iść do Amy Goodman?” „Mamo, czy powinnam kupić nam bilety na Amy Goodman?” W wieczór występu przerwała nawet spotkania ze swoją najlepszą przyjaciółką, aby móc się ze mną spotkać w Tucson Convention Center. Kiedy tam dotarliśmy, zapłaciła za nas oboje. W takich chwilach przypominam sobie, jaka jestem dumna z córki, którą wychowaliśmy z mężem. Być może dlatego niektóre przemówienia Amy tak mnie zirytowały.
Rozmowa rozpoczęła się od śpiewu Amy wychwalającego radio Pacifica. Opowiadała o wielu miejscach, które odwiedziła podczas tej wycieczki. Następnie odbyły się ogólne dyskusje na temat niezależnych mediów i zeszłorocznych konwencji. Amy opisała aresztowania i pobicia, których dopuścili się jej koledzy, próbując ukryć protesty na zewnątrz. Właśnie takie rzeczy uwielbiam od niej słyszeć. Kiedy wiele lat temu rozpoczynałem naukę w college'u, chciałem zostać dziennikarzem. Zostawiłam to za sobą z różnych powodów – problemów z mediami głównego nurtu, zostania matką, spraw osobistych i politycznych (lub obu). Jednak jeśli zostanie to zrobione dobrze, jest to dziedzina, którą darzę ogromnym szacunkiem. Gdyby cała rozmowa mogła przebiegać w tym tonie, wszystko byłoby w porządku. Niestety, musiało to przerodzić się w kult bohatera Baracka Obamy, który stał się odrażająco powszechny w tak zwanych „niezależnych” i „postępowych” mediach. Z miłością wymówiła jego imię: „Barack. Husajn. Obamie.” Następnie zażądała, abyśmy poświęcili chwilę na zastanowienie się nad wejściem jego rodziny do Białego Domu, co było w pewnym sensie chwilą oddania czci Wielkiemu Zbawicielowi. Wspomniała o przodkach Michelle Obamy, którzy byli przetrzymywani w niewoli, przez co wyglądało na to, że Michelle w rzeczywistości została wybrana na członka Białego Domu. Zapomniała wspomnieć, że Michelle nie jest kobietą władzy. Jest dodatkiem, wizytówką, jak większość „Pierwszych Dam”. Ona jest jak porcelana. Jest tam ze względu na wygląd, aby porozmawiać o nowym Pierwszym Psie. Krótko mówiąc, nie będzie w najbliższym czasie kierować grupą zadaniową mającą na celu reformę opieki zdrowotnej. Tak naprawdę, odkąd powiedziała, że jest dumna ze swojego kraju „choć raz”, nie sądzę, żebym usłyszała od tej kobiety jakąś ważną myśl. Myślę jednak, że tak będzie najlepiej, bo Pierwsze Damy, które próbują stanąć na własnych nogach, są ostro oczerniane, nazywane „sukami”, oddzielane osobiście i zawodowo.
„Ważne” sprawy, „ważni” ludzie
Dawno temu byłem niezwykle sfrustrowany „postępowymi” i „lewicowymi” mediami ze względu na sposób, w jaki przedstawiają one feminizm lub aktywizm gejowski w porównaniu ze sposobem, w jaki przedstawiają rasizm. Rasizm to święty talizman. Jest to jedyna kwestia wewnętrzna, którą wszyscy muszą uznać lub której należy się wyprzeć. Jednakże mizoginia i homofobia są często ignorowane lub nawet usprawiedliwiane przez tych samych „postępowców”. Czytałam, jak lewicowcy płci męskiej twierdzili, że prawa kobiet w ogóle nie są ważne, ponieważ kobiety mają te same obawy, co mężczyźni z ich klasy. Inni mężczyźni twierdzą, że sprawy kobiet nie są aż tak ważne, ponieważ biała kobieta nie wie, jak to jest być nazywanym „czarnuchem” lub odmówić przyjęcia taksówki. Głupota takich stwierdzeń zapiera mi dech w piersiach. W kraju, w którym kobiety nadal zarabiają ułamek tego, co mężczyźni, mimo że mają podobne wykształcenie i doświadczenie, każdy, kto twierdzi, że działa na rzecz sprawiedliwości społecznej, nie jest w stanie dostrzec, jak to wpływa na zdolność człowieka do bycia naprawdę wolnymi… to mnie przerasta. Żeby nikt nie przyznał, że kobiety w dalszym ciągu muszą się martwić, że wyjdą o „niewłaściwej” porze lub w „niewłaściwym” miejscu, aby nie zostać zgwałcone. W kraju, w którym kobiety są bite i mordowane przez mężczyzn, którzy „kochają” je w zastraszającym tempie, zastanawiam się, pod jakim kamieniem mogliby żyć tacy ludzie. W kraju, w którym główna (kobieta) kandydatka na prezydenta mogłaby zostać na antenie nazwana „suką” przez eksperta CNN – który zachowuje posadę – każdy mógłby twierdzić, że kobiety nie wiedzą, co to znaczy być nazywanym poniżającym przezwiskiem na podstawie na genetyce jest naprawdę głupie.
A co to ma wspólnego z przemową Amy? Cóż, po raz kolejny poruszyliśmy ważne kwestie rasowe. W rzeczywistości był to dokładny powód, dla którego oddawała cześć przy ołtarzu Obamy. Jednak przypomniała sobie, jak ten mężczyzna – który rzekomo jest oznaką integracji (rodzice mogą mówić swoim dzieciom, że gdy wyrosną, zostaną organizatorami społeczności, zażartowała) – zdecydował się dotrzymywać towarzystwa mizoginom i wypowiadał się przeciwko prawa gejów do zawierania małżeństw. Rodzice nie mogą nic powiedzieć swoim „dzieciom”, Amy; mogą powiedzieć swoim synom, tak jak w zeszłym roku i podczas poprzednich wyborów, i tych przed nimi. Jedynymi wielkimi grzechami Obamy było otaczanie się „starą gwardią” – stwierdziła Amy, powtarzając często powtarzany refren o tym, jak ci źli Clintoniści infiltrowali dziewiczą krainę Raju Obamy. Oto interesująca kwestia: w wielu kwestiach Obama w prawyborach biegł na prawo od Hillary Clinton. To nie są ludzie, którzy zostali na niego narzuceni; on jest jednym z nich. Larry Summers, o którym krótko wspomniała Amy, stwierdził, że kobiety są genetycznie niezdolne do osiągnięcia doskonałości w matematyce i naukach ścisłych. Wyobraźcie sobie przez chwilę: Hillary Clinton wygrała prezydenturę. Do swojego personelu przejściowego wyznacza osobę, która twierdzi, że mniejszości uzyskują gorsze wyniki w standardowych testach, ponieważ genetycznie nie są w stanie zrobić inaczej. Jaka byłaby teraz reakcja „postępowych” mediów? Mogę ci dokładnie powiedzieć, co by to było: nigdy nie przestaliby nazywać jej rasistką. Jednak otaczanie się Obamy wyznawcami takich poglądów na temat kobiet nie jest problemem wymagającym komentarza ze strony mediów „ludowych”.
W tym samym duchu słowa Obamy potępiające małżeństwa homoseksualne zostały z powodzeniem wykorzystane w Kalifornii do zakazania tej praktyki. Jednak ci, którzy się sprzeciwiają, nazywani są rasistami. Dlaczego rasistowskie jest podkreślanie, że mniej więcej ¾ Afroamerykanów głosowało za zakazem małżeństw osób tej samej płci – odsetek ten jest znacznie wyższy niż w przypadku innych grup etnicznych – a Obama był osobą, która w istocie ich do tego zachęcała? Może to być niewygodne, biorąc pod uwagę, że jest on przedstawiany jako model włączenia społecznego, ale jest to niewygodny fakt. Nawet w magazynie Z opublikowano artykuł, w którym stwierdzono, że zakazy małżeństw osób tej samej płci i historyczny zakaz małżeństw międzyrasowych nie mają ze sobą nic wspólnego, ponieważ małżeństwa osób tej samej płci są kwestią „moralną”. Dawanie fanatologii przepustki tylko dlatego, że jest owinięta płaszczem religii, jest przerażające. Jednakże twierdzenie, że ta sama religia nie była uzasadniana dla małżeństw międzyrasowych, jest historycznie fałszywe. Aby usprawiedliwić te nienawistne prawa, wykorzystano wiele fragmentów biblijnych. Najczęściej podstawą była historia mężczyzny, który zamordował rzekomą parę międzyrasową, ale cytowano też inne fragmenty.
Jednak Amy nie założyła klapek na oczy tylko ze względu na kwestie związane z Obamą. Wspomniała o Selmie i bojkocie autobusów. Wspomniała, że sprawę uruchomiła tego dnia decyzja Rosy Parks, a następnie złożyła ją inna kobieta. Jednak o tych kobietach nie słyszano. Nazwisko Rosy jest znane, ale nie była twarzą bojkotu. Kobieta, która zorganizowała bojkot, nie jest znana przeciętnemu Amerykaninowi. Dlaczego? Ponieważ „młody kaznodzieja”, według słów Amy, został wybrany na twarz i głos. Oczywiście tym „młodym kaznodzieją” był mężczyzna. Kobiety organizują się, piszą listy, pełnią funkcję sekretarek; ludzie to robią, przewodzą, zostali zapamiętani przez historię jako bohaterowie. Niestety Amy nie widzi w tym nic złego.
Pod koniec przemówienia Amy w końcu wciągnęła do dyskusji ważną kobietę. Po wielu dyskusjach na temat Fredericka Douglasa i jego pracy jako abolicjonisty w końcu wspomniała, że był on także feministą. Był przyjacielem Susan B. Anthony, która jak większość feministek jej czasów była także abolicjonistką. Oczywiście i tutaj Amy pominęła ważne fakty historyczne. Kiedy walka z niewolnictwem dobiegła końca i zmieniono konstytucję tak, aby zapewnić czarnym mężczyznom obywatelstwo i rzekome prawo do głosowania, kobiety w większości zostały porzucone. Pozostał im majątek. Nie mogli posiadać majątku. Nie mogli mieć opieki nad dziećmi, które wydali na świat, zawsze pod groźbą śmierci, która w tamtych czasach zabiła tak wiele kobiet. Oczywiście nie mogli głosować i nie byli oficjalnie uważani za „obywateli”. Byli nieletni, od urodzenia aż do śmierci, pod władzą krewnego płci męskiej. Można je było pobić według woli mężczyzny. Ich śmierć z rąk sprawców została usprawiedliwiona i zatuszowana. Nie było czegoś takiego jak gwałt małżeński. W rzeczywistości każde doniesienie o gwałcie było równie prawdopodobne, że nie można było w nie uwierzyć, jak i nie. W istocie żyli i umierali dla przyjemności ludzi. Co więcej, taki los spotkał nie tylko białe Amerykanki, ale także czarne Amerykanki, indiańskie Amerykanki, Latynoski, Europejki, Afrykanki, Azjatki, Australijki, wszystkie kobiety. I nadal tak jest w wielu miejscach, nawet tam, gdzie w książkach istnieją przepisy rzekomo zabraniające takich rzeczy. Jak Ameryka.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna